Zagłada Zachodu

Od rodziny do cywilizacji.

Z perspektywy cywilizacyjnej jest to przemiana konieczna. To dziejowa rewolucja, która dostosować ma świat do przyszłości.
Cywilizacja Zachodu jest oparta na doktrynie judaistycznej, którą można scharakteryzować słowami: "czyńcie sobie ziemię poddaną".Oczywiście - ziemię, ale też i wszystko, co jest na niej, łącznie z ludźmi.I praktycznie przez całą erę Ryb, czyli od ponad 2000 lat są czynione kroki mające na celu realizację zadania. Wydawać by się mogło, że świat unilateralny jaki powstał pod koniec XX wieku jest zwieńczeniem procesu. Pozostało tylko "wykończyć " niedoróbki.Tyle, że efektem metod działania, czyli drogi jaką dążono do celu, stał się narastający opór, który obecnie jest postrzegany jako dążenie do świata wielobiegunowego. I w tym cały problem, gdyż wielobiegunowość nie dopuszcza bycia w sferze "poddanych".Dlaczego zatem twierdzenie o konieczności zagłady Cywilizacji Zachodu? Właśnie z zasad cywilizacyjnych. Inne cywilizacje nie mogą uznać za równoprawne istnienie cywilizacji, której celem jest podporządkowanie sobie innych. Z kolei Cywilizacja Zachodu nie jest w stanie sama podważyć swoich celów i przestawić ich na współistnienie; to godziłoby w jej zasady. Do tego nie jest w stanie funkcjonować bez eksploatacji innych.Mamy przecież "złoty miliard", czyli około miliarda ludzi żyjących na znacznie wyższym poziomie materialnym niż inni - w znacznym stopniu kosztem eksploatacji tych innych. I ten "złoty miliard" to Cywilizacja Zachodu.Istnieje przekonanie o dominacji Zachodu pod względem technicznym (w znacznym stopniu chodzi o kwestie militarne) nad resztą świata. Tyle, że to jest już fikcją. Pod względem mocy niszczącej Rosja ma parytet z USA, a i Chiny zbliżają się do tego poziomu. Technologicznie - jedyną faktyczną przewagą jest zdolność do produkcji zminiaturyzowanych procesorów. Tyle, że już wkrótce i to może być tylko iluzją.Obecnie trwa szybki proces wypychania Zachodu z wpływów w różnych częściach świata. Tworzenie BRICS - to właśnie ten proces, a jest on pogłębiany "własnymi rękami" przez Zachód nakładaniem sankcji i próbami ingerencji. W efekcie następuje "otorbienie" Zachodu.I teraz pytanie; czy Zachód jest w stanie samodzielnie funkcjonować bez uzysków z innych regionów świata?
Taki proces, mający ku temu prowadzić, faktycznie istnieje i jest związany z ograniczeniem konsumpcji. Jest prowadzony dwutorowo: we własnym społeczeństwie i poprzez traktowanie krajów peryferyjnych jako swoistych kolonii. Jednakże nie zmienione zostały zasady cywilizacyjne, czyli będzie to rodzaj postępującego kanibalizmu.Teoretycznie jest to możliwe, ale wymaga by na to wyrażały zgodę te kraje peryferyjne - tak można postrzegać sytuację w Polsce. Tylko pytanie, do którego momentu można tę eksploatację prowadzić? Może się okazać, że bardziej opłacalne będzie wyjść z tej wspólnoty, co narazi ją na kolejną niestabilność, i kolejną fazę kanibalizmu.Wskazana droga prowadzi do stopniowej samozagłady, ale bez czynnika gwałtownej i krwawej depopulacji. Czy Zachód pójdzie tą drogą?Można mieć wątpliwości.Jak się chce zabrać psu kość, to gotów jest i właściciela pogryźć. Z kolei dla innych cywilizacji pozostawienie przy istnieniu "bandyty", który będzie tylko szukał okazji by podporządkować sobie innych - jest nie do przyjęcia. Wspomniane "otorbienie" to izolacja, aż do "zaduszenia".Polska cywilizacyjnie nie przynależy do Cywilizacji Zachodu. Obecny "owczy pęd", a właściwie "marsz lemingów", to pogoń za błyskotkami tej części społeczeństwa, która nie odczuwa związku z polskością, a dla nich liczy się tylko "tu i teraz". Tyle, że będzie to krótko, a dania serwowane będą tylko ochłapami spadającymi z pańskiego stołu i to w coraz skromniejszej ilości.Dlatego należy zastanawiać się jak najszybciej opuścić ten tonący okręt. Nawet jeśli będzie to wymagało dużego wysiłku i ograniczeń.