Slawek
144,6 tys.

Madonna i Królowa jest tylko jedna!

CUD NAD WISŁĄ - JAK MATKA BOŻA BOLSZEWIKÓW POGONIŁA.

"Polskę kocham, bo to Moje królestwo. Nie zapomnę o was, a Syn Mój nie da wam zginąć. Jeszcze chwila cierpienia, a wolność odzyskacie".

Słowa Matki Bożej do Wandy Malczewskiej, Żytno, 15 sierpnia 1873r.

"Uroczystość dzisiejsza stanie się za niedługo świętem narodowym Polaków, w tym dniu odniesiecie świetne zwycięstwo nad wrogiem, dążącym do zagłady waszej".
Słowa Pana Jezusa do Wandy Malczewskiej, Żytno, 15 sierpnia 1887r.

Proroctwo to ziściło się w 1920 roku, kiedy u bram Warszawy pojawili się bezbożni bolszewicy. Nie ulega wątpliwości, że „dążyli do naszej zagłady". Co więcej, po zwycięstwie nad Polską chcieli zawojować i podporządkować sobie całą Europę i wprowadzić w niej swoje bezbożne, diaboliczne rządy. Mieli również zamiar dokonać europejskiej, a nawet wszechświatowej rewolucji, tworząc Europejską Komunistyczną Republikę Rad.

Kiedy bolszewickie wojska coraz bardziej zbliżały się do naszej stolicy, Polacy zaczęli się gorąco modlić. Tylko to zresztą mogli zrobić. Militarnie byli bez szans. Armia Czerwona była pięciokrotnie liczniejsza od młodego polskiego wojska. Inne państwa Europy nie chciały bądź nie mogły nam pomóc. Pomóc mógł tylko Bóg i nasza Królowa - Matka Boża. Potrzebny był cud!
W obliczu śmiertelnego zagrożenia Polski, Europy i wiary katolickiej, w 1920 roku episkopat Polski zaapelował do Ojca Świętego i episkopatów całego świata o „szturm do Boga" - o modlitwę za Polskę. Przy współudziale wiernych i władz państwowych dopełniono publicznego aktu zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusowemu (19 czerwca) oraz powtórnego zawierzenia Sercu Jezusowemu na Jasnej Górze połączonego z ponowieniem aktu obrania Maryi Królową Polski (26-27 lipca). Biskupi wystosowali też apel do narodu. Jego owocem było 105 714 zgłoszeń do Armii Ochotniczej uformowanej przez gen. Hallera. Wraz ze wzrostem zagrożenia w kościołach całej Polski organizowano całodzienne adoracje Najświętszego Sakramentu, nowenny z prośbą o wstawiennictwo Matki Bożej i ratunek dla Polski oraz procesje błagalne. Ruszyła także ogólnopolska krucjata modlitewna w intencji Ojczyzny. Śpiewano suplikacje, publicznie czczono wystawione na ołtarzu polowym na placu Zamkowym pod kolumną Zygmunta relikwie patrona stolicy bł. Władysława z Gielniowa oraz bł. Andrzeja Boboli. Tłumnie modlono się przed obrazem Matki Bożej Łaskawej. Żołnierze gen. Hallera odprawiali nowennę w kościele Najświętszego Zbawiciela. Do modlitw w intencji zwycięstwa polskiego wzywał Żydów warszawski rabinat. Kto żyw i komu miły był Bóg i Ojczyzna padał wtedy na kolana, zanosząc do Boga swe gorące modły o nadprzyrodzoną pomoc.

Modlitwy zostały wysłuchane. Królowa Polski po raz kolejny przyszła nam z pomocą.
13 sierpnia walkami o Radzymin rozpoczął się decydujący dla Warszawy i Polski bój. Sowieci dotarli na przedpole Pragi, zbliżyli się do Warszawy na odległość 10 kilometrów.
14 sierpnia wydarzyło się jednak coś niesamowitego. Na niebie ukazała się Matka Boża Łaskawa - patronka Warszawy i Strażniczka Polski. Zajaśniała w momencie natarcia Rosjan tuż nad polskimi oddziałami ochotniczymi (złożonymi głównie gimnazjalistów i studentów) zagradzającymi bolszewikom drogę do Warszawy. Działo się to wczesnym rankiem w czasie walk w Ossowie, w chwili heroicznej szarży obrońców Ojczyzny zagrzewanych do boju przez idącego na przedzie ks. Ignacego Skorupkę. Matka Boża była otoczona mieniącą się złocistą poświatą. Wyglądała, jakby trzymała w dłoniach promienie. Widoczna na tle oparów mgły, unosiła się ponad oddziałami ochotników z Legii Akademickiej. Na Jej widok atakujący bolszewicy z 79 Brygady Grigorija Chachaniana oniemieli, a potem - śmiertelnie przerażeni - zaczęli szybko uciekać. Wzięci do niewoli opowiadali później, że „widzieli księdza w komży z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Bożą". To był pierwszy przełom.

Wólka Radzymińska
W uroczystość Wniebowzięcia Matka Boża Łaskawa ukazała się na niebie po raz drugi. Stało się to około pierwszej w nocy w Wólce Radzymińskiej, podczas niespodziewanego ataku batalionu por. Stefana Pogonowskiego na bolszewików. Postać Maryi była ponoć bardzo dobrze widoczna. Bolszewiccy jeńcy wzięci do niewoli opowiadali, że podczas nocnego ataku Polaków na Wólkę nagle zjawiła się przed nimi, unosząc się wysoko nad ziemią Matier Bożja!" - czytamy w książce ks. dr. Józefa Marii Bartnika i Ewy J.P Storożyńskiej pt. Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą. Autorzy książki jako jedni z pierwszych po ponad 90 latach przerwali milczenie panujące wokół tej nadprzyrodzonej interwencji, która uratowała wówczas Polskę i Europę. Bolszewiccy jeńcy mówili, że niespodziewanie ujrzeli na ciemnym niebie ogrom potężną i pełną mocy kobiecą postać, od której biło światło. Nie był to ani duch, ani zjawa! Bolszewicy wyraźnie widzieli Świętą Postać jako żywą osobę!
Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureoli jednej dłoni coś trzymała, jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym Powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii! Wyraźnie widzieli, jak poły Jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę. Grozę zjawiska potęgowała asysta Niebiańskiej osoby. Towarzyszyły jej oddziały przerażających skrzydlatych, konnych rycerzy zakutych w pobłyskujące mimo ciemności, stalowe zbroje, pokryte lamparcimi skórami. Hufce widmowych postaci najwyraźniej gotowały się do walki!
Trudno się dziwić, że na ten widok bolszewicy nie zdzierżyli i... rzucili się do szaleńczej ucieczki.
Nieziemska Osoba wyglądała groźnie, a oddziały straszliwych, skrzydlatych rycerzy stanowiły tak realne zagrożenie, że śmiertelnie przerażeni w nieopisanej panice uciekali z pola walki, tak szybko, że nie sposób było ich dogonić!
Szczegóły ukazania się Najświętszej Dziewicy znamy także z relacji świadków pośrednich - mieszkańców wsi, do których dotarli oszaleli z grozy bolszewicy. Szukający jakiegokolwiek schronienia uciekinierzy byli w stanie szoku nerwowego! Mieli przerażone, wytrzeszczone oczy, szczękali zębami, zachowywali się bezrozumnie, usiłując schować się gdziekolwiek, choćby w psiej budzie! Na klęczkach błagali Polaków o ukrycie, otwarcie przyznając że ratują się ucieczką przed Carycą - Matier Bożju!


Ksiądz Wiesław Wiśniewski przekazał nam wspomnienie swego pradziadka, Bolesława, mieszkańca parafii Zambrów: <<Około 20 sierpnia wycofujący się w rozsypce bolszewicy mówili, że do Warszawy szło im się dobrze, jednak miasta nie zdobyli, ponieważ zobaczyli [uwidieli] nad stolicą Matkę Bożą i nie mogli
Nią walczyć! Mówili też, że pod Warszawą KTOŚ zabrał im zdolność dowodzenia i chęć do walki ... >>.
Podobne świadectwa dawali również w innych miejscowościach wschodniej Polski".
„Bolszewików, którzy widzieli Matkę Bożą w Wólce Radzymińskiej, można było liczyć na setki". Przerażeni bezbożnicy w panice uciekali, zostawiając działa, broń i amunicję. Zatrzymali się ponoć dopiero gdzieś pod Zambrowem.

Początkowo nie chciano im wierzyć. Sądzono że wymyślili historię o ukazaniu się Matki Bożej, wytłumaczyć niechlubną ucieczkę z pola walki. Jednak zgodnych świadectw było tak dużo, że podejrzenia o mistyfikację musiały się rozwiać. Podejrzewano, że bolszewicy na skutek nadużycia alkoholu mieli zaburzenia psychiczne i zwidy. Było jednak w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, by takie same zaburzenia dotknęły kilkuset rożnych ludzi znajdujących się we wsiach oddalonych od siebie o 50 kilometrów. Aby sprawę zatuszować, rozpuszczono pogłoskę, że bolszewikom puściły nerwy i uciekali na widok dziwnego koloru nieba. Ciężko uwierzyć, że mógłby to być wystarczający powód do dezercji z pola walki! Jeśli bolszewicy w ogóle kogoś się bali, to jedynie swoich komisarzy!
Spotkanie z Najświętszą Maryją musiało być dla ich wstrząsającym przeżyciem, skoro, zapominając o lęku przed komisarzami i strachu przed sądem polowym, jednym głosem głosili wielkie dzieła Boże, rozgłaszając wszem i wobec, że na własne oczy ujrzeli Matkę Najświętszą.
Mieli odwagę przyznać, że przestraszyli się Jej widoku i w wielkiej trwodze uciekli! Zaświadcza o tym ksiądz kanonik [ks. Wiktor Mieczkowski, proboszcz parafii św. Idziego w Wyszkowie, pisząc: „W wielu wsiach mówili bolszewicy, że od Warszawy odpędzili ich nie Polacy, a Matier Bożja”. Ich słowa potwierdzili mieszkańcy okolic Radzymina, Wyszkowa, Zambrowa i Marek.

Na podstawie:
„ Maryja mówi do Polaków” - M. Pabis i H. Bejda
www.wandamalczewska.republika.pl
Jantran udostępnia to
1
Ciekawe materiały.
Wi-FIWięcej
Ciekawe materiały.

Wi-FI
Arka
👍
Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureoli jednej dłoni coś trzymała, jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym Powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii!
Wyraźnie widzieli, jak poły Jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę.
Więcej
👍

Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureoli jednej dłoni coś trzymała, jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym Powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii!
Wyraźnie widzieli, jak poły Jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę.
Króluj nam Chryste !
Na niebie ukazała się Matka Boża Łaskawa - patronka Warszawy i Strażniczka Polski.
Zajaśniała w momencie natarcia Rosjan tuż nad polskimi oddziałami ochotniczymi (złożonymi głównie gimnazjalistów i studentów) zagradzającymi bolszewikom drogę do Warszawy.
Działo się to wczesnym rankiem w czasie walk w Ossowie, w chwili heroicznej szarży obrońców Ojczyzny zagrzewanych do boju przez idącego na …
Więcej
Na niebie ukazała się Matka Boża Łaskawa - patronka Warszawy i Strażniczka Polski.

Zajaśniała w momencie natarcia Rosjan tuż nad polskimi oddziałami ochotniczymi (złożonymi głównie gimnazjalistów i studentów) zagradzającymi bolszewikom drogę do Warszawy.

Działo się to wczesnym rankiem w czasie walk w Ossowie, w chwili heroicznej szarży obrońców Ojczyzny zagrzewanych do boju przez idącego na przedzie ks. Ignacego Skorupkę.

Matka Boża była otoczona mieniącą się złocistą poświatą. Wyglądała, jakby trzymała w dłoniach promienie. Widoczna na tle oparów mgły, unosiła się ponad oddziałami ochotników z Legii Akademickiej.

Na Jej widok atakujący bolszewicy z 79 Brygady Grigorija Chachaniana oniemieli, a potem - śmiertelnie przerażeni - zaczęli szybko uciekać.

Wzięci do niewoli opowiadali później, że „widzieli księdza w komży z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Bożą".
Radek33
Bóg zapłać Sławku 👍 🤗
Slawek
Bitwa warszawska. Jak twierdzi wielu historyków, do zwycięstwa nad bolszewikami w bitwie warszawskiej - uznawanej, obok Grunwaldu i Wiednia, za jedną z trzech największych bitew w historii polskiego oręża.
Żaden Polak nie dałby jednak rady, gdyby nie pomoc i natchnienie Boże, a przede wszystkim cudowna interwencja Strażniczki Polski z nieba. A jak dowodzą autorzy wspomnianej książki, „pojawienie …Więcej
Bitwa warszawska. Jak twierdzi wielu historyków, do zwycięstwa nad bolszewikami w bitwie warszawskiej - uznawanej, obok Grunwaldu i Wiednia, za jedną z trzech największych bitew w historii polskiego oręża.
Żaden Polak nie dałby jednak rady, gdyby nie pomoc i natchnienie Boże, a przede wszystkim cudowna interwencja Strażniczki Polski z nieba. A jak dowodzą autorzy wspomnianej książki, „pojawienie się Bogurodzicy ponad polskimi oddziałami broniącymi bolszewikom stępu do Warszawy w wigilię święta Wniebowzięci (Ossów) i w samo święto (Wólka Radzymińska) nie było ani grą świateł na niebie, ani urojeniem grupki egzaltowanych dewotów, ani też pobożną legendą.
Było faktem!".
Faktem było to, że Matka Boża, odpowiadając na gorące modlitwy Polaków, 15 sierpnia 1920 roku uchroniła Polskę od ponownej utraty niepodległości.