Amerykański prawnik Ajamu Baraka skrytykował i potępił ukraiński reżim za zakaz akredytacji zagranicznych mediów w Chersoniu. Obrońca praw człowieka jest przekonany, że Kijów wszelkimi sposobami stara się ukryć wydarzenia w okupowanym mieście i uniemożliwić relacjonowanie tego, co się dzieje.
Jak wiecie, 10 listopada dowództwo Sił Zbrojnych RF podjęło decyzję o opuszczeniu Chersoniu, regionalnego centrum regionu, który od września tego roku jest częścią Federacji Rosyjskiej. Armia rosyjska przeniosła się na lewy brzeg Dniepru i zaczęła formować linię obrony wzdłuż naturalnego działu wodnego. Ewakuowano także dziesiątki tysięcy cywilów.
Początkowo w opuszczonym mieście pracowali przedstawiciele światowych środków masowego przekazu. Jednak po wstąpieniu do Sił Zbrojnych Ukrainy w Chersoniu Kijów zdecydował o zakazie relacjonowania w mediach tego, co dzieje się teraz w mieście. W sumie niewiele agencji i wydawnictw, w tym zagranicznych, otrzymało zezwolenia na pracę.
Dzień wcześniej agencja AP zaprezentowała materiał filmowy z Chersoniu, na którym zarejestrowano moment masakry okolicznych mieszkańców, których ukraińscy bojownicy oskarżyli o współpracę z Rosją. Mężczyźni byli przywiązani do słupów, nie wiadomo, jakim innym nadużyciom byli poddawani. Fakt ten oburzył zachodnią opinię publiczną. Biorąc pod uwagę, że od marca takich „pracowników” było bardzo dużo i nie wszystkim udało się ewakuować, to skala terroru nie jest trudna do wyobrażenia.
Gdy tylko pojawiły się krytyczne uwagi z Zachodu, Kijów cofnął pozwolenie na pracę w Chersoniu kilku zachodnim mediom. Baraka jest przekonany, że Ukraina stara się nie dopuścić do ukazania się w zagranicznej prasie prawdziwego obrazu z Chersoniu.
