Dzieciątko, którego nikt nie szuka - Mariofania AD 1924 (1)

Niniejszy wpis to interpretacja manifestacji Najświętszej Dziewicy z Dzieciątkiem w metropolii Mediolanu. Własną narrację [w nawiasach kwadratowych] buduję na "szkielecie"-opisie wydarzeń (akapity wyróżnione kursywą) zamieszczonym na stronie zgromadzenia Sióstr Świętej Marceli (fotografie pochodzą także z ich strony oraz Luce di Maria).

Objawienie Najświętszej Marii Panny na początku 1924 siostrze Elżbiecie Redaelli w Cernusco sul Naviglio, miasteczku w metropolii Mediolanu.

Pierwszy Instytut Sióstr Marcelinek w Cernusco (Mediolan)

W 1924 roku Najświętsza Maria Panna objawiła się siostrze Elżbiecie Radaelli. Matka Boska trzymała w ramionach płaczące Dzieciątko Jezus
[to naturalny domysł] i pozostawiła nader krótkie przesłanie.

Elżbieta była członkinią Zgromadzenia Sióstr Świętej Marceliny, instytutu pedagogicznego istniejącego od ponad 170 lat. Mieszkała w ich klasztorze w Cernusco sul Naviglio, małym miasteczku położonym około 16 km od Mediolanu we Włoszech.


[Zgromadzenie Urszulanek p.w. Świętej Marceliny zaistniało wg prawa diecezjalnego 13 września 1852, a Stolica Apostolska zatwierdziła 25 lipca 1899. Święta Marcelina jako starsza siostra wychowała swych świętych braci Ambrożego i Satyra. Gdy pierwszy z nich został Arcybiskupem Mediolanu, drugi z braci dołączył do niego i zajął się świeckimi sprawami archidiecezji - 'Nieśmiertelny Płodny' (Ambroży + Satyr) objął stolicę Świętego Barnaby Apostoła, znaczy Syna Pocieszenia. Wspomnienie liturgiczne ich Siostry Marceliny przypada 17 lipca, na świętego Aleksego Rzymskiego, nierozpoznanego Męża Bożego, Pomocnika (= Aleksy). Patronem Cernusco sul Naviglio jest świętych Roch, także nierozpoznany Mąż Boży, którego imię znaczy 'Skała'. Już na wstępie zarysowuje się postać Dzieciątka, z którym Dziewica zjawiła się u mediolańskich marcelinek.]

Siostra Elżbieta do 1922 roku cieszyła się zawsze dobrym zdrowiem. Jednak w tym samym roku, w wieku 25 lat, zaczęła cierpieć na zapalenie opon mózgowych. Następnie pojawiła się gruźlica płuc, postępujący paraliż mięśni i w ciągu roku całkowita ślepota.
6 stycznia 1924
Tego wieczoru o 10:30 współlokatorki siostry Elżbiety usłyszały jej głos. Myślały, że mówi przez sen i nie przeszkadzali jej, ale ona bynajmniej nie spała. Jak później wyjawiła, rozmawiała z 'piękną Panią', która do niej przyszła. Pani ją pocieszała i zachęcała, aby z miłości do Boga znosiła wszystkie swoje cierpienia. Siostra Elżbieta odrzekła - 'Och, droga Pani, jesteś taka dobra; proszę, pomódl się za mnie. Bóg z pewnością wysłucha twoich modlitw.'
'Módl się, ufaj i miej nadzieję. Wrócę w nocy z 22 na 23 lutego.' – odpowiedziała Pani.
(Z jakiegoś powodu Elżbieta zrozumiała, że 'w nocy z 2 na 3'.)

'Moja droga Pani, proszę, pójdź i pociesz także inne chore siostry, tak jak pocieszyłaś mnie'.
Pani uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła…
Następnego dnia współlokatorki Elżbiety komentowały to zajście -
'Ostatniej nocy Siostra mówiła przez sen na całe gardło'.
Elżbieta odparła - 'To nie był sen. Rozmawiałam z Panią, która przyszła nas odwiedzić, nasze chore siostry. Zapytajcie inne…'
Siostra przełożona, Emilia Gariboldi, wyraziła zdecydowaną dezaprobatę: 'Co ty mogłaś zobaczyć? Jesteś niewidoma już od roku…
'

[6 stycznia to oczywiście uroczystość Objawienia Pańskiego. Ponieważ Dziewica zjawiła się późnym wieczorem, więc w wigilię 7 stycznia, dnia, w którym wspomina się powrót Świętej Rodziny z Egiptu - dla wypełnienia Pisma {Oz 11, 1}: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Izrael to Jakub, a zgromadzenie marcelinek zostało uznane przez papieża Leona XIII 25 lipca 1899, na świętego Jakuba Większego.]

Nadszedł ranek 3 lutego. Siostra Elżbieta płakała żałośnie, bo Pani nie przyszła. Przełożona próbowała wykorzystać to rozczarowanie, aby ją "sprowadzić na ziemię": - 'Czy nie widzisz, że miałyśmy rację? No dalej, Siostro, uznaj, że uległaś iluzjom; to choroba spowodowała te halucynacje.' Elżbieta skwitowało to po swojemu - 'Nie przyszła, bo nie byłam dość dobra.'

Choroba rozwijała się prędko. Po 15 dniach, podczas których postępujący paraliż pozbawił siostrę Elżbietę sprawności członków, mowy, a nawet zdolności połykania, rankiem 22 lutego dr Del Bino oznajmił - 'Nie ma absolutnie nic więcej, co można by jeszcze zrobić. To kwestia godzin…'


Siostra Elżbieta Redaelli, marcelinka

22 lutego, zaraz po godzinie 23:45 siostra Elżbieta się rozpłakała. Dwie zakonnice, które się nią opiekowały, zerwały się na równe nogi, myśląc, że nadszedł jej koniec, ale chora nagle zawołała - 'Pani, pani!'
I wywiązała się następująca rozmowa:
- 'Mówiłam, że wrócę w nocy z 22 na 23'.
- 'Och… «Między 22 a 23»…. a ja zrozumiałam „między 2 a 3.”…'
Nastąpiła krótka cisza.
Po pewnym czasie:
- 'Ale… ty jesteś Matką Boską; Ty jesteś Najświętszą Marią Panną…'
Najświętsza Panna uśmiechnęła się smutno i ponownie zapadła cisza…
- 'O tak, jesteś Matką Boską, Matką Boską z Dzieciątkiem… Ale… Dzieciątko… (Siostra Elżbieta zasmuciła się, prawie do łez)... Dzieciątko płacze… Czy płacze przeze mnie? Czy płacze z powodu moich grzechów? …'
Boskie Dzieciątko wsparte było w ramionach Maryi, a jego twarzyczka, lekko wzniesiona, była zwrócona ku Matce. Jedną rączkę wsunęło w dłoń Marii. Jego długa biała szatka stapiała się z płaszczem Dziewicy; z jego oczu popłynęły dwie grube łzy zostawiając błyszczące ślady na policzkach; jego małe wargi, zamknięte, drżały powstrzymując łkanie.

Na tak bardzo emocjonalne słowa siostry Elżbiety Matka Boska odpowiedziała - 'Nie. Dzieciątko płacze, bo nie jest dostatecznie kochane, nikt go nie poszukuje i nie pragnie nawet przez tych,
którzy są mu poświęceni…Musisz to ogłosić!”
Zakonnica nie zrozumiała sensu misji, którą Madonna chciała jej powierzyć, i powiedziała - 'Święta Matko, proszę, zabierz mnie do raju.'
Najświętsza Dziewica na to - 'Musisz pozostać, aby ogłosić to, co ci powiedziałem'.



Siostra w końcu zrozumiała. Myślała o swoim nędznym stanie i targała nią wielkie obawy.
- 'Och, Święta Matko, jestem tu skrajnie bezużyteczną, wielki ciężarem dla mojej społeczności. Proszę, zabierz mnie do raju.'
Najświętsza Dziewica - 'Musisz pozostać, aby przekazać Moje przesłanie'.
- Och, Matko Święta, kto mi uwierzy? Jestem ignorantką... niczego nie wiem... już nawet nie jestem w stanie mówić. Któż mi uwierzy?'


Ze strony Dziewicy Marii zapadła cisza, ale nadal patrzyła na Marcelinkę ze współczuciem i smutkiem.
W tym miejscu siostra Elżbieta (jak później wyznała) do głębi dotknięta niemożnością pogodzenia życzenia Świętej Matki z własną słabością fizyczną i intelektualną (przez całą rozmowę nadal uważała się za niemą i umierającą) doznała nagłego olśnienia i pod natchnieniem rzekła - 'Proszę, Najświętsza Matko, daj mi znak…'
- 'Przywracam Ci zdrowie.' – powiedziała Madonna i zniknęła wraz ze swoim Boskim Synem.
W tej chwili Elżbieta poczuła straszny ból w całym ciele, od czubków palców u nóg, rąk, aż po czubek głowy. Zaraz potem nastąpił przypływ ogólnego dobrego samopoczucia i żywotności. Wyskoczyła z łóżka i do przerażonych, głęboko poruszonych sióstr, które przez cały czas patrzyły i słuchały, krzyknęła - 'Jestem wyleczona! Jestem wyleczona! Boska Matka mnie uzdrowiła!'
Była kwadrans po północy.
Wezwano przełożoną domu Matkę Erminię; przyszła jeszcze na wpół śpiąca, spodziewając się ostatniego tchnienia siostry Elżbiety… a tu wręcz przeciwnie, znalazła ją zupełnie zdrową. Pełna wzruszenia Elżbieta przytuliła swą duchowną matkę i powiedziała jednym tchem - 'Matko Przełożona, Matko Przełożona, Matka Boska mnie uzdrowiła i kazała mi powiedzieć, że Boskie Dzieciątko płacze, bo nie jest dostatecznie kochane, poszukiwane i upragnione, nawet przez osoby Mu poświęcone…'
Nocna cisza zapadła we wspólnocie dopiero około godziny 1:30, jednak siostra Elżbieta nie poszła spać. Pogrążyła się w modlitwie i modliła się nieprzerwanie aż do około 6 rano (23 lutego).


[Siostra Redaelli w objawieniu późnym wieczorem 6 stycznia pełni rolę Świętej Elżbiety witającej mającą porodzić Dziewiczą Matkę. Ponieważ święto Objawienia Pańskiego dobiegło właśnie końca, więc chodzi o kogoś innego niż Pan Jezus.
Podczas drugiego objawienia Święta Madonna zjawiła się już z Dzieciątkiem na rękach. Roniło Ono łzy. Boska Matka wyjaśniła, że płacze, bo nie jest kochane, nikt go nie szuka i nie wyczekuje z upragnieniem, w szczególności duchowni. Ta wypowiedź jasno wskazuje na kogoś innego niż Jezus, bo przecież nie brakowało wówczas, 100 lat temu, ani nawet dzisiaj, ludzi pragnących spotkać Chrystusa Pana.
Na tajemnicę Dzieciątka rzuca światło scena tuż po drugim objawieniu: Elżbieta obejmuje Matkę Erminię. Imię przełożonej pochodzi od Hermesa, greckiego boga-zwinnego posłańca innych bogów, w szczególności Zeusa, a jako taki patronował on podróżnym, atletom, oratorom, pisarzom, a także - wędrującym przecież - kupcom i... złodziejom. Matka Erminia (=Matka Hermesa) reprezentuje w finałowej scenie objawień samą Boską Matkę antycypowanego Posłańca Boga, drugiego Pocieszyciela, Parakleta, o którym Kościół na ziemi zapomniał i nikt Go nie wyczekuje! Pan Jezus nie przypadkiem powiedział [Ap 3, 3b]:
'Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej,
i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie.'

... i nie chodzi tu tylko o niespodziewane przyjście i wezwanie do czujności, ale także o pobudzenie intelektu i wyprzedzającą identyfikację Złodzieja. Nie muszę dodawać, bo piszę o tym na okrągło, że Kościół ma wyglądać drugiego Pocieszyciela, Parakleta, Posłańca Boga! Drugie objawienie Dziewicy z Dzieciątkiem zaczęło się kwadrans przed końcem Święta Katedry Piotra Apostoła i skończyło kwadrans po północy na oznaczenie, że drugi Pocieszyciel będzie głową widzialnego Kościoła po zniesieniu papiestwa rzymskiego, kiedy będzie się wydawało, że Katedra Piotra w ogóle zniknęła.]

[cdn]

23 lutego 2024, na 100-lecie objawienia Świętej Madonny z Chlipiącym Dzieciątkiem w Cernusco sul Naviglio pod Mediolanem; błogosławionego Anzelma z Mediolanu (+1481 AD) - franciszkanina gałęzi amadeitów, zgromadzenia założonego przez błogosławionego Amadeusza Portugalskiego (+10 VIII 1482, Mediolan), który w tomie 'Apocalipsis Nova' spisał nauki przekazane mu przez Świętego Gabriela Archanioła; obaj błogosławieni, Amadeusz i Anzelm, są pochowani w mediolańskim kościele Santa Maria della Pace-Pokoju; imię Anzelm znaczy 'Chroniony przez Boga' i dotyczy to Posłańca, upragnionego przez wszystkie narody, choć o tym nie wiedzą, drugiego Pocieszyciela, Parakleta...
Geminiano Secundo udostępnia to
597