BAH
2,3 tys.

MIĘDZY KAZANIEM A HOMILIĄ

PRZEPOWIADANIE SŁOWA BOŻEGO W POLSCE PO VATICANUM II:
MIĘDZY KAZANIEM A HOMILIĄ

Wykład z okazji otrzymania doktoratu honoris causa
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
podczas inauguracji roku akademickiego 2001/2002
Warszawa, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, aula im. Jana Pawła II
8 października 2001 r.

1. Głoszenia Słowa Bożego misją Kościoła

Mam poważne wątpliwości, czy tak sformułowany temat może zainteresować kogoś z obecnych. Myślę przede wszystkim o naszych gościach, którzy oczekują, że dowiedzą się czegoś zasadniczego o Kościele, o jego posłannictwie we współczesnym świecie, zwłaszcza po ataku terrorystycznym na Manhattanie. A tymczasem temat jest bardzo szczegółowy: różnica między kazaniem a homilią. To wygląda na jakąś subtelność teologiczną, na debatę nad synonimami. Rzeczywiście, tak może się wydawać. Tymczasem poruszenie jednego, wąskiego problemu, może pociągnąć za sobą kompleks zagadnień i odsłonić właśnie to, co jest troską o dobre wypełnienie misji Kościoła.

Kościół wypełnia swoją misję przez realizację trzech podstawowych zadań: prorockiego, kapłańskiego i pasterskiego. Zadanie głoszenia Słowa należy do zadań prorockich, jednakże ich wykonanie włączone jest w działanie pasterskie. Stąd też kaznodziejstwo, które czerpie treść przekazu z prawd objawionych, w praktyce Kościoła podlega teologii pastoralnej. Głosiciel Słowa Bożego, kaznodzieja czy homileta, aby uzyskać prawo głoszenia Słowa musi być przygotowany intelektualnie - przez zdobytą wiedzę, szczególnie biblijną, i kościelnie - przez formację duchową.

Przy głoszeniu Słowa Bożego upoważnieni do tego ludzie posługują się mową w danym języku. Mowa i język to dwa odrębne zagadnienia. Mową posługują się wszyscy przy przekazywaniu akceptowanych przez siebie informacji. Im mowa jest doskonalsza pod względem artykulacji stylu, zrozumienia, sugestii - tym bardziej się podoba i przekonuje. Umiejętność pięknego przemawiania nazywamy retoryką i należy ona do najdawniejszych dyscyplin nauczania. Wielcy kaznodzieje kościelni posługiwali się sztuką retoryki dla wykładu prawd Bożych. Przekaz myśli lub uczuć w mowie może mieć różne formy, np. przemówienia, wykładu, interwencji, oracji, wyjaśnienia, improwizacji. Przemówienia w formie kazania lub homilii stosujemy jedynie do wystąpień słownych w Kościele. Dziś chciałbym zastanowić się nad różnicą, jaka zachodzi między kazaniem a homilią.

Temat mój ograniczyłem geograficznie do Polski i czasowo do okresu po Soborze Watykańskim II. Jednakże różnic między tymi dwoma formami przepowiadania kościelnego nie da się w pełni ukazać bez wyjścia poza zakreślone w tytule ramy.

2. Kazanie i homilia w tradycji Kościoła

Roboczo nazwijmy kazaniem ułożone przemówienie, w którym duchowny przekazuje słuchaczom prawdy Boże i poleca (każe) wiernym przestrzegać ich w praktyce życia. Kazanie więc jest wykładem zagadnienia kościelnego i przekonaniem słuchacza do właściwego postępowania. Od początku chrześcijaństwa w Polsce nie stosowano innej formy nauczania kościelnego jak kazanie. Mamy więc pomnikowe zbiory przemówień kościelnych, jak Kazania Gnieźnieńskie, Kazania Świętokrzyskie, Kazania Sejmowe ks. Piotra Skargi. Kazania, ze względu na tematykę i okoliczności, mogły być pogrzebowe, społeczne, apologetyczne, odpustowe lub katechizmowe. Kaznodzieja przy tej formie jest wolny w doborze tematu, byleby go przedstawił zgodnie z nauką Kościoła, jasno i przekonywająco, co osiąga się, gdy kazanie podoba się wiernym, nawet gdy jest napiętnowaniem grzechów. Mówca kościelny jest w tym wypadku zwolniony od stosowania się do tekstów sprawowanej liturgii, natomiast powinien podjęty temat uzasadniać Pismem świętym lub ilustrować nim swoje argumenty.

Tak jednak nie było w pierwotnym Kościele. Ojcowie Kościoła, tak Ojcowie wschodni, jak i zachodni, praktykowali objaśnianie Pisma świętego jako obecnego w Słowie Boga. Mowy świętego Piotra, umieszczone w Dziejach Apostolskich, są homiliami. Objaśnienie czytania biblijnego przy sprawowaniu sakramentów uświadamia przemawianie samego Boga. To jest właśnie kerygma. Podczas kazania kapłan jako człowiek głosi prawdy podawane przez Kościół, podczas homilii głos kapłana-człowieka wskazuje na głos obecnego Boga. Aby tak ostro zarysować różnice między kazaniem i homilią trzeba było Soboru Watykańskiego II i Konstytucji dogmatycznej Dei Verbum, aby przemówienia podczas liturgii nazwać dzieleniem się Słowem Bożym i porównać je do Eucharystii: jak ze stołu ołtarza rozdziela się dar Chleba, tak ze stołu Słowa (pulpitu) rozdziela się prawdę objawioną. Przepowiadanie jest więc włączone w modlitwę. Nauczanie nie tyle angażuje intelekt, ile całą osobowość człowieka stającego przed Bogiem. Naturalnie, że kaznodzieja musi wniknąć w to, co Bóg chciał powiedzieć przez proroka, apostoła czy samego Chrystusa: "Ponieważ zaś Bóg w Piśmie św. przemawiał przez ludzi, na sposób ludzki, komentator Pisma św. chcąc poznać, co On zamierzał nam oznajmić, powinien uważnie badać, co hagiografowie w rzeczywistości chcieli wyrazić i co Bogu spodobało się ich słowami ujawnić" (DV 12).

3. Rozwój kaznodziejstwa

Poczynając od średniowiecza aż po Vaticanum II, w przekazie Słowa Bożego dominuje forma kazania, a więc pouczania odwołującego się do intelektu, wywierającego nacisk na wolę, często poruszającego warstwę uczuć. Możemy na przestrzeni dziejów śledzić rozwój kaznodziejstwa i odnajdywać przyczyny promujące taką formę przesłania. Protestantyzm na przykład sprzyjał rozwojowi kazania - choć opierał się bardzo silnie na Biblii - dlatego, że nie łączył nauczania z sakramentem. Dziś w Ameryce wielką popularnością cieszą się kaznodzieje różnych wspólnot protestanckich, są oni wielkimi retorami, stacje telewizyjne przyznają im dużo miejsca w niedzielę, ale ich wystąpienia nie są homiliami.

Herezje powstałe w średniowieczu wymagały długiego i cierpliwego tłumaczenia prawd wiary. Powstają wówczas zakony żebracze, wśród nich Zakon Kaznodziejski, założony przez świętego Dominika. Założyciel przekazał swoim duchowym synom zapał do głoszenia prawd o Bogu w każdej okoliczności. W tym samym okresie działa chyba największy kaznodzieja w Kościele - święty Antoni Padewski. Przytacza się zbiory jego kazań, ale nie są to te, które głosił ludziom w dialekcie włoskim, a głosił na placach, bo świątynie nie mieściły wiernych. Głoszenie kazania rozpoczynano wcześnie rano i trwało to, zapewne z przerwami na Mszę świętą i posiłek, do wieczora. Była to katecheza generalna i systematyczna, i nie mogła ograniczyć się do fragmentu Pisma świętego. Zresztą Pismo święte było w takich kazaniach używane często, kaznodzieje znali całe Pismo święte na pamięć. To oderwanie objaśnień Słowa od liturgii miało swoją przyczynę także w tym, że lud nie rozumiał czytań biblijnych w języku łacińskim.

W polskich protokołach wizytacyjnych z pierwszej połowy XIX wieku czytałem, jak wyglądał program nabożeństw parafialnych w niedzielę: lud gromadził się rano w świątyni, były śpiewy i pacierze, potem nauka, czyli kazanie, potem Msza święta, a po Mszy Nieszpory lub Gorzkie Żale. W wiekach wcześniejszych przesunięto miejsce głoszenia Słowa na środek nawy kościelnej, a więc odsunięto od ołtarza. Po Ewangelii kapłan zdejmował ornat i udawał się na ambonę. Tak i ja przed robiłem przed Soborem robiłem, i było to zupełnie zrozumiałe. A że kazania winny być dość długie, składały się bowiem przynajmniej z dwóch części, nie licząc wstępu i zakończenia, gaszono na ten czas świece. Kazanie stawało się jakby czynnością pozaliturgiczną.

4. Realizacja soborowej reformy liturgicznej

Tymczasem Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii świętej postanowił: "Jako część samej liturgii zaleca się bardzo homilię, w której z biegiem roku liturgicznego wykłada się na podstawie tekstów świętych tajemnice wiary i zasady życia chrześcijańskiego" (KL 52). Sobór stał się więc wezwaniem do zmiany w przepowiadaniu kościelnym. Czy Kościół w Polsce był do tego przygotowany? Trzeba powiedzieć, że nie. Tak samo jak Kościoły partykularne na całym świecie. Trzeba było najpierw dokonać przekładu czytań liturgicznych na język polski. Na szczęście mieliśmy już pod koniec Soboru Biblię Tysiąclecia, wydaną przez "Pallottinum", oraz niektóre teksty rytuałów udzielania sakramentów. Zresztą od dawna Ewangelia była odczytywana także w języku polskim, a egzegeza perykop niedzielnych w cyklu jednorocznym uwzględniana była w wykładach seminaryjnych. Ważna dla rozwoju homiletyki była Instrukcja Episkopatu z dnia 25 stycznia 1965 roku, która homilię i kazanie traktowała jako synonimy, jednakże uwzględniała postulaty soborowe, dając jakby początek trwającej do dziś praktyce kazanio-homilii.

Podstawową trudnością był w Polsce, przyjęty w okresie Wielkiej Nowenny, system tematów obowiązujących w programie roku liturgicznego. Lata Wielkiej Nowenny rozpoczynały się z początkiem maja i na każdą niedzielę wyznaczony był temat, opracowany według hasła przypadającego na dany rok. Np. rok dziewiąty, więc tuż przed Millennium, poświęcony był Matce Najświętszej i każda niedziela miała wyznaczony temat, osobno dla dorosłych, dla młodzieży i dla dzieci. Konspekty tych kazań były publikowane w zeszytach homiletycznych, a potem w Bibliotece Kaznodziejskiej i we Współczesnej Ambonie. Instrukcja Biskupów Polskich o wykonaniu postanowień Konstytucji o liturgii świętej, z roku 1965, zauważyła ten problem i rozstrzygnęła go w następujący sposób: "Gdzie są wyznaczone tematy kazań, które mają być głoszone w niektórych okresach roku, przynajmniej należy zachować łączność kazania z głównymi okresami i świętami roku liturgicznego".

Homilia w klasycznym ujęciu powinna: uwzględniać informację o wydarzeniu zbawczym, o którym opowiada czytanie; dawać pouczenia, w oparciu o teksty paralelne; odnosić się do życia i prowadzić słuchacza do jednoczenia się z Ojcem, czyli wprowadzać w mistagogię. Takie wymagania stawiane homilii zniechęcają kaznodziejów. Znam bardzo wybitnego kaznodzieję dawnego formatu, który powiedział, że nigdy nie będzie głosił homilii, bo ona nie pozwala na pełen przekaz treści społecznych. Homilia rodzi trudności w osobie samego kaznodziei, jak i w fakcie skutecznego przekazywania "zapotrzebowanej" prawdy. Trudności subiektywne wypływają z niewystarczającego poznania Biblii, albo poznania jej w innym kluczu, bez akcentowania teologii biblijnej. Na szczęście u nas wydawnictwa biblijne są dziś tak bogate, że nie tylko kapłan, ale każdy może dobrze zapoznać się z Biblią i jej teologią. Poznaniu temu służą słowniki, a nawet internet. Można się zapytać, czy współcześni liczący się kaznodzieje uprawiają "czystą" homiletykę? Odpowiedź nie będzie jednoznaczna. Kardynał Prymas Wyszyński, który na przestrzeni kilkudziesięciu lat bardzo skutecznie przekazywał słowo Boże, homilii jako rodzaju przepowiadania nie uprawiał.

Jest jeszcze inny aspekt trudności. Klasyczna homilia zakłada mniejsze zgromadzenie liturgiczne, skupione, przygotowane do przeżywania liturgii. Tymczasem mamy celebry sięgające kilkudziesięciu tysięcy słuchaczy, nie zawsze "wyrobionych" kościelnie, a pragnących dowiedzieć się od Kościoła czegoś zrozumiałego, prostego, co ich nurtuje w życiu. Na Mszę świętą przychodzą ludzie oczekujący odpowiedzi na dręczące ich pytania egzystencjalne, a to nie zawsze da się w sposób oczywisty wydobyć z misterium liturgicznego. Ojciec święty, który jest przykładem głosiciela homilii, przemawiając do wielkich zgromadzeń, wybiera wielkie tematy zasadnicze, dotyczące postaw chrześcijańskich, i po mistrzowsku opiera je na Słowie Bożym.

Kodeks Prawa Kanonicznego, sankcjonując postanowienia Soboru odnośnie do porządkowania nauczania w Kościele, podkreśla obowiązkowość głoszenia homilii (kan. 767, § 2), ale określając zakres nauczania, a to przecież należy także do homilii, wskazuje na takie dziedziny przepowiadania jak nauka Magisterium Kościoła "o godności i wolności osoby ludzkiej, o jedności i trwałości rodziny oraz o jej zadaniach, o obowiązkach ludzi żyjących w społeczeństwie, jak również o układaniu spraw doczesnych zgodnie z porządkiem ustanowionym przez Boga" (kan. 768, § 2). Tak więc w pojęciu homilii mogą się mieścić elementy kaznodziejskie.

Osobnej analizy wymagałoby ukazanie przejścia od tematyki "nakazanej" w programach duszpasterskich, do formy propozycji homiletycznych, jakie podawane są obecnie, gdy Komisji Duszpasterskiej Episkopatu przewodzi arcybiskup Damian Zimoń. Propozycje tematyczne homilii, jakie otrzymujemy dzisiaj, są nie tylko wielką pomocą dla parafialnych głosicieli Słowa Bożego, ale także owocem dużego wysiłku intelektualnego zmierzającego do tego, by program duszpasterski danego roku, w wymiarze ogólnopolskim lub diecezjalnym, połączyć z liturgią i przeżywaniem kerygmy.

Mamy więc do czynienia z kazanio-homilią, jako rodzajem przepowiadania wypracowanym w Polsce. Nasi teoretycy kaznodziejstwa, a myślę tu o księżach: Kucu, Adamku czy Grzegorskim, widzą naturalną płynność w przechodzeniu od kazania do homilii.