predex
1205

Ktoś musi umrzeć żeby żyć mógł ktoś

Na początek,zagadka.
Dawidek Rokefelerek miał 6 przeszczepow serca i 2 razy przeszczepy nerek.

Pytanie.
Ile osób umarło aby on mogł żyć.

Wpisał: Izabela Brodacka
27.01.2018.

Ktoś musi umrzeć żeby żyć mógł ktoś

Izabela Brodacka
11 stycznia 2018 roku w Sali seminaryjnej KAI ( Katolickiej Agencji Informacyjnej) odbyło się spotkanie zatytułowane „ Lekarz w służbie życia”. Spotkaniu patronował biskup Henryk Hoser, a uczestniczyło w nim wielu lekarzy, przede wszystkim anestezjolodzy i transplantolodzy.
Solidarnie atakowali profesora Talara, legendarnego lekarza z Bydgoszczy, którego zasługą jest przywrócenie życiu wielu chorych w stanie śpiączki. Wśród nich jest Agnieszka Terlecka, u której po upadku z konia stwierdzono śmierć pnia mózgu czyli tak zwaną śmierć mózgową i zakwalifikowano ją do rozbioru na narządy. Ojciec dziewczynki wyrwał dziecko ze szpitala i oddał pod opiekę profesorowi Talarowi. Dziewczynka wybudziła się ze śpiączki, jest szczęśliwą matką uroczego malucha. Żyje. Gdyby nie postawa ojca obecnego zresztą na sali wykładowej obdarowałaby swymi narządami wiele oczekujących na przeszczep osób, ale straciłaby życie.
Dla wszystkich powinno być oczywiste, że zasadniczą sprawą jest definicja śmierci. Biskup Hoser uprzejmie pozostawił sprawę zdefiniowania śmierci nauce. Jednak pacjenci i ich rodziny nie mają wystarczającego zaufania do nauki i w szczególności do lekarzy pasjonujących się transplantologią. W imię nauki w historii dokonano już wielu zbrodni. Nikt nie miał zamiaru obrażać dostojnych gości, profesorów medycyny, którzy deklarowali, że motywem ich działania jest pasja naukowa i chęć pomocy ludziom, a nie pieniądze.
Nam zwykłym zjadaczom chleba te deklaracje jednak nie wystarczyły.
Ze swych intencji szanowni lekarze będą się tłumaczyć na Sądzie Ostatecznym, powinni jednak zrozumieć, że nikt nie chce być rozebrany na części zamienne nawet w szlachetnym celu to znaczy dla dobra nauki lub innego człowieka i z zachowaniem wszelkich procedur.
Przede wszystkim zaniepokoiło mnie, że biskup Hozer już w pierwszych słowach oddał sprawę definicji śmierci i związane z tym problemy etyczne nauce to znaczy profesorom. Nie mogę się oprzeć, żeby nie zacytować tu Bismarcka:
Dreimal 100 Advokaten – Vaterland, du bist verraten; acht und achtzig Professoren – Vaterland, du bist verloren!
(Trzy razy stu adwokatów - Ojczyzno, jesteś zdradzona; osiemdziesięciu ośmiu profesorów - Ojczyzno, jesteś zgubiona)


Najważniejsze jest jednak, że dla tak zwanego nieuprzedzonego słuchacza, jak i dla wielu obecnych na sali lekarzy innych specjalności, zupełnie nie do przyjęcia jest obowiązująca obecnie w medycynie definicja śmierci mózgowej, oraz nie budzą ich zaufania procedury stwierdzania tej śmierci mózgowej. Szkoda, że na sali nie było zapowiadanego OP Jacka Norkowskiego, który powiedział kiedyś wprost : „śmierć mózgowa to użyteczna fikcja”. Jacek Norkowski jest doktorem medycyny więc nie dałby się potraktować z góry jak traktowano innych dyskutantów. Otóż Jacek Norkowski stwierdził również, powołując się na statystyki światowe, że prawidłowe leczenie śmierci pnia mózgu, osiąga 65 procentową skuteczność, a śmierć mózgowa została wymyślona tylko po to, żeby można było pobierać organy.
Śmierć mózgowa to rodzaj głębokiej śpiączki, połączonej z brakiem odruchów, w tym zdolności oddychania” - wyjaśniał, wskazując że pierwszy przeszczep serca w 1967 roku został przeprowadzony w RPA przez Christiaana Barnarda unikającego w ten sposób odpowiedzialności karnej, która spotkałaby go w Stanach Zjednoczonych. Jego koledzy z USA postanowili mu pomóc w rozszerzeniu działalności i wprowadzili nowe kryterium śmierci.
Obecni na Sali profesorowie powoływali się na stanowisko papieży w kwestii transplantacji przypisując jej akceptację zarówno Janowi Pawłowi II jak i Benedyktowi XVI no i oczywiście Franciszkowi. Zapomnieli jednak dodać, że choć Jan Paweł II w Evangelium Vitae napisał, że dzięki transplantacjom będzie mogło przeżyć więcej ludzi to jednak w 2005 roku, na dwa miesiące przed śmiercią poprosił o zbadanie zagadnienia jeszcze raz od początku. W akademii Pro Vita odbył się kongres podczas którego większość zebranych lekarzy wypowiedziała się przeciwko kryterium śmierci mózgowej.
Osobnym problemem są cierpienia osób od których pobiera się narządy. Ojciec Norkowski nazwał ich współczesnymi męczennikami. Obecni na Sali profesorowie, zwolennicy definicji śmierci mózgowej i entuzjaści transplantacji stanowczo zaprzeczyli, że podczas pobierania narządów znieczula się zwłoki. Twierdzili, że podaje się wyłącznie środki zwiotczające. Tymczasem wielu polskich lekarzy domaga się wprowadzenia znieczulania pacjenta od którego po śmierci mózgowej pobiera się narządy, aby wykluczyć ryzyko torturowania go w okrutny sposób. Oczywiście nikt nie formułuje tego w tak drastyczny jak ja sposób.
Specjalista transplantologii dr John Shea w artykule zatytułowanym „Dawstwo organów: niewygodna prawda” napisał jednak, że wielu dawców porusza się w czasie pobierania organów i wzrasta u nich ciśnienie krwi, co jest reakcją na nacięcie skóry, jak to się dzieje u żywych pacjentów, którym poda się niewystarczającą dawkę znieczulenia. Dlatego dr Shea uważa, że jest to powód wystarczający, by uznać, że pacjent jeszcze żyje, bo odczuwa ból. Obecnie jego zdaniem bardzo często podaje się jakąś formę znieczulenia, by unieruchomić mięśnie, gdyż pobieranie narządów od dawcy, który się rusza jest stresujące dla lekarzy i pielęgniarek.
Natomiast James Tibballs, specjalista w zakresie intensywnej opieki opublikował w 2008 roku w piśmie branżowym „The Journal of Law and Medicine” artykuł wzywający instytucje medyczne do rewizji wytycznych dotyczących pobierania organów, w taki sposób, by zapewnić potencjalnych dawców, że w pierwszej kolejności będzie się walczyć o ich życie.
Pacjent udaje się do szpitala aby go leczono- powiedział dr. Talar. I chciałby mieć pewność, że dokładnie ten sam cel przyświeca lekarzom.

Kilka lat temu zasłabł nagle pan Jurek, były pracownik toru wyścigowego. Ktoś troskliwy wezwał pogotowie. Tego samego dnia pan Jurek został po stwierdzeniu śmierci mózgowej rozebrany na części zamienne.
Jego pamięci poświęcam ten tekst.

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
Zmieniony ( 27.01.2018. )
Tymoteusz
„Dawidek Rokefelerek miał 6 przeszczepow serca i 2 razy przeszczepy nerek.”
Widocznie nie spieszyło mu się do piekła, co jest dość zrozumiałe, zważywszy, że nie jest to miłe miejsce...Więcej
„Dawidek Rokefelerek miał 6 przeszczepow serca i 2 razy przeszczepy nerek.”

Widocznie nie spieszyło mu się do piekła, co jest dość zrozumiałe, zważywszy, że nie jest to miłe miejsce...