Slawek
61,1 tys.
SPISEK DARWINA. Bibliografia Barrett Andrea, Ship Feyer. Nowy Jork: W.W. Norton, 1996. Bowiby John, Charles Darwin, A New Life. Nowy Jork: W.W. Norton 1991. Browne Janet, Charles Darwin, yoyaging. Nowy …Więcej
SPISEK DARWINA.

Bibliografia
Barrett Andrea, Ship Feyer. Nowy Jork: W.W. Norton, 1996.
Bowiby John, Charles Darwin, A New Life. Nowy Jork: W.W. Norton 1991.
Browne Janet, Charles Darwin, yoyaging. Nowy Jork: Knopf, 1995.
Darwin Charles, The Power of Place. Nowy Jork: Knopf, 2002.
Darwin Charles R., Podróż na okręcie „ Beagle". Pierwsze polskie wydanie 1959 r.
Charles Darwin"s Letters: A Selection, 1825-1859. Edited by Frederick Burkhardt. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press, 1996.
Charles Darwin"s Beagle Diary. Edited by R.D. Keynes. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press, 1988.
Darwin Charles, O powstawaniu gatunków. Pierwsze polskie wydanie 1884 r.
Desmond Adrian i Moore James, Darwin. Londyn: Michael Joseph, 1991.
Ferguson Niali, Empire. Nowy Jork: Basic Books, 2003. Harlan John, Seamanship in the Age of Sail. Annapolis: Nayal Institute Press, 1984.
Hart-Davis Adam, What the Victorians Didfor Us. Londyn: Headline, 2002.
Hazlewood Nick, Sayage: The Life and Times ofJemmy Button. Nowy Jork: St. Martin"s Press, 2001.
Iryine William, Apes, Angels and Victorians. Nowy Jork: Time-Life Books, 1963.
Jackson Michael H., Galapagos, A Natural History Guide. Alberta, Canada: Uniyersity of Calgary Press, 1985.
Keynes Randal, Annie „s Box: Charles Darwin, His Daughter, and Human Eyolution. Londyn: Fourth Estate, 2001.
Marks Richard Lee, Three Men of the Beagle. Nowy Jork: Knopf, 1991.
McDonald Roger, Mr. Darwin „s Shooter. Nowy Jork: Atlantic Monthly Press, 1998.
Moorehead Alan, Darwin and the Beagle. Londyn: Hamilton, 1969.
Morgan Kenneth O., The Oxford Illustrated History ofBritam. Oksford: Oxford Uniyersity Press, 1984.
Nichois Peter, Eyolution „s Capiam. Nowy Jork: HarperCollins, 2003.
O"Connor Stephen., Orphan Trains. Boston: Houghton Miffin, 2001.
Perkin Joan, Victorian Women. Nowy Jork: New York Uniyersity Press, 1995.
Rayerat Gwen, Period Piece: A Cambridge Childhood. Londyn: Faber and Faber, 1952.
St. George E.A.W., The Descent of Manners: Etiquette, Rules, and the Victorians. Londyn: Chatto 8 Windus, 1993. Thomson Keith Stewart, HMS Beagle: The Story of Darwin"s Ship. Nowy Jork: W. W. Norton, 1995.
Tort Patrick, Charles Darwin. The Scholar Who Changed Human History. Londyn: Thames 8z Hudson, 2001. Weiner Jonathan, The Beak ofthe Finch. Nowy Jork: Knopf, 1994.
White Michael i Gribbin John, Darwin. Żywot uczonego, 1998.
Wilson A.N., The Victorians. Londyn: Hutchinson, 2002. Winchester Simon, Krakatoa. Nowy Jork: HarperCollins, 2003.
Slawek
Nie dziękuj, tyko dalej smakuj 😉 😀 🤗
11 stycznia 1865
Odkąd sięgam pamięcią, tata zawsze niedomagał. Kiedy choroba przykuwa go do łóżka, na domowym życiu kładzie się cień, ledwie śmiemy podnieść głos ponad szept. Mama mówi, że przyczyną tych ataków jest jego praca, brzemię ciągłych i usilnych rozmyślań o naukach przyrodniczych. Na potwierdzenie tych domysłów przytacza swoje spostrzeżenie …Więcej
Nie dziękuj, tyko dalej smakuj 😉 😀 🤗

11 stycznia 1865

Odkąd sięgam pamięcią, tata zawsze niedomagał. Kiedy choroba przykuwa go do łóżka, na domowym życiu kładzie się cień, ledwie śmiemy podnieść głos ponad szept. Mama mówi, że przyczyną tych ataków jest jego praca, brzemię ciągłych i usilnych rozmyślań o naukach przyrodniczych. Na potwierdzenie tych domysłów przytacza swoje spostrzeżenie, że pierwszy atak, blisko trzydzieści lat temu, nastąpił, kiedy tata zabrał się do sformułowania swojej teorii transmutacji gatunków i doboru naturalnego. Przez dwadzieścia dwa lata utrzymywał swoją teorię w tajemnicy, prowadząc zapiski w notatnikach i omawiając ją jedynie z kilkoma przyjaciółmi i kolegami, z sir Charlesem Lyellem, geologiem, panem Hookerem, botanikiem z Kew, oraz listownie z panem Asą Grayem z Harvardu.
Możecie sobie wyobrazić, powiada mama, ile wysiłku kosztowało go przez wszystkie te lata dźwiganie ciężaru całego tego teoretyzowania? Nic dziwnego, że tata szukał ratunku w cudownej kuracji wodnej doktora Gully'ego. Wybrałam się z nim raz do Malvern i byłam wstrząśnięta, widząc, jak ochoczo poddawał się lodowatym kąpielom i znosił torturę mroźnych okładów, które miały spowodować przepływ krwi z jednego narządu do drugiego.

Mam własną hipotezę na temat przyczyny niedomagań taty, uderzyły mnie bowiem okoliczności, w których szczególnie się one nasilają. Wywołuje je nie tyle sama wzmianka o jego teorii, ile jakiekolwiek wydarzenie nawiązujące do okoliczności jej narodzin. Na przykład tata cierpiał na niezwykle ostry i długotrwały atak wymiotów po otrzymaniu tego strasznego listu z Holenderskich Indii Wschodnich w 1858 roku, tego, w którym pan Alfred Russel Wallace przedstawił niemal identyczną teorię, tak zbliżoną we wszystkich swych szczegółach, że użyte w niej zwroty, rozpaczał tata, mogłyby posłużyć za nagłówki do jego własnej książki. Wtedy też tata przemógł się i zgodził ogłosić swoją teorię publicznie, ulegając w końcu namowom pana Huxleya i zwolenników, aby obie prace, jego oraz pana Wallace'a, zostały przedstawione jednocześnie w Towarzystwie Linneuszowym. Pracował jak oszalały, aby jak najszybciej wydać drukiem O powstawaniu gatunku, i tak go to wyczerpało, że ledwo dokończył dzieła. Ale naprawdę zaniemógł wkrótce potem, nie kiedy podano w wątpliwość samą teorię, ale kiedy podważono jego zasługę z uwagi na okoliczność jej podwójnego autorstwa. Ten paskudny Richard Owen, który marzy o stanięciu na czele nowego Muzeum Nauk Przyrodniczych i należy do najbardziej zaciętych przeciwników taty, powiedział podobno na obiedzie w Eaton Place: „Czy jest coś równie niepojętego jak dziecko, które ma dwóch ojców? - po czym dodał, ku uciesze wszystkich zebranych: - Zwłaszcza jeśli jeden z nich jest małpą?".
Nie rozumiem, dlaczego ludzie w ten sposób to przyjmują, nawet jeśli pan Wallace istotnie wysunął podobną teorię. Może tę zbieżność należy uznać za dowód bardziej przemawiający za jej słusznością niż przeciw, ponieważ kiedy jakaś doniosła idea wisi w powietrzu, zapewne trafi na nią więcej niż jedna osoba. Dotyczy to szczególnie teorii doboru naturalnego, która jest uderzająco zgrabna w swej prostocie. W każdym razie to tata postarał się o to, aby była przystępna i przejrzysta. Jest taki wrażliwy, wiem, że nienawidzi tych sporów, jakie rozpętały się wokół jego teorii, tych dowcipów rysunkowych w „Punchu" czy obrzydliwych ilustracji w „Vanity Fair". Boleje nad tym, że pan Wallace nie zyskał należnego uznania, zamartwia się, iż ludzie mogą go posądzić, że on sam powziął jakieś niestosowne kroki w celu obalenia równorzędności teorii pana Wallace'a.
Szkoda, że tata nigdzie nie wyjeżdża, gdyż moim zdaniem nie ma lepszego lekarstwa na zszargane nerwy niż nowe horyzonty. Ale on ostatnio niechętnie wybiera się nawet do Londynu, a o przeprawie przez kanał La Manche nie chce w ogóle słyszeć, co jest dziwne jak na kogoś, kto w młodości opłynął świat i zaznał tylu egzotycznych przygód. Niedawno odwiedziło go trzech starych druhów z załogi „Beagle"a", co wprawiło tatę w takie wzburzenie, że z trudem wytrzymał w ich towarzystwie dziesięć minut. Później mój brat Leonard natknął się na tatę w ogrodzie i razem zaczęli się przechadzać. Podobno w pewnej chwili tata uciął wszelką rozmowę i odwrócił się z taką przerażającą miną, że mocno przejęty Leonard wyznał mi potem: „Nagle zaświtała mi myśl, że tata stracił chęć do życia".
Slawek
LIST CÓRKI DARWINA z 6 stycznia 1865
W domu wszystko zawsze kręci się wokół taty. Odnoszę wrażenie, że jego nastrój wyraźnie się pogorszył w ciągu łych sześciu lat od wydania drukiem O powstawaniu gatunków. Na długie godziny zaszywa się w pracowni, ale nie tak jak za dawnych lat, które tak czule wspominam. Wtedy oddawał się badaniom pąkli czy podobnych stworzeń, z zadowoleniem przemieszczając …Więcej
LIST CÓRKI DARWINA z 6 stycznia 1865

W domu wszystko zawsze kręci się wokół taty. Odnoszę wrażenie, że jego nastrój wyraźnie się pogorszył w ciągu łych sześciu lat od wydania drukiem O powstawaniu gatunków. Na długie godziny zaszywa się w pracowni, ale nie tak jak za dawnych lat, które tak czule wspominam. Wtedy oddawał się badaniom pąkli czy podobnych stworzeń, z zadowoleniem przemieszczając się to tu, to tam, na swym krześle na kółkach, wychodząc z pracowni co jakiś czas, żeby zażyć tabaki przechowywanej w słoju na korytarzu. Spoglądał z ciekawością, kiedy któreś z nas wpadało po linijkę albo szpilkę, i nigdy nie gniewał się, że mu przerywamy. Teraz ukrywa się tam całymi godzinami,jakby unikał naszego towarzystwa, i choć z całych sił się staram, nie mogę odgadnąć przyczyny jego rozdrażnienia.
Trzy dni temu, kiedy szukałam przylepca, otworzyłam drzwi i natknęłam się na niego, gdy siedział w swym ulubionym fotelu wypchanym końskim włosiem i obitym czarną skórą, tak mocno pogrążony w ponurych rozmyślaniach, że kiedy się odezwałam, zerwał się spłoszony niczym sarna. Natarł zaraz na mnie, pytając, dlaczego „tak się do niego zakradam" i czy nie może mieć „chwili spokoju". I nie przestał grzmieć, nawet kiedy wyszłam, a zza zamkniętych drzwi jego głos rozchodził się po całym korytarzu z takim skutkiem, że Camilla oderwała się od swych lekcji niemieckiego z Horace'em, podeszła do balustrady na piętrze i z wyraźną troską spojrzała w dół.
Niedawno kazał Parslowowi przyczepić do okiennicy okrągłe lusterko, tak żeby siadając w swym fotelu, miał w polu widzenia schody frontowe. Powiedział, że w ten sposób będzie widział listonosza, ale mnie to wytłumaczenie nie przekonuje. Sądzę, że dzięki temu może z ukrycia obserwować wszystkich odwiedzających, aby w razie potrzeby mógł udać, że nie ma go w domu. Martwię się, że to nie zwykła niechęć do odrywania się od pracy każe mu podejmować te działania, lecz coś głębszego i bardziej niepokojącego.
W stanie jego zdrowia też nie widać poprawy. Wręcz przeciwnie, ostatnio znacznie się pogorszył. Tata wymiotuje teraz dwa, trzy razy w ciągu dnia, często skarży się na dolegliwości żołądkowe, z gazami włącznie; ze względu na te ostatnie nie rusza się z domu. Oprócz niestrawności, dokuczają mu zawroty głowy, omdlenia i bóle głowy. Miewa też ataki egzemy. Biedna mama jest jak Florence Nightingale, z poświęceniem zanosi mu o każdej porze filiżankę herbaty, naciera mu plecy, czyta na głos, żeby ukoić mu nerwy i oderwać jego myśli od nękających go chorób. Kazał sobie zbudować w pracowni coś w rodzaju łazienki; to miska osadzona w podeście wzniesionym na podłodze, zasłonięta przepierzeniem, nie dalej jak trzy metry od jego kąta z drogocennymi tomami i maleńkimi szufladami. To na wypadek nagłego ataku; w ten sposób może zerwać się z fotela i odsuwając na bok pulpit do pisania, dobiec na czas do miski. Odgłosy jego wymiotów są tak okropne, że służba nerwowo gromadzi się na korytarzu, spoglądając po sobie, ale tylko jeden Parslow może wejść do pracowni, żeby pospieszyć Z pomocą. Czasami musi dźwignąć tatę, bezwładnego, bladego i ociekającego potem, i zanieść go do jego pokoju na piętrze.
3 więcej komentarzy od Slawek
Slawek
ZAMIESZCZAM LIST CÓRKI DARWINA
4 stycznia 1865
Tata podarował mi tę książkę na Nowy Rok, żebym prowadziła w niej swoje rachunki, bo to obowiązek, z którego należy się sumiennie wywiązywać. Będę zapisywać mój wyjściowy stan konta (który jest żałośnie znikomy) w kolumnach i odejmować wydatki, aż osiągnę zaczarowany bilans zerowy, a wtedy moje miesięczne środki zostaną odnowione przez tatę. Ale ta …Więcej
ZAMIESZCZAM LIST CÓRKI DARWINA

4 stycznia 1865

Tata podarował mi tę książkę na Nowy Rok, żebym prowadziła w niej swoje rachunki, bo to obowiązek, z którego należy się sumiennie wywiązywać. Będę zapisywać mój wyjściowy stan konta (który jest żałośnie znikomy) w kolumnach i odejmować wydatki, aż osiągnę zaczarowany bilans zerowy, a wtedy moje miesięczne środki zostaną odnowione przez tatę. Ale ta książeczka posłuży również innemu celowi, który pozostanie tajemnicą. Uczynię z niej mój pamiętnik, utrwalając na jej stronicach najbardziej osobiste myśli i spostrzeżenia, które uznam za dostatecznie ciekawe, i modlę się, aby nie wpadł on w niepowołane ręce, gdyż może przysporzyć mi wstydu.
Albowiem nachodzą mnie często myśli natury osobistej, z których nie mogę się nikomu zwierzyć - z pewnością nie kochanej mamie, która o nikim nic złego nie pomyśli, ani Etty, która choć starsza ode mnie o cztery lata, nie jest, w moim przekonaniu, o te cztery lata mądrzejsza. Będę prowadzić mój dziennik z tyłu księgi rachunkowej i w ten sposób go ukryję. Spodziewam się, że będzie spoczywać na dnie szuflady mego biurka i nikt oprócz mnie go nie przeczyta. Albowiem, jak powiada tata, zwodniczość to cecha Natury i wszyscy możemy się od Niej uczyć.
Odkąd tata stał się sławny, nasz dom nawiedzają istne tłumy gości, a wielu z nich przybywa z dalekich stron. Rada jestem z ich towarzystwa, nie tylko z tej prostej przyczyny,że na ogół są to osoby znamienite, postępowi myśliciele i różni uczeni, którzy są swego rodzaju postaciami szczególnymi, lecz również dlatego, że wnoszą ze sobą wesołość, tak bardzo mi potrzebną.
W dniu takiej wizyty już od samego rana wszyscy biorą się do dzieła, żeby pokazać się od najlepszej strony. Jesteśmy niczym wojsko przed wymarszem do boju. Mama cichymi poleceniami zarządza służbą. Pani Davies, krzątając się gorączkowo i pokrzykując, stawia garnki na ogniu, i niebawem po całym domu aż do pokojów służby rozchodzą się smakowite zapachy pieczonej jagnięciny i ziemniaków. Parslow przygotowuje wino. Ogrodnik, stary Comfort, zaprzęga konie do powozu i jedzie do Orpington po gościa lub gości (na ogół bowiem jest ich więcej)..
Teraz kiedy skończyłam osiemnaście lat, muszę nosić krynolinę i znosić torturę ciasno zawiązywanego gorsetu (sześćdziesiąt jeden centymetrów w talii - ani centymetra więcej). Trudno w tym oddychać i poruszać się mnie, która ponad wszystko uwielbia biegać bez skrępowania po polach i buszować w lesie i po gliniankach. Etty jest zwolniona z obowiązku noszenia gorsetu z uwagi na swą delikatną naturę.
Krótko mówiąc, wszyscy się uwijają z wyjątkiem taty, gdyż on na myśl o czekającym go zadaniu podjęcia gości, któremu musi się poddać, nabawia się dolegliwości żołądkowych i przeważnie leży w łóżku.
Krzątanina ta wywołuje wrażenie, nawet jeśli tylko na czas popołudnia, iż Darwinowie stanowią normalną i zadowoloną rodzinę. Pod pewnymi względami na pewno tacy jesteśmy, lecz chwilami dostrzegam coś dziwnego pod wierzchnią warstwą wesołości i ogłady. Co jest nie tak, tego nie wiem. Niemniej, uważny obserwator siedzący pośród nas przy ogromnym stole zauważyłby może, iż śmiech jest nieco wymuszony, a gdyby był tak wnikliwy jak nasi powieściopisarze, na przykład pani Gatskell, pan Trollope, zdołałby dociec przyczyn. Nie jesteśmy tacy, za jakich chcemy uchodzić w oczach nieświadomych przybyszów z zewnątrz. W istocie odnoszę niekiedy wrażenie, że nasza gościnność i wesołość są udawane, jakbyśmy odgrywali przepisane role.

C.d.n.
🤗 😇
Slawek
Myśl o tym,
Że historia ma wiele skrytych przejść, wiele tajemnych
Korytarzy i progów, że nas oszukuje
Szeptem ambicji, uwodzi próżnością

T.S. EliotWięcej
Myśl o tym,
Że historia ma wiele skrytych przejść, wiele tajemnych
Korytarzy i progów, że nas oszukuje
Szeptem ambicji, uwodzi próżnością


T.S. Eliot
Slawek
KTO NAPRAWDĘ STWORZYŁ TEORIĘ EWOLUCJI?
W biografii Darwina jest wiele niedomówień, tajemniczych zachowań.
Jak wyglądała podróż na pokładzie "Beagle'a"?
Co skłoniło go do opracowania teorii ewolucji?
Dlaczego czekał z jej ogłoszeniem przeszło 20 lat?
Jaka była przyczyna nękających go ciężkich chorób?
Odnalezione po ponad stu latach zapiski córki Darwina mogą pomóc w odpowiedzi na te i inne …Więcej
KTO NAPRAWDĘ STWORZYŁ TEORIĘ EWOLUCJI?

W biografii Darwina jest wiele niedomówień, tajemniczych zachowań.
Jak wyglądała podróż na pokładzie "Beagle'a"?
Co skłoniło go do opracowania teorii ewolucji?
Dlaczego czekał z jej ogłoszeniem przeszło 20 lat?
Jaka była przyczyna nękających go ciężkich chorób?
Odnalezione po ponad stu latach zapiski córki Darwina mogą pomóc w odpowiedzi na te i inne pytania.

John Darnton - wieloletni redaktor i korespondent „New York Timesa", laureat Nagrody Pulitzera oraz Nagrody George'a Polka - prestiżowego wyróżnienia dla dziennikarzy. W Polsce ukazały się jego powieści : Neandertalczyk oraz Bliźnięta.
sąsiad od serca
Właśnie giganci obalają również mit teorii Darwina. Ale też czy znaleziska archeologiczne nie są tymi wołającymi kamieniami, o których Pan Jezus powiedział, że jeśli nie Jego wyznawcy, to kamienie wołać będą?