01:18:59
inriblog
378
Wilk o Łasce cz. 1 Rekolekcje z Wilkiem DODANE 2013-03-07 00:15 Joanna Bątkiewicz-Brożek GN 10/2013 | „To współczesny św. Paweł. Słuchanie go grozi… nawróceniem” – pisze o Witku Wilku ks. Rafał …Więcej
Wilk o Łasce cz. 1

Rekolekcje z Wilkiem
DODANE 2013-03-07 00:15
Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 10/2013 |
„To współczesny św. Paweł. Słuchanie go grozi… nawróceniem” – pisze o Witku Wilku ks. Rafał Nitek. Głosi słowo tak, że tysiące ludzi oddaje życie Jezusowi. Są też uzdrowienia z chorób.
ROMAN KOSZOWSKI /GNRodzina Wilków jest ciągle w drodze. W ciągu roku przemierzają 70 tys. km i głoszą słowo na 53 turach rekolekcji po prawej: „Idźcie na świat i głoście Ewangelię. (...) Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać (...). Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,15-18) – Pan pozwala mi doświadczyć tych znaków – mówi Witek Wilk

Jest żartobliwe powiedzenie, że z rzeczy, które robił Jezus, Witek Wilk jeszcze tylko po wodzie nie chodził.
– Jeszcze kilka by się znalazło – śmieje się ewangelizator. Na rekolekcjach dla ruchów i stowarzyszeń katolickich w Gliwicach powie: – Chodzenie po wodzie, przechodzenie przez ścianę i zamiana wody w wino – tego jeszcze nie widziałem. Ale nic nie dzieje się Witkiem Wilkiem! To czyni Bóg! Jestem grzesznikiem i mam świadomość swojej grzeszności i ułomności.
Jeden z najlepszych perkusistów w Polsce jest ciągle w drodze. Z całą rodziną: czwórką dzieci i żoną Sylwią. Judyta (11 lat), Dominik (9), Lenka (7) i najmłodszy Samuel (9 miesięcy) chętnie wyciągają do nas ręce. Nie chodzą do szkoły. Mama, pedagog z wykształcenia, prowadzi home schooling. Dom Wilków to czarny 7-osobowy chevrolet. – Są tylko dwa takie w Polsce. Jeden ma zespół Wilki. A drugi my, Wilki – śmieje się właściciel. – O ten samochód modliliśmy się cztery lata – dodaje Sylwia, żona Witka. W vanie jest rozkładane łóżko, tak żeby w czasie nocnych przejazdów można było spać. Dzieci oglądają na dłuższych trasach filmy.
Wilki przenoszą się z miejsca na miejsce. W 2012 r. wygłosili 53 tury rekolekcji w Polsce. Głosili słowo już w Irlandii, w Niemczech, na Ukrainie. – Byliśmy na Ukrainie razem w 2000 r. Witek głosi słowo z taką mocą jak św. Paweł. Jest Bogu bardzo posłuszny. Jedzie tam, dokąd Bóg go posyła – mówi ks. Rafał Nitek, palotyn. – Jechał 2000 km z małym dzieckiem na rękach. Tylko po to, żeby ludziom mówić o Jezusie! Czasem w czasie prorokowania czy modlitwy z nałożeniem rąk w imię Jezusa Chrystusa ludzi opuszczają choroby, nowotwory, ślepota, głuchota, wodogłowie znika, nałogi, uzależnienia od seksu, nikotyny, alkoholu, narkotyków. Bywa, że Witek dwie godziny przez telefon się nad kimś modli. – Taki uzdrowieniowy call center – śmieje się Wilk. – Ale to nie z mojej woli się dzieje. Jeśli Jezus obiecał, że większe cuda czynić będziemy, jeśli w prologu u św. Jana czytam, że „Bogiem było Słowo”, to albo w to wierzę, albo nie. Albo wierzę, że słowo ma taką moc, że Duch Święty działa, albo wiara to farsa. Nie jestem świrem ani borokiem, któremu w życiu zawodowym się nie udało i który teraz jeździ i ewangelizuje – przekonuje Witek Wilk. – Ale moim darem nie jest czynienie cudów! Mam głosić słowo!
Ewangelizator jest jak Boży wulkan. Kiedy głosi, gestykuluje, biega po scenie, czasem sala zrywa boki ze śmiechu. Ale zaraz potem rzuca wersetem z Pisma Świętego. Zapada cisza. I pyta: „Czy twoje życie wprawia w podziw niewierzących?”.
Znowu cisza. Kiedy na KUL-u w Lublinie dał świadectwo, „przetrącił” życie klerykom seminarium. 60 z nich zawiązało wspólnotę. Po trzech latach formacji rozesłano ich do różnych parafialnych wspólnot. Spotykamy się z Wilkami w bytomskim mieszkaniu rodziców Witka. Przyjechali z Otwocka (tam prowadzą teraz wspólnotę modlitewno-ewangelizacyjną u księży palotynów) do Gliwic na rekolekcje. Dziadek parzy aromatyczną kawę i herbatę z przyprawami. Wszystko musi mieć smak. Jak życie oddane Bogu.
Słowo i pasja
– Miałem 15 lat. Podchodzi do mnie kapucyn w parafii i pyta: „Wituś, a co ty robisz w wakacje? Bo fajny jest wyjazd – dziewczyny, gitary, śpiew” – opowiada ewangelizator. Fajny wyjazd był podpuchą. Witek wylądował na rekolekcjach.
– Wtedy oddałem po raz pierwszy życie Jezusowi. Otrzymałem słowo z Dziejów Apostolskich „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią (…)”. (Dz 20,28-32).
– Wróciłem podjarany. Teraz, Wiciu, czad będzie! – myślałem. Cały Bytom jest twój. 220 tys. ludzi będziesz ewangelizować – wspomina Wilk. Entuzjazmu starcza nastolatkowi na tydzień. – Wpadłem w grzech i rutynę życia. Owszem, dalej chodziłem na Msze, jak babcia uczyła na majowe, Różaniec. Po roku spotykam tego samego księdza: „Wituś, a co ty robisz w wakacje?”. I pojechałem znowu do Łętowni. Nowa grupa, bo reszta poszła stopień dalej. Lekcja pokory. I znowu modlitwa i znowu słowo. I znowu ten sam fragment z Dziejów. W 29 wersecie leci tak: „wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada”. Te wilki mnie, Wilka, uderzyły – mówi.
Mija sześć lat. Witek już od dawna zna Sylwię, animatorkę oazy. Ale do czego jest powołany: do małżeństwa czy kapłaństwa? Liderka …