Łukasz Duda
1724

Najpiękniejsza bajka o miłości.

Było raz stare majestatyczne drzewo, którego gałęzie rozpościerały się ku niebu. Gdy kwitło motyle rozmaitych kształtów, barw i rozmiarów przylatywały i tańczyły wokół niego. Gdy rodziło owoce przylatywały do niego ptaki z dalekich krajów. Jego gałęzie były jak ramiona wyciągnięte na wietrze. Całe wyglądało tak cudnie, tajemniczo i pięknie. Codziennie mały chłopiec przychodził bawić się pod nim i drzewo zakochało się w małym chłopcu. Wielkie drzewo nie uważało się za wielkie - tylko ludzie mieli o im takie wyobrażenie. Dla miłości nie ma dużego, małego, nikt nie jest mały, obejmuje wszystkich.
A więc w drzewie obudziła się miłość do chłopca, który bawił się blisko niego. Jego gałęzie były wysoko, ale ono je zgięło, by mógł się bawić, by mógł zrywać kwiaty i zbierać owoce. Miłość zawsze była gotowa się zgiąć. Przychodziło swawolne dziecko, a drzewo zginało gałęzie. Gdy dziecko zrywało kwiaty drzewo się cieszyło, że może coś dać. Chłopiec rósł, czasem spał w zagłębieniu drzewa, czasem jadł owoce, czasem nosił koronę z kwiatów i zachowywał się jak mały król. Wspinał się na drzewo, huśtał się na jego gałęziach.
Z upływem czasu na chłopca spadł nadmiar obowiązków, pojawiły się ambicje. Zdawał egzaminy, rywalizował z przyjaciółmi, wiec nie przychodził regularnie. A drzewo czekało cierpliwie. Przyzywało go całą duszą "przyjdź do mnie, czekam na Ciebie". Było smutne gdy chłopiec nie przychodził. Drzewo było smutne, bo nie mogło dać mu wszystkiego. Chłopiec przychodził coraz rzadziej. Był ambitny i pochłonięty swoimi sprawami. Dlaczego miałby odwiedzać drzewo? Pewnego dnia, gdy przechodził obok niego, drzewo zawolało:
-Czekam na Ciebie każdego dnia.
Ten głos unosił się w powietrzu. Chłopiec zapytał:
-Co masz takiego? Nic nie możesz mi dać. Ja chcę pieniędzy, a Ty nic nie masz. Nie zamierzam tracić z Tobą czasu
-Nie mam pieniędzy. Nie znam pieniędzy. Kwitną na mnie kwiaty, tańczę na wietrze, śpiewam pieśni i daję kojący cień. Mogę Ci dać wszystko co mam. Zerwij wszystkie moje owoce i sprzedaj je.
Chłopiec rozpromienił się i zerwał wszystkie owoce, nawet te niedojrzale. Działał tak gwałtownie, że liście opadły i odszedł nawet się nie oglądając.
A drzewo było szczęśliwe, że mogło coś dać... szczęśliwe połamane drzewo.
Chłopiec nie wracał, a drzewo smutne tęskniło. Po wielu latach jako dorosły mężczyzna przechodził tamtędy, a drzewo powiedziało:
-Chodź do mnie i obejmij mnie.
-Skończ wreszcie z tym nonsensem i przestań gadać na próżno. Ja chcę zbudować dom.
-Dom? Ja nie znam domu, ale możesz obciąć moje gałęzie. Wtedy będziesz mógł zbudować dom.
Nie zwlekając mężczyzna przyniósł siekierę i odrąbał wszystko. Nie raczył nawet podziękować. I zbudował swój dom.
Mijały lata. Pień czekał . Nikt go nie odwiedzał. Chciał przywołać chłopca, ale nie miał gałęzi ani głosu. Wiatry wiały, a on nie mógł wydać głosu, ale w duszy rozbrzmiewał głos "przyjdź". Upłynęło wiele czasu, mężczyzna stał się starcem. Przechodził kiedyś obok i stanął przy pniu. Pień zapytał:
-Co jeszcze mogę dla Ciebie zrobić?
-Nic nie możesz zrobić. Potrzebuję łodzi, by popłynąć do ciepłych krajów.
Drzewo radośnie odrzekło:
-Zetnij mój pień i zrób łodź.
Mężczyzna przyniósł piłę, ściął pień i odpłynął.
Teraz drzewo to tylko korzenie... nic już nie ma. Pewniej nocy odpoczywałam koło tego miejsca, usłyszałam:
-Mój przyjaciel jeszcze nie wrócił i bardzo się martwię, czy nie utonął , czy nie zaginął. Gdybym jeszcze mógł mu coś dać, wtedy mógłbym umrzeć szczęśliwie.
Matricaria
- Synu,widzę że działasz w mojej pracowni,można wiedzieć jak długo?
- Abba,ja tylko chciałem się zabawić i podrasować to i owo, zobacz,zobacz co wymyśliłem.
- Ano popatrzmy,hm,to jakiś nowy wzorek, ciekawe z jakim przeznaczeniem?
- To są kropki Tate,czarne albo białe i pododawałem je różnym stworzonkom,nie gniewasz się chyba?
- Ależ skąd,Chłopcze,jestem z Ciebie dumny,pokaż no,co to,biedronce …Więcej
- Synu,widzę że działasz w mojej pracowni,można wiedzieć jak długo?
- Abba,ja tylko chciałem się zabawić i podrasować to i owo, zobacz,zobacz co wymyśliłem.
- Ano popatrzmy,hm,to jakiś nowy wzorek, ciekawe z jakim przeznaczeniem?
- To są kropki Tate,czarne albo białe i pododawałem je różnym stworzonkom,nie gniewasz się chyba?
- Ależ skąd,Chłopcze,jestem z Ciebie dumny,pokaż no,co to,biedronce się dostało,małe toto,ujdzie jej.
- Gepard też dostał,i ryś.
- Futerkowce ruszyłeś? Syynu ...
- Spoko,jeleń też dostał ,i hiena,parę innych też się załapało.
- Nie,nie,ta zabawa poszła za daleko,proces stwarzania fauny uznałem za skończony i nie będziemy więcej poprawiać,dobrze?
- Oczywiście Tate,już mi się ta gierka znudziła i właśnie zakończyłem ją w tym lesie.
- Las,las powiadasz,a wiesz że to moje ulubione miejsce?
- Abuś,wiem,niczego nie ruszyłem tylko ten czerwony grzybek mnie zainteresował,pacnąłęm mu białe kropeczki i od razu się zrobiło wesoło.
- Aż za bardzo,mój Chłopcze, czerwony miał ostrzegać przed niebezpieczeństwem,teraz będzie przyciągał niepotrzebnie,obawiam się kłopotów.Stwarzanie to odpowiedzialne przewidywanie następstw ,trzeba mieć doświadczenie.Idź Kochany może odwiedź Kogo a te rzeczy Mnie zostaw.
- Idę Tate,idę,popatrzę co tam ludzie nowego wymyślili.

- Hej,Duchu,wiesz że działałem w Ojcowej pracowni zupełnie sam? Dałem radę,Tate był pod wrażeniem.
- Gratuluję Chłopcze,wiem że to sakramencko trudne by systemie coś zmienić.
- Wow! Też próbowałeś? Opowiedz.
- Może pamiętasz,był spór o dinozaury,porosły takie byki że strach patrzeć,długo kombinowałem jak się ich pozbyć bo Wszechmocny nie lubi żeby Mu ubywało,ale wystarczyło trochę zmienić klimat i gadostwo nie miało szans.Ostały się jeno jakieś skarlałe pomioty na Komodo,dla świętego spokoju udaję że o nich nie wiem.
- Mocny jesteś,Ja bym tak nie mógł,jak coś se żyje to po co mu przeszkadzać.
- Chciałem jeszcze zrobić porządek z małpami,nie cierpię ich,wymyśliłem wirusa żeby to wyglądało naturalnie ale miały jakieś zabezpieczenie i się uodporniły,no trudno.Dokąd to się wybrałeś Synu Ojca swego?
- Może pójdę do Adama.
- O tak,wracam od niego,ma Człowiek kłopoty z dziećmi,a te wnuki, to dopiero gagatki,nic im sie nie podoba,słuchać nie chcą,co trochę się pakują że idą w świat bo tu im nie pasuje,chcą żyć inaczej,nie jak dziadek czy rodzice.Powiedziałem Adamowi że na ich miejscu zrobiłbym to samo, ja ich popieram,ziemia czeka na swoich odkrywców,niech znajdą swoje miejsce.
- Pachnie mi to przygodą i ryzykiem,fajnie,tyle krain pięknych jest,a pamiętam jak Abba zaczynał wszystko od zera,wtedy chyba sam nie wiedział na czym się skończy.A teraz ciągle słyszy od ludzi skargi że to dyskryminujące być tylko człowiekiem a nie Bogiem,jak już to powinno być po równo. Duchu,bądź tu Sędzią w własnej sprawie i doradź jak te relacje naprawić.