Edward7
514

Abp Viganò: Doktryna globalistów jest w istocie "szatańska"; musimy "odbudować" chrześcijaństwo

"Agere sequitur esse", "Teologiczna" wizja Wielkiego Resetu. Université d'Été - Civitas 14 sierpnia 2022 r.

Świat globalistów nie ma przyszłości. A raczej: przyszłość, którą udaje, że nam daje, jest najczarniejsza i najbardziej przerażająca, jaką może sobie wyobrazić ludzki umysł.

Arcybiskup Carlo Maria Viganò

Kiedy istoty ludzkie działają, działają z myślą o celu. Działanie człowieka, to co robi, stanowi środek do celu, który może być moralnie dobry lub zły. Działanie pochodzi z woli i powstaje z myśli, która jest aktem intelektu. O tym, co robimy, decyduje to, czym jesteśmy (wszystkie nasze fakultety: pamięć, intelekt i wola). Scholastyka doskonale podsumowuje to pojęcie w trzech słowach: "agere sequitur esse" .

Nikt nie działa bez celu. I nawet to, co dzieje się na naszych oczach od ponad dwóch lat, jest konsekwencją zbioru towarzyszących przyczyn, które zakładają początkową myśl, zasadę informacyjną, że tak powiem. A kiedy uświadamiamy sobie, że powody podawane nam dla usprawiedliwienia podejmowanych działań nie są racjonalne, oznacza to, że powody te są pretekstami, fałszywymi powodami, które służą ukryciu nie dającej się opisać prawdy.

To jest droga Złego. Kiedy nas kusi, kłamie, abyśmy uwierzyli, że jest naszym przyjacielem, że zależy mu na naszym dobru. Diabeł, niczym handlarz na placu targowym, oferuje nam swoje cudowne znaleziska, swoje eliksiry szczęścia i bogactwa, za niewielką sumę naszej nieśmiertelnej duszy. Ale tak, jak to oszust, oczywiście pomija; to co najwyżejsze pisze małym druczkiem w klauzulach umowy.

Wszystko jest kłamstwem, gdy chodzi o szatana. Przesłanki są fałszywe: twój Bóg uciska cię ciężkimi nakazami. Obietnice są fałszywe: możesz zdecydować i dostać to, co chcesz. I wszystko jest kłamstwem także wtedy, gdy sługusy szatana organizują się, by ustanowić dystopię Nowego Porządku Świata.

Otóż, tak jak nie możemy oczekiwać, że spiskowcy "Wielkiej Rebelii" powiedzą nam jasno, jaki jest ich ostateczny cel - bo jest on niewypowiedziany i zbrodniczy - możemy jednak zrekonstruować sens , myślenie, które kieruje ich działaniami, znając zasady inspirujące ich działania i popierając je własnymi słowami. I jesteśmy też w stanie zrozumieć, że podane powody są tylko pretekstami. A przecież preteksty, tak jak są przedstawione, świadczą o złośliwości i premedytacji, bo gdyby ich plan był uczciwy i dobry, nie musieliby maskować go nielogicznymi i niespójnymi wymówkami.

Ale czym jest ten Wielki Reset? Jest to przymusowe narzucenie czwartej rewolucji przemysłowej, która doprowadzi do implozji obecnego systemu ekonomiczno-społecznego i umożliwi, poprzez ogólne zubożenie i drastyczną redukcję populacji, centralizację władzy w rękach elity pragnącej nieśmiertelności i dominacji nad światem. Chcieliby nas zredukować do amorficznej masy klientów/niewolników zamkniętych w pudełkach i wiecznie podłączonych do sieci.

Poprzez Wielki Restart chcą wymazać zachodnie społeczeństwo chrześcijańskie, aby ustanowić liberalno-komunistyczną synarchię na wzór chińskiej dyktatury, w której cała populacja jest kontrolowana i manewrowana do woli. W społeczeństwie inspirowanym, choćby w niewielkim stopniu, wartościami katolickimi, finansowe grupy władzy i elity Nowego Porządku Świata nie miałyby miejsca. Nie powinno to jednak prowadzić nas do przekonania, że ich sprzeciw wobec społeczeństwa chrześcijańskiego jest motywowany wyłącznie ekonomicznie i politycznie. W rzeczywistości tym, co wyzwala tę nienawiść, jest fakt, że może istnieć, nawet w najodleglejszym zakątku planety, możliwa alternatywa dla globalistycznej dystopii, świat, w którym pracodawca może uczciwie płacić swoim pracownikom, w którym państwo nakłada na swoich obywateli rozsądne podatki, w którym organizacje charytatywne świadczą usługi bezpłatnie i bez spekulacji, w którym szanuje się niewinność dzieci i nie dopuszcza się propagandy LGBTQ+. Świat, w którym Społeczne Królestwo Jezusa Chrystusa ukazane jest jako nie tylko możliwa, ale najlepsza forma społeczeństwa, zarządzanego dla wspólnego dobra i na chwałę Boga.

Samo istnienie terminu porównawczego jest ostrym zaprzeczeniem globalistycznej ułudy, ukazującym jej grozę i porażkę. Kłamstwom na temat konieczności stosowania zamknięć przeczą dowody na to, że tam, gdzie ich nie przyjęto, odnotowano mniej przypadków poważnych chorób niż tam, gdzie wprowadzono zamknięcia i godziny policyjne. Kłamstwom o skuteczności surowicy genowej przeczą przypadki ponownego zakażenia osób wielokrotnie szczepionych, ciężkie reakcje niepożądane, nagłe zgony. Kłamstwa o "suwerennym narodzie" i nienaruszalnych prawach człowieka zostały obalone przez absurdalne przepisy, niekonstytucyjne normy, dyskryminujące ustawy przy milczeniu wymiaru sprawiedliwości.

Nawet określenie porównawcze, które stanowi Msza wszechczasów, uniemożliwia preferowanie jej montaniliańskiej podróbki: dlatego kościół bergogliński chce zapobiec jej odprawianiu i trzymać wiernych z dala od niej. Aby narzucić nam tę grozę, uciekli się do oszustwa, wmawiając wiernym, że Msza apostolska jest niezrozumiała i że należy ją przetłumaczyć i uprościć, aby wierni mogli lepiej docenić jej znaczenie. Ale to było kłamstwo. A gdyby nam wyjaśnili, że ich cel jest dokładnie taki sam jak protestanckich herezjarchów, czyli zniszczenie serca Kościoła katolickiego, poszlibyśmy za nimi z widłami w ręku.

Świat globalistów nie toleruje porównań. Domaga się owej "wyłączności", którą z przerażeniem potępia, gdy tylko sama się o nią nie upomina. Zdziera on szaty z doczesnej władzy Kościoła - przy współudziale cudzołożnych kleryków i heretyków - a następnie żąda bezwzględnego i irracjonalnego posłuszeństwa wobec dogmatów, które ogłasza z Davos lub Brukseli. Wysławia wolność słowa i prasy, którą hojnie finansuje, ale nie toleruje ani odmienności, ani prawdy, którą stara się uczynić po prostu niedostępną, niewidzialną.

I znowu: świat globalistów nie ma do pokazania nam żadnej przeszłości, która potwierdzałaby wielkość jego idei, jego filozofii, jego wiary. Przeciwnie, żyje z fałszowania historii, wymazywania przeszłości, eliminowania jej z nowych pokoleń. Aby nie było nikogo, kto przed katedrą w Chartres byłby w stanie rozpoznać wizerunki Chrystusa i świętych. Aby nikt nie wiedział, że w Świętej Kaplicy przechowywana jest fiolka ze Świętym Krzyżmen Aby nikt nie mógł poznać ich czynów, odnaleźć ich grobów, ani zrozumieć skarbów sztuki i literatury, które nobilitowały katolickie narody. Destrukcja kultury ujawnia radykalną ontologiczną niespójność globalizmu w obliczu splendoru cywilizacji chrześcijańskiej.

Świat globalistów nie ma przyszłości. A raczej: przyszłość, którą chce nam dać, jest najczarniejszą i najbardziej przerażającą, jaką może sobie wyobrazić ludzki umysł. Przyszłość, którą nam przedstawia, jest fałszywa i nierealna. "Nie mam domu, nie mam nic i jestem szczęśliwy" - próbują nas przekonać Schwab i promotorzy Agendy 2030. Ich celem nie jest jednak uszczęśliwienie nas, co oczywiście nie nastąpi z czasem, ale odebranie nam domów i majątku. Kiedy mówią do nas o pacyfizmie i rozbrojeniu, to nie dlatego, że chcą pokoju, ale dlatego, że będąc nieuzbrojonymi i bez ideałów, pozwolimy się najechać i zdominować bez reakcji. Narzucając nam przyjęcie (imigrantów) i "inkluzywność" - przyjmując wewnętrzny leksykon - nie chcą, abyśmy naprawdę przyjmowali i integrowali ludzi innych kultur i religii, ale chcą stworzyć przesłanki do zaburzeń społecznych i w konsekwencji do zaniku naszych tradycji i naszej wiary.

Kiedy mówią nam o "odporności", nie mówią nam, że ochronią nas przed grożącymi nam katastrofami, ale że powinniśmy się pogodzić z tym, że będziemy je absorbować bez protestu. Kiedy oskarżają nas o ekstremizm czy fundamentalizm, to tylko dlatego, że wiedzą, iż wierni i obywatele o szlachetnych i świętych ideałach potrafią stawiać opór, organizować opozycję, szerzyć sprzeciw. A kiedy narzucają nam masowe szczepienia genetycznym serum, które nie ma żadnej skuteczności, za to wiele poważnych i śmiertelnych skutków ubocznych, to robią to nie dla naszego zdrowia, ale po to, by zmodyfikować nasze DNA i zmienić nas w przewlekle chorych ludzi, z trwale upośledzonym układem odpornościowym i długością życia poniżej przeciętnego zdrowego człowieka.

Nigdy nie oczekuj prawdy od zwolenników Wielkiego Resetu. Bo gdzie nie ma Chrystusa, tam nie może być Prawdy, a wiemy, jak bardzo nienawidzą oni Naszego Pana. Nienawiść, której nie potrafią zamaskować, a którą pokazują w spektaklach otwierających europejskie imprezy (pomyślcie o otwarciu tunelu Gottharda w Szwajcarii czy olimpiadzie w Londynie, a bardzo niedawno o otwarciu Igrzysk Wspólnoty Narodów w Birmingham), w "zaleceniach", by nie obchodzić świąt Bożego Narodzenia i nie używać imion dla naszych dzieci. Ich nienawiść staje się zabójcza, gdy teoretyzują o aborcji jako "prawie człowieka", ukrywając swoje okrucieństwo za obłudnym określeniem "zdrowie reprodukcyjne": ponieważ to życie, którego nienawidzą, jest obrazem i podobieństwem do Tego Boga, którego utracili na zawsze.

Ten obraz i podobieństwo jest znacznie głębszy niż nam się wydaje. Polegają one na trynitarnym wymiarze człowieka, z jego fakultetami odnoszącymi się do Trzech Osób Boskich: pamięci (Ojciec), inteligencji (Syn) i woli (Duch Święty). I tak jak w Trójcy Świętej Duch Święty jest Miłością, która pochodzi od Ojca i Syna, tak w człowieku wola jest tym działem, który pochodzi z pamięci rzeczy przeszłych i rozumienia rzeczy teraźniejszych. Nie jest przypadkiem, że w piekielnej inwersji współczesnego świata człowiek znajduje się pozbawiony pamięci, historii i tradycji (pomyśl o Niszczeniu Kultury i żądaniach "przebaczenia" za sfałszowane lub zniekształcone działania z naszej przeszłości), niezdolny do wyrażania krytycznych sądów (pomyśl o dysonansie poznawczym generowanym przez psychopandemię) i niezdolny do uporządkowania swojej woli poprzez podporządkowanie jej inteligencji (pomyśl o niezdolności do reagowania na narzucone zło lub na dobro, którego jesteśmy pozbawieni).

Współczesne społeczeństwo, ze swoją bajką o demokracji, nauczyło nas myśleć, że możemy być katolikami, może nawet tradycjonalistami, o ile nie kwestionujemy faktu, że wszyscy powinni mieć równe prawa. Szanuj pomysły innych, mówi się nam. Ale w sferze metafizycznej, w Bożej wieczności, ta walka między Dobrem a Złem nie jest ani świecka, ani ekumeniczna: jest realna, podobnie jak rozmieszczone armie, ta z "Civitas Dei" i ta z" civitas diaboli" . Aniołowie nieba i apostatyczne duchy piekła nie mają nic wspólnego z soborowym irenizmem: toczą bitwę, w której trzeba wyrwać przeciwnikowi jak najwięcej dusz. Święci, którzy się za nami wstawiają, nie czytali Fratelli Tutti, a waga św. Michała nie jest skalibrowana na "moralność w każdym przypadku" lub "etykę sytuacyjną" heretyckiego jezuity, ani na duszpasterskie wykręty synodalnej ścieżki.

Przestańmy być poprawni politycznie, zawsze obawiając się, że nasze przekonania mogą naruszyć wrażliwe sumienia tych, którzy nie wahają się rozerwać bezbronnego dziecka w łonie matki lub udusić starych i chorych ludzi we śnie. Zbyt często milczeliśmy w obliczu rzeczy, o których nie powinno się nawet wspominać, od normalizacji wad po najbardziej poniżające nadużycia. Jednak jako katolicy musimy wiedzieć, że Bóg jest żywy i prawdziwy pomimo ateistów, a Chrystus sprawuje nad nami tytuły Suwerena jako nasz Stwórca i Odkupiciel pomimo liberałów.

Jeśli nie jesteśmy przekonani o tych realiach, nie możemy nawet pojąć działania wroga, który doskonale zdaje sobie sprawę z tej rzeczywistości. Jeśli nie jesteśmy przekonani o tych realiach, nie damy wiarygodnego przykładu tym, którzy przez nasze słowa i czyny mogą otworzyć oczy i stać się posłuszni Łasce. Trudno wierzyć tym, którym nie podoba się to, co wyznają, tak jak trudno dać wiarę modernistom, którzy swoim niecnym zachowaniem zaprzeczają swoim pustym słowom. Nie sposób uwierzyć tym, którzy proszą nas o jedzenie koników polnych i karaluchów w celu ratowania planety, podczas gdy sami jedzą cenne kawałki wołowiny z Kobe, albo o porzucenie samochodu z silnikiem diesla, podczas gdy sami podróżują prywatnymi odrzutowcami (w Davos podczas szczytów Światowego Forum Ekonomicznego są ich setki !).

Musimy na nowo odkryć ten wymiar realizmu i obiektywizmu, który stopniowo kazano nam utracić lub którego nauczono nas się wstydzić. Jesteśmy wojownikami Chrystusa, żołnierzami Chrystusa, powołanymi do walki z wrogiem, który chciałby nas uderzyć w plecy lub uczynić z nas tchórzliwych dezerterów, bo wie, że gdy walczy z nami otwarcie, znajduje za nami Niepokalaną Dziewicę, "terribilis ut castrorum acies ordained". Ta Matka, której Nieprzyjaciel nienawidzi we wszystkich matkach ziemi, ta Małżonka Baranka, którą szkaluje atakując świętość Małżeństwa i cnoty domowe, ta Kobieta, którą poniża szpecąc kobiecość lub czyniąc z niej obsceniczną parodię.

Doktryna globalistyczna jest zasadniczo satanistyczna, ponieważ jest najbardziej bezpośrednim i nieubłaganym społecznym i globalnym zastosowaniem buntu szatana. Znajdujemy w nim tę hybrydę; to przeciwstawienie się Niebu, które klasyczna cywilizacja - jeszcze pogańska, ale przeznaczona na przyjście poselstwa Chrystusa w pełni czasów - mądrze napiętnowała, a które nawiązuje do buntu Lucyfera. Hybryda, głupia pycha tych, którzy uważają, że są jak Bóg i uzurpują sobie boskie atrybuty, co prowadzi dziś naukę do zaprzeczenia jej powołaniu do służenia dobru, aby oddać ją w służbę Nowego Porządku, aby dzięki postępowi technicznemu dokonać tego, co w przeszłości było nie do pomyślenia: zatrzeć rozdział między człowiekiem a maszyną, między umysłem a sztuczną inteligencją.

Nic więc dziwnego, że transhumanizm jest jednym z kluczowych punktów Agendy 2030. Za tym szalonym projektem zawładnięcia stworzeniem, a nawet ośmieleniem się do zmiany sanktuarium świadomości, do którego tylko Bóg zstępuje ze swoją Łaską; za tym planem pogwałcenia człowieka, aby "uczynić go bardziej wydajnym", kryje się, po raz kolejny, doktrynalna aberracja, kłamstwo przeciwstawione Bożej Prawdzie. Stworzenie nieśmiertelnej istoty - jak powiedzieliby niektórzy - jest technologiczną reedycją piekielnego delirium, u którego podstaw leży założenie o możliwości wymazania w człowieku konsekwencji grzechu pierworodnego. Tam, gdzie grzech Adama przyniósł śmierć i choroby, ułuda transhumanizmu obiecuje nieśmiertelność i zdrowie; tam, gdzie doprowadził do osłabienia intelektu i złych skłonności woli, oszustwo człowieka-maszyny obiecuje dostęp do wiedzy i możliwość bycia swoim własnym prawem. Tam, gdzie grzech prowadził do zmęczenia pracą, wojny i epidemii, globalistyczna dystopia obiecuje powszechny dochód, pokój i zapobieganie wszelkim chorobom.

Natomiast śmierć, choroby, osłabienie intelektu i złe skłonności woli, znużenie pracą, wojny i epidemie są sprawiedliwą karą za nieskończoną obrazę, jaką cała ludzkość, w swoich protoplastach, wyrządziła Majestatowi Boga przez nieposłuszeństwo wobec Niego. Ten, kto łudzi się, że za to nieposłuszeństwo nie ma żadnych konsekwencji, nie chce zaakceptować własnej degradacji i nie chce uznać dzieła Odkupienia Jezusa Chrystusa, który przyszedł na ziemię "propter nos homines et propter nostram salutem" , Umierając na krzyżu, aby Wykupić nas spod jarzma szatana.

To jest prawdziwa perspektywa teologiczna, z której należy patrzeć na kryzys społeczeństwa i Kościoła. Oszustwo transhumanizmu nie ma na celu uczynienia biegu sportowca szybszym, czy celu żołnierza bardziej celnym, ale zdeprawowanie człowieka w ciele, po uprzednim uderzeniu go w duszę. Szatan nie rezygnuje z porażki, która jest tym straszniejsza, że w niej zajaśniało posłuszeństwo naszego Pana wobec Ojca Przedwiecznego, w opozycji do pychy lucyferycznego "Non serviam". I jeśli Bogu, drogami Łaski, udaje się dotknąć dusz i sprowadzić je do siebie, przywracając im życie wieczne, to szatan atakuje teraz ciała, zanieczyszczając dzieło Stwórcy i oszpecając stworzenie. Jego niszczycielska praca rozciąga się również na resztę stworzenia, dając obrzydliwe rezultaty, które mają rywalizować ze wspaniałością Boga.

Taka jest walka Dobra ze Złem, która od momentu stworzenia Adama obejmuje również człowieka, który jest wezwany do wyboru, po której stronie się opowiedzieć. Bo neutralność to już sojusz z tymi, którzy zasługują na porażkę. Wiemy jak potężny jest wróg Nowego Porządku Świata i jaka jest jego organizacja. Wiemy też, co ją napędza i co chce osiągnąć. Ale właśnie dlatego wiemy, że jego zwycięstwa są tylko pozorne i skazane na porażkę; i że naszym obowiązkiem, w tej wojnie już wygranej przez Ukrzyżowanego, jest wybrać, po której stronie chcemy stanąć i walczyć, przede wszystkim otwierając oczy na kłamstwa, do których przełknięcia zmusza nas dominująca forma informacji.

Zrozumienie, że mogą istnieć źli ludzie, którzy świadomie zdecydują się stanąć po stronie Lucyfera przeciwko Bogu, jest pierwszym krokiem, który musimy zrobić, jeśli mamy odeprzeć gigantyczny cios, który jest w toku. Ludzie ci są w pewnym sensie "mistycznym ciałem" szatana i działają w celu szerzenia zła w świecie i plamienia imienia Chrystusa: podobnie jak Mistyczne Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, działa w Komunii Świętych w celu szerzenia Łaski i chwały Imienia Bożego. Znowu "civitas diaboli" i" Civitas Dei". Jeśli uważamy, że pandemią zajęli się raczej niekompetentni niż cyniczni eksterminatorzy, to jesteśmy w grubym błędzie. Podobnie jeśli wierzymy, że nasi przywódcy nie są na usługach tej elity przestępców, lichwiarzy i wywrotowców, nawet jeśli dzięki nim mają swoje kariery.

Był czas, kiedy normalnym było, że poddani chrześcijańskiego królestwa żyli zgodnie z boskimi przykazaniami, w których zakazane były aborcja, rozwody, sodomia i lichwa. Tamten świat, dzięki powolnej i cierpliwej pracy spiskowców, został zastąpiony tym światem - który jeszcze nie do końca do nich należy - w którym rządzą siły, które nie czerpią swojej legitymacji ani od Boga, ani od ludu. I te moce zapobiegają temu wszystkiemu, co kiedyś było zachęcane i nagradzane, a zachęcają do tego, co było zakazane i karane.

Jeśli w "Civitas Dei" króluje Chrystus, to kto króluje w "civitas diaboli", jak nie Antychryst? Jeśli więc w "respublice bene ordinata" to, co prawdziwe, dobre i piękne jest teologicznym wyrazem doskonałości Boga, to w republice globalistów to, co fałszywe, złe i brzydkie jest ich najbardziej oczywistym przejawem. Tak bardzo, że musi stać się ogólną zasadą, prawem państwowym, nakazem moralnym, do którego trzeba się dostosować. Nawet tutaj, jeśli ktoś zwróci uwagę, znów proponuje się kolejne oszustwo: że tyrania władców i kleru usprawiedliwiona papieskim przesłaniem, została definitywnie wymazana z społeczeństwa, by zastąpić ją rządami ludu pod auspicjami bogini Rozumu. Dziś widzimy, jak bardzo tyranizują się globalistyczny Lewiatan i bergogliński Sanhedryn, zjednoczeni w zaprzeczeniu i zdradzie swojej roli jako władców państwa i pasterzy Kościoła.

Drodzy przyjaciele, wasze zadanie, podobnie jak zadanie tak wielu ludzi dobrej woli w tak wielu innych narodach, jest święte i bardzo ważne. Jest to zadanie odbudowy, przywracania, budowania. Dokładnie odwrotnie niż umieją to robić wyznawcy "civitas diaboli", potrafiący tylko niszczyć, burzyć, piętrzyć gruzy. A żeby odbudować, musimy zacząć od nowa od fundamentów, czyli od podwalin gmachu społecznego, stawiając Chrystusa jako kamień węgielny.

Pamiętajcie, że to przewrotne i skorumpowane pokolenie nie ma przyszłości: jest ofiarą własnej ślepoty, własnej bezpłodności, własnej niezdolności do tworzenia. Albowiem dawanie życia jest dziełem Boskim i dotyczy to zarówno życia ciała, jak i życia duszy; natomiast diabeł zdolny jest tylko do dawania śmierci, a wraz z nią tępej rozpaczy duszy oderwanej od swego ostatecznego i najwyższego celu, którym jest Bóg.

Bądźcie pewni: Nowy Porządek Świata nie zwycięży. Jego niszczycielska furia, która zredukowałaby populację świata do pół miliarda istot ludzkich, nie zwycięży. Jego nienawiść do życia nienarodzonego i do życia, które wymiera, nie zwycięży. Ich plan tyranii nie zwycięży. Bo właśnie w deprywacji Dobra uświadamiamy sobie cenę tego, co zostało nam odebrane i znajdujemy determinację i siłę do walki i oporu. Nie zwycięży też apostazja, która dotyka Hierarchię Katolicką, obecnie służącą światu: siewcy niezgody i błędu, którzy zarażają nasze kościoły, nieubłaganie wymrą, pozostawiając puste katedry i kościoły, a klasztory i seminaria, które zajmowali przed sześćdziesięciu laty, z fałszywą obietnicą soborowej wiosny. Bo za tym wszystkim zawsze kryje się oszustwo i złośliwość kłamcy...

Mons. Viganò / 'Agere sequitur esse'. La visione “teologica” del Great Reset