templariusz tem
613

Niech się stanie światłość..

.

Katarzyna DOMAŃSKA

Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz London School of Public Relations. Dyplomowany coach chrześcijański i doradca filozoficzny. Wykładowca akademicki. Ekspert w dziedzinie zarządzania, marketingu i PR. Członkini Towarzystwa im. Edyty Stein we Wrocławiu oraz Fundacji Komisariat Ziemi Świętej.

zobacz inne teksty Autorki

„Jeździłem do Morza Martwego (…) do Betleem, gdzie także na żłobku Chrystusa słuchałem odprawionej mszy. Wszystkie te okolice Jerozolimy napełniają serce jakąś prostotą i świętością. Miło być w prostej grocie, gdzie anieli zwiastowali pasterzom narodzenie się Pana” — pisał Juliusz Słowacki w liście do matki z Krzemieńca w 1837 roku.

Powiedzieć „miło” to stanowczo za mało. Betlejemska Grota Narodzenia to miejsce wyjątkowe, tak pod względem historycznym, jak i przeżyć oraz duchowych uniesień, które tam właśnie się dokonują. Pod ołtarzem groty znajduje się srebrna gwiazda z czternastoma promieniami i napisem Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus Est (Tu narodził się z Maryi Dziewicy Jezus Chrystus). W samym jej centrum widnieje okrągłe wycięcie odsłaniające litą skałę groty. W grocie, gdzie nie ma światła dziennego, palą się pięćdziesiąt trzy lampy oliwne. Płomienie ją oświetlają i ogrzewają. Światło staje się symbolem przejścia. Oto w ciemności i kamiennym chłodzie rodzi się Zbawiciel, który przez tysiąclecia swoją miłością miłosierną będzie przebijał się przez mroki ludzkiego grzechu, wypełniając nadzieją poranione ludzkie serca.

Mała i ciasna Grota Narodzenia jest najważniejszą częścią Bazyliki Narodzenia Pańskiego, jednej z najstarszych świątyń chrześcijańskich na świecie. Jej układ znamy dzięki odkryciom z 1934 roku, a mozaikowe posadzki z czasów Konstantyna można dziś oglądać w wycięciach podłogi w głównej nawie świątyni. Choć Bazylika posiada jedynie małe okna umieszczone wysoko ponad kolumnami, a wewnątrz panuje półmrok, to nazywa się ją często Świątynią Światła. Przez niewielkie okna silne i gorące promienie słońca wdzierają się do Bazyliki i rozpraszają świątynne ciemności. Świetliste smugi przywodzą na pamięć blade promienie z obrazu Jezusa Miłosiernego. Można powtórzyć za św. Janem Ewangelistą: „(…) światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło; bo złe były ich uczynki” (J 3,19). Światło wzmocnione wiarą i ufnością w Bożą miłość połyskuje jeszcze jaśniej. Przebija się przez ciemności grzechu i ludzkiej nieprawości, rozpraszając mroki ludzkiego serca.

Gdy David Roberts, wybitny angielski pejzażysta, odwiedzał Ziemię Świętą, zanotował w swoim dzienniku z 1839 roku, że kiedy szkicował wnętrze świątyni, nagle zjawił się mężczyzna z Jerozolimy niosący święty płomień. Zgromadzeni tam wyznawcy prawosławia natychmiast otoczyli go, by od płomienia zapalić własne lampki. Na rysunku Robertsa widać wyraźnie mnóstwo lampek oliwnych. Czy ich blask miał wyłącznie łagodzić ascetyczną surowość wnętrza? Czy może światło miało przypominać o wieczności, świętości, objawieniu, właściwym porządku rzeczy?

Odwołania do symbolu światła — rozumianego jako światło duchowe claritas — odnajdujemy w dziełach filozoficznych i teologicznych. Czytamy w nich, że tworzywem i podłożem każdego istnienia jest światło, a przejawia się ono w postaciach światła duchowego i światła cielesnego. Pierwszym przejawem istnienia światła jest samoistna, substancjalna Światłość Boża, która przewyższa wszelkie postacie światła w bytach przez nią stworzonych, to znaczy stworzonych przez samego Boga. Filozofowie stosowali metafizykę światła w celu opisania doświadczenia mistyczno-religijnego. W takim opisie tradycyjnie przeciwstawione sobie ciemność i światło zyskiwały nowe symboliczne znaczenia. Tradycja platońska, stanowiąca podstawę filozofii światła, z jej strukturą rzeczywistości i koncepcją bytu, położyła podwaliny pod chyba wszystkie późniejsze chrześcijańskie koncepcje świata i Boga.

Święty Augustyn co prawda przyznawał się otwarcie do inspiracji naukami Platona i doceniał wartość intelektualną jego dzieł, dopiero jednak w Biblii odnalazł to, czego szukał. Metafory Ateńczyka nabrały dla niego sensu religijnego, dopiero gdy zostały zinterpretowane w duchu chrześcijańskim. Augustyńskie Wyznania pełne są fragmentów, w których filozof kieruje słowa bezpośrednio do Boga, łączy jego imię z blaskiem, światłem i jasnością. Dzięki łasce Bożej filozof dostrzegł w swoim wnętrzu — „niejako okiem duszy swojej” — Boskie Światło, które było światłem stwarzającym, oddzielającym chaos i ciemność. Pisze św. Augustyn: „Kto poznał Prawdę, poznał to światło; a kto ono poznał, poznał wieczność”. Światło łączy się z poznaniem prawdy, dobra, opatrzności i wieczności.

Światło jako znak łaski Bożej towarzyszy także podróżującym przez czyściec w Boskiej Komedii Dantego. Miejsce, gdzie odbywa się karę za grzechy, przepełnione jest łaską Bożą i nadzieją, ponieważ Czyśćcem opiekuje się sam Bóg. Światło zaś to mądrość płynąca od osób tam spotykanych: oczy św. Łucji jaśnieją niczym pochodnie, wskazując prawdę oraz właściwą drogę. Blaskiem — tak intensywnym, że nie sposób nie odczuwać bólu — jaśnieje anioł, którego spotyka Dante. Wergiliusz zaś, tłumacząc uczniowi, czym jest sens światła, podkreśla, że doświadczenie światła jest bliskie doświadczeniu miłości.

Nie każdemu jednak światło kojarzy się z metafizyką czy duchowymi ekstazami. Symbolika światła nie jest zastrzeżona dla mnichów, świętych czy filozofów. Wystarczy pomyśleć o świetle, jakie daje płomień świecy, która towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Najpierw podczas chrztu świętego, później przy okazji komunii świętej, podczas rorat, w modlitwie i w trakcie okazjonalnych uroczystości, najwyraziściej zapewne podczas Wigilii Paschalnej, kiedy zapala się paschał symbolizujący zmartwychwstałego Chrystusa. Światło jest także w płomieniu gromnicy podczas ostatniej drogi na ziemi. Ale światło to również radość i wesołość. Już św. Hieronim pisał, że podczas czytania Ewangelii powinno się zapalać światła na znak radości.

Świeca symbolizuje Boga, który sam siebie nazwał Światłością Świata i w Chrystusie odkupił świat. Zapalona świeca oznacza więc każdego chrześcijanina, który płonie Chrystusowym światłem. Wosk wyraża ciało, knot — duszę, a płomień — światło Ducha Świętego. „Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie. Dopóki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości” (J 12,35-36). Jako uczniowie Chrystusa musimy świecić Jego światłem, mamy czerpać z Jego źródła. Powinniśmy się spalać w służbie bliźnim i na chwałę Pana. Jesteśmy światłością bijącą blaskiem Chrystusa.

Katarzyna Domańska