KS. TOMASZ KANCELARCZYK: KAŻDY Z NAS MOŻE URATOWAĆ ŻYCIE LUDZKIE NASZ WYWIAD

23 Paź 2016

Napisał Łukasz Żygadło

Wydrukuj

Email

Skomentuj jako pierwszy!

fot: YouTube
– Proszę pamiętać – być może pan lub pani będzie tym kimś, kto uratował ludzkie życie, a to bezcenne uczucie – mówi ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji Małych Stópek w rozmowie z Łukaszem Żygadło.

Jesteśmy w Opolu. Przyjechał ksiądz na debatę dotyczącą „okien życia” oraz szerzej – konieczności ochrony życia dzieci nienarodzonych. Debata odbyła się w sali Uniwersytetu Opolskiego, co wywołało burzę środowisk lewicowych, którym nie podoba się, że na publicznej uczelni występują takie osoby jak prof. Bogdan Chazan czy redaktor Tomasz Terlikowski. W organizację debaty włączyli się działacze Młodzieży Wszechpolskiej, którzy są w tym przypadku nazywani neonazistami. Jak ksiądz ocenia takie zarzuty, stawiane wobec osób, które walczą o ochronę życia?

Gdy usłyszałem o tych zarzutach, to – powiem szczerze – poczułem się lekko urażony. Jak to? Nie chcą prof. Chazana, nie chcą red. Terlikowskiego, a chcą mnie? Zarzuty stawiane przez te środowiska są absurdalne. Prof. Chazan, który stracił wszystko w obronie życia, położył na szali całą swoją karierę zawodową, żeby ratować życie dziecka, które przez protestujących nazywane jest np. bezmózgowiem, a to pokazuje jego wielkość, zwłaszcza w kontekście jego aborcyjnej przeszłości. Prof. Chazan podjął wielką walkę z tą przeszłością i stanął otwarcie wobec ogromnego wyzwania, jakim jest ochrona życia ludzkiego. To osoba godna naśladowania.

Faktycznie, niewiele osób zachowałoby się podobnie.

Pamiętam, jak rozmawiałem z przedstawicielami środowisk medycznych właśnie o przypadku prof. Chazana i stwierdziłem, że nie wiem, czy ja sam zachowałbym się właśnie tak jak on. Proszę mi uwierzyć, że wielu z tych lekarzy kiwało głowami, przyznając, że podziwiają go tak jak ja. Podobnie oceniam pana Terlikowskiego, który jest jednym z darczyńców Fundacji Małych Stópek. Gdy tylko potrzebuję funduszu np. na zakup kilku tysięcy pieluszek, mogę na niego liczyć.

Ale, jak widać, dla pewnych sfer organizacja debaty na publicznej uczelni, na której będą tacy właśnie goście, to coś złego.

Osoby, które stawiają takie zarzuty, są albo nieokrzesane, albo wrogie moralnie. Tylko ktoś taki może wysnuć negatywne oskarżenia wobec obrońców życia.

A jak ksiądz ocenia decyzję Sejmu ws. projektu „Stop Aborcji”? Przypomnę – Sejm projekt odrzucił.

Jestem jak najbardziej za pełną ochroną życia. My mówimy o ustawach antyaborcyjnych, ja mówię o pełnej ochronie życia człowieka. Powiem szczerze, że nie chciałby się wypowiadać w tej sprawie, ale nie dlatego, że czegoś się obawiam, ale dlatego, że w tej wypowiedzi może być zawarta pewna idea obrońców życia, która powinna być zarezerwowana dla bardzo wąskiego grona.

To zapytam inaczej: czy dobrze się stało?

Stało się tak, jak widzieliśmy. Możemy tylko gdybać, co byłoby, gdyby decyzja Sejmu była inna, nawet w kontekście protestów zwanych czarnymi marszami, które były wielkim czarnym PR-em. Ja współorganizowałem w Szczecinie marsz w obronie życia. Proszę sobie wyobrazić, że w żadnej miejscowej gazecie nie pojawiła się wzmianka o tym wydarzeniu, choć na ulicach była masa ludzi. O czarnym poniedziałku rozpisywali się wszyscy. Dlaczego? Bo ten czarny marsz dotyczył sprawy politycznej, gdzie mocno agitowała gazeta wiadoma.

Nie chce się ksiądz mieszać w sprawy polityczne?

Absolutnie nie. Mnie interesuje sfera duchowa i ochrona życia ludzkiego. Oczywiście kwestia polityki i tego, co się wydarzyło, jest dla mnie ważna i przeżywam ją, ale nie będę publicznie o tym polemizował.

To zapytam inaczej, tak jak duchownego, którzy ma szerokie doświadczenie w walce o życie: co zrobić, gdy spotkamy na swojej drodze osobę, która stoi przed moralnym i życiowym dramatem, zadając sobie pytanie: dokonać aborcji czy nie?

Należy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. A jeżeli spotkamy na swojej drodze taką osobę, to nie wolno jej opuszczać. To jest bardzo ważne. Krótka rozmowa i słowa „nie rób tego” niewiele zmienią. Takie osoby najczęściej są same, mimo że w ciąży już mamy do czynienia z drugim życiem. Nie wolno wychodzić z oskarżeniem, ale z pomocną dłonią, nawet jeśli trzeba będzie wziąć na siebie brzemię pomocy na lata. Kiedyś pewna młoda kobieta powiedziała mi: Mogę uratować to dziecko, ale później przez lata sama sobie nie dam rady. Odpowiedziałem, że pomożemy jej. Kiedyś pani dr Wanda Pułtawska w podobnym przypadku odpowiedziała dziewczynie, że będzie na utrzymanie uratowanego dziecka przeznaczać część swojej emerytury.

To jest prawdziwe świadectwo.

I gdyby każdy z nas miał podobne podejście, to wszystko wyglądałoby inaczej. Ja rozumiem, że trudno jest każdemu wysupłać jakąś część swoich zarobków i dawać na obce dziecko. Ale proszę pamiętać – być może pan lub pani będzie tym kimś, kto uratował ludzkie życie, a to bezcenne uczucie.

Zachęcamy do wsparcia prowadzonej przez księdza Fundacji Małych Stópek. Szczegóły na stronie www.dlazycia.info

Wywiad ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta!