"Nieodżałowany przyjaciel Polski" Szewach Weiss.

Prywatne reminiscencje
W związku z niedawną śmiercią Szewacha Weissa, prezydent Polski, Andrzj Duda, wydał na Tweeterze następujący komunikat:

" Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość, że odszedł J.E. Szewach Weiss. Wspaniały Człowiek, Żyd, izraelski patriota, który Polskę kochał i szanował. Kawaler Orderu Orła Białego. Wielka strata dla nas i dla polsko-izraelskich relacji. R.I.P."

_______________________________________________________________________________________________________


Z Szewachem Weissem mam ciekawe osobiste wspomnienie, bodajże z początku 2004 roku, tuż po tym jak ten ” ponoć jeden z najbardziej zasłużonych dla Polski Żydów i ” przyjaciel Polaków” żegnał się z funkcją ambasadora Izraela w Polsce, którą pełnił w latach 2000-2003.

W mej rodzinnej Łodzi odbyło się, w końcu 2003 r., albo na początku 2004 r., w teatrze im. Jaracza, otwarte spotkanie z odchodzącym z funkcji ambasadorem Izraela. Kogóż tam nie było : kwiat dziennikarstwa łódzkiego pisanego i telewizyjnego, ówczesny wojewoda łódzki Krzysztof Makowski ( SLD, protegowany przez samego Leszka Millera), przedstawiciele łódzkiego życia akademickiego.

Wszystko odbywało się niczym spektakl jednego aktora, czemu sprzyjała scena, na której zasiadł ” nieodżałowany ambasador”, a na widowni z roziskrzonymi od łez oczami zasiadła widownia – niemal sami żydzi jak się okazało wkrótce. Spoza tej nacji było jedynie kilka osób, które można było chyba policzyć na palcach jednej ręki. Do nich zaliczałem się ja i zapewne jakaś pani przede mną, co się wkrótce nieoczekiwanie okazało. Ileż było ckliwych opowieści Szewacha Weissa o tym ile to on zawdzięcza Polakom, jak to oni z narażeniem własnego życia ukrywali go gdzieś we własnych domostwach na obecnej zachodniej Ukrainie ( dokładnie o jakim mieście bądź wsi była mowa już nie pamiętam). Szewach Weiss tkał wzruszającą nić swojej opowieści jak to Żydzi i Polacy są sobie bliscy jeśli chodzi o losy prześladowania oraz naturalne więzi sąsiedzkie. Zmieniał nieco swój ton wspominając o Niemcach, którym jak podkreślał – niczego i nigdy nie jest w stanie zapomnieć i wybaczyć, i że Niemcy nigdy nie wypłacą się finansowo za żydowskie ofiary ( o polskich ani się zająknął ) i że zemsta wobec Niemców jest czymś zrozumiałym, a żądania finansowe jak najbardziej uzasadnione.

Nad salą unosiła się atmosfera niezwykłości jakby jakiś wysłannik Mesjasza przemawiał do zebranych…żydów. Hołdom nie było końca, a wojewoda Makowski powiedział, że największą nagrodą za dzieło ” pojednania polsko-żydowskiego” byłoby nie tylko odzyskanie przez żydów ich rzekomo pozostawionych majątków w Łodzi ( a było ich wiele w postaci rozlicznych nieruchomości, zresztą przez okres PRL, ale i później w wielu wypadkach remontowanych z polskiego budżetu lub budżetu samorządowego – i w wyremontowanym już stanie odzyskiwanych przez ” spadkobierców” ?) ale także odtworzenie przynajmniej w połowie struktury narodowościowej mieszkańców Łodzi ( biorąc pod uwagę że w przedwojennej Łodzi w latach 1914-1939, Żydzi stanowili średnio ok 32% – 31,1 % mieszkańców, dla przykładu Polacy ok. 50,9%- 58,5 %, Niemcy ok. 15%-8,9%0, Rosjanie 1,4%-1%0, biorąc pod uwagę odsetek narodowości na początku i na końcu wymienionego okresu ). A pan wojewoda Makowski marzył jak sobie przypominam o 20 %, czyli o ok. 120-140 tys. Żydów w Łodzi biorąc pod uwagę fluktuację liczby mieszkańców Łodzi.

Kiedy już wszyscy rozpływali się w gestach niemal poddaństwa przed Szewachem Weissem, tytułowanym cały czas jak profesor przez prowadząca - padła propozycja zadawania pytań ” profesorowi”. Jako że zebrani czuli się jak w „jednej żydowskiej rodzinie” i spodziewano się raczej kolejnych przejawów zachwytu skorzystałem z okazji i poprosiłem o głos, którego mi udzielono. Stwierdziłem, że wprawdzie cnotą jest wybaczać winy tym, którzy zadośćuczynili, jak np. Niemcy wypłacając miliardy odszkodowań Żydom, ale zarazem cnotą jest wdzięczność za okazaną pomoc jaką Polacy z narażeniem życia okazali Żydom, czego Szewach Weiss jest najlepszym przykładem. Mam zatem do niego prośbę jako Polak, czy mógłby on, korzystając z wielkiego autorytetu jako dyplomata żydowski oraz spłacając niejako dług wdzięczności wobec Polski i Polaków, zaapelować do światowej diaspory żydowskiej, aby przestała nazywać Polaków antysemitami, którzy wyssali antysemityzm z mlekiem matki, i aby zaprzestano szczególnie w środowiskach żydowskich w USA, ale także Izraelu używać określeń „polskie obozy koncentracyjne”, w których mordowano Żydów. Poprosiłem go także o to żeby swoim rodakom i współwyznawcom judaizmu przekazał, że Polska spłaciła już w ramach umów indemnizacyjnych miliony dolarów na rzecz USA, które to były zobowiązane zadośćuczynić z tych 40 mln dolarów należnościom żydowskie z tytułu pozostawionego mienia w Polsce, zniszczonej przez tychże samych niemieckich najeźdźców i okupantów mordujących nie tylko Żydów, ale i Polaków. Kończąc powiedziałem, że byłby to wspaniały gest wdzięczności wobec Polski i Polaków uczyniony przez tak znanego Żyda uratowanego przed śmiercią przez polskie rodziny, które go ukrywały jako chłopca, z narażeniem własnego życia.

Moja prośba podziałała jak wiadro zimnej wody wylane na rozemocjonowane hołdami żydowskie głowy. Pan Szewach Weiss nic nie odpowiedział, a prowadząca zebranie, szefowa działu kultury regionalnej TVP w Łodzi zakończyła natychmiast ten wydawałoby się planowany na dłużej festyn ku czci ” niezapomnianego Szewacha Weissa, przyjaciela Polski i Polaków”.

Największą nagrodą dla mnie było to, że w tej ciszy, jaka zapadła na teatralnej sali, odwróciła się bardzo starsza pani siedząca przede mną i z wymownym spojrzeniem uścisnęła mi dłoń.

PZ

więcej: Cała Polin we łzach tonie – elegia
Krzysztof Kolumb
O jednego pasożyta mniej
Krzysztof Kolumb
Ajwaj
agnieszka nowicka
"Wielka strata i kochał Polskę" to bardzo względne.