Protesty rolnicze i ujawnienie się antypolskiej V kolumny na szczytach władzy.

Czy Polacy są zdolni wyciągnąć wnioski z trwających protestów?
Protesty rolnicze ukazują dwie prawdy - przykre i groźne dla Polski.
Pierwsza prawda, to fakt, że środowiska rolnicze w Polsce są jedynie wielusettysięczną masą bezmyślnie protestujących, niestety niezbyt świadomych politycznie ludzi, którzy będąc niezależnymi producentami i potencjalnie potężną siłą nacisku, nie potrafili przez ponad trzydzieści parę lat stworzyć żadnej politycznie dojrzałej i skutecznej organizacji politycznej.

Rolnicy w Polsce po 1989 r. najpierw pozwolili zniszczyć się „liberalnemu” ekonomicznemu analfabecie- Leszkowi Balcerowiczowi, który dawno powinien być postawiony nie tylko przed Trybunał Stanu, ale po prostu odsiadywać długoletni wyrok za zdradę dyplomatyczną i spowodowanie strat gospodarczych w Polsce o wielkiej skali. Równolegle z procesem rujnowania tzw. gospodarki uspołecznionej w Polsce - przez polskich liberastów zainfekowanych ideami urojonego „wolnego rynku” ( który praktycznie w od połowy XIX w i przez cały XX w. nie funkcjonował w żadnym państwie, nawet w tzw. bananowych republikach) - zaczął się proces niszczenia podstaw ekonomicznych stabilnego i suwerennego rynku rolno-spożywczego.Zaczęło się od zniszczenia polskich organizacji skupu produktów rolnych, od zniszczenia instytutów nasiennictwa, stacji hodowli roślin i zwierząt zarodowych. Równolegle niszczono polskie przedsiębiorstwa przetwórstwa rolno-spożywczego (zarówno państwowe, jak i spółdzielcze). W kolejnych latach niszczono polskie sieci handlu hurtowego i detalicznego i na ich gruzach wprowadzano do Polski zagraniczne sieci handlu hurtowego i detalicznego, a następnie Polskę zdominowały wielkie centra logistyczne zintegrowane z sieciami handlu detalicznego produktami spożywczymi.Produkcyjna strona rolnictwa poddana została także agresywnej polityce - niszczącej polskie zaplecze maszynowe i sprzętowe, handel sprzętem rolniczym, nawozami i środkami ochrony roślin oraz systematycznej i konsekwentnej polityce niszczenia niezależnej bazy nasiennej.Wieś polska, jako środowisko społeczno-kulturowe i ekonomiczne, przyglądała się niemal biernie dewastacji instytucji gwarantujących jej niezależność produkcyjną i handlową. Rolnicy i organizacje rolnicze skorumpowani przez system dotacji i dopłat unijnych oraz zachęceni przez banki państwowe ( tylko z nazwy polskie) i spółdzielcze (w znacznym stopniu oderwane od swojej bazy społecznej poprzez system korupcji, zastraszania, szantażu ekonomiczno-organizacyjnego) do zadłużania się pod hasłem „modernizacji i nadrabiania zapóźnienia” w stosunku do rozwiniętego Zachodu – popadali z czasem w pętlę zadłużenia. Sprzyjała temu kompradorska polityka, względem Unii Europejskiej i tzw. Zachodu, wszystkich bez wyjątku rządów po roku 1989.Rolnicy polscy nie byli w stanie zbudować własnych elit politycznych i nie stworzyli żadnej własnej strategii gospodarczej nie mówiąc już o stworzeniu silnej, autentycznie ludowej a zarazem narodowej partii politycznej. Nawet Samoobrona nie stała się taką partią, a PSL jest kompromitacją polskiego ruchu ludowego i w istocie jest partią zarówno antychłopską i antypolską ( jej elity władzy sympatyzują wprost z programem syjonizmu, czego źródła leżą w etnicznych korzeniach części liderów PSL oraz ich powiązaniach ze zjudaizowanymi elitami Kościoła Katolickiego w Polsce).Prawda druga. Trwające protesty rolnicze, których jednym z powodów jest poczyniona, ale jakże spóźniona, refleksja, że nie kontrolowany przez państwo i akceptowany przez skorumpowaną biurokrację unijną, napływ z Ukrainy do Polski (ale także do Europy zachodniej) produktów rolnych ( zarówno w postaci surowej jak przetworzonych półproduktów oraz żywności) pogorszy sytuację ekonomiczną polskich rolników, zarówno na rynku krajowym, jak i na rynku unijnym – głównie niemieckim, gdzie kierowana była, czy też ciągle jest eksportowana część produkcji rolnictwa polskiego. Zaostrzająca się akcja protestów rolniczych w sposób naturalny przybiera postać konfliktu narodowych interesów gospodarczych, w tym wypadku polskich z ukraińskimi. I właśnie na tle tych konfliktów interesów narodowych okazuje się, że wśród tzw. elit politycznych w Polsce ujawniają się już bez skrępowania krytycy polskich interesów ekonomicznych, a zarazem żarliwi obrońcy interesów ukraińskich. Choć tak naprawdę trudno jest określić je wprost „interesami ukraińskimi”, a bardziej interesami ekonomicznymi ukraińskiej, często mafijnej oligarchii gospodarczej, ale tak naprawdę chodzi tu głównie o interesy „zachodnich inwestorów-kolonizatorów” (głównie jest to kapitał żydowsko-anglosaski oraz po części niemiecki, francuski i holenderski), którzy wykorzystują destabilizację polityczną i chaos społeczno-gospodarczy wywołany antypaństwowym zamachem stanu w roku 2014 oraz trwającą wojną na Ukrainie z Rosją, przez tę ostatnią nazywaną Specjalną Operacją Wojskową.Do grona tych proukraińskich lobbystów, ulokowanych w elitach politycznych współczesnej Polski, należało od dawna zaliczyć takie osoby jak: Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Radosław Sikorski, Mateusz Morawiecki, Marek Kuchciński, Paweł Kowal, Tomasz Siemoniak,, ale dołączyli do nich nowi żarliwi piewcy ponoć nierozerwalnych, niemal „siostrzanych więzi” Polski i Ukrainy: Andrzej Duda – prezydent RP, Szymon Hołownia – marszałek Sejmu RP, Marcin Kierwiński - minister spraw wewnętrznych i administracji, Mirosław Skórka - prezes Związku Ukraińców w Polsce, Mirosław Czech - publicysta „Gazety Wyborczej”, a zarazem członek Rady Głównej Związku Ukraińców w Polsce, czy Konsul Generalny RP we Lwowie pani Eliza Dzwonkiewicz. Listę te można oczywiście wydłużyć, a każdy dzień trwających protestów ukazuje nowe antypolskie indywidua polityczne.

Najważniejsza jest właśnie odpowiedź na pytanie: co jest zdradą stanu, i kto jest zdrajcą polskich interesów narodowych ?!

Czy przypadkiem nie jest zdradą stanu prowadzenie polityki gospodarczej i zagranicznej, która prowokuje do protestów, i która zagraża egzystencji narodu ?!Czy przypadkiem zdrajcami nie są ci dygnitarze państwa polskiego, którzy realizują wyżej wspomnianą politykę - według wytycznych i poleceń zewnętrznych ośrodków decyzyjnych ?!

Pora, aby Polacy doszli w końcu do wniosku, że czas na tolerowanie antypolskiej V kolumny usadowionej na najwyższych szczeblach władzy państwowej dobiegł końca, gdyż w przeciwnym razie nie tylko ekonomiczna, ale i polityczno-państwowa egzystencja Polaków będzie zagrożona w najwyższym stopniu.
Damian Nowak udostępnia to
9