Brat Kamil
309

Władca marionetek

Czy jeden człowiek może rządzić światem? Nie może. Ale gdy jednemu człowiekowi wydaje się, że taką władzę posiada, zaczynają się kłopoty. George Soros wie, jak na nich zarobić.

Wyznawcy nazywają go filantropem. Ci, którzy przez jego spekulacje stracili majątki – hochsztaplerem. Teraz okazało się, że mający ambicję światowego demiurga George Soros nie tylko prowadził agresywne inwestycje, „ogrywał” waluty, kreował politykę w różnych państwach i finansował ideologicznie słuszne fundacje, ale miał również udziały w spółkach handlujących bronią. Promotor idei „społeczeństwa otwartego” i fundator przewodników dla uchodźców nie pogardził nawet interesami z rodziną Osamy bin Ladena.

Tajemnice handlowe

Z wielu głośnych dotąd wyczynów Sorosa akurat sprawa handlu bronią była najmniej, jeśli w ogóle, znana. Temat nagłośniła amerykańska telewizja Fox News. Okazało się, że w słynnych już Kwitach z Panamy widnieją również źródła dotyczące interesów znanego finansisty. Przypomnijmy, że parę miesięcy temu wyciekły poufne dane z zarejestrowanej w Panamie kancelarii podatkowej i prawnej Mossack Fonseca. Światło dzienne ujrzało ponad 11 mln dokumentów dotyczących ulokowanych w rajach podatkowych biznesów najbardziej znanych postaci świata polityki i gospodarki, w tym prezydentów, premierów (byłych i obecnych), ministrów i innych urzędników. Ironią losu jest fakt, że organizacja, która ujawniła Panama Papers, jest wspierana... przez fundację Sorosa – Instytut Społeczeństwa Otwartego (Open Society Institute).

Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) – które zresztą wykonało dobrą robotę – miało zapewne problem, gdy okazało się, że niezbyt korzystne dla jego donatora informacje znajdują się w ujawnionych dokumentach. Pewnie sam zainteresowany nie spodziewał się, że wpływając na ujawnienie interesów wielkich tego świata (co podbudowuje jego poczucie panowania nad „sytuacją globalną”), sam stanie się adresatem pytań o rzeczy, które akurat wolałby zachować jako „tajemnicę handlową”. Tyle tylko, że człowiek, który nie ukrywa swojego silnego zaangażowania ideowego i politycznego w wielu miejscach na świecie i który otwarcie wspiera konkretne środowiska i polityków (m.in. Hilary Clinton w kampanii w USA), musi liczyć się z tym, że i jego interesy będą prześwietlone. Soros bowiem, jak się okazuje, zakłada nie tylko nobliwe fundacje, ale również firmy, które nie podlegając pod prawo podatkowe USA, przynoszą dochód wykorzystywany do wspierania prawdopodobnego kandydata na prezydenta tego kraju. Co więcej, to dochód pochodzący z działalności co najmniej podejrzanej.

Bin Laden płaci

Według ustaleń Fox News w Kwitach z Panamy są dokumenty mówiące o trzech spółkach kontrolowanych przez Sorosa. Wszystkie zarejestrowane w tzw. rajach podatkowych. Jedna z nich, Soros Capital, założyła spółkę córkę, również zarejestrowaną w raju podatkowym, która miała tylko jeden cel: wspólne interesy ze spółką Carlyle Group. Za tą niewiele mówiącą nazwą stoi międzynarodowy handel bronią. Warto dodać, że chodzi o broń jak najbardziej aktywną w toczących się aktualnie wojnach w różnych częściach świata, a Carlyle Group obsługiwała m.in. byłych i obecnych przywódców krajów afrykańskich i bliskowschodnich oraz członków rodziny Osamy bin Ladena. W tym kontekście zaangażowanie Sorosa na przykład w „pomoc” dla uchodźców (finansowanie rozdawanych w Turcji przewodników z adresami różnych instytucji w Europie) jest co najmniej dwuznaczne.

Jeśli połączyć to wszystko z wyciekiem e-maili Hilary Clinton, z których wynika, że wsparcie Sorosa dla jej kampanii wiąże się z jego wyraźnym oczekiwaniem, że pani prezydent będzie pilnowała jego światowych interesów, to otrzymujemy układankę, którą trudno skwitować popularnym prychnięciem, że to „spiskowa teoria dziejów” (bardzo wygodne narzędzie do zamykania dyskusji). George Soros wspierał demokratów od zawsze. Stąd nie dziwi 8 mln dolarów wpłaconych na obecną kampanię Clinton. Ale jeszcze więcej środków Soros przeznacza na zwalczanie konkurencji politycznej, czyli republikanów. Na przykład w 2004 roku przeznaczył aż 24 mln dolarów na wsparcie przeciwników George a W. Busha.

Otwartość zamknięta

Dla Sorosa to nie pieniądze same w sobie są najważniejsze. Są one raczej środkiem do tego, by odgrywać aktywną rolę w kluczowych grach i problemach na świecie. Finansista nigdy nie ukrywał, że jego pasją jest filozofia społeczna – i w teorii, i w praktyce. Jako uczeń Karla Poppera stał się wyznawcą „społeczeństwa otwartego”. Skądinąd ważna koncepcja filozoficzna w rozwinięciu Sorosa stała się narzędziem do walki ze wszystkim, co stoi w poprzek ideologii „otwartości”. Szlachetną postawę otwartości wzięliśmy w cudzysłów, bo w tym miejscu oznacza ona akceptację głównie liberalnych prądów, podczas gdy wszelkie nurty konserwatywne są traktowane jako z natury ksenofobiczne i nietolerancyjne. Soros daje sygnały, że społeczeństwo otwarte dla niego wolne jest od „ograniczeń”, jakie niesie konserwatyzm. I w protekcjonalny sposób wyraża się o krajach, w których do władzy doszli politycy niepodzielający jego wizji świata. W niedawnym wywiadzie dla „New York Review of Books” pozwolił sobie na ostrą krytykę Węgier (skąd pochodzi) i Polski. „Węgierski premier Viktor Orbán promuje węgierską i chrześcijańską tożsamość. To silna mieszanka i Orbán nie jest sam. Lider rządzącej w Polsce partii PiS Jarosław Kaczyński wybrał podobne podejście” – recenzuje z niepokojem Soros. Polskę i Węgry oskarżył też o wprowadzanie „pozornej demokracji”. O Orbánie i Kaczyńskim powiedział bez ogródek: „Trudno ich będzie usunąć” W tych słowach Soros niemal wprost potwierdza podejrzenia o to, że trwające w Polsce od paru miesięcy sabotowanie legalnie wybranych władz nie jest całkowicie spontanicznym działaniem wyłącznie lokalnych elit. „Jako fundacja Open Society jesteśmy zaangażowani w większość politycznych i społecznych inicjatyw na świecie. ( ) tak długo jak jestem w stanie znaleźć zwycięską strategię, nie poddam się” – mówi finansista. Polska i Węgry pod obecnymi rządami z pewnością są solą w oku dla ludzi takich jak Soros. Dla jego wizji świata (porządku światowego) i dla jego interesów (które na ów porządek się składają).

Anioł, nie człowiek

Frederick William Engdahl, amerykański pisarz, dziennikarz, ekonomista niemieckiego pochodzenia, pisał przed laty: „Kto zna historię fundacji Sorosa – Open Society Foundation – w Europie Wschodniej i na całym świecie od końca lat 90., ten wie, że rzekome filantropijne projekty promujące demokrację z lat 90. w Europie Środkowej umożliwiły Sorosowi dosłownie splądrowanie byłych krajów komunistycznych. Wspierał go wtedy Jeffrey Sachs, profesor na Harvardzie, który namówił postsowieckie rządy do natychmiastowej prywatyzacji zamiast stopniowej”. Nawet jeśli Soros chciałby polemizować z tą opinią, to sam nieraz dostarczył powodów, by widzieć w nim raczej bezwzględnego spekulanta, niezważającego na społeczne skutki swoich ruchów, niż na nobliwego filantropa. Najbardziej spektakularny był jego słynny atak na brytyjską walutę – funta szterlinga w 1992 roku. Soros ogłosił wtedy, że funt jest przewartościowany, i dokonał spekulacji przeciw walucie. Przeznaczył na to 10 mld funtów. Zaczął nagle wyprzedawać brytyjską walutę, co doprowadziło do takiego spadku jej wartości, że władze w Londynie musiały jeszcze bardziej podnieść i tak już wysokie stopy procentowe. Ostatecznie Soros doprowadził do tak silnego osłabienia funta, że w praktyce zarobił na tym 1 mld dolarów. Na zwykłej spekulacji. Takiej, która kosztowała tysiące przedsiębiorców brytyjskich utratę majątków i spowodowała wzrost bezrobocia.

Rozochocony sukcesem Soros powtórzył manewr w 1997 roku, tym razem na Dalekim Wschodzie. Przewidział, że obserwowany wzrost inwestycji w takich krajach jak Tajlandia czy Indonezja prędzej czy później doprowadzi do przeinwestowania i w rezultacie załamania walut. Postanowił to przyspieszyć, wyprzedając lokalne waluty. Miał konkurentów wśród spekulantów, z którymi łącznie doprowadził do głębokiego kryzysu w tamtej części świata. Jeśli bowiem wartość waluty na przykład w Tajlandii nagle spadła aż o połowę w stosunku do dolara, a spadki na giełdzie sięgały 80 proc., to można sobie wyobrazić, jak mocno musiało uderzyć to w tamtejszą gospodarkę, a przez to we wszystkich mieszkańców. Bankructwo wielu ważnych instytucji finansowych pociągnęło za sobą radykalne zubożenie społeczeństwa. W masowych demonstracjach i strajkach, jakie wywołał kryzys, zginęło parę tysięcy ludzi. George Soros zarobił na tej spekulacji miliardy.

Soros najwyraźniej wierzy w siłę swojego geniuszu, wpływów i ryzykownych posunięć. W 2012 roku podczas dorocznego forum ekonomicznego w Davos wyznał: „Jestem aniołem, który chce ratować świat”. Ofiary jego spekulacji złapały się za portfele...

gosc.pl/doc/3218433.Wladca-marionetek