tomo
1491

Rumuni zachwyceni "kibolami" z Polski.

Legia Warszawa nie awansowała jeszcze do Ligi Mistrzów, ale jej kibice już tam są - nie mają wątpliwości rumuńscy dziennikarze, którzy są zachwyceni fanami drużyny z Warszawy, opisując ich jako absolutny europejski top. "Najbardziej fanatyczni kibice w Europie" - tak fanów Legii tytułuje znany rumuński portal internetowy Sport.ro.

Kibice Legii już tam byli


Dziennikarz Sport.ro wspomina, że Bukareszt miał już do czynienia z kibicami z Warszawy. W 2011 roku Legia grała tam bowiem w fazie grupowej Ligi Europejskiej z miejscowym Rapidem.

Po pierwszej połowie, w której przewagę mieli gospodarze, w drugiej Legia zadała decydujący o wyniku cios. W 73. minucie bramkę na wagę trzech punktów zdobył głową, po dobrym dośrodkowaniu Rybusa, Miroslav Radović. Rumuński dziennikarz tak zapamiętał drugą połowę spotkania:

"Wszystko zmieniło się po przerwie, kiedy na trybunach pojawili się kibice z Polski. 3 tysiące szalonych fanów, którzy zaskoczyli fioletową Torcidę Rapidu. Graczom Legii dodali oni skrzydeł. W 73. minucie, gdy strzelał Radović, na Stadionie Narodowym echo niosło tylko okrzyk: Le-gia, Le-gia!" - czytamy. "Teraz, dwa lata później, kibice Legii znów mogą podbić arenę narodową w Bukareszcie. O ile przebiją się przez 50 tysięcy kibiców Steauy" - dodaje dziennikarz.

Najbardziej zwariowani fani w Europie

Rumuni dokładnie przestudiowali zresztą historię ruchu kibicowskiego na Legii. I co ciekawe nie sugerowali się nagonką polskiej prasy na "kiboli". Podeszli do sprawy profesjonalnie i bez histerii właściwej rozemocjonowanym polskim reporterom.

Kim są fani Legii Warszawa? Na takie pytanie postanowił odpowiedzieć czytelnikom dziennikarz Sport.ro. "Legia Warszawa to, według rankingu, najlepszy polski klub. Klub wojskowy, ale utworzony przed epoką komunistyczną, mający prawicowych zwolenników. Jest to prawdopodobnie klub mający najbardziej zwariowanych fanów w Europie" - ocenia Rumun.

Dziennikarz podkreśla, że Legia ma kibiców we wszystkich zakątkach Polski i to nie tylko ze względu na występy piłkarzy w polskiej lidze, lecz także - a może przede wszystkim - przez atmosferę, jaką można poczuć, gdy staje się na najbardziej znanej w Polsce trybunie - Żylecie. "W latach 80, w okresie komunizmu z trybun Legii dało się słyszeć antykomunistyczne okrzyki" - czytamy w rumuńskim portalu. "Dziś fani Legii też biorą udział w życiu politycznym, zarówno jeśli chodzi o sprawy wewnątrz kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Są w konflikcie z premierem Donaldem Tuskiem, wyrazili swoje poparcie dla serbskiego Kosowa".

"Ultrasi Legii są oddani i ostrzy oraz bardzo aktywni, ich zespół gra na wypełnionym kibicami stadionie" - dodaje reporter.

Małe trzęsienie ziemi na każdym meczu

Jeśli ktoś wie jak świetny klimat na trybunach panuje na Westfallenstadion, to musi także wiedzieć, że "atmosfera stworzona przez słynną Żyletę od tego nie odbiega". "Żyleta to północna trybuna warszawskiego stadionu zajęta przez najbardziej spontanicznych i fanatycznych zwolenników w Europie. W każdym meczu potrafią oni zrobić 'małe trzęsienie ziemi'".

Autor artykułu wie nawet, skąd wzięła się nazwa Żyleta: "W latach 70 na reklamach nad trybuną widoczny był wizerunek ostrza żyletki. Stąd i nazwa tego miejsca. Teraz kiedy mówisz Żyleta, w Polsce nie myślą o ostrzu maszynki do golenia, tylko o kibicach zapełniających trybunę na stadionie w Warszawie. Stali się oni synonimem przywiązania do barw i oddania klubowi".

Rumuni wiedzą jednak, że kibice Legii nie zawsze należą do aniołków. "Żyleta to także termin opisujący, przynajmniej w ostatnich latach, przemoc na stadionie, fanatyzm" - odnotowują krótko. "Określenie dwunasty zawodnik jak najbardziej pasuje do kibiców Legii i Żylety, jednak zdarzają się także z ich powodu kłopoty. UEFA zdecydowała się zamknąć Żyletę na mecz ze Steauą z powodu rasistowskich flag. "To co na wielu stadionach nic nie znaczy, w Warszawie znaczy bardzo wiele. Polscy fani potrafią wytworzyć wielką presję i wytrącić z rytmu piłkarzy gości. Zdaje się, że Bourceanu i Tanase unikają tym samym największego problemu" - kończy dziennikarz.
tomo
Rumuni dokładnie przestudiowali zresztą historię ruchu kibicowskiego na Legii. I co ciekawe nie sugerowali się nagonką polskiej prasy na "kiboli". Podeszli do sprawy profesjonalnie i bez histerii właściwej rozemocjonowanym polskim reporterom. Reporterom żydomasońskich mediów!