Ewelina Anna
4450

"Radość seksu" contra sakramenty Kościoła.

W Księdze Genesis – znamy wszyscy ten biblijny obraz – Pan Bóg stwarza człowieka. Najpierw wszechświat i inne istoty żyjące, a potem człowieka, mężczyznę. Jednak człowiek nie odnajduje w Ogrodzie Eden niczego, żadnej istoty, która byłaby dla niego partnerem. Był sam. Bóg stwierdził: „Niedobrze człowiekowi być samemu, uczyńmy mu pomoc jemu podobną” (Genesis II, 18, Biblia J. Wujka). Zesłał na Adama sen, w czasie którego z jego żebra uczynił kobietę. Adam budząc się okrzykiem radości wita nową osobę, gdyż ona jest „ciałem z jego ciała i kością z jego kości”.
Oto, co Biblia mówi nam na temat początków człowieka. Potem cała historia ludzkości w różny sposób, czasem bardzo kaleki powraca do tej jedności. Najdziksze kultury, ponieważ stworzone przez tego samego Boga, mimo, że Go nie znały, w jakiś sposób zawsze odbijały ten stan rzeczy. Do zrodzenia dzieci był potrzebny mężczyzna i kobieta. Do pojawienia się nowego ludzkiego życia nie było innej drogi tylko ta – połączenie ciał mężczyzny i kobiety. Tak to wynikało z Bożego planu. Ponieważ pierwsze dzieci Adama i Ewy rodziły się już poza Edenem, miały słabszą naturę, duch nie był mocniejszy od ciała, więc i kształt ludzkich małżeństw był przeróżny. Jednak przez całą historie ludzkości tego porządku nikomu jeszcze nie udało się zniszczyć i wykluczyć, ponieważ od samego Boga pochodzi. I najdziksze społeczeństwo, najbardziej zaburzona kultura ludzka tę naturę w jakiś sposób ukazywała. Nie było innej możliwości, gdyż w swym pochodzeniu małżeństwo ludzkie nie pochodziło od samego człowieka, ani z jakiejkolwiek umowy społecznej, nie pochodziło od form życia społecznego. Było i jest dotąd wpisane w ludzka naturę przez samego Boga.

Kościół więc niczego sobie nie wymyślił. Istnienie Boga jest możliwe do udowodnienia na drodze ludzkiego rozumowania. Czyli to, że jest On Stworzycielem wszystkiego jest rzeczą oczywistą, i również to, że taki porządek zawarł już przy stworzeniu człowieka. Kościół więc niczego nowego nie stworzył, ale potwierdzał i potwierdza, jako sakrament tajemnicę działania Boga w świecie, wśród ludzi. Kościół jest miejscem zupełnie szczególnym, gdzie złożone jest duchowe życie dla ludzi. Jest niezwykłym, niezrozumiałym dla człowieka miejscem, w którym Bóg pozostawił tajemnice, misteria odnoszące się do życia zupełnie poza czasem, poza ludzkim i ziemskim zasięgiem. Każdy sakrament jest jakby sznurem, liną, która łączy Ziemię z Niebem. Materię z duchem. Nie od początku człowiek był w stanie to wszystko pojąć. Teraz mamy pełnię objawienia, ale to oznacza również, że możemy zobaczyć całą historię ludzkości w jej rzeczywistym, prawdziwym zamierzeniu. Z pewnością ogrom Bożych dzieł realizowanych w świecie, poznany po śmierci, przejmie nas absolutnym, niekończącym się zachwytem, w którym będziemy adorować mądrość, wielkość Jego myśli, nigdy nie przenikając ich do końca.
Kościół jedynie ogłasza porządek zagubionemu światu. Ogłasza prawdę, jaką jest Chrystus:

„bo w Nim zostało wszystko stworzone:
i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi,
byty widzialne i niewidzialne,
czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze.
Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
17 On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
18 I On jest Głową Ciała - Kościoła.
On jest Początkiem,
Pierworodnym spośród umarłych,
aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.
19 Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia,
20 i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą:
przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach,” (Kol, 1,16, BT)

Chrystus zaś ukazał pierwotne zamierzenie Boga, mówiąc:

"Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". (Mt 19,4-6)
Oraz:

„Ze względu na zatwardziałość waszego serca pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz na początku tak nie było. Oświadczam wam zatem: kto oddali swoją żonę - nie w przypadku cudzołożnego związku - i poślubi inną, ten dopuszcza się cudzołóstwa.” (Mt 19, 8-9 ).

To są oczywiste rzeczy, ale wydaje się, że część ludzi zapomina o tym, czym jest sakrament i nie rozumie, że Kościół nie może zmieniać sobie, czego chce, że świat przez Boga został stworzony w jakiś konkretny sposób, oparty na doskonałych zasadach i nikt nie ma prawa niczego zmieniać. Kościół został powołany do istnienia, by ludziom ukazywać porządek boski, uwalniać z ciężaru materii i własnych pożądań. Aby cielesnego człowieka wyposażać poprzez sakramenty i łaskę, do życia godnego Nieba, czyli by go pociągać do życia duchowego. Stopnie tej duchowości, jakiej Kościół wymaga są bardzo różne, ale wszystkich wyrywa z niewoli życia jedynie dla tego świata i wyposaża w życie duchowe.

Zauważmy, że sakramenty są widzialnymi znakami a niosą za sobą niewidzialny i często nieodczuwalny skutek. Jednak jest on rzeczywistym. Niemowlę polewane wodą chrztu nie jaśnieje nagle potężnym blaskiem na znak, że oczyszczone zostało z brudu grzechu. Wszystko się dzieje na poziomie ducha a skutek tym większy, im większa wiara. Podczas bierzmowania zstępuje Duch Święty przez dłonie biskupa, a nikt nie pada nagle powalony łomotem skrzydeł, nie dostaje konwulsji i nie śmieje się histerycznie. Nawet nie może skorzystać z tego na maturze, że otrzyma się dar mówienia obcymi językami. Wszystko dzieje się w ukryciu. Wszystko dzieje się niematerialnie, niefizycznie, poza ciałem. Poza wszelkim odczuciem a jednocześnie jest rzeczywistą zmianą duchową. Dary Ducha Świętego okazują swą moc w walce, w byciu świadkiem. Tak samo Bóg namaszcza małżonków do pełnienia swej roli, jako towarzyszy na drodze do Nieba i do roli rodziców, powołujących nowych ludzi do życia fizycznego i do życia w wierze.
Katechizm Trydencki podaje dwa powody, dla których jest zawierane małżeństwo. Dwa z nich zostały zaplanowane dla człowieka jeszcze przed grzechem pierworodnym a jeden był wynikiem tegoż grzechu.

Pierwszym powodem małżeństwa, jaki katechizm Rzymski wymienia, jest wpisana w naturę wzajemna potrzeba towarzyszenia sobie, wspierania się w przeciwnościach. „Nie jest dobrze, by mężczyzna był sam”.

Kościół jednak od wieków, w Tradycji mówił, że pierwszym i najważniejszym celem małżeństwa, obiektywnym, jest poczęcie i zrodzenie potomstwa. Tym pragnieniem kierowali się Patriarchowie starotestamentalni, gdy pojmowali sobie żony. Jest więc grzechem korzystanie z małżeństwa bez przyjmowania jego owocu, jakim ma być dziecko. Wszelkie wykroczenie przeciwko temu powołaniu małżeństwa jest grzechem i małżeńską nieczystością.

Trzecim powodem, który został wygenerowany po upadku pierwszych ludzi, było zapobieganie grzechom. Ponieważ po grzechu rządza zaczęła się sprzeciwiać rozumowi, stąd małżeństwo miało utrzymać człowieka w czystości. Każdy, kto nie był pewien, czy podoła oprzeć się swej „krewkości” miał mieć swoją żonę a każda swego męża i mieli sobie oddawać powinność.

Dalej Katechizm Rzymski mówi, że pożądanie, naturalna skłonność płci służąca zrodzeniu potomstwa, została ozdobiona sakramentem przez Kościół, aby ukazać cel małżeństwa, jakim jest sam Bóg, Dzieci poczęte i wydane na świat, wychowane mają być w wierze i miłości do Boga. Maja być dziedzicami Nieba. Jedność zaś mężczyzny i kobiety oparta ma być na „wielkiej miłości i szczerości”, większej niż pomiędzy miłującymi się krewnymi, przez co Chrystus zjednoczenie małżeńskie porównuje do jedności Jego z Jego Kościołem. Małżeństwo w Bożych planach musiało mieć ogromną wartość, skoro przyrównał je go więzi pomiędzy Nim- Zbawicielem, i Kościołem, który wykupuje z niewoli diabła mocą własnej Męki i Krwi. Jest bezcenne, skoro Chrystus i Kościół są przedstawiani, jako Oblubieniec i Oblubienica.

Dalej czytamy, że moc sakramentu pozwala małżonkom miłować się, obdarzać się życzliwością, być sobie wiernymi i nie szukać poza małżeństwem „cudzej i niesłusznej miłości i cielesnego używania”.

Zadziwiający fakt. W Kościele chleb konsekrowany jest w Ciało Chrystusa. Materialna rzecz nabiera duchowej nieskończonej wartości i staje się rzeczywistym Ciałem. Zaś w małżeństwie cielesna natura człowieka poprzez sakrament staje się duchową więzią, nierozerwalną i porównaną do więzi Boga z Kościołem.

Czy w sakramencie Eucharystii sam chleb przed konsekracja ma jakąś szczególną wartość? Nie. Potem, - ma nieskończoną. Jest Ciałem Boga.

Stąd wielkość katolickiego małżeństwa nie pochodzi od ciała. Ciała ludzkie są jak chleb przed konsekracją, są budulcem. Sakrament zaś poprzez łaskę udoskonala również ciała i wywyższa małżeństwo ponad wszelkie ludzkie związki. Małżonkowie nie są już samym ciałem, ale mają duchową siłę w źródle wszelkiej miłości, jaką jest Chrystus.
Dlatego też myli się ktokolwiek, kto mówi o małżeństwie jakby było ono wynikiem jedynie ludzkich żądz. Już na poziomie tylko ludzkim do zawierania małżeństw dochodziło nie tylko ze względu na pociąg płciowy. Ludzie tak samo szukali w nim czułości, ciepła i wsparcia. Szukali towarzysza czy towarzyski na całe życie. Jednak niesakramentalne związki nie miały nadprzyrodzonych łask i nie mogły być porównywane do sakramentalnych. Sakrament zaś wartość miłości dwojga ludzi umiejscawia w Niebie. W świecie duchowym. O ile małżonkowie ciałami są na Ziemi i będą zmagać się w utrapieniami z ciała wynikającymi, życie duchowe, jakie otrzymują, uzdalnia do duchowej doskonałości i uszlachetnia miłość ludzką do nadprzyrodzonej. Tym jest sakrament. To jest mistyczna strona małżeństwa. Tak jak mistyczna jest miłość Boga do Jego Kościoła.

Sakramenty nie pochodzą z ludzkich ustaleń i nie podlegają żadnym regulacjom i ustaleniom ludzkim. Nie ma na nie wpływu nic, co wymyśli taki czy inny współczesny teolog. One są po prostu darem Boga. One są kanałami łaski, których nikt nie ma prawa zamykać ani równać z tworami ludzkiej pomysłowości. Szczególnie pomysłowości w grzechu. Każdy sakrament jest świętością i wyrazem tak niepojętego miłosierdzia Boskiego, że człowiek, który uświadamia sobie wielkość tego daru, przez moment zapomina złapać kolejny oddech. Sakramentalne działanie Boga jest czymś zupełnie nie podlagającym żadnym ziemskim prawom.

Sakramenty więc nie pochodzą z Ziemi. Nikt ich nie wymyślił. Dał je Bóg, jako wyraz niezwykłej miłości i miłosierdzia w stosunku do człowieka. Większego miłosierdzia być nie może. To, co Bóg dał, przekracza jakiekolwiek granice rozsądku, wyobraźni i ludzkiego pojmowania.

Budzi się wręcz okrzyk, jak tępy jest dzisiejszy człowiek, że żąda od Boga większego miłosierdzia, kiedy Bóg już zrobił wszystko? I zamiast nauczać o tym wielkim dziedzictwie, uczyć czci i szacunku, wilki w Kościele zachowują się jakby chciały wszystko splugawić, roztrwonić i zniszczyć. To jest niepojętym świętokradztwem. Bo Bóg naprawdę zrobił dla człowieka już wszystko. Naprawdę wszystko.

Właśnie dlatego nie ma możliwości, by postawić choćby obok siebie małżeństwo sakramentalne i związek cudzołożny w jakiejkolwiek postaci. Małżeństwo sięga do Nieba, związki cudzołożne prowadzą do piekła. Jeśli ktoś sięga po Najświętsze Tajemnice Kościoła, jakimi są sakramenty to wie, czym one są. A skoro wie, dopuszcza się profanacji nieskończonego miłosierdzia Bożego i sam na siebie sprowadza potępienie. Ten, kto choćby stwarza pozór zmiany dotychczasowej praktyki udzielania sakramentów wobec niesakramentalnych związków, jest winien kary piekielnej tych ludzi, którzy mu zawierzą.

Wielkość i wartość małżeństwa nie pochodzi z ciała. Nie ma żadnej „radości seksu”, jako wartości małżeństwa. Wstyd, że w ogóle ktoś w ten sposób zaczął pisać o małżeństwie, bo de facto tak można pisać tylko o związkach świata poza Kościołem. Nie tak ma wyglądać małżeństwo katolickie i nie na to jest namaszczane łaska sakramentalną, by się cieszyć seksem. Środek ciężkości leży zupełnie gdzie indziej. A przesunięcie go w tę stronę jest profanacją małżeństwa. Jeżeli dzisiejsze małżeństwa tak wyglądają to tylko, dlatego, że brakuje głoszenia świętych i mądrych kapłanów, którzy przepowiadają, na czym polega życie chrześcijańskie. Którzy ukazują wartość i piękno skarbów Kościoła, którymi Bóg obdarza wszystkich według miary, jaką są w stanie zrozumieć i przyjąć. Małżeństwo jest powszechnym powołaniem, i to powołaniem do świętości, do miłości do drugiego człowieka takiej, która odnosi się do rzeczy ponadludzkich. Ma być wspólna drogą do pełni człowieczeństwa i zjednoczenia z Bogiem. Jako małżonek mam być oparciem w drodze do domu, który mnie czeka w ramionach Ojca. Tam mam pomóc dojść współmałżonkowi. Miłością do Boga mam zarazić własne dzieci i nauczyć czci dla Boga. Dlaczego tego się nie uczy i nie przypomina? Gdzie to jest przepowiadane? To jest tysiąckroć bardziej potrzebne, niż ciągłe mówienie do znudzenia o miłosierdziu. Ludziom już naprawdę niedobrze się robi od ciągłego nurzania się w ludzkich sprawach. Tęsknią za Bogiem.

Bóg na początku stworzył nas, jako mężczyznę i kobietę. Stworzył człowieka w małżeństwie. To było na początku czasów.

Dzisiaj trwa walka z tym porządkiem stworzenia. Szuka się wykrętów na obalenie myśli Boga zawartej w stworzeniu człowieka w wyłączności jednego mężczyzny i jednej kobiety. Neguje się sakrament sugerując, jakoby można było grzeszników również włączyć w życie Kościoła. Zadziwiająca klamra dziejowa. Wielki jest upadek ludzkości i straszna walka z Kościołem, skoro porwano się na istotę człowieczeństwa, a jednocześnie istotę sakramentów. Jest to atak sprytny i decydujący, niszczyciele przez uderzenie w małżeństwo usiłują zniszczyć i sprofanować największe sacrum, jakie Bóg złożył w łonie Kościoła. Tym zaś największym skarbem jest rzeczywista obecność Chrystusa. Uderzenie w porządek stworzenia okazuje się być uderzeniem decydującym w Przenajświętszy Sakrament.

Profanując Rzeczywistą Obecność Boga, zabija się i profanuje człowieka, czyniąc go duchowym trupem.

Odnowieniem Kościoła musi być powrót do czci dla Najświętszego Sakramentu Ołtarza. Od tego zaczęła się ruina i od tego zacznie się odnowa Kościoła.

A oto, co Kościół mówi do nas przez czytania z minionej właśnie niedzieli:

Nadziwić się nie mogę, że tak szybko chcecie od tego, który was łaską Chrystusa powołał, przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma; są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście, niech będzie przeklęty (Ga 1,6-10)
Ewelina Anna
@Quas Primas Bardzo mi się podoba jego mina i jestem pewna, że miałby taką, czytając odkrywczy dokument Amoris Laetitia. Ciekawe czy rozmawiałby z Franciszkiem na pięści jak by już doszedł do siebie, jak św. Mikołaj z Ariuszem?
Quas Primas
Świetne zdjęcie wstawiłaś. No właśnie..., gdyby św. Tomasz wstał z grobu i przeczytał AL, to właśnie miałby taki wytrzeszcz oczu!
Quas Primas
Jasne jak słońce!
---------------------------------
8 Rzekł im: Iż Mojżesz dla twardości serca waszego dopuścił wam opuszczać żony wasze, lecz od początku nie było tak.
9 A powiadam wam: Iż ktobykolwiek opuścił żonę swoje oprócz dla porubstwa, a insząby pojął, cudzołoży: a kto by opuszczoną pojął, cudzołoży.
(Mateusz 19,8-9) Biblia Wujka