Broken Cross - Piers Compton/ Złamany Krzyż/ 9 - "Nowa msza" Dedykacja do posoborowych posoborowców +++++++++++++++++++++++++ „Zawsze myli się ten, otwierając rozmowę z diabłem, bo jakkolwiek by to …Więcej
Broken Cross - Piers Compton/ Złamany Krzyż/ 9 - "Nowa msza"
Dedykacja do posoborowych posoborowców

+++++++++++++++++++++++++


„Zawsze myli się ten, otwierając rozmowę z diabłem, bo jakkolwiek by to robił, zawsze upiera się, że to on ma ostatnie słowo”.
—Andre Gide

tekst może zawierać błędnie przetłumaczone wyrazy /tłumaczenie automatyczne/

„O zmiana poza raportem, myślą lub wiarą!” — Milton

Poniższy rozdział został napisany z pewnymi obawami. Z jednej bowiem strony prowadzi to w dalszej części do wydarzeń zaskakujących, obscenicznych, profanujących, które miały miejsce w budynkach konsekrowanych przez rytuał i historię, które wciąż praktykujący katolicy mogą woleć ignorować. Chociaż z drugiej strony zajmuje się nauczaniem Kościoła o Mszy, a raczej tym, czego Kościół nauczał o Mszy, kiedy jeszcze przemawiał z autorytetem, który był uznawany nawet przez tych, którzy odmówili jego przyjęcia.
Dlatego konieczne jest, aby wyjaśnić tym, którzy być może nie znali tej nauki, przyjrzeć się kilku istotnym jej aspektom.
Msza nie była tylko nabożeństwem. Był to akt centralny w życiu Kościoła, wielka tajemnica, dzięki której chleb i wino zostały konsekrowane i w ten sposób stały się rzeczywistym Ciałem i Krwią Chrystusa. Była to ofiara Kalwarii, która została ponownie przyjęta, zapowiedź zbawienia dokonanego przez Chrystusa, który był tam pod świętymi postaciami chleba („To jest Ciało moje”) i wina na ołtarzu.
Ilekroć katolik znajdował się w dziwnym otoczeniu, Msza była tam punktem zbornym dla jego kultu. Tak było, z kilkoma drobnymi zmianami, w przypadku katolików łacińskich z najwcześniejszych wieków chrześcijaństwa (począwszy mniej więcej od VII wieku). I tak pozostanie, nauczał Kościół, a wierni wierzyli, aż do końca czasów, bastion przeciwko błędom, który inspirował atmosferę świętości – lub imponujący chusteczki, nazwij to jak chcesz – który został rozpoznany przez wielbiciela i niewierzącego zarówno.
Typowym dla tych, którzy o tym wiedzieli, był liberał i protestant Augustine Birrell, 1850-1933, który był kiedyś sekretarzem Irlandii. „To Msza się liczy” – powiedział. „To właśnie Msza stanowi różnicę, tak trudną do zdefiniowania, między krajem katolickim a protestanckim, między Dublinem a Edynburgiem”.
Wyjątkowa jakość tego, co można by nazwać, w kategoriach przyziemnych, przełomem w religii, zawsze wpływała na plany tych, którzy wyruszali, aby pokonać Kościół. Msza zawsze stała na ich drodze, przeszkoda, którą trzeba było zburzyć, zanim ich atak mógł posunąć się naprzód. Zostało to oczerniane jako podstawowy przesąd, zwykłe działanie rąk, któremu towarzyszyły słowa, które zwodziły nadmiernie łatwowiernych. Atak przeciwko niemu był najcięższy i częściowo udany w XVI wieku; a kiedy Kościół odzyskał oddech, zwołał sobór, który wziął swoją nazwę od małego miasteczka Trydent, które później stało się włoską prowincją, gdzie zdefiniowano zasady kontrreformacji. I te zasady ukształtowały się w dużej mierze jako obrona centralnego punktu, którego nigdy nie stracono z oczu – Mszy.
Została skodyfikowana przez Piusa V, przyszłego świętego, który zaczynał życie jako pasterz i który, zgodnie z werdyktem Rzymu, że małżeństwo Henryka VIII z Anną Boleyn było nieważne, oświadczył, że ich dziecko, angielska królowa Elżbieta I, jest zatem nieważne. zarówno heretyk, jak i drań. I odtąd echa jego stanowczego, bezkompromisowego, ale zawsze dostojnego grzmotu trwały w powiązaniu ze starą romańską katedrą Trydencką, miejscem, które swoją nazwę, Tridentine, nadaje porządkowi Mszy, który miał być używać dla całego Kościoła i na zawsze.
Sporządzony przez niego Mszał, w którym to zadekretowano, nie pozostawia co do tego wątpliwości:
„W żadnym momencie w przyszłości ksiądz nie może być zmuszony do używania innego sposobu odprawiania Mszy. Aby raz na zawsze wykluczyć jakiekolwiek skrupuły sumienia i strach przed karami i cenzurami kościelnymi, niniejszym oświadczamy, że jest to na mocy naszego apostolskiego autorytetu, który dekretujemy i nakazujemy, że ten nasz obecny porządek ma trwać wiecznie i nigdy w przyszłości nie może zostać odwołany lub prawnie zmieniony”.
Dekret wyraźnie ostrzegał:
„Wszystkim osobom sprawującym władzę, bez względu na godność lub rangę, nie wyklucza się kardynałów, i nakazuje im, jako sprawa ścisłego posłuszeństwa, nigdy nie używać ani nie zezwalać na żadne ceremonie i modlitwy mszalne inne niż te zawarte w niniejszym Mszale”.
To zostało powtórzone, jak gdyby dla podwójnie jasnego, nawet dla tych, którzy już się nawrócili, że przemawiał jako Papież:
„I tak ten sobór dochodzi do prawdziwej i autentycznej nauki o tej czcigodnej i boskiej Ofierze Eucharystii – doktrynie, którą Kościół katolicki zawsze wyznawał i którą będzie trzymał aż do końca świata, tak jak nauczył się tego od Chrystusa Naszego Samego Pana, od Apostołów i od Ducha Świętego”.
Niewiele twierdzeń papieskich było bardziej jednoznacznych. Msza, jak powszechnie wiadomo, miała być zachowana, niezmieniona i niezmienna, na zawsze. Ale kard. Bugnini, który trzymał się urzędu po tym, jak wyszło na jaw jego członkostwo w tajnym stowarzyszeniu, oraz Paweł VI, który udawał, że nie jest świadomy żadnego takiego objawienia, szybko rozpracowali wypowiedź papieża św. Piusa V.
Później okazało się, że jakieś dwadzieścia lat przed Soborem II zrobił miazgę z tradycyjnej księgi Mszy, ksiądz-profesor został szczegółowo przygotowany do sporządzenia planów stopniowych zmian liturgicznych; podczas gdy w grudniu 1963 r. Rada wprowadziła nowe praktyki i nową frazeologię, która początkowo nie miała większego wpływu na opinię publiczną.
Ale teraz papież Paweł i kardynał Bugnini, wspomagani przez kard. Lercaro, szli prosto, z pomocą niekatolików, których nazywali „autorytatywnymi ekspertami od świętej teologii”.
Eksperci wezwani do zmiany Najświętszego Sakramentu Kościoła Katolickiego składali się z jednego lub dwóch protestantów; kanonik Ronald Jasper; Robert McAfee Brown, prezbiterianin; Brat Thurion, który był luteraninem; kalwinista, rabin i niejaki Joachim Jeremias, niegdyś profesor Uniwersytetu w Getyndze, który zaprzeczał boskości Chrystusa.

Bugnini powiedział, że byli tylko obecni jako obserwatorzy, że nie mieli głosu, kiedy omawiano zmiany. Ale oprócz tego, że twierdzili, że odgrywali aktywną rolę w Konsylium, że komentowali je i przedstawiali sugestie, wystarczy zapytać, dlaczego bez określonego celu zostali kiedykolwiek zaproszeni do udziału?

Cokolwiek postanowi ten bardzo mieszany worek, powiedział papież Paweł, będzie „zgodnie z wolą Bożą”. Miała też odpowiadać temperamentowi „współczesnego człowieka”. A z ich obrad wyłonił się mszał Novus Ordo (Nowa Msza), prawdziwy znak czasu, który oznaczał, że era „mini-mszy” i muzyki „pop” w Kościele, ze wszystkimi wulgaryzmami, które prowadziła do, miał się rozpocząć.
Takie innowacje wymusiły ślepe posłuszeństwo od tych, którzy wierzyli, że podporządkowanie się temu, co mówiło i czyniło kapłaństwo, zwłaszcza w kościele, jest cnotą. Niektórym, którzy kwestionowali zmiany, powiedziano, aby nie ociągali się dalej. Mówiono, że jest to bezczelne i nieprzyjemne Bogu; podczas gdy fakt, że wielu z nich stanowczo sprzeciwiało się zmianom i odwróciło się plecami do Novus Ordo, wywołał zarzut, że byli w grzechu śmiertelnym i zadał kolejną ranę kochającemu Ojcu, który czekał, by ich powitać.
W końcu Watykan i jego naczelny rzecznik, papież Paweł, zatwierdzili zmiany. Nastąpiła rewolucja i to wszystko dla dobra. Stary Mszał Rzymski stał się numerem wstecznym. Postępowcy byli wścibscy. A teraz przeszli poza swój pierwotny cel i ruszyli naprzód.
Wiele z tych, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się pomniejszymi praktykami, znalazło się pod ich kontrolą. Uznano, że przyklęknięcie i klękanie do Komunii Świętej nie są konieczne. Kto wchodził do kościoła, którego wnętrze było od dawna znajome, doznał szoku, gdy zobaczył, że prawdopodobnie bezcenny trawertynowy ołtarz został zastąpiony stołem, przy którym ksiądz, zwany czasem prezydentem, stawiał czoła ludowi. i w niezdarnym języku ojczystym zamiast starej muzyki werbalnej (gdyż łacina zawsze była nienawidzona przez wrogów Kościoła) zaprosił kongregację do przyłączenia się do „pojednania”.
Sposób przyjmowania Komunii był teraz bardzo różny. Hostię można było podać do ręki, czego dowodem było odprawienie przez papieża Pawła Nowej Mszy w Genewie. Pewna liczba Hostii została przekazana dziewczynie stojącej w dogodnym miejscu i rozdała je w ręce, czasem brudne lub lepkie, otaczających ją osób lub w ręce każdego przypadkowego obserwatora, który podszedł, aby zobaczyć, co jest rozdawanie.
Inną metodą było umieszczenie jednorazowych świętych elementów w kielichu, a następnie zaproszenie ludzi do wyjścia i pomocy sobie. Chlebowi można nadać dodatkowy smak, maczając go w winie. Dotychczas nie było mowy, aby niekatolicy przyjmowali komunię podczas Mszy św. Ale papież Paweł wprowadził nową „aktualizację”, zezwalając na przyjęcie opłatka wyznającej się prezbiteriańskiej damie, pannie Barberinie Olsen.

Jego przykład został naśladowany. Pierwszy kardynał Bea, a po nim kardynał Willebrands, upoważnili swoich biskupów do wystosowania otwartego zaproszenia; a następnie kardynał Suenens, na zakończenie Kongresu w Medellin, w Kolumbii, wezwał wszystkich i różnych do wystąpienia z otwartymi ustami lub gotową ręką.
Bardziej zdecydowana bitwa rozegrała się w Rzymie, gdzie w Kaplicy Sykstyńskiej odprawiona została Nowa Msza Bugniniego. Zdecydowana większość obecnych prałatów głosowała przeciw. Rzeczywista liczba wynosiła siedemdziesiąt osiem za, dwieście siedem przeciw. Ortodoksyjny kardynał Ottaviani, który nigdy nie stracił kasty, przeanalizował tekst zdewastowanej wersji i stwierdził, że zawiera ona około dwudziestu herezji.
„Nowa Msza” – powiedział – „radykalnie odchodzi od katolickiej doktryny i demontuje wszystkie mechanizmy obronne wiary”. To samo zdanie wyraził kardynał Heenan z Westminsteru: „Stare przechwałki, że Msza jest wszędzie taka sama… nie jest już prawdą”.
Ottaviani był szefem Świętego Oficjum, które sprawowało opiekę nad wiarą i moralnością. Papież Paweł ścisnął urząd i przyciął kardynałowi pazury; i był tak zirytowany negatywnym głosowaniem, że zabronił Nowej Mszy ponownego poddawania się pod głosowanie. Odtąd otrzymał oficjalną, ale nie popularną sankcję. Tysiące ludzi, którzy nie tolerowali formy Mszy mniej godnej niż nabożeństwo komunijne protestanckie, wyszły lub przestały chodzić do kościoła. Wielu księży poszło w ich ślady.
Tym, którzy obstawali przy niepodważalnym orzeczeniu Piusa V w sprawie Mszy, grożono zawieszeniem, a nawet ekskomuniką.
Jednym z pierwszych, którzy zostali ogłoszeni anatemą za przestrzeganie starej Mszy, był ksiądz nieco oddalony od scen napięcia, ojciec Carmona z Acapulco w Meksyku. Biskup Ackermann z Covington w Ameryce, w obliczu wielu ortodoksyjnych, a zatem opornych księży w swojej diecezji, bezradnie lamentował: „Co mogę zrobić? Nie mogę ich wsadzić do więzienia. Ich wątpliwości były zawarte w pytaniu, które pozostawiono do odpowiedzi papieżowi Pawłowi – czy wprowadzenie Nowej Mszy było początkiem ery nowych ciemności na ziemi, czy też zwiastunem bezprecedensowego kryzysu w Kościele? Odmówił odpowiedzi. I na tę samą ścianę milczenia natrafiła delegacja księży błagających o powrót do tradycji. Masa; podczas gdy tysiące z kilku części Europy,
Ci, którzy dokonali zmian, nie pracowali na ślepo. Postępowali zgodnie z planem, zgodnym z tajnym projektem, który dostarcza temat tych stron. Mieli teraz przyszłość w swoich rękach, a pewny sposób, w jaki to zaakceptowali, stał się jasny w artykule w L'Osservatore Romano , który przedstawiał całkiem beznadziejną przyszłość czekającą na tych księży, którzy zmierzyli się z gniewem Watykanu, wypełniając obowiązków, do których zostali przeszkoleni. Jak czytamy w artykule, staliby się oni „bezgłowymi, autonomicznymi księżmi, którzy musieliby stawić czoła jałowemu, nędznemu życiu. Bez bezpiecznej przyszłości, bez awansu do hierarchii, bez oczekiwania na emeryturę po zakończeniu służby”.
Ten, który najbardziej gorliwie promował zmiany, śpiewał ich pochwały w następujący sposób:
„To jest inna liturgia mszy. Chcemy to powiedzieć wprost. Rytu rzymskiego, jaki znaliśmy, już nie istnieje. Zniknął. Niektóre ściany budowli runęły, inne zostały zmienione. Możemy na to spojrzeć teraz jako ruina lub jako szczególny fundament nowego budynku. Nie możemy płakać nad ruinami ani marzyć o historycznej odbudowie. Otwórz nowe drogi, albo zostaniemy potępieni tak, jak Jezus potępił faryzeuszy”.
Papież Paweł był równie ekstremalny w aprobowaniu ustaleń komisji ds. liturgii Soboru Watykańskiego II:
„Stary ryt Mszy jest w rzeczywistości wyrazem wypaczonej eklezjologii”.
Czytając to, niektórzy mogli przypomnieć sobie starą przysięgę koronacyjną, która brzmiała następująco:
„Ślubuję, że nie zmienię niczego z otrzymanej tradycji, ani niczego z niej, co znalazłem przed sobą, strzeżonej przez moich miłych Bogu poprzedników, aby wkroczyć, zmienić lub pozwolić na jakiekolwiek innowacje w niej.

„Wręcz przeciwnie, z żarliwym uczuciem, aby z szacunkiem chronić przekazywane dobro, całą moją siłą i największym wysiłkiem.

„Oczyścić wszystko, co jest sprzeczne z porządkiem kanonicznym, który może się pojawić.

„Aby strzec wszystkich kanonów i dekretów naszych Papieży, podobnie jak boskich zarządzeń nieba, ponieważ jestem świadomy Ciebie, którego miejsce zajmuję dzięki łasce Bożej.

„Jeżeli zobowiążę się do działania w sprzeczności lub zezwolę na wykonanie tego, nie będziesz mi miłosierny w strasznym dniu Boskiej Sprawiedliwości.
„W związku z tym, bez wyjątku, narażamy na najsurowszą ekskomunikę każdego – czy to ja, czy ktoś inny – kto odważyłby się podjąć cokolwiek nowego w sprzeczności z tą ukonstytuowaną tradycją ewangeliczną i czystością wiary ortodoksyjnej i religii chrześcijańskiej, lub szukałby zmienić cokolwiek swoimi przeciwstawnymi wysiłkami lub zgodzić się z tymi, którzy podejmują takie bluźniercze przedsięwzięcie.
Ilekroć ta przysięga została złożona podczas koronacji, nie wiem. Ale jego zasady, aż do epoki Roncalliego, były milcząco akceptowane i popierane jako konwencjonalna część papieskiego obrzędu.
Na przykład jeden z największych i najbardziej utalentowanych papieży, Pius II (1458-64) w swojej bulli Execrabilis powtórzył prawo, które było zatwierdzane przez wieki i akceptowane, bez modyfikacji, przez to, co zawsze było określane jako Magisterium Kościoła:
„Każdy sobór zwołany do dokonania drastycznych zmian w Kościele jest z góry orzekany jako nieważny i anulowany”.
Ale Paweł VI, przyjaciel komunistów, który współpracował z anarchistą Alinskym i gangsterem mafijnym Sindoną, wydał własne oświadczenie polityczne, które ukazało się w L'Osservatore Romano , 22 kwietnia 1971, wydanie angielskie:
„My, nowocześni, współcześni ludzie, pragniemy, aby wszystko było nowe. Nasi starzy ludzie, tradycjonaliści, konserwatyści mierzyli wartość rzeczy według ich trwałej jakości. przez cały czas, by wyrażać się w nieustannie improwizowanej i dynamicznej, niezwykłej formie.”
To właśnie tego rodzaju bredzenie (przypominające sarkazm „Petera Simple'a” w The Daily Telegraph ) doprowadziło do wprowadzenia w Świętej Ofierze artykułów spożywczych, takich jak pieczeń wołowa, galaretki i hot dogi, popijane łykami coca-coli. mszy, a także mniszkom stukającym piętami i skręcającym swoje ciała w rodzaju karmagnolu, aby zaznaczyć Ofiarowanie.
„Antychryst – powiedział Hilaire Belloc w 1929 roku – będzie człowiekiem”.
Ale być może najbardziej absurdalne uzasadnienie tej zmiany przedstawił jeden z naszych najbardziej „postępowych” biskupów, który powiedział do obecnego autora:
„Wczoraj nowa msza zaczęła się bardzo głośno. Gitary krążyły po całej mojej diecezji”.
Zmiany doktrynalne i liturgiczne w Kościele nie trwały długo, aby pokazać skutki, które przewidywali konserwatyści; i choć wiele z nich było zaskakujących, nadal pozostają w dużej mierze nieznane nawet ludziom mieszkającym w krajach, w których się pojawiły.
Kiedyś uważano to za skandal najbardziej ekstremalnego porządku, gdy podczas rewolucji francuskiej nierządnicę wciągnięto na ołtarz Notre Dame, gdzie ukoronowano ją i czczono jako Boginię Rozumu; albo kiedy katedra w Chartres była bliska przekształcenia w Świątynię Rozumu. Ale takie rzeczy bledną i bledną w porównaniu z profanacją i nieprzyzwoitością, które miały miejsce, często za aprobatą prałatów, u niektórych z najbardziej szanowanych duchownych katolickich po obu stronach Atlantyku.
Nastąpiło wyraźne odejście od ustalonego rytuału, kiedy takie rzeczy jak wspólna wieczerza zajęły miejsce uroczystej Mszy; kiedy ksiądz, uzbrojony w nóż do chleba, położył przed sobą duży bochenek, który zaczął kroić na kawałki, pomagając innym, a potem sobie, aż ogólne zgrzytanie szczękami pokazało ich uznanie dla Ciała Chrystusa. Takie kolacje, serwowane w domu parafianina, stały się stałym elementem holenderskiego życia rodzinnego. Czasami „pani domu”, zamiast księdza, odprawiała mszę, która była odprawiana w jej „najlepszym pokoju”.
Niewiele było miejsc, w których tradycyjny urząd kapłański przejęła kobieta, która spacerowała wśród wiernych rozdając Sakrament każdemu, kto stał z otwartymi ustami i mdłym pokazywaniem języka i zębów.
Czasami umieszczano go w spoconej dłoni dziecka lub między drżącymi palcami i dłonią geriatryka, który natychmiast rzucał go na podłogę, gdzie można go było zadeptać; lub może być samodzielnie administrowany.
Jedna mała dziewczynka wyszła z Mszy św. w jednej z bardziej „zaawansowanych” dzielnic Holandii, mówiąc, że nauczyła się tam więcej niż kiedykolwiek, widząc brata w kąpieli. Bo ministrant, który w Anglii uchodziłby za czwartorzędnego, był nagi. Papież Paweł, zdecydowany nie pozostawać w tyle w pogoni za postępem, podpisał specjalny edykt, na mocy którego każdy, kto chciałby pomóc sobie Krwi Chrystusa, mógł ją wyssać przez słomkę. W ten sposób niektóre kościoły upodobniły się do kawiarni, zwłaszcza gdy z sanktuarium rozbrzmiewał ryk dyskoteki wraz z okrzykami, brzdąkaniem i tupotem, które towarzyszą celebracji jazzowej mszy, rytmu i „ tak-tak” Msza św. Były msze dla nastolatków, na których zamiast sakramentalnego Chleba i Wina, hot-dogi, bułki, i coca-cola zostały podane. W innych miejsce elementów zajęły krakersy z whisky i śmietaną. Niektórzy księża uważali noszenie alby za niewygodne podczas odprawiania Mszy św., dlatego uciekali się do noszenia koszuli z rękawami.
Nowa wolność dawała szansę politycznym ekstremistom na reklamowanie swoich zazwyczaj lewicowych poglądów. Jedno z czołowych seminariów w Kanadzie zostało sprzedane chińskim czerwonym, którzy wyrwali tabernakulum i umieścili na jego miejscu portret hurtowego mordercy Mao Tse Tunga. Później stał się ośrodkiem szkoleniowym dla rewolucyjnych bojowników ulicznych.
We wrześniu 1971 roku szkoła katolicka w Val d'Or, Abitibi, Quebec, zainicjowała nową grę dla chłopców. Polegało ono na opluciu postaci Chrystusa na krzyżu, a zwycięzcą został ogłoszony ten, który zakrył twarz największą plwociną. Zostało to odnotowane we francusko-kanadyjskiej gazecie Vers Demain we wrześniu 1971 roku.
W jednej z południowoamerykańskich prowincji, gdzie rzadko dochodziło do zamieszek, miejscowy biskup Casaldaliga wystąpił po stronie inspirowanych przez Rosjan powstańców. Przybrał szorstki i gotowy strój partyzanta, z pasem na naboje, i dalej głosił kazania i odprawiał Mszę pod imieniem, które sobie nadał, Monsignor Hammer and Sickle.
Ale naprawdę złowroga scena rozegrała się w bazylice św. Marii de Guadelupe w Mexico City, gdzie przed głównym ołtarzem złożono w ofierze kozę. Teraz nie tylko sam fakt zabicia zwierzęcia w kościele wzbudza komentarze.
Wydaje się, że nie wzywał nikogo z obecnych tam ludzi, którzy gapili się, byli zdumieni, a potem bez wątpienia odeszli, stwierdzając, że wszystko to było częścią nowego porządku w Kościele. I tak to było. Ale arcybiskup Gomez, który zarządzał bazyliką, wiedział więcej, podobnie jak dziwny tłum ludzi, którym faktycznie ją wynajął na tę okazję.
Kozioł, o którym mówi się, że został stworzony przez diabła, figuruje w szatańskiej tradycji tych, których tajemny projekt zawsze był upadek Kościoła. Wydarzenie, o którym mowa, przypomina część starego przedchrześcijańskiego rytuału, kiedy kozioł został złożony w ofierze na ołtarzu podczas Dnia Pojednania. Grzechy Najwyższego Kapłana i ludzi zostały przeniesione na drugie zwierzę tego samego gatunku, które następnie stało się kozłem ofiarnym i zostało wypędzone na pustynię; lub, w demonologii, został zepchnięty z urwiska do ognia piekielnego, którym opiekował się Azazel, upadły anioł.
Nie była to więc zwykła Msza, ale Czarna Msza odprawiana w Mexico City z użyciem odwróconego krzyża, wydarzenie, które zostało sfilmowane i nagrane przez organizatorów.
Ale takie rzeczy były dopiero początkiem, podobnie jak narastający, popierany przez księży, wrzask o uznanie aborcji i aberracji seksualnych za całkowicie normalne. Byli księża, którzy prawie krzyczeli z dachów domów, że cieszą się, że są homoseksualistami, ponieważ był to przywilej, który zapewniał „psychiczne spełnienie czyjejś osobowości”. W niektórych miejscach przyjęło się, że zboczeńcy tej samej płci będą brali ślub w kościele.W Paryżu mężczyzna i kobieta, bez każdego ściegu ubrania, paradowali swoją nagością przed ołtarzem, gdzie poślubił ich ksiądz, który przekazał im to, co nazwano „wzniosłym” błogosławieństwem weselnym. Advanced Holland, nie dając się prześcignąć, zareagował wiadomością, że para homoseksualistów płci męskiej wymieniła śluby i kwity na ślubie kościelnym; podczas gdy amerykański ksiądz
Był to owocny czas dla wariatów i wszelkiego rodzaju oportunistów. Była zakonnica, Rita Mary, dołączyła do amerykańskiej wspólnoty świeckiej, której członkowie byli oddani „nowemu duchowi pojawiającemu się w życiu zakonnym”. Tchnienie tego ducha nowości nagle objawiło jej, że „Bóg Ojciec jest kobietą”. Inni, którzy opowiadali się za wyzwoleniem kobiet, przyjęli to samo hasło iw ramach kampanii na ulicach pojawiły się samochody ozdobione naklejkami wzywającymi do „Módlcie się do Boga, ona zapewni”.
Handlowcy szybko wykorzystali to jako dobry wyczyn, a do pojazdów Rity Mary wkrótce dołączyli inni, oferując bardziej materialną wskazówkę: „Z Jezusem po swojej stronie możesz odnieść większy sukces jako biznesmen”.
Wciąż trzymając się Ameryki, odbyło się spotkanie w Stubenville w stanie Ohio w lipcu 1976 r., na którym tysiąc księży poparło nowy zamiar „zdeklerykalizacji posługi”, co w efekcie oznaczało odejście od pracy. Poradzono im, aby przygotowali się na upadek porządku społecznego; potem, po modlitwach, niektórzy odkryli, że otrzymali dar uzdrawiania. Nastąpiło ogólne nałożenie rąk, po czym mieszana kongregacja wśród krzyków zaczęła się przytulać i całować.
Wybuchy spontanicznego uczucia, jak zobaczymy, szybko stały się cechą Nowej Mszy, podobnie jak narastająca obsesja na punkcie seksu. „Badanie dotyku”, odnoszące się do ciał, stało się nowym rodzajem kultu.

Na spotkaniu w Filadelfii, gdzie obecny był kardynał Wright i ośmiu jego biskupów, główny mówca, ksiądz Gallagher, powiedział słuchaczom, że „dotykanie jest kluczowe”. I można przypuszczać, że wiele stłumionych instynktów znalazło ulgę, o którą od dawna domagano się następujących słów: „Nie trzymaj rąk bezpłciowo”. Dziewięciu prałatów przekazało uśmiechy i błogosławieństwa „miłości w środku”, jak zaczęto nazywać takie przejawy emocji, które nastąpiły później.

Wariację na ten sam temat można było usłyszeć na Narodowym Kongresie Duszpasterskim w Liverpoolu w 1980 r., gdzie uchwalono deklarację, która ku zaskoczeniu reprezentatywnej publiczności angielskiej deifikowała najbardziej brane za pewnik ich akty małżeńskie: „Podczas stosunek seksualny, który mężczyzna i jego żona tworzą Chrystusa” – stwierdzenie, które brzmi podejrzanie jak słowa Aleistera Crowleya, że „narządy płciowe są obrazem Boga”.
Ostatniej wyprawy w sferę kościelnego nonsensu (styczeń 1982) dokonał biskup Leo McCartie, katolicki biskup pomocniczy Birmingham. Niech rastafarianie, przekonywał, w większości młodzi czarni, którzy noszą wełniane czapki i wplatają włosy w sznurki, będą mogli korzystać z pomieszczeń kościelnych.
Czczą zmarłego cesarza Etiopii Haile Selassie jako prawdziwego boga, wierzą, że Chrystus był czarny i palą marihuanę w ramach swoich religijnych rytuałów.
Biskup przyznaje, że Kościół nie mógł tolerować palenia marihuany na swoim terenie, ale tylko dlatego, że jest to niezgodne z prawem (podkreślenie moje – Piers Compton). Ale rastafarianizm, kontynuuje, jest ważnym doświadczeniem religijnym, a jego wyznawcy używają konopi indyjskich jak sakramentu, „który jest porównywalny z kielichem lub kielichem komunii w kulcie chrześcijańskim”. Więc teraz wiemy.
Weźmy jeszcze kilka przykładów tego, co nurt modernistyczny osiągnął w Ameryce, wszystko, pamiętajmy, bez wywoływania tu i ówdzie więcej niż odosobnionego protestu ze strony jakiejkolwiek hierarchii. Co więcej, wszystko to zostało zatwierdzone przez papieża Pawła, co pokazała obecność jego oficjalnego przedstawiciela, który przekazał papieskie pozdrowienia tym, którzy przebierali się, harcowali i robili z siebie niereligijnych idiotów, aby zademonstrować nową wolność.
Przez ostatnie dwa lata, 28 czerwca, Katedra Św. W 1981 r. szacowany tłum liczący 50 000 osób maszerował po Piątej Alei, prowadzony przez postać z pobielałą twarzą, ubraną w sukienkę do kostek z falbankami i czepek, która kręciła się w górę iw dół po drodze i chodniku przed katedrą na rolkach. łyżwy. Przynajmniej jeden z obserwatorów rozpoznał postać renomowanego brokera z Wall Street.
Osoba, którą okrzyknięto Wielkim Marszałkiem Parady, wysiadła z czarnej limuzyny, zachowywała się jak klaun na schodach, delikatnie trzymając bukiet bratków, jakby chciała wejść do frontowych drzwi. W tym czasie pan McCauley, który praktykował jako nowojorski prawnik, już zniesmaczony tym, co zobaczył, chwycił kwiaty i rzucił nimi w twarze tych, którzy roili się za Marszałkiem. Wybuchła bójka, a policja wyprowadziła sprzeciwiającego się.
Parada minęła dany punkt i zebrała się wokół katedry przez dwie godziny. Niektórzy byli przebrani za księży, inni byli zakonnicami; niektórzy mieli na sobie czarną skórę i łańcuchy. Istniała grupa o nazwie Dignity i inna znana jako North American Man-Boy Love Association. Nieśli duży napis głoszący, że „męsko-chłopiec miłość jest piękna”, starsi członkowie szli ramię w ramię z chłopcami, których średnia wieku wynosiła około trzynastu lat, a niektórzy z nich mieli na sobie kostiumy kąpielowe.
Gejscy socjaliści nosili czerwony sztandar i wykrzykiwali nienawiść do Boga i Kościoła, gdy maszerowali. Ale ich szaleństwo z nawiązką dorównywało szaleństwu gejowskich wojujących ateistów, którzy krzyczeli zgodnie: „Zniszcz Kościół! Śmierć Kościołowi!' Kolejny okrzyk „Smash the State!” pokazał, że prawdziwa siła napędowa demonstracji jest słyszalna.
Potem nastąpiło przerywnik, kiedy mężczyzna w habicie zakonnicy i niosąc krzyż do góry nogami, wykonywał taniec, któremu towarzyszyły obsceniczne gesty, przez pełne pół godziny.
Po tym nastąpiła grupa, która podeszła do przodu i zrobiła się, jakby chciała zapalić świeczkę przy drzwiach katedry. Do tego czasu wrócił pan McCauley. Ponowił swój protest, poprosił policję o zatrzymanie oburzających występów i został natychmiast aresztowany.
Homoseksualiści przystąpili następnie do rozwieszenia dużego sztandaru na barykadach, które wznieśli na frontowych schodach katedry. Następnie wystąpił kapitan Miejskiej Straży Pożarnej i poprosił funkcjonariusza policji o interwencję. Oficer odwrócił się plecami, po czym komendant straży pożarnej chwycił sztandar, zwinął go i rzucił na ziemię.
Wrzeszczący tłum zaroił się nad nim. Został ściągnięty, marynarka zdarta z pleców, padały na niego ciosy, palce schwytane i zgięte w próbie ich złamania, rozwarte nogi, ręce sięgnęły i złapały za genitalia. Kiedy mógł mówić, powiedział policjantowi, że chce wnieść oskarżenie przeciwko tym, którzy go zaatakowali. Policjant zadrwił. - Przyjdź jutro o tej samej porze i zobacz, czy potrafisz ich rozpoznać. Kiedy komendant straży nalegał, policjant ścisnął rewolwer tak mocno i groźnie, że widać było, że jego knykcie zbielały.
Tylko dwie osoby zostały aresztowane, pan McCauley i komendant straży pożarnej, obaj za zakłócanie porządku. Później usłyszeli, że zarzuty przeciwko nim zostały wrobione.
Jeden z funkcjonariuszy policji powiedział: „Powiedz, że widziałeś, jak kogoś zaatakował”. Inny powiedział: „Napisz, że przebił się przez linię policyjną”.
W międzyczasie trwała parada, a front katedry zdobiły prowokacyjne znaki i transparenty, z których jeden głosił, że „Jezus był homoseksualistą”. Intonowano Doggerel. – Dwa, cztery, sześć, osiem. Czy wiesz, czy twoje dzieci są hetero? Wreszcie na drzwiach katedry zawisła flaga. Został zaprojektowany jak flaga amerykańska, z tą różnicą, że w miejsce gwiazd zastąpiono symbole seksu i przedstawienia penisa.
Demonstranci, a za nimi duży tłum; udali się do Central Parku, gdzie zaangażowali się w ogólnodostępną publiczną wystawę aktów seksualnych. Przerażeni ludzie, którzy udali się do katedry w poszukiwaniu pocieszenia lub spokoju, gromadzili się przez całe popołudnie w bocznych kaplicach i zakamarkach. Kiedy zwrócili się w tej sprawie, członkowie Kurii Diecezjalnej stwierdzili, że nie ma na co narzekać.
W Wirginii ksiądz jechał volkswagena nawą kościoła, aby uczcić wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Później kazał umieścić wózek widłowy na cmentarzu i wspiął się do jego kosza, gdzie stał, machając rękami, podczas gdy był podnoszony na pamiątkę Dnia Wniebowstąpienia. W Bostonie w stanie Massachusetts księża przebrani za klaunów, z czerwonymi sercami zdobiącymi czoła, miotali się i przepychali po kościele, próbując złapać balony. Ksiądz w podkoszulku i dżinsach bełkotał w kościele z dziewczyną, której ciało wybrzuszało się spod trykotu.
W tym kraju, pewnego niedzielnego wieczoru, telewizja zrobiła wszystko, aby pokazać biskupa pomocniczego przerabiającego nawę jednej z naszych katolickich katedr. Zaprowadziła go do ołtarza młoda dziewczyna, która tańczyła i skakała przed nim jak młody koń. Msza św. w innym kościele zakończyła się śpiewem „Bo to wesoły dobry człowiek”.
Podobne wybuchy miały miejsce nawet w krajach łacińskich, gdzie tajemnice Kościoła od dawna były częścią świadomości narodowej, jej krwią i kością.
Odwiedzający kościół w pobliżu Grenoble, w departamencie Isere we Francji, pewnego dnia w 1970 roku byli zaskoczeni, widząc, że ozdoby i świeczniki zostały usunięte z ołtarza, a przestrzeń przed ołtarzem została oczyszczona. Następnie ułożono liny tworzące biznesową reprezentację ringu, na którym zgodnie z ustawami miał się odbyć międzynarodowy konkurs bokserski.
[UWAGA: Więcej szczegółów na temat tego i innych wydarzeń w Rzymie można znaleźć w książce Mary Martinez „From Rome, Pilnie” (Stratimari, Rzym), żywej książce, której jestem bardzo wdzięczna. Skorzystałem również z innej relacji naocznego świadka Louise Marciany, dawniej Siostry Przenajdroższej Krwi. To właśnie w klasztorze tego zakonu miały miejsce niektóre z opisanych tu wybryków.] W wyznaczonym czasie tłum, który był daleki od typowego dla tego, jaki zwykle tam widziano, i głównie mężczyzn, powłóczył się, potknął lub wszedł arogancko do środka. budynek, w którym niektórzy z nich zostali ochrzczeni, a niektórzy pobrali się. Gdy nabrali bardziej znajomego uczucia, wykrzykiwano kursy i stawiano zakłady, ale szczegóły walki nigdy nie były rejestrowane. Niezależnie od tego, czy była wygrana na punkty, czy przez nokaut; który pełnił funkcję sędziego lub mierzącego czas i który używał gąbek; ile zarobiły kasy kościelne z kiesy czy dochodów, nic z tego nie widnieje w księdze parafialnej. Biskup też nie protestuje.
W piątek na początku grudnia 1974 roku kościół koronacyjny Francji, katedra w Reims, został przekazany hordzie hipisów i laików na jedną z ich całonocnych sesji. Arcybiskup i jego duchowni, którzy uprzejmie zapewnili oprawę, mogli z uczuciem zazdrości zauważyć, gdy przedwcześnie starzejąca się młodzież z dystryktu napływała, że ich liczba znacznie przewyższała tych, których widywano na niedzielnych mszach świętych i Święte dni.

Kakofonię zapewniła Grupa Tangerine Orange, a kiedy mieszana kongregacja zmęczyła się machaniem rękoma i szuraniem w rytm zgiełku, osiedliła się w orgii narkotyków i palenia haszyszu.

Kiedy sprawa ta wyszła na jaw, rozgniewani parafianie domagali się, aby katedra, która zajmuje szczególne miejsce w historii, została poddana nabożeństwu oczyszczenia. Ale ich protesty zostały odrzucone przez księdza Bernarda Goreau, który zajmował zawsze wątpliwe stanowisko „attacha kulturalnego” archidiecezji.
Zgodził się, że tancerze i palacze zostali pozostawieni samym sobie na wiele godzin w gotyckiej ciemności. — Ale — dodał — mogło być gorzej.
Rzeczywiście mogą. Mówi się nam, że tylko oddawali mocz i kopulowali na kamiennej posadzce. . . nad którym przeszli królowie starej Francji w drodze na namaszczenie i gdzie Joanna d'Arc, trzymając herb, stała jak żołnierz w domu z wojny.
Również we Francji nie było niczym niezwykłym, że ksiądz podczas odprawiania Mszy św. zapalał i palił papierosa.
Nawet Rzym nie był wolny od świętokradczych parodii, które nastąpiły po nowej wolności religijnej, otwarciu okien Kościoła. Scena jednego z nich, w 1975 roku, była salą lekcyjną klasztoru rzymskiego. Papież Paweł był obecny, ale gwiazdorski zwrot zapewnił Fred Ladenius, dżentelmen z Bliskiego Zachodu, który zyskał sławę dzięki występom w belgijskiej telewizji. Co więcej, entuzjasta mówił o nim jako o „duchu narodzonym na nowo, którego Bóg uaktualnił Jezusa z 1974 roku, będąc Bogiem z 1975 roku”.
Fred przystąpił do swojego zadania porządnie po męsku, zdejmując marynarkę i dając głos niemal niespójnym bełkotom, za które, jak powiedział, w żaden sposób nie był odpowiedzialny.
To, co usłyszeli, to niektóre z prawd, które otrzymał tego samego ranka z ust Pana. Bo Pan przemawiał i prorokował przez niego. Fred towarzyszył tym rewelacjom, wymachując rękami tak gwałtownie, że aż się pocił. Ale bynajmniej nie był wyczerpany. Podwinął rękawy koszuli i zaprosił wszystkich, którzy chcieli przyjąć Pana, aby przyszli 'rapido'.

Fred, choć wciąż w stanie niesłabnącego potu, wymachiwał gorączkowo rękami nad głowami tych, którzy przyjęli zaproszenie, a każdemu gestowi towarzyszył okrzyk „Alleluja!” Pod koniec tych nabożeństw tablica szkolna została przesunięta, aby zrobić miejsce na stół, na którym ustawiono dwa kielichy, jeden z winem, a drugi z opłatkami używanymi do odprawiania Mszy św.

Potem wszyscy ustawili się w szeregu i poszli za przykładem Freda, który wyjął opłatek i zanurzył go w winie, zanim włożył go do ust. Spotkanie przerwało coraz głośniejsze okrzyki „Alleluja!” w którym przyłączył się Papież, i z dalszymi manifestacjami, że duch rzeczywiście poruszał się między nimi.

Fred został należycie wynagrodzony, posyłając go do papieża, który gorąco podziękował mu za całą dobrą pracę, jaką wykonywał dla Kościoła. Fred pozostał w Rzymie, gdzie przez pewien czas pełnił funkcję sekretarza prasowego wikariusza Chrystusa.

W kalendarzu kościelnym jeden rok na dwadzieścia pięć ogłaszany jest Rokiem Świętym. Jest to czas szczególnych pielgrzymek, kiedy miliony dokonują pokuty, aby zaznaczyć swoje przywiązanie do Wiary i uzyskać tak zwane Wielkie Przebaczenie.
Przez cały ten czas Rzym kipi od gości z całego świata, a przy ostatniej okazji ogłoszenia Roku Świętego, w 1975 roku, papież Paweł przywitał w kategoriach wyemancypowanej religii „nowe pokolenie, które miało przyjdź w poszukiwaniu wyzwalającej i inspirującej pomocy, w poszukiwaniu nowego słowa, nowego ideału”.
Ci, którzy uczestniczyli w uroczystej Mszy św. w Bazylice św. Piotra 19 maja, w połowie Roku Świętego, w oczekiwaniu na te duchowe korzyści, nie byli w żaden sposób rozczarowani. Było ich około dziesięciu tysięcy. Kardynał Suenens pełnił obowiązki przy głównym ołtarzu. Obecny był papież Paweł. Wokół nich ustawiono pięciuset księży. Oto jak doświadczony dziennikarz katolicki opisał to, co się wydarzyło, gdy nadszedł czas przyjęcia Komunii św.: „Nierzadko zdarzało się, że ktoś pierwszy pomyślał o rozsianiu białych płatków wśród wiernych. Dopiero gdy mogłem się zbliżyć, zdają sobie sprawę, że były to garści konsekrowanych Hostii, że księża kardynała rozproszyli się wśród tłumu… Upadli na barki mężczyzn, na farbowane i pozbawione przykryć głowy kobiet i co było nieuniknione,

„Rozmawiałem z kobietą stojącą obok mnie, która połykała ich razem. Zapytałem ją, skąd pochodzi i czy jest katoliczką. Przyjechała z Egiptu, odpowiedziała i tak naprawdę nie miała żadnych przekonań religijnych, ale jej uczucia opowiadali się za mahometanizmem”.

Wysoko nad zgromadzeniem, które szybko wprawiało w podniecenie, znajdowały się magnetofony. Nagle z mikrofonu umieszczonego w pobliżu ołtarza zagrzmiał głos, że Bóg nie tylko był obecny, ale teraz faktycznie przemawiał, choć z mocnym i nosowym amerykańskim akcentem – można się zastanawiać, czy wszechobecny Fred znów jest w akcji?

Wtedy do biegania przejął się papież Paweł. Zbierał garści Hostii, przyciskał je do ludzi, których usta były już pełne konsekrowanych postaci, tak że mogli uwolnić ręce tylko przekazując Hostie innym, którzy albo je zgniotli, albo rzucili na podłogę. Papież, zaczynając wygłaszać przemówienie, musiał podnieść głos, aby być słyszanym ponad narastającym zamętem, do czego dodał jeszcze wykrzykując anachroniczne „Alleluja!”. i wznosząc ramiona.

Do tej pory niektórzy ludzie tańczyli. Inni kucali lub skulili się na podłodze pośród zdeptanych fragmentów tego, czego uczono tych samych ludzi, co było ciałem Chrystusa. Kołysali się w rytm niskiego jęku, będącego wyrazem ekstazy zainspirowanej tą okolicznością, która narastała, aż wypełniła bazylikę.

Jeszcze w tym samym roku odwiedzający kościół św. Ignacego przy ulicy noszącej imię założyciela jezuitów w Rzymie zauważyłby, że główny ołtarz zasłania ciężka zasłona. Co więcej, siedzenia zostały odwrócone, jakby wskazywały, że ci, którzy uczestniczyli w nabożeństwie, nie chcieli, aby przypominano sobie urnę z lapis lazuli zawierającą relikwie św. Alojzego Gonzagi.
Widać było baterię mikrofonów i głośników, a przez jeden z nich dał się słyszeć głos irlandzko-amerykańskiego jezuity, ks. Francisa Sullivana, ogłaszającego, w aprobowanym stylu wyznawcy generała Bootha, że przybyli razem aby chwalić Pana. Następnie uświadomił sobie, że religia jest w ciągłym ruchu, że wszystko się zmienia i że szkoda czasu na nostalgiczne spojrzenie wstecz na rzeczy, w które kiedyś wierzono. Jego wypowiedzi spotkały się z uśmiechem aprobaty kardynała Suenensa, na którym zawsze można było liczyć, że będzie protekcjonalnie protekcjonalnie wypowiadać „wyjścia”.
Do tego czasu Rzymianie przyzwyczajali się do tego, że ich wiarę nadzorowały wyrocznie ze Stanów; i słuchali uważnie, kiedy drugi głos, z tego samego pochodzenia, co głos ojca Sullivana, wzywał ich do wzajemnej miłości.
Ludzie, którzy pakowali kościół, tak zachęceni, zaczęli używać oczu, wymieniać spojrzenia i siadać obok wybranej przez siebie osoby. Czy wyobrażali sobie, ciągnął głos, że dar miłości był przywilejem przeznaczonym tylko dla wczesnego Kościoła? Oczywiście, że nie!
Z tymi słowami okrzyki zgody prawie rozdarły dach, a pary padły sobie w ramiona, rozciągnęły się na podłodze, wymachując rękami i nogami, a palce i usta dawały upust namiętności, która nie była już przerażająco powstrzymywana przez otoczenie, ale która mogła teraz znajdują wyraz w wolności podobnej do tej znanej kochankom w rowie. Ci, którzy ze względu na wiek lub chorobę nie mogli uczestniczyć w spektaklu, delektowali się nim z niesfornym spojrzeniem, tańczyli kilka kroków lub śpiewali na cześć Hostii, której dom zamienili w Bedlam. Alleluja! Bóg był dobry i wszystko to pokazało, że chodzenie do kościoła może być teraz radosnym wydarzeniem.

W szczytowym momencie wrzawy pewien mnich w brązowym stroju św. Franciszka z Asyżu dał się jakoś usłyszeć. Był w poważnych tarapatach fizycznych, świadomy dziwnych, mistycznych i macierzyńskich doznań. Czuł się dokładnie tak, jak Maryja poczęła Syna. Pełen łaski . . . .więcej oklasków . . . .i znowu Alleluja.

To, co pozostało po św.
Aby zapewnić jeszcze bardziej zaskakujący punkt kulminacyjny, cofnijmy się do roku 1970, kiedy to w kościele franciszkańskim w Brukseli odbył się Postępowy Kongres Teologiczny. Głównym tematem dyskusji, w jawnej sprzeczności z programem Zjazdu, na co wskazuje jego tytuł, był seks, który był wykładany na prawie wyłącznie młodzieżowym zgromadzeniu.

Słusznie oczekiwano, ze względu na temat, że kard. Suenens będzie obecny; poza tym jako prymas Belgii przebywał na swojej ojczystej ziemi.

Kongres rozpoczął się wejściem dziewcząt, ubranych na biało i skręcających się tam i z powrotem, machających sznurkami i kawałkami zerwanego łańcuszka, by pokazać, że są wolne. W przerwie po tańcach rozdawano kawałki chleba i kieliszki wina, a następnie winogrona i papierosy. Potem, gdy młodzi członkowie konferencji myśleli, że wszystko się skończyło, ich oczy skierowały się w stronę ołtarza, z którego coś zaczynało się unosić i przybierać niewiarygodny kształt.

Najpierw powitano go westchnieniami, potem chichotami, a w końcu rozpętało się pandemonium, gdy przezroczysty plastik tworzący kształt przedstawiał gigantycznego penisa. Delegaci zaczęli krzyczeć ochryple, czując, że jest to wyzwanie – uznanie – ich męskości. Był to punkt kulminacyjny, którego nigdy nie wyobrażano sobie i który mógł pojawić się tylko w najbardziej ekstrawaganckich sprośnych snach. Obecność kardynała nadała scenerii przyzwolenia, której nigdy więcej nie będą patrzeć z podziwem.

Dobrze jest tutaj, w ramach naszej tezy, przyjrzeć się nieco bliżej scenie, która wydarzyła się w brukselskim kościele, oraz słowu Alleluja, które nigdy nie było w codziennym użyciu, jako wypowiadany wyraz uwielbienia, wewnątrz Siedem Wzgórz. Jako ofiarę uwielbienia dla Jehowy, zawsze był powszechnie używany przez religijnych odnowicieli, a nie przez łacinników. Ale teraz widzimy, że używa go papież Paweł.

Co go uczyniło? I dlaczego kardynał Suenens przed ołtarzem przewodniczył niesamowitej wystawie cielesnego wygłupu, w którą wielu, zwłaszcza osobom związanym z kościołem, trudno lub nie będzie można uwierzyć?
Jest jedno wytłumaczenie. Żaden z wymienionych, podczas noszenia szat, szat i wszystkich zewnętrznych oznak prałatury katolickiej, nie był chrześcijanami. Przeszli, przez etapy przygotowawcze, do najwyższego poziomu okultystycznego zrozumienia. Byli nauczani, podpisani i gwarantowani przez Mistrzów Mądrości w jednej z najważniejszych świątyń, gdzie atawistyczne rytuały, wszystkie z podtekstem seksualnym, zastępują religię.

Kiedy dorastające dziewczęta krzyczały z zakłopotaniem, gdy wielki plastikowy penis unosił się przed nimi, kardynał Suenens doskonale wiedział, że zgodnie z jego zamiarem upamiętniają pogańskiego boga Baala, którego imię, podzielone na sumeryjskie słowa, ma kilka znaczeń. Wśród nich są pan, pan, posiadacz lub mąż, podczas gdy inne odnoszą się do kontrolującego penisa mężczyzny z jego silnym nudą i pchnięciem.

128 Tak więc to, co Kardynał zaaranżował dla młodych brukselek, głównie dziewcząt, był pokazem kultu fallicznego, który symbolizuje generatywną moc zawartą w nasieniu, czyli soku życia, który spływał na całe życie i naturę z potężnego penisa Baala. Wyolbrzymiony fallus był także symbolem Yesed, sfery księżyca, a także rogatego boga Dionizego, czyli Bachusa.

Pieśń uwielbienia wypowiedziana przez papieża Pawła ma swój początek w tym samym źródle kultu pogańskiego, ponieważ jego znaczenie, znowu zgodnie z jego sumeryjską konstrukcją, odnosi się do silnej wody płodności lub nasienia. Podczas publicznych pokazów masowych stosunków seksualnych, które nazywane są obrzędami płodności, nasienie to, po wytrysku, zostało złapane w ręce odprawiających kapłanów, którzy podnieśli je do aprobaty Jahwe (Jehowy), a następnie przystąpili do posmaruj nim ich ciała.

Tak wiele sugerował papież Paweł, kiedy podniósł ręce i wypowiedział serdeczne Alleluja!


Żródło : https://www-heritage--history-com
--rN--
slawomira1812 udostępnia to
422
sługa Boży
Wszyscy na fotce to przebierańcy...
baran katolicki
JOKAMA W czym problem? Napisz konkretnie jaki masz problem z "baranem katolickim"? Może będę mógł pomóc.
baran katolicki
--rN-- W tytule według mojej oceny powinno być "Czy Arcybiskup Bergoglio jest Papieżem?" Takie pytanie miało by katolicki sens. Natomiast tutaj pytanie zostało odwrócone. Wyjaśniłem, że "PAPIEŻ" to nie tyle osoba lecz święty i apostolski Urząd katolicki. Inaczej "Papież" to ŚWIETY TRON ŚWIETEGO PIOTRA stworzony przez Pana Boga Jezusa Chrystusa. Bergoglio "Franciszek" jest jak to sam siebie określił …Więcej
--rN-- W tytule według mojej oceny powinno być "Czy Arcybiskup Bergoglio jest Papieżem?" Takie pytanie miało by katolicki sens. Natomiast tutaj pytanie zostało odwrócone. Wyjaśniłem, że "PAPIEŻ" to nie tyle osoba lecz święty i apostolski Urząd katolicki. Inaczej "Papież" to ŚWIETY TRON ŚWIETEGO PIOTRA stworzony przez Pana Boga Jezusa Chrystusa. Bergoglio "Franciszek" jest jak to sam siebie określił GRZESZNIKIEM. Jeśli jest grzesznikiem to nie powinien pełnić świętego Urzędu dopóki nie przystąpi do Sakramentu Pokuty i Pojednania i nie zostanie świętym. O czym tutaj mówić kiedy większość nowoczesnych Katolików zatrzymało się mentalnie na poziomie "JESTEM GRZESZNIKIEM". Ktoś kto tak się afiszuje publicznie nie ma zielonego pojęcia o byciu KATOLIKIEM.
--rN--
Powinieneś zauważyć że <link tytuł> został przeze mnie udostępniony a nie tworzony. Nie można modyfikować czyjegoś linku. Zatem uwagę swoją skierować powinieneś do jego autora a nie do osoby udostępniającej go
Piotr Piotr udostępnia to
222,9 tys.
PiotrM
TANGO MILONGA
Piotr Piotr
PiotrM
Wszyscy to "tango tańczą od ponad 50 lat" i niewielu zorientowało się że to ściemaWięcej
PiotrM

Wszyscy to "tango tańczą od ponad 50 lat" i niewielu zorientowało się że to ściema
baran katolicki
--rN-- Kto Was tak zaczadził? Co to za pytanie "Czy papież jest katolikiem". Po pierwsze Papież z dużej litery a po drugie Papież to Ojciec Święty stworzony/ustanowiony/ bezpośredni przez Pana i Boga naszego Jezusa Chrystusa. Święty i Apostolski Urząd Papieża zawsze był, jest i będzie KATOLICKI.
Piotr Piotr
baran katolicki
Jeśli ktoś głosi herezję przestaje być katolikiem o to chodziło zapewne
--rN--Więcej
baran katolicki

Jeśli ktoś głosi herezję przestaje być katolikiem o to chodziło zapewne

--rN--
PiotrM
Młodzież można oszukać ale starsze pokolenie że dało się na to nabrać to szok.
--rN--
Piotr Piotr
PiotrM
Zapytaj kogoś starszego jak to wyglądało w poszczególnych parafiach to dopiero są historyje
baran katolicki
Piotr Piotr Chodzi o to aby się samemu nie opluć plując na święty i apostolski Urząd Piotrowy zwany inaczej PAPIEŻEM. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio na święty Tron Piotrowy wcisnęli się obcy wrogo nastawieni do katolickich świętości i profanują barbarzyńsko wszystko czego się dotkną.
Piotr Piotr
baran katolicki
"Chodzi o to aby się samemu nie opluć plując na święty i apostolski Urząd Piotrowy zwany inaczej PAPIEŻEM"
____________________________________________________________________
Trzeba rozróżnić plucie od krytyki czy też pokazywania postępowania niezgodnego z Wiarą Katolicką .
Niektórzy z wiernych są sfrustrowani tym co dzieje się dziś w Kościele nie rozumiejąc że przed skutkiem jest …Więcej
baran katolicki

"Chodzi o to aby się samemu nie opluć plując na święty i apostolski Urząd Piotrowy zwany inaczej PAPIEŻEM"
____________________________________________________________________
Trzeba rozróżnić plucie od krytyki czy też pokazywania postępowania niezgodnego z Wiarą Katolicką .
Niektórzy z wiernych są sfrustrowani tym co dzieje się dziś w Kościele nie rozumiejąc że przed skutkiem jest przyczyna
baran katolicki
Piotr Piotr No to krytykujmy konkretna osobę pełniącą święty i apostolski Urząd Piotrowy a nie samo Papiestwo. To jest podobna sytuacja jak z urzędem prezydenta. Sam urząd jest z natury dobry i pożyteczny natomiast osoba pełniąca funkcję prezydenta może być marnej jakości.
baran katolicki
Nie da się ukryć infiltracja Kościelnych Urzędów przez wrogie ideologie, które nienawidzą wszystko co apostolskie, katolickie i święte. Ostateczna bitwa rozegra się o świętość i boskość Przenajświętszego Sakramentu.
Piotr Piotr
baran katolicki
"No to krytykujmy konkretna osobę pełniącą święty i apostolski Urząd Piotrowy a nie samo Papiestwo"
____________________________________________________________
Kto krytykuje urząd Papieża?
Problem polega na tym że "osoba pełniąca' obowiązki Papieża niszczy Wiarę Katolicką swoimi "encyklikami" dokumentami czy też "nauczaniem"
W tym momencie traci urząd i przestaje być katolikiem. …Więcej
baran katolicki
"No to krytykujmy konkretna osobę pełniącą święty i apostolski Urząd Piotrowy a nie samo Papiestwo"
____________________________________________________________
Kto krytykuje urząd Papieża?
Problem polega na tym że "osoba pełniąca' obowiązki Papieża niszczy Wiarę Katolicką swoimi "encyklikami" dokumentami czy też "nauczaniem"
W tym momencie traci urząd i przestaje być katolikiem.
To nie jest tylko kwestia Bergolio ale również jego poprzedników od Jana XXIII
Piotr Piotr
Tomasz Cows
szukasz zaczepki?Więcej
Tomasz Cows

szukasz zaczepki?
baran katolicki
Piotr Piotr Czy masz jakiś pomysł na pogonienie "Judasza
' Bergoglio z Tronu Świętego Piotra?
Piotr Piotr
baran katolicki
"Nie da się ukryć infiltracja Kościelnych Urzędów przez wrogie ideologie, które nienawidzą wszystko co apostolskie, katolickie i święte."
________________________________________________________________
To nie jest kwestia infiltracji, urzędy w Kościele Katolickim pełnia osoby które zmieniły ryty wszystkich sakramentów które były obwarowane klątwą.
Myślisz że "nic się stało"?
Piotr Piotr
baron katolicki
"Czy masz jakiś pomysł na pogonienie "Judasza
' Bergoglio z Tronu Świętego Piotra?"
_________________________________________________________
Myślisz że to problem tylko samego Bergolio? - to jesteś w głębokim błędzie
To również struktury całego Kościoła, ktoś te "wytyczne" realizuje, ktoś udaje że sie nic nie dzieje albo tłumaczy że to są pojedyncze przypadki lub przemilcza się …Więcej
baron katolicki
"Czy masz jakiś pomysł na pogonienie "Judasza
' Bergoglio z Tronu Świętego Piotra?"
_________________________________________________________
Myślisz że to problem tylko samego Bergolio? - to jesteś w głębokim błędzie
To również struktury całego Kościoła, ktoś te "wytyczne" realizuje, ktoś udaje że sie nic nie dzieje albo tłumaczy że to są pojedyncze przypadki lub przemilcza się wszystko
Znasz encykliki JPII?
2 więcej komentarzy od Piotr Piotr
Piotr Piotr
Tomasz Cows
Kto wybral Bergolia ns Papieża?
Czy uważacie ze głosowali na niego Vigano Muller czy Sarah
________________________________________________________________________
Papieża wybieraję kardynałowie
, Kościół Katolicki jest w głębokim kryzysie który został przepowiedziany i jesteśmy świadkami.
By trochę zrozumieć co teraz się dzieje trzeba cofnąć sie min. 100 lat do tyłu.
Piotr Piotr
Tomasz Cows
bredziszWięcej
Tomasz Cows

bredzisz
baran katolicki
Piotr Piotr Celem naszych wrogów są Sakramenty Święte. Nie dajmy się wciągnąć w tą pułapkę. Nie sposób podczas sztormu szczotkować brudny pokład. Kto ma sprawdzić, jak i czym czy święcenia ważne czy nie ważne. Uklęknijmy społem przed Najświętszym Sakramentem i nie dajmy zabrać sobie Największą Świętość na tej ziemi.