Czerwona gwiazda nad Brukselą: Niepokojące podobieństwa między ZSRR a Unią Europejską
Podobieństwa zaczynają się już od samych nazw – oba twory to "unie" zrzeszające teoretycznie równe podmioty. Symboliczna jest także obecność pięcioramiennych gwiazd na obu flagach, choć w innych barwach. Termin "komisarz" używany w strukturach UE to bezpośrednie nawiązanie do sowieckich politruków – na co zwrócił uwagę Vance, nie bez przyczyny używając tego określenia w swoim przemówieniu.Centralizacja władzy jest kolejnym uderzającym podobieństwem. Moskwa i Bruksela funkcjonowały jako ośrodki decyzyjne, skąd płynęły dyrektywy dla podległych terytoriów. W obu przypadkach decyzje dotyczące odległych regionów podejmowane są przez ludzi niemających bezpośredniej wiedzy o lokalnych warunkach. W ZSRR biurokracja była kluczowym elementem systemu, podobnie jak obecnie w UE, gdzie rozbudowany aparat urzędniczy często realizuje własne cele, niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami obywateli.Ograniczanie suwerenności narodowej stanowi kolejny wspólny element. W ZSRR realizowano to poprzez internacjonalizm komunistyczny, w UE – poprzez tworzenie euroregionów i strefy Schengen. W obu systemach widoczna jest tendencja do zacierania granic państwowych i ograniczania kompetencji lokalnych władz na rzecz centrum. Szczególnie niepokojące są próby wprowadzenia kontroli informacji – Vance zarzucił europejskim politykom dążenie do cenzurowania mediów społecznościowych pod pretekstem walki z "dezinformacją", co przypomina sowieckie praktyki kontroli przekazu.Co jednak najbardziej zaskakujące, unijne korzenie ideologiczne mają wyraźne powiązania z marksizmem. Altiero Spinelli, uważany za jednego z ojców-założycieli UE, był włoskim komunistą, który wstąpił do partii komunistycznej w wieku 17 lat. Został aresztowany przez reżim Mussoliniego za działalność komunistyczną i spędził 10 lat w więzieniu. W 1941 roku, wraz z Ernesto Rossim, podczas internowania na wyspie Ventotene napisał dokument znany jako "Manifest z Ventotene", wzywający do utworzenia socjalistycznej federacji europejskiej.Komisja Europejska w Białej Księdze o przyszłości Unii Europejskiej wymienia właśnie ten manifest jako jedyne źródło ideowe dalszego rozwoju wspólnoty. Jerzy Buzek, jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, w 2011 roku otwarcie złożył hołd komunistycznej myśli Spinellego, uznając że Manifest z Ventotene jest "wiecznie żywym źródłem idei europejskiej integracji". Imieniem Spinellego nazwano również główny budynek Parlamentu Europejskiego, a oficjalne dokumenty PE nazywają go "Ojcem Europy".Manifest Spinellego nawoływał do przeprowadzenia europejskiej rewolucji socjalistycznej i ostatecznego zlikwidowania granic dzielących Europę na suwerenne państwa. Dokument otwarcie krytykował "kapitalistyczny imperializm" i wzywał do "emancypacji klas pracujących". W 2010 roku powstała Grupa Spinellego, która jest najaktywniejszą organizacją prowadzącą lobbing na rzecz całkowitej politycznej integracji Unii.Wielu europejskich polityków, w tym Viktor Orbán czy Marine Le Pen, zarzuca Unii oligarchiczny charakter rządów oraz jednorodną lewicową tożsamość. Według nich, unijni biurokraci od lat dążą do likwidacji państw narodowych i pozbawienia narodów prawa do samostanowienia, realizując w ten sposób wizję nakreśloną w marksistowskim Manifeście z Ventotene.Znany dysydent antykomunistyczny Vladimir Bukovsky, który spędził lata w sowieckich więzieniach, po zapoznaniu się ze strukturami UE stwierdził: "To naprawdę zagadkowe, że zaraz po pochowaniu jednego potwora, Związku Radzieckiego, tworzy się drugi, uderzająco podobny – Unię Europejską". Bukovsky zauważył, że obydwie struktury są zarządzane przez niewybieralnych urzędników niepodlegających demokratycznej kontroli, wytwarzają ogromne ilości przepisów, a silniejsze państwa (Rosja i Ukraina w ZSRR, Francja i Niemcy w UE) narzucają swoją wolę mniejszym.Parlament Europejski jest często określany jako "dyktatura większości", gdzie mniejsze państwa mają ograniczony wpływ na kluczowe decyzje. Większość spraw w UE decyduje się bez zachowania normalnych zasad demokracji, co przypomina kuluary władzy w sowieckim systemie. System ekonomiczny obu unii opiera się na redystrybucji bogactwa, które w obu przypadkach przechodzi od ludzi je wytwarzających do biurokratów.
Oczywiście, między UE a ZSRR istnieją zasadnicze różnice – członkowie UE dobrowolnie do niej przystępują i mają prawo ją opuścić (czego przykładem jest Brexit), podczas gdy republiki sowieckie były przyłączane siłą. Jednak kierunek, w którym zmierza integracja europejska – ku coraz większej centralizacji, ograniczaniu suwerenności państw członkowskich i tworzeniu wspólnej tożsamości kosztem tożsamości narodowych – budzi uzasadnione obawy. Nie bez powodu J.D. Vance ostrzegł europejskich przywódców: "Jeśli uczynicie z klubu UE więzienie, pragnienie ucieczki nie zmaleje, tylko wzrośnie".Jednak wbrew nadziejom na demokratyzację UE, marksiści z Brukseli zdają się zmierzać w przeciwnym kierunku – w stronę totalitaryzmu. Wprowadzenie Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA) i inne regulacje dotyczące internetu to nic innego jak narzędzia do cenzury i kontroli informacji, które uderzająco przypominają sowieckie mechanizmy nadzoru. Unijni komisarze nie ukrywają już swoich planów budowy aparatu przymusu, który ma sprawić, że obywatele będą bali się buntować przeciwko centralnej władzy – za krytykę "wartości europejskich" grożą kary więzienia, dokładnie jak w ZSRR za "działalność antyradziecką".