Gdy cały uciekasz się do Pana, cały na Nim polegasz… we wszystkim, to naprawdę można przenosić góry, można powiedzieć morwie by przesadziła się w morze, można pokonać każdy grzech, wytrzymać każdą pokusę, można doznawać potężnego wzmocnienia wewnętrznego człowieka…

Homilia, Niedziela 4.02.2024r.(2kor11,19-12,9; Lk8,4-15)

Paweł opowiada o słabościach, trudach, cierpieniach, wypadkach, pobiciach. I moc, która w słabości się doskonali… Nie jest to aprobata dla grzechu, ale uznanie prymatu Mocy Boga w słabym istnieniu ludzkim. I tu dotykamy czegoś kluczowego w duchowości: nie wolno myśleć, że Pan wszystko zrobi za nas, a my tylko czekamy, aż nas łaska dotknie, nie można również myśleć, że własnymi siłami osiągniemy świętość i się nawrócimy. Pan daje ci wystarczającą ilość łaski, by czynić z tobą, wraz z tobą pewną dyspozycję serca, które będzie owocować, wydawać plon – dyspozycję: ziemię żyzną. Te rodzaje ziemi opisane w Ewangelii to rola, którą się uprawia, nad czym się pracuje, w co się wkłada wysiłek, zawsze inspirowany, podtrzymywany łaską.

I faktem jest, że przeróżne doświadczenia, cierpienia, wypadki orzą serce, by ziemia w nim stała się żyzna i wydała plon, by człowiek zrozumiał, że poza Bogiem niemożliwe jest być szczęśliwym…

Mamy więc przed sobą zwiastunów śmierci, o których pisze Paweł w 1 lekcji: zwątpienia, ból, zniechęcenie, jakieś zabłąkanie, różne oziębłości i próby ucieczek od Boga… Aby w tym wszystkim zwyciężać, trzeba z nimi stawać twarzą w twarz, nie unikać ich. trzeba nam go przyjąć, a nie przed nim zbiec. Krzyżem natomiast jesteśmy i my sami dla siebie, krzyżem jest nasz los, trudne doświadczenia. Regularnie stajemy wobec wichrów, niebezpieczeństw, bycia rozbitkiem, bycia pobitym, wyrzuconym, wobec różnych wypadków i zdarzeń. To wszystko może nas zwracać jeszcze bardziej ku Bogu.

„Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz Pan mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali»” (2 Kor 12,7-9).

Dlaczego Pan zostawił przy Pawle szatana, który go policzkował, zawstydzał, kusił, poniżał pokusami nie pozwalającymi Pawłowi nosić wysoko głowy z dumy? Dla pokory. Po co Pan dopuszcza tyle doświadczeń w naszym życiu? Byśmy nauczyli się być ostrożni, przebieglejsi niż diabeł i naprawdę docenili nieskazitelność sumienia bardziej niż jakiekolwiek kompromisy ze zdemoralizowanym światem.

Po co więc iść przed siebie jeśli doznaje się niepowodzeń, a nawet ucisków? Otóż, Kiedy nie możemy zmienić sytuacji, w której się znaleźliśmy, sami możemy doznać zmiany; kiedy nie możemy odnieść żadnego sukcesu, sukcesem, jest uwolnienie się od ambicji odniesienia sukcesu. Znoszenie zła, może uczynić człowieka dobrym, pokornym albo cynicznym i zdemoralizowanym. Napotykając opór i niegodziwość, bezczelność i perfidię ludzką za którą ukrywa się szatan, możemy uodparniać się jeszcze bardziej na zło i tym samym umacniać się w przyjaźni z Panem. Wszystko obraca się na nasze dobro, gdy się jest z Jezusem! Sukcesem jest zdobycie nowych zdolności w obcowaniu z ludźmi i w kontakcie z pokusą lub atakiem szatana, w przekroczeniu siebie. Chodzi o nowe sprawności serca - o użyźnienie tej gleby, o nowe dyspozycje…

Paweł mówi, że znał człowiek[pisze przecież o sobie], który został zabrany do trzeciego Nieba. Żydzi wierzyli, że w trzecim Niebie – a według nich było siedem Nieb. Co więc św. Paweł chce przez to powiedzieć, że trafił do trzeciego nieba? To, że doświadczył w życiu, że Bóg go potraktował jak sprawiedliwego, mimo tego, że on był niesprawiedliwy, czyli doświadczył usprawiedliwienia i tego też, że Bóg go karmił, chociaż go powinien karcić. Paweł mówi też istotny element pokory: nasze pokusy. Nie mówi, że uleganie pokusom, tylko mówi pokusy. Pokusa nie jest grzechem. Cokolwiek jawi się w naszym umyśle, czy w wyobraźni, czy gdziekolwiek jeszcze indziej, nie jest grzechem – ale nasza zgoda na to jest już grzechem. Dopóki mówimy: „Nie!”, jesteśmy w zakresie pewnych zasług.

Paweł mówił, że on ma taki stimulus, oścień, takie kuszenie od szatana, że go te pokusy aż upokarzają. Ale w tym wszystkim, z łaską zwycięża! Bo z Łaską Bożą można ZAWSZE ZWYCIĘŻAĆ!

Na tym świecie nie mamy nic ważniejszego do zrobienia jak tylko poznawać, kochać i służyć Bogu.
Za tyloma rzeczami się uganiamy… o tak wiele się staramy… A przecież zaspokoić może tylko Ten, który jest dawcą pokoju.

Jezus porównuje się w Ewangelii Jana do manny, do chleba pochodzącego z Nieba. Mistycy żydowscy twierdzili, że Manna była zmaterializowaną światłością z Nieba. W starożytności wierzono, że manna była mielona przez żarna niebiańskie, właśnie w owym trzecim niebie, zwanym SZECHAKIM. Był to pokarm przeznaczony jedynie dla sprawiedliwych, niektórzy uważali nawet, że był świetlistym pokarmem Aniołów.

„Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12,2). Chciał przez to powiedzieć, że doznał zachwytu Boskim Światłem i przeżył to jako niezwykły zaszczyt usprawiedliwienia.

Musimy odczytać słowa o Chlebie z Nieba, o którym mówił Jezus, właśnie mając to wszystko na myśli. Chodzi o zaszczyt trzeciego Nieba. Z tym, że w Jezusie to już nie anielski chleb, ale Boski udziela się człowiekowi; nie światło, którym pożywiali się Aniołowie, tylko Światłość samego Boga.

Zaszczyt anielski przeobraził się w coś o wiele poważniejszego - uczestnictwo w życiu Boga. Eucharystia jest największym zaszczytem dla człowieka. Jest Niebem na Ziemi i to Niebem odkrywanym, jako stan najściślejszej więzi z Bogiem, który już nie czymś, ale samym sobą nasyca ludzką wygłodzoną pustkę.

Gdy cały uciekasz się do Pana, cały na Nim polegasz… we wszystkim, to naprawdę można przenosić góry, można powiedzieć morwie by przesadziła się w morze, można pokonać każdy grzech, wytrzymać każdą pokusę, można doznawać potężnego wzmocnienia wewnętrznego człowieka… - I Kościół w swojej mądrości mówi: już rozmyślaj o Wielkim Poście, który się zbliża, już myśl o okresie wyjątkowych łask, które przygotował ci Pan, o tworzeniu dyspozycji serca – ziemi żyznej gotowej na przyjęcie ziarna Słowa… o wilgoci łaski, o oczyszczaniu się z wad i grzechów, jak z cierni i kamieni… bo to jest droga do Szczęścia!
Nie mów… a co ja mogę…?Możesz się modlić, możesz wołać, możesz dawać swój czas Panu, możesz opierać się POKUSIE, możesz ZWYCIĘŻAĆ W CHRYSTUSIE ZMARTWYCHWSTAŁYM!

Amen

O. Anonim
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,KM ks. Murzińskiemu to co najwyżej możesz buty wypucować, i to jak na to pozwoli. Jako jeden z pierwszych dostrzegł że hierarchia kościelna na czele z papieżem służą globalnej zielono-tęczowej komunie i zmieniają, a tak naprawdę likwidują kościół katolicki. Tworzą nową zieloną religię dla nowego człowieka.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Nie mów… a co ja mogę…?Możesz się modlić, możesz wołać, możesz dawać swój czas Panu, możesz opierać się POKUSIE, możesz ZWYCIĘŻAĆ W CHRYSTUSIE ZMARTWYCHWSTAŁYM!
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Mamy więc przed sobą zwiastunów śmierci, o których pisze Paweł w 1 lekcji: zwątpienia, ból, zniechęcenie, jakieś zabłąkanie, różne oziębłości i próby ucieczek od Boga… Aby w tym wszystkim zwyciężać, trzeba z nimi stawać twarzą w twarz, nie unikać ich. trzeba nam go przyjąć, a nie przed nim zbiec. Krzyżem natomiast jesteśmy i my sami dla siebie, krzyżem jest nasz los, trudne doświadczenia. …Więcej
,,Mamy więc przed sobą zwiastunów śmierci, o których pisze Paweł w 1 lekcji: zwątpienia, ból, zniechęcenie, jakieś zabłąkanie, różne oziębłości i próby ucieczek od Boga… Aby w tym wszystkim zwyciężać, trzeba z nimi stawać twarzą w twarz, nie unikać ich. trzeba nam go przyjąć, a nie przed nim zbiec. Krzyżem natomiast jesteśmy i my sami dla siebie, krzyżem jest nasz los, trudne doświadczenia. Regularnie stajemy wobec wichrów, niebezpieczeństw, bycia rozbitkiem, bycia pobitym, wyrzuconym, wobec różnych wypadków i zdarzeń. To wszystko może nas zwracać jeszcze bardziej ku Bogu.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Po co więc iść przed siebie jeśli doznaje się niepowodzeń, a nawet ucisków? Otóż, Kiedy nie możemy zmienić sytuacji, w której się znaleźliśmy, sami możemy doznać zmiany; kiedy nie możemy odnieść żadnego sukcesu, sukcesem, jest uwolnienie się od ambicji odniesienia sukcesu. Znoszenie zła, może uczynić człowieka dobrym, pokornym albo cynicznym i zdemoralizowanym. Napotykając opór i niegodziwość …Więcej
,,Po co więc iść przed siebie jeśli doznaje się niepowodzeń, a nawet ucisków? Otóż, Kiedy nie możemy zmienić sytuacji, w której się znaleźliśmy, sami możemy doznać zmiany; kiedy nie możemy odnieść żadnego sukcesu, sukcesem, jest uwolnienie się od ambicji odniesienia sukcesu. Znoszenie zła, może uczynić człowieka dobrym, pokornym albo cynicznym i zdemoralizowanym. Napotykając opór i niegodziwość, bezczelność i perfidię ludzką za którą ukrywa się szatan, możemy uodparniać się jeszcze bardziej na zło i tym samym umacniać się w przyjaźni z Panem. Wszystko obraca się na nasze dobro, gdy się jest z Jezusem! Sukcesem jest zdobycie nowych zdolności w obcowaniu z ludźmi i w kontakcie z pokusą lub atakiem szatana, w przekroczeniu siebie. Chodzi o nowe sprawności serca - o użyźnienie tej gleby, o nowe dyspozycje…''