Proszę wstać” – zażądał od sali. I ostentacyjnie, z narastającą wściekłością, zagrał Mazurka Dąbrowskiego.
W San Francisco wiosną 1945 r. odbyła się konferencja założycielska ONZ. Na scenie wisiały flagi państw całego świata. Zabrakło jednej – polskiej. Artur Rubinstein, światowej sławy pianista, miał zagrać przed możnymi tego świata. Furia, wściekłość - tak opisze uczucie, które go wtedy opanowało. „Ja tego nie mogę tolerować… Proszę wstać” – zażądał od sali. I ostentacyjnie, z narastającą wściekłością, zagrał Mazurka Dąbrowskiego.
Rubinstein mówił: „Była duża sala, pełna chorągwi. Ja przyszedłem na próbę i szukałem chorągwi polskich. Chorągwi polskich nie było. Jak to, powiedziałem, cała wojna szła o Polskę. Niby to Francja, Anglia, Ameryka walczyły za Polskę. Ja byłem absolutnie wściekły. Jak był koncert po południu, musiałem zawsze podczas wojny grać na początku hymn amerykański. I grałem tym razem też, jak zwykle, ale nagle coś we mnie wezbrało. Moja żona stała tam za kulisami, wiedziała, co ja robię”.
Po odegraniu polskiego hymnu narodowego na sali wybuchły owacje, brawom nie było końca. Do powstania przy polskim hymnie zmuszona była również sowiecka delegacja, której przewodził Wiaczesław Mołotow. Sowieci nie kryli wściekłości i rozgoryczenia - stali na baczność przy hymnie znienawidzonej Polski.
Polska finalnie została uznana za pierwotnego członka konferencji, a w Nowym Jorku, w głównej siedzibie ONZ stoi dziś pomnik Artura Rubinsteina.
Historia jakiej nie znacie
Rubinstein mówił: „Była duża sala, pełna chorągwi. Ja przyszedłem na próbę i szukałem chorągwi polskich. Chorągwi polskich nie było. Jak to, powiedziałem, cała wojna szła o Polskę. Niby to Francja, Anglia, Ameryka walczyły za Polskę. Ja byłem absolutnie wściekły. Jak był koncert po południu, musiałem zawsze podczas wojny grać na początku hymn amerykański. I grałem tym razem też, jak zwykle, ale nagle coś we mnie wezbrało. Moja żona stała tam za kulisami, wiedziała, co ja robię”.
Po odegraniu polskiego hymnu narodowego na sali wybuchły owacje, brawom nie było końca. Do powstania przy polskim hymnie zmuszona była również sowiecka delegacja, której przewodził Wiaczesław Mołotow. Sowieci nie kryli wściekłości i rozgoryczenia - stali na baczność przy hymnie znienawidzonej Polski.
Polska finalnie została uznana za pierwotnego członka konferencji, a w Nowym Jorku, w głównej siedzibie ONZ stoi dziś pomnik Artura Rubinsteina.
Historia jakiej nie znacie