V.R.S.
254

Św. Atanazy o zgorszeniu Krzyża

“(…) Jednak ktoś może powiedzieć że lepiej było się ukryć przed zamiarami żydów, że mógł ustrzec swe ciało przed śmiercią. Powiedzmy mu że to równie było niewłaściwe dla Pana. Albowiem jak nie było właściwe dla Słowa Boga, będącego Życiem, zadać sobie śmierć, tak też nie było właściwe unikać śmierci jaką pragnęli zadać inni (…) Jednakże nie ukazała się w tym słabość Słowa, lecz, przeciwnie, pokazało to że On jest Zbawicielem i Życiem, przez to że oczekiwał śmierci by ją zniszczyć i pospieszył na śmierć Mu zgotowaną dla zbawienia wszystkich. (…) Śmierć musi poprzedzać zamartwychwstanie i nie ma zmartwychwstania bez uprzedniej śmierci – dlatego, gdyby śmierć ciała Jego miała miejsce gdzieś potajemnie, nie byłaby jawna i nie odbyła się przed świadkami, podobnie Jego Zmartwychwstanie byłoby ukryte i pozbawione dowodu. (…)
Jednak inni mogliby również powiedzieć (…): skoro konieczne było by Jego śmierć miała miejsce na oczach wszystkich i przy świadkach aby można było uwierzyć w słowa o Jego Zmartwychwstaniu, to, w każdym razie, lepiej by było dla Niego, gdyby przybrał dla siebie chwalebną śmierć, choćby po to by uniknąć hańby Krzyża. Jednak gdyby nawet tak uczynił dałby podstawę do podejrzeń przeciw sobie, że nie był wystarczająco mocny by znieść każdą śmierć a jedynie śmierć dla siebie zaplanowaną (…) Dlatego śmierć przyszła na Jego ciało nie od Niego samego, lecz od wrogich rad, tak aby jakąkolwiek śmierć przeznaczyli Zbawicielowi mógł się z ją całkowicie rozprawić. I tak jak szlachetny zapaśnik, pełen zręczności i męstwa, nie wybiera sobie przeciwników, aby nie wzbudzić podejrzenia że się części z nich lęka, lecz pozostawia wybór widzom, zwłaszcza jeśli okazują się jego wrogami, aby stanąć przeciw każdemu kogo mu wybiorą i móc zostać uznanym za przewyższającego ich wszystkich, tak też Życie wszystkich, nasz Pan i Zbawiciel, nawet Chrystus nie wybrał śmierci dla swego ciała aby nie uznano że obawia się jakiejś innej śmierci, lecz przyjął Krzyż i zniósł śmierć zadaną przez innych, a przede wszystkim przez swych wrogów, którą ci uważali za straszną i haniebną, i taką, której należało unikać, tak aby poprzez jej zniszczenie On sam mógł zostać uznany za Życie a moc śmierci mogła zostać całkowicie zniweczona. I tak miał miejsce coś niespodzianego i poruszającego: albowiem śmierć, którą wybrali by pohańbić, stała się w rzeczywistości pomnikiem zwycięstwa nad samą śmiercią. (…) Tak aby nawet w śmierci zachować mógł swe ciało niepodzielone i w doskonałej całości, by nie dać pretekstu zmierzającym do podziału Kościoła. (…) Jeśli ktoś z naszego ludu będzie pytał, nie z ukochania sporu, lecz z umiłowania do nauki, dlaczego poniósł śmierć akurat na Krzyżu, należy mu powiedzieć że żaden inny rodzaj śmierci nie był dla nas dobry oraz że dobrym jest że Pan ją za nas cierpiał. Albowiem jak miał znieść przekleństwo, które na nas spoczywało, jak inaczej mógł stać się “przekleństwem” (Ga 3,13) jeśli nie poniósłby śmierci przeznaczonej dla przeklętych? A tym jest Krzyż. Albowiem dokładnie napisano to właśnie: przeklętym jest powieszony na drzewie (Pwt 21,23). I ponownie, jeśli śmierć Pana stanowi okup za wszystkich, jeśli przez Jego śmierć został zburzony mur rozdzielający (Ef 2,14) i zostało dokonane wezwanie narodów, jakże wezwałby nas do siebie, jeśli nie przez ukrzyżowanie? Albowiem jedynie na krzyżu człowiek umiera z rozwartymi rękami. Dlatego było właściwe dla Pana znieść to również i wyciągnąć swe ręce, tak aby jedną mógł przyciągnąć lud dawny, zaś drugą – tych spośród pogan i połączyć obie części w Nim samym. Albowiem sam to zapowiedział, wskazując jaką śmiercią odkupi wszystkich: Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32). (…)”

(fragmenty - O Wcieleniu Słowa, 22-25)

Franciszek de Zurbaran: Ukrzyżowanie