euzebiusz
277

Słowo Boże na dziś Sobota, 14 maja 2016 roku NAJWIĘTSZEJ MARYI PANNY ŁASKAWEJ Patronki Warszawy Jan 2,1-11

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: "Nie mają już wina". Jezus Jej odpowiedział: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja". Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: "Napełnijcie stągwie wodą". I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: "Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu". Ci zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: "Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory". Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Musiało zabraknąć wina, byśmy mogli zrozumieć, że przychodzi czas, kiedy radość ludzka powinna przemienić się w radość większą, głębszą, odnoszącą się do Pana. Jeśli radość ma człowieka czynić dojrzałym, rozsądnym, mądrym, winna być przeżywana z Bogiem. Radość ludzka jest wstępem do odczuwania niedosytu w radowaniu się, a tym samym - prowadzi do szukania jej więcej. Kończy się wino uczynione przez człowieka, kończy się tym samym radość pochodząca od niego. Czasowa, ograniczona, uzależniona od kogo albo od własnego dobrego samopoczucia - ludzka radość.

Niezwykle istotne jest to, aby wiedzieć, z kim rozmawiać w sytuacjach dla nas trudnych. Matka staje przed Synem. Nie namawia do tego młodych, nie posyła któregokolwiek z uczniów Jezusa, aby Mu powiedział o problemie. To Jej życie: stawać przed Synem i mówić, prosić, oczekiwać, aż nadejdzie Jego godzina". Osobiście angażuje się w rozwiązanie problemu. A potem dyskretnie odchodzi na bok, bo czas nie ten, który przewidział Jezus na objawienie swojej mocy i miłości.

Bez pospiechu, bez zbędnych emocji, bez niepokoju, któremu mogłyby towarzyszyć wypieki na twarzy, nerwowe zachowania, gorączkowo wypowiadane słowa. Niezwykle dyskretna, pośrednicząca w rozmowach między Synem a sługami. Jacy piękni są razem w tym zatroskaniu o doczesność dwojga młodych ludzi. Każdy, kto się troszczy, pomaga, współpracuje - jest piękny. Uczestniczymy wszyscy w zatroskaniu Syna i Matki aż do skończenia świata. Zatroskani o radość i wesele tam, gdzie żyjemy.

Gdy jesteśmy miłosierni i wczuwamy się w uczucia innych, jesteśmy prawdziwie chrześcijanami. Człowieczeństwo i chrześcijaństwo spotykają się na skrzyżowaniu miłosierdzia i wrażliwości. Boga nie znajdujemy w abstrakcji, lecz w serdeczności ludzkich spotkań. Wczuwać się. To czynił i nadal czyni Jezus ze swoją Matką. Wczuwać się, to znaczy -słuchać uważnie, stawiać pytania, powstrzymywać się od sądu i używać wyobraźni, aby zrozumieć punkt widzenia, motywacje i uczucia drugiego.

Człowiek powinien zrobić w swoim życiu, również religijnym, duchowym, to, na co go stać, co może teraz uczynić. Nie musi robić tego, czego nie potrafi. Nie musi też być doskonały w tym, co robi. Gdy potrafię zgodzić się na uznanie granic swoich możliwości i nie narzekam na siebie, nie zrzędzę przy okazji również na innych, iż nie stworzyli mi korzystniejszych warunków rozwoju, wtedy otrzymam to, o czym nawet nie pomyślałem. Człowiek karmi się nie tylko chlebem. Towarzyszką dobrego, prawego i szczęśliwego życia jest radość ducha. Powróćmy do Kany Galilejskiej. Szukajmy swojej Kany Galilejskiej. ks. Józef Pierzchalski SAC