EON
123

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY.

Dwa wieki historii Polski i Francji, splecione z reformacją w Europie, walką o władzę i poszukiwaniem miłości. To kanwa najnowszej powieści Andrzeja Juliusza Sarwy. A co na tę kanwę jest nałożone?

To i powieść historyczna i obyczajowa, przygodowa i po trosze traktat demonologiczny. Co wychodzi z tak niecodziennego połączenia? Wielowątkowy intrygujący utwór z fascynującą, chociaż mroczną akcją, a właściwie jakby bardziej zbiór dwóch minipowieści (z obfitym prologiem i rozbudowanym zakończeniem, z których druga jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej), niż jedna zwarta powieść.

Warto dodać, że Sarwa przygotowuje dwie kolejne części - „Cmentarz św. Medarda” oraz „Diabelskie szyfry”, które będą w jakimś sensie dalszym ciągiem „Wieszczby krwawej głowy”, a całość cyklu ma stanowić, niejako, dzieje rozprzestrzenia się i umacnianie Zła w dziejach świata.

Pierwsza część obejmuje okres od odkrycia Jukatanu do śmierci Ludwika XIV. Książka bardzo mroczna (ale wszystko oparte na faktach), mówiąca o narastaniu zła na świecie. Kolejne planowane części poprowadzą nas przez jansenizm, odsłonięcie się masonerii, rewolucje: francuską, bolszewicką, nazistowską i neomarksizm aż do końca świata. Całość – łącznie z planowanym ciągiem dalszym – to ogólnie theological thriller, ale mocno przeplatany wstawkami w formie niemal esejów i sporo przypisów, bo inaczej się takiej książki nie da napisać.

A zaczyna się to tak: w historię pod-sandomierskiej rodziny Białeckich, reprezentującej najświetniejsze tradycje polskiej szlachty, wkrada się podstępne działanie Szatana. Przestrzenią tej aktywności staje się nie tyle Polska, ile głównie Francja, miejsce ścierania się starych i nowych nurtów religijnych, otwarcie uprawiany okultyzm i nieprawdopodobna wręcz arena walki o władzę.

Kluczem do odczytania utworu jest odnalezienie symboliki dat. Powieść otwierają dwa wydarzenia z 1517 roku – odkrycie Jukatanu i jego konsekwencja – objawienie Matki Bożej w Guadelupe oraz wystąpienie Marcina Lutra, a także nakładanie się dat mistycznych zdarzeń boskich na zdarzenia demoniczne.

Splatanie się tych dwóch rzeczywistości tworzy znaczącą warstwę utworu utrzymaną w konwencji thrillera. W powieści jest i rozwiązłość na królewskim dworze w Luwrze, poszukiwanie kamienia filozoficznego i uwikłanie w sidła diabła. Te zjawiska spotykają na swojej drodze życia trzy pokolenia Białeckich. Ostatni z bohaterów, Jur Białecki, zrodzony z kazirodczego związku brata i siostry, staje się najwierniejszym sługą Atanasa (to anagram, który należy samemu rozszyfrować).

A potem jest on i markizem de Montferrat i hrabią St. Germain i każdą inną postacią, która w historii świata sieje zło, towarzyszy nieprawości, podburza do zdrady i rewolucji.

Tyle fikcja literacka, ale „Wieszczba krwawej głowy” to także klasyczna powieść historyczna, oparta na niekwestionowanych faktach. Poza opisem szesnasto- i siedemnastowiecznego świata, poznajemy mało znane wydarzenia dotyczące praktyk okultystycznych. Paryż w XVI i XVII wieku miotany był nie tylko próbami utrzymania dominacji przez katolików i próbami przejęcia jej przez protestantów, ale także szerokim nurtem praktyk satanistycznych.

Najsławniejsza paryska wiedźma, znana jako madame La Voisin, to postać historyczna, a mrożące krew w żyłach opisy jej praktyk, oparte są na informacjach zawartych w dokumentach z epoki. Znajdziemy tu nie tylko działania takie jak aborcje wykonywana na skalę nieomal przemysłową, sporządzanie i sprzedawanie trucizn, ale także najprawdziwsze czarne msze, odprawiane przez ważnie wyświęconych księży zgodnie z odwróconym, bluźnierczym rytuałem katolickim.

Tytułowa wieszczba krwawej głowy to także odniesienie do rytuału okultystycznego, celebrowanego dla króla Francji Karola IX.

Nagromadzenie przykładów działania Szatana w dziejach świata, opisy o coraz większym ciężarze gatunkowym, momentami stają się wręcz nieznośne dla czytelnika, tak że na kolejnych stronach nieomal z utęsknieniem szuka się wytchnienia od wszechobecnego zła. W momencie, kiedy wydaje się, że ono wygrywa, autor podaje antidotum. Wprowadzenie postaci mistyczki, Marguerite-Marie Alacoque, pokazuje, że istnieje jeszcze nadzieja dla świata.

Nakładanie się krótkich rozdziałów, opisujących falę opętań we Francji i rozmowy Pana Jezusa z Małgorzatą w wizjach mistycznych, dają nareszcie wytchnienie emocjom odbiorcy. Ale i tu trzeba porównywać daty poszczególnych wydarzeń, aby dostrzec ukryty sens zdarzeń opisanych w książce. Bo książka ma jakby dwie warstwy – jawną i ukrytą.

Całość opowiedziana jest niezwykle bogatym językiem, zróżnicowanym ze względu na używających go bohaterów. Są tu i opisy bliskie botanice i rozprawie naukowej, jest i humor i podniosłość. Akcja toczy się wartko, dwa wieki historii bynajmniej nie nużą, a dają wrażenie przeniesienia się w epokę.

Dodatkową zaletą powieści jest to, że Sarwa, jak zwykle, absolutnie się nimi nie przejmując, nie ulega ani modom, ani trendom literackim i pisze „po swojemu”, znakomitym językiem, oferując nam przepiękne opisy, nawet i zapachów, czego się sztampowej literaturze nie spotka.

Andrzej Juliusz Sarwa. Wydawnictwo