pielgrzym55
150

Każdemu człowiekowi umrzeć ciężko, ale rozpustnemu najciężej.

Gdybyś człowiecze, uważał u siebie,
Co się to będzie działo koło ciebie,
I twojeby się, choćby skałą było,
Serce zmiękczyło.

Na wszystkich ludzi dekret uczyniony:
By każdy umarł, i tak był zniesiony,
W smutku i strachu, z wielkimi bólami,
I ciężkościami.

Jak tylko na świat zrodzeni bywamy,
Jeden drugiego biegiem wyścigamy,
Do śmierci kończąc dni życia naszego,
Bardzo krótkiego.

By rzeki na dół ustawnie płyniemy
Do morza śmierci, gdzie nędzni giniemy,
Tak, i nas nie znać, żeśmy kiedy byli,
Na świecie żyli.

Z razu by kwiatki z ziemi wynikamy,
Potem pod kosę śmierci podpadamy,
Która nikomu, kosząc, nie folguje,
Wszystkich morduje.

Tak jej wnijść wolno gdzie pałac bogaty,
Jako do lichej i bogatej chaty;
Stamtąd wywłóczy mieszkańca każdego,
Sobie danego.

Zrzuca infuły, wydziera korony;
Obala królów i cesarzów trony,
Najpotężniejszym karki załamuje,
Sama panuje.

Na każdem miejscu prawie się uwija,
Nie jednym wszystkich orężem zabija;
Tych gwałtem dławi, na tych zlekka szczuje,
Chorobą psuje.

Jako żałosna widzieć śmiertelnego
Człowieka przedtem rozkoszy pełnego,
A on umiera zewsząd utrapiony
I opuszczony!

Przyszedł już straszny koniec życia jego,
Musi już zdrowia postradać wiecznego
A rozłączyć się z swym światem kochanym,
Tak pożądanym.

Jako się lękać nędzny człowiek będzie,
Gdy mu śmierć z kosą przed oczyma siędzie,
Pokazując z nim co się będzie działo,
Gdy skrzepnie ciało!

Nic nie pomogą, choćby krwawe prośby
Nic nie wskórają karania i groźby,
Gwałtem się garnąć będzie do chorego,
Żyć pragnącego.

Nic pewniejszego iżeć weźmie zdrowie,
Lecz kiedy, której godziny nie powie,
W tęskności tylko chorego zostawi,
Strachu nabawi.

Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny,
W sercu tkwią smutne żałosne nowiny,
Że trzeba w drogę, tam kędy nie chcemy,
Ale musimy.

Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy,
Tak dzienne jako i nocne zabawy,
Które popełnił, nie dbając na Boga,
Stąd wielka trwoga.

Skończą się wtenczas rozkosze grzechowe,
Już się nie wrócą pociechy światowe,
A dusza w ciężkiej zostanie gorzkości,
Dla przyszłych złości.

Nastąpią bóle, które ciało psować
Będą, a duszy każą się gotować
W cudzy kraj, kędy ona nie bywała,
Tylko słyszała.

Przybędzie doktór, który lekarstwami,
Nadzieję będzie czynił receptami,
A śmierć kołatać będzie do chorego,
Już struchlałego.

Wspomnisz, że zbiory wszystkie tu zostaną
Co ich nie zbierał temu się dostaną,
Pieniążka w drogę nie weźmiesz jednego,
I najmniejszego.

Znajomi, krewni, bracia nawiedzają,
Coby po tobie wziąć mogli patrzają,
W rzeczy się tylko o twą śmierć frasują,
Niby żałują.

Jeszcze żyw będziesz, a już i przy tobie
Brać rzeczy będą, któreś zebrał sobie,
A tobie tylko zgło białe zostawią,
Tak cię wyprawią.

Żona cię z dziećmi płacze, lamentuje,
Ale cię wynieść, jak umrzesz, gotuje,
Bo brzydkim trupem będziesz u każdego,
Chociaż twojego.

za: Przeraźliwe echo trąby ostatecznej albo cztery rzeczy ostatnie człowieka czekające. Przez X. Klemensa Bolesławiusza [...], bmw 1913.