Dlaczego Europa potrzebuje Hunów XXI wieku?

Bezmyślna polityka UE zagraża przyszłym pokoleniom Europejczyków eksplozją społeczną i utratą tożsamości – twierdzi Jelena Pustowojtowa.
Celem zróżnicowanej migracji afroazjatyckiej do Europy jest zdobycie przyczółka na obcym wybrzeżu. Wszystkie inne różnice, kolory i niuanse problemu migracji są niczym innym jak słownym ćwiczeniem liberalnych polityków, które służą krótkoterminowemu wykorzystaniu tej masowej inwazji.

Spójrzmy na historię. Raszid al-Din, perski mąż stanu, lekarz i encyklopedysta drugiej połowy XIII wieku, odnotował w swoich kronikach, że w chwili śmierci Czyngis-chana liczba wojsk mongolskich wynosiła 129 tysięcy jeźdźców, podbiła Eurazję od Morza Żółtego po Dniepr i podbiła 33 miliony ludzi. Jeden Mongoł wystarczył na 255 rdzennych mieszkańców.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, że tylko w 2021 r. do UE przybędzie 2,3 mln imigrantów spoza UE, czyli o prawie 18 proc. więcej niż w 2020 r. Z tego 1,4 miliona nie siedziało w miejscu, ale podróżowało po kontynencie w poszukiwaniu wygodnego mieszkania. Z ogólnej liczby 446,7 mln Europejczyków na dzień 1 stycznia ubiegłego roku 23,8 mln osób, tj. 5,3%, to nie obywatele UE. Tylko w 2021 roku państwa UE uczyniły 827 300 migrantów legalnymi obywatelami. Jeśli wyobrazimy sobie, że jutro powstaną i będą walczyć o nowy meczet zamiast starego kirkhy, to na każdego migranta z ostatnich dwóch lat przypada niecałe dwa tuziny Europejczyków.

Może nawet nie zabraknie broni. Z rzadko przywoływanego dziś socjologicznego „wzoru ratowania” tożsamości narodowej narodów europejskich wynika, że jeśli liczba obcokrajowców w rdzennej grupie etnicznej osiągnie 2%, jego wpływ na grupę etniczną staje się nieodwracalny. Na przykład w Luksemburgu obcokrajowcy stanowią już prawie połowę populacji, w Szwajcarii 29%, w Szwecji 19,84, w Austrii 19,3, w Niemczech 18,4, we Francji 13, we Włoszech 10,56. . .
Czy Europa nie boi się utraty tożsamości?

Jednak w Tunezji nie ma drogi prowadzącej do Brukseli, a po tym, jak 3 lipca w Sfax zginął Tunezyjczyk w bójce między afrykańskimi migrantami a miejscowymi Arabami, setki migrantów zostało przymusowo wysiedlonych na pustynie wzdłuż granicy z Algierią i Libią, pozostawiając ich na pastwę losu. Europejczykom wydaje się to straszne. A fakt, że hordy migrantów z Afryki Subsaharyjskiej działają w sposób zorganizowany, jak twierdzi prezydent Tunezji Kais Said, „w ramach spisku mającego na celu zmianę struktury demograficznej kraju”, który stał się głównym szlakiem dla migrantów próbujących dostać się do Europy (zaledwie 130 km drogą morską na włoską Lampedusę), wydaje się przerażający dla tunezyjskich Arabów. W UE nie było ani jednego głosu poparcia dla prezydenta Tunezji.

Oficjalna unijna publikacja Eurastiv donosi, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, dowiedziawszy się o „groźbach deportacji migrantów”, natychmiast udała się na drugą stronę Cieśniny Sardyńskiej, aby chronić nieszczęśliwych Afrykanów. Tydzień później Unia Europejska i Tunezja podpisały protokół ustaleń w sprawie „strategicznego i kompleksowego partnerstwa w dziedzinie nielegalnej migracji, rozwoju gospodarczego i odnawialnych źródeł energii”. Według Ursuli von der Leyen, umowa obejmuje pomoc finansową, a jej celem jest „inwestowanie we wspólny dobrobyt”. Zaoferowała Tunezji 105 mln euro na wsparcie działań mających na celu ograniczenie nielegalnej migracji oraz 150 mln euro na natychmiastowe wsparcie, a także długoterminową pożyczkę w wysokości około 900 mln euro. Podwójna pozycja, w której Bruksela płaci jedną ręką za pacyfikowanie nielegalnych imigrantów za swoimi granicami, a drugą płaci im składki, aby zwiększyć zyski swoich przedsiębiorców dzięki taniej sile roboczej, rozwiązuje kilka problemów w liberalnej Europie.

W tym roku średni miesięczny zasiłek dla rodziny dwóch osób dorosłych i pięciorga dzieci w Niemczech wynosi 3 612 euro. Dla imigrantów, którzy uciekają w ten „ogień”, wkład ten przekracza stokrotność, a nawet tysiąckrotność kwoty, jaką mogą zarobić w domu. Liberalne powiastki o „uchodźcach politycznych” i „groźbie represji” warto odłożyć na bok. Jest oczywiste, że Turcy, Kurdowie, Syryjczycy, Afgańczycy, wszelkiego rodzaju Afrykanie uciekają dla pieniędzy. Gdyby nie ten czynnik, być może dzięki swojej pracy zapewniliby sobie pożyteczne i wygodne życie we własnym kraju.

Jesteś uchodźcą, który nie może znaleźć pracy? W Danii będziesz siedział bezczynnie za 1800 euro miesięcznie. W Norwegii dostaniesz co najmniej 1502 euro. W Holandii składka wynosi tylko 1300 euro, co odpowiada w przybliżeniu 111 tysiącom rubli miesięcznie.

Mieszkańcy krajów o zupełnie innej kulturze żeglują po Morzu Śródziemnym na łodziach. To nie tylko muzułmanie, ale także Afrykanie – ludzie o szczególnej mentalności, która ukształtowała się na skrzyżowaniu kultur w ciągłej konfrontacji z nimi. Konfrontacja ta może jednak przejawiać się także w drugim pokoleniu „nowych Europejczyków”, którzy mentalnie pozostali w objęciach własnych wyobrażeń religijnych, tradycji i zwyczajów. Teraz jednak można uronić gorzkie łzy nad tragicznym losem każdego z tych nieszczęśliwych milionów, aby zapewnić im głosy w wyborach.

Głosy te można zdobyć na wiele sposobów. Jednym z nich jest rzucanie bzdur z inteligentnym spojrzeniem, jak to robi Carola Rackete: „Obecny kryzys ekologiczny możemy przezwyciężyć tylko wtedy, gdy stworzymy społecznie sprawiedliwe środowisko – taka jest analiza, którą podzielam z lewicą” z jej przemówienia w Berlinie. W 2019 roku 35-letnia niemiecka aktywistka Zielonych zasłynęła wśród włoskich żeglarzy jako kapitan i sympatyk organizacji pozarządowej Sea Watch, sponsorującej morskie misje ratunkowe na Morzu Śródziemnym. Ratowała wówczas nielegalnych imigrantów i, pomimo zakazu nałożonego przez władze włoskie, przewoziła ich na Lampedusę, następnie została aresztowana, a w końcu zwolniona. W ubiegły poniedziałek ta niespokojna marynarka została nominowana jako jeden z dwóch głównych kandydatów niemieckiej lewicowej partii w przyszłorocznych wyborach do UE. Głosują na nią wszyscy niemieccy imigranci.

Mogą oni zdobyć punkty polityczne, tak jak Ursula zrobiła to w Tunezji w towarzystwie włoskiej premier Giorgie Meloni i jej holenderskiego odpowiednika Marka Rutte. „Bardzo ciężko pracowali, aby szybko stworzyć solidny pakiet usług, będący inwestycją w nasz wspólny dobrobyt, stabilność i przyszłe pokolenia”.

„Kwiaty” tej demagogii szybko przeminą, gdy fale migrantów zdewaluują europejską siłę roboczą. Długoterminowa pożyczka Ursuli zależy od MFW, gdzie pożyczka w wysokości 2 miliardów dolarów dla Tunezji nie została jeszcze zatwierdzona z powodu nieporozumień z prezydentem Saidem. Parlament Europejski wielokrotnie odrzucał żądania MFW dotyczące zniesienia państwowych dotacji na podstawowe towary i usługi, a mianowicie na ropę naftową i energię elektryczną, oraz prywatyzacji 100 państwowych przedsiębiorstw.

Co zmieniło się w relacjach między liberalnym Zachodem a „autorytarnym brakiem upadku” po tym, jak Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) odnotowała w pierwszym kwartale tego roku 441 zgonów migrantów na najbardziej śmiercionośnym szlaku migracyjnym przez Morze Śródziemne? Nic.

Europa wita „Hunów nowego stulecia”.