ANIELA S
11445

ODEZWA SŁUGI BOŻEJ ROZALII CELAKÓWNY DO LEKARZY POLSKICH

ODEZWA SŁUGI BOŻEJ ROZALII CELAKÓWNY DO LEKARZY POLSKICH
Stanowisko lekarza w życiu prywatnym i społecznym odgrywa bardzo wielką
rolę. Dzisiejszy zmaterializowany świat i jego poglądy porwał ze sobą wiele, bardzo
wiele dusz, wypaczył ich pojęcie i pogląd na życie, a zwłaszcza na życie moralne.

Lekarz na swym stanowisku może wiele, wiele dobrego zdziałać. Jego zawód jest
taki, by zbliżać się do nędzy ludzkiej. Lecząc ciało, nie powinien zapominać i o
duszy. Ponieważ zazwyczaj zyskuje zaufanie pacjenta, może wywrzeć ogromny
wpływ na jego duszę.
Może ktoś zapyta, dlaczego zwracam uwagę na te rzeczy, że to jest obowiązek
Kapłana. Nie przeczę, że to jest obowiązek Kapłana na pierwszym miejscu, lecz
czyż chrześcijanin katolik może się wymawiać, że to do niego nie należy, że on nie
jest fachowcem w tym kierunku i tym podobnych rzeczy?

Czyż sprawa Chrystusowa może byd dla nas obca? Czyż to, co rani Chrystusa Pana,
nie dotyka i nie wzrusza nas? Dlaczego tak jesteśmy obojętni? Dlatego tak obojętni
jesteśmy, że Pana Boga wycofaliśmy zupełnie z naszego życia prywatnego i
społecznego. Może u innych fachowców nie jest tak źle, jak źle jest w zawodzie
lekarskim. Pracując w tym zawodzie, często nasuwa mi się wprost niezrozumiałe
pytanie: czy to jest życie katolika, czy życie poganina? W teorii katolik być może,
lecz w praktyce poganin - więcej jak w stu procentach.
Co pchnęło lekarzy na drogę bezbożnictwa? Życie niemoralne i jeszcze raz życie
niemoralne.

Kochany Przyjacielu! Stykasz się codziennie z nędzą ludzką, która powinna sprawić,
że się zreflektujesz i nauczysz życia innego, opartego na głębokich zasadach
Chrystusowych, lecz ty obojętnie przechodzisz, bez zastanowienia. Pomyśl, ile
dobrego mógłbyś zdziaład, jak szerokie jest dla ciebie pole do pracy apostolskiej w
myśl idei Chrystusowej.
I ty pracujesz, spełniasz te same przykre funkcje, lecz w jakim duchu? Jaka intencja
tobą kieruje lekarzu? Kieruje tobą zazwyczaj chęć zysku materialnego,
twój
osobisty interes. O miłości Bożej, o celu nadprzyrodzonym nie ma mowy.
Nie mówię, by dzisiaj już nie było lekarza idealnego - Boże uchowaj! – ale
dziewięddziesiąt procent lekarzy katolików to katolicy z metryki. Niemoralne życie
lekarzy dochodzi i już doszło do punktu kulminacyjnego.
Niesłychane i niezrozumiałe są to rzeczy dla człowieka, który chod trochę stara się
zastanowić nad swą duszą i nad okropną obrazą Pana Boga, za którą pomści się
Sprawiedliwośd Boża, gdyż Bóg więcej nie może cierpied tych przerażających i
krew mrożących ohydności żeby ludzie kulturalni ulegli tak przerażającemu
laicyzmowi, jest to rzecz niesłychana i nie do pomyślenia. Śmiem powiedzieć
wobec Boga i swego sumienia, że ludzi z ukończonymi studiami uniwersyteckimi
trzeba posadzić w ławie szkolnej pierwszej klasy szkoły powszechnej i uczyć ich
katechizmu, bo naprawdę nie wiedzą tego, na co ich Pan Bóg stworzył, jaki jest ich
cel, jakie mają obowiązki względem Boga itd. Niemożliwością jest, by ktoś, wiedząc
o grozie Grzechu, mógł go popełniać.

Tu trzeba zastosowad słowa Ducha Świętego: „Piją nieprawość jak wodę - lecz to
mało - kąpią się w rozpuście". Żaden grzech nie jest tak dzisiaj rozpowszechniony,
jak grzech nieczysty, szóste i dziewiąte przykazanie Boże jest wykreślone, a poza
tymi przykazaniami wszystkie inne nie są zachowane.

Z przerażeniem patrzymy na straszną nędzę materialną. Szukając środków, jak jej
zapobiec, stoimy bezradni, bo nie wiemy, w jaki sposób tę kwestię rozwiązać. Nie
rozwiążemy jej ani nie usuniemy tej bolączki, dopóki serca naszego nie naprawimy.
Zacznijmy od siebie. Serce nieczyste nie jest zdolne wznieść się w górę; pełza po
ziemi jak ślimak; czuje tam tylko swe zadowolenie; nie ma mowy, by się wzbiło do
wyższych ideałów. Jak i u których warstw ludzi wybija się nieczystość?
Trzeba nam powiedzieć prawdę bez ogródek, bez maskowania się, tak jak Bóg na
te rzeczy się zapatruje i jak On, Świętośd Nieskooczona, osądziłby je. Ja tak nie
mogę osądzić, bo nie widzę sumień ludzkich, ale to powiem, co spotykam w życiu
codziennym, czego się nie da zakryć.

Począwszy od katedry uniwersyteckiej, a skończywszy na żebraku, wszystkie klasy
ludzi oddają się rozpuście w sposób przerażający
: starzy, młodzi, ba, nawet dzieci -
czternastoletnie dziewczynki lub chłopcy uprawiają nierząd! O Boże, jakież to
straszne! Proletariat bierze przykład z kapitalistów, z ludzi z wyższym
wykształceniem. Powiadają:, „Jeżeli oni tak postępują i taki nam przykład dają,
dlaczegóż my mamy inaczej czynić?".My się od przełożonych, od naszej władzy
uczymy żyć. Jakież to okropne!

Dzisiejsi neopoganie mówią: „Pan Bóg na to stworzył człowieka, by używał
wszystkiego", to znaczy rzeczy zakazanych także, które go poniżają bardziej od
zwierząt. Zwierzęta kierują się swym instynktem określonym w pewnych granicach.
Człowiek dzisiejszy tego czynił nie będzie, by się kierować prawem Boga, swym
rozumem, swym sumieniem, bo to go wiele kosztuje. Zresztą rozpusta,
zaspokojenie swych zwierzęcych namiętności jest czymś, co przynosi dzisiejszym
ludziom satysfakcję. Dziś ten, kto więcej zbrodni przeciw temu przykazaniu
popełnił, tym staje się popularniejszy, staje się bohaterem swych bestialskich,
najpotworniejszych czynów. Rozpusta seksualna zagłusza sumienie, zaślepia umysł
człowieka, wolę szalenie osłabia, jednym słowem - całkowicie deprawuje duszę, a
ciało czyż nie?


Te obrzydliwe - nie wiem, jak nazwad - choroby weneryczne to jest medal za czyn
upadlający do zenitu człowieka. Kto w dzisiejszych czasach stara się żyć według
zasad Chrystusowych, ten przez świat jest ogłoszony głupim, zacofanym,
niekulturowym, niemiło jest widziany w towarzystwie. Jeżeli się w nim znajdzie, to
po to, by być przedmiotem szyderstw i pośmiewiska. Jest to typ człowieka,
któremu trudno przyznać,że jest w istocie rzeczy człowiekiem.
W obecnej dobie najpopularniejszy jest człowiek najwięcej wyuzdany. Właśnie on
potrafi bawić całe towarzystwo. Sili się, by jego słowa były tak dobrane, by wszyscy
zebrani czuli się naprawdę tak, jak w domu rozpusty. To są idealiści obecnej doby.
Najulubieńszy temat rozmowy to wszystko to, co w całej pełni rozbudzid potrafi
zwierzęcość w człowieku. Lektura to romans i najpotworniejsza pornografia.
Im bardziej, kto najobrzydliwsze rzeczy potrafi wynaleźć, tym bardziej jest zbliżony
do tych ludzi, którzy naprawdę wielkie zasługi położyli na tym polu wynalazku.
Ludzie z wyższych klas - niby uczeni, lecz w rzeczywistości głupcy - w tym kierunku
zdobywają rekord.
Dzisiaj potrzeba nawet umieć modnie grzeszyć. Jak? Tego nie mogę pisać. Jezus
Chrystus, On, Baranek Najczystszy i Niepokalany, pokaże na sądzie, jak ludzie
grzeszyli.
Dzisiejsi pogańscy lekarze pouczają pacjentów, jak mają grzeszyć, by się nie zakazić
chorobą związaną z tym czynem. To jest konieczne do zdrowia, by się oddawać
zhańbieniu. Nie może być chyba już większego zaślepienia, bo lekarz, jako
fachowiec doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że rozpusta niszczy duszę i ciało
człowieka.
Popatrz na ulicy na przechodniów, to raczej trupy chodzące. Przygnębienie maluje
się na twarzy, wzrok błędny, przez oczy przegląda dusza, w oku człowieka możesz
ją zobaczyć.

Lekarzu! Dlaczego nie umiesz myśleć i czynić inaczej? W twej duszy nie mieszka
Bóg, bo Mu nie dasz miejsca. Jesteś najnieszczęśliwszy. Czyż po to studiowałeś
medycynę, by w krótkim okresie czasu powiedzied:, „Co mnie tam Bóg obchodzi?
Nie ma ani nieba, ani piekła!"? W twej wybujałej fantazji zrodziły się takie pojęcia.
Wiesz, że mądrość świecka bez mądrości Bożej głupstwem jest u Pana Boga?
Jakżeż bardzo cię kiedyś zawstydzi laik nieumiejący ani czytać,ani pisać, lecz
umiejący żyć według Woli Bożej, umiejący kochać Boga całym sercem.
Jeżeli mało cię to przekonuje, przypomnij sobie słowa Pana Jezusa: „Nic
nieczystego nie wejdzie do królestwa niebieskiego. Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądają".

Czytaj Ewangelię świętą, to jest nic innego, jak
słowa naszego Boskiego Mistrza. Jego Boskie Najświętsze, Najczystsze Serce i
Dusza nie mogły znieść nieczystości - i Przebaczył. Przyjął, co prawda Marię
Magdalenę - cudzołożnicę, Samarytankę, ale co im Jezus powiedział? Odpuścił
grzechy, lecz równocześnie powiedział: „Nie grzesz więcej". Czy one powróciły do
grzechów? Nie.
Lekarzu, jeżeli twierdzisz, że rozpusta konieczna jest do zdrowia, idź do wszystkich
zakładów i klinik psychiatrycznych, zrób statystykę, ile osób choruje z życia
wstrzemięźliwego, a ile z rozpusty, ile jest strasznych zboczeo na tle seksualnym.

Nic tak nie hańbi i nie poniża człowieka, jak rozpusta. Rozpusta jest najbliższą
drogą na zatracenie. Według zdania Ojców Kościoła świętego więcej jak trzy
czwarte potępionych w piekle jest za grzechy nieczyste.
Jeżeli pójdziesz dalej tą drogą, bez wątpienia zaprowadzi cię ona na zatracenie. I
cóż ci z życia? Pan Bóg dał ci możność wykształcenia się, lecz nie na to, byś Go
zupełnie wyrzucił z twego serca i duszy, z codziennego twego życia, lecz na to, byś
Go poznał jak najlepiej i jak najgoręcej umiłował. Jakaż to strata nad straty utracić
Pana Boga!

Jakież przepiękne jest życie czyste! Dusza nieskażona tymi występkami, choćby
była w łachmanach żebraczych, jest niezmiernie szczęśliwą. Cóż może być
droższego nad spokój sumienia, ten pokój dzieci Bożych? Proś Chrystusa, by Ci dał
łaskę zrozumienia tych rzeczy, albowiem człowiek cielesny nie może zrozumieć
rzeczy Bożych bez całkowitego odrodzenia się. Gdybyś zakosztował, choć jeden raz,
jak słodko jest służyć Bogu, wszystko inne byś opuścił, aby zdobyć to jedno. Nie
myślałbyś z dumą, że masz uniwersyteckie wykształcenie, że jesteś kimś wielkim - a
ty jesteś samą nicością, nędznym prochem wobec wielkości Pana Boga.
Jesteś tyle wart, ile jesteś złączony z Bogiem, lecz jeżeli poniżasz się do rzędu
zwierząt, raczej niżej od zwierząt, mniej wart jesteś niż to nierozumne stworzenie,
chodbyś zajmował najwybitniejsze stanowisko w świecie, choćby twoja skroń była
ukoronowana. Jesteś lekarzem. Korzystaj umiejętnie z wiedzy, którą masz od
Boga. Pan Bóg cię na to stanowisko powołał, abyś Mu w sposób doskonały służył,
nie na to, byś Go potwornie obrażał. Z przerażeniem i grozą patrzę od wielu lat, jak
w naszej pracy mało jest ducha Bożego, jak w wielu wypadkach nie tylko
nieetycznie, lecz hańbiąco postępujesz wobec niewiast. One ci służą do
zaspokojenia twego zezwierzęcenia i zwyrodnienia. Zastanów się, co robisz i czy Ci
się godzi dać tytuł człowieka. Nie można cię nazwać człowiekiem, lecz podłą
bestią.
Tu nie ma mowy o jednostkach, bo to się zdarza na porządku dziennym. Te czyny,
które nie powinny być nawet wspomniane w życiu katolika, dają lekarzowi
uprawnienie do dalszych zbrodni. W dziennikach naszych czytamy o zbrodniach,
tzn. zabójstwach, morderstwach itd. Nie wspomina się, że lekarz popełnia, co raz
taką zbrodnię'".
Bóg to jest Miłość! Wszystkie czyny i dary niczym są bez miłości. Miłość jest
najdoskonalszą drogą, aby iść nią prosto do Boga. Pan Bóg, Ten Ojciec najlepszy,
pragnie każdą duszę zbawić i nie tylko zbawić,ale i uświęcić.
. Przed wiekami już
wejrzał na nią i umiłował, powołując ją z nicości do bytu.
Cóż oddam Panu za wszystko, co mi uczynił? Nic nie mam prócz serca, które Mu
całkowicie oddaję!!! Tak winna oddad się każda dusza, oddać Panu miłość za
miłośd! Drogi Lekarzu! Do Ciebie skierowuję powyższe słowa: Bóg to jest Miłość!
On Cię ukochał wpierw, więc odpowiedz miłością Panu i Bogu naszemu. Zawód
lekarza - jakiż on piękny - wspomagać i leczyd choroby, które tak ludzkość czynią
nieszczęśliwą.
Pomyśl, Lekarzu Drogi, to samo czynił Jezus Chrystus, Pan i Bóg nasz. Przebiegając
ziemie Palestyny, wszystkim czynił dobrze: leczył niemoce ludzkie, zniżał się
najwięcej do najbiedniejszych i najnędzniejszych.
W jakim celu czynił to Pan Jezus: czy dla sławy, zysku, czy kariery? Nie! Jezus czynił
wszystko z miłości ku człowiekowi, z tej nieskończonej miłości, jaką ukochał dusze
ludzkie, i ku chwale Ojca niebieskiego. O Lekarzu Drogi! Jakiż szalony kontrast
między Jezusem a Tobą! Wykluczam tu lekarzy, którzy kierują się życiu zasadami
Chrystusowymi, a zwracam się do tych, którzy daleko odbiegli od tej drogi.
Lekarzu Kochany! Włóż w Twe życie miłość Chrystusową, a stanie się ono podobne
do Jego życia. Pomyśl, ile dobry Bóg dla Ciebie uczynił. Urodziłeś się w takich
warunkach, gdzie miałeś sposobnoć kształcić się, zdobywałeś wiedzę, byś się stał
pożyteczny dla społeczeostwa, byś sobie zabezpieczył byt na przyszłośd itp. Dobra
to wprawdzie myśl, ale to jeszcze nie wszystko. Wejdź w swoje sumienie i zapytaj
go szczerze wobec Boga, co ono Ci powie. Człowieka Pan Bóg stworzył dla
wyższych rzeczy, nie zaś dla tych doczesnych, przemijających. O, jak powinieneś
dziękowad Panu Bogu za tak liczne łaski, które Tobie darmo dał, abyś Mu za to
odpłacił miłością za miłość.

Pomyśl, czy miałeś większą zasługę przed stworzeniem Cię niż atom pyłu lub jakie
nierozumne stworzenie, lub ostatni żebrak. Nie miałeś! Bóg Dobry nasz Ojciec z
miłości to uczynił, że Cię stworzył, obdarzając Cię rozumem, wolną wolą i
najróżnorodniejszymi przymiotami, i darami, których innym nie dał. Dał Ci możność
pogłębić wiedzę swą w szerokim zakresie, byś Tego Najlepszego Boga i Ojca
zarazem mógł lepiej poznać i wdzięczną miłością odpłacić się Jemu za tyle darów i
łask. Syn Boży, Jezus Chrystus, przyszedł na ziemię, aby zbawić to, co zginęło. Panu
Jezusowi na szczęściu nic nie zbywało, ale Jego Najświętsze Boskie Serce,
przepełnione bezgranicznym ogromem miłości, chciało wylać Swoje szczęście na
stworzenia, a zwłaszcza na człowieka. Przebiegnij myślą to niesłychane uniżenie
Pana Jezusa, począwszy od Wcielenia, aż do śmierci krzyżowej. Musiałbyś być
twardym głazem, by Cię te wielkie Tajemnice nie wzruszyły. Zastanów się teraz,
kim był Pan Jezus, a kim Ty jesteś, jakie uczucia i myśli ożywiały Pana Jezusa, a
jakie Ciebie.

O Boże! O Jezu Chryste, czemu tak jesteś mało znany, czemu nie jesteś kochany?!
Czemu masz mało naśladowców? Dlatego, Panie Jezu, że Twoja droga to droga
wzgardy, poniżenia, zapomnienia zupełnego o sobie, droga upokorzeń, wyśmiana
przez większośd ludzkości. Gdybyś powiedział: „Uczcie się ode Mnie potęgi,
wszechmocy, wielkości, zdobywajcie sławę" itp. - wówczas wszyscy możni i
wpływowi ludzie biegliby za Tobą i usiłowaliby Cię naśladowad, ale Ty, Jezu,
powiedziałeś: „Uczcie się ode Mnie, bo Jam jest Cichy i pokornego Serca, a
znajdziecie odpoczynek duszom waszym" - więc te słowa Twoje, o Jezu, nie
przypadły do gustu. Zaledwie mała garstka zrozumiała Twoje wezwanie, usiłując
Cię naśladowad. Ci są nazwani głupcami przez ludzkośd, są przedmiotem
szyderstw, śmiechu itd.
Jakżeż strasznie boli Pana Jezusa niewdzięcznośd, gdy widzi, że Ty Jego darów
używasz nie dla Jego chwały i dobra Twej duszy, ale na obrazę i grzech,
sprowadzając na siebie dobrowolnie straszne nieszczęście. Zastanów się, czy to nie
jest najokropniejsza głupota. O Boże, nasuwa mi się na myśl, ilu to jest lekarzy,
którzy się wstydzą wspomnienia o Bogu, którzy poczytują sobie za coś
upodlającego służbę Bogu. Zdaje im się, że nie oni Panu Bogu, lecz Pan Bóg winien
im służyć i jeżeli chodzi o brak wiary, to najwięcej w zawodzie lekarskim jest
niewierzących.

Przyczyną i powodem niewiary u wielu Lekarzy jest życie niemoralne. Zachowanie
szóstego przykazania Bożego jest niemożliwe dla człowieka, bo to szkodzi zdrowiu.

Życie wstrzemięźliwe jest możliwe jedynie dla osób anormalnych fizycznie,
upośledzonych, i to jest fakt autentyczny, że takimi zasadami kieruje się większy
procent lekarzy, nie tylko rasy ludzkiej, ale katolicy - jakież to okropnie bolesne!
Lekarzu Drogi, nie tylko sam siebie unieszczęśliwiasz, ale jeszcze innych
uświadamiasz, że życie według prawa Bożego jest niemożliwe, że szkodzi zdrowiu,
że człowiek winien kierowac się prawem natury, zaspokajając swe zwierzęce
namiętności.(popędami)

Gdyby prawo Boże było niemożliwe do zachowania, nie nakazałby Go Pan Bóg pod
grzechem. O, jakżeż szaloną krzywdę czynisz nie tylko sobie, ale i bliźnim. Takie
pouczenie niegodne jest człowieka, a tym więcej chrześcijanina katolika. O,
doprawdy, jeżeli dalej tak będziesz czynił, lepiej by Ci było, byś się nie narodził,
mimo że nie chcesz o tym myśleć ani wspominać. Chociaż bardzo często mówisz,
że Boga nie ma, albo chcesz o Nim zapomnieć, nie unikniesz spotkania z Nim w
dzień Twojej śmierci. Dopóki żyjesz, możesz wszystko naprawić.
Niech Ci się nie zdaje, że twoje stanowisko jest tak wysokie, że Ci Boga nie
potrzeba. Tylu Lekarzy może życie naprawdę budujące prowadzić,więc czemuż
wszyscy nie mogą tak żyć? Czemu Panu Jezusowi zadajesz taką szaloną boleść, że z
Jego Boskiego Serca wyrywa się bolesna skarga, że największą boleść zadają Mu
grzechy nieczyste? O tak, zmysłowośd biczuje Chrystusa Pana. On Tobie kiedyś
pokaże mękę biczowania w piwnicy i na dziedziocu Piłata.


Przed Jego Boskim Okiem nie ukryjesz się nigdzie. On cię wszędzie widzi, widzi Twe
obrzydliwe czyny, którymi On, Baranek Najniewinniejszy, Niepokalany, brzydzi się
ogromnie do najwyższego stopnia. Przyczyną wszelkich nieszczęść i klęsk
materialnych jest życie zmysłowe, niemoralne, nie tylko poszczególnych jednostek
czy rodzin, ale całych narodów.
Na nic zdadzą się przeróżne zjazdy, organizacje, odczyty i tym podobne, jeżeli się
wszyscy, ale wszyscy bez wyjątku, nie odnowimy w Chrystusie. Musimy w miejsce
bożyszcza zmysłowości postawić Pana Jezusa, umiłowanie cnoty czystości, która
przemienia człowieka w Anioła.
Jeżeli to uczynimy, wtedy zniknie egoizm,
materializm i nienawiść, a w ich miejscu zajaśnieje prawdziwa miłośd bliźniego,
wypływająca z prawdziwej, bezinteresownej miłości Pana Boga.
Czy Lekarz w tym kierunku może coś uczynić? O tak, może i powinien uczynić.
Może ktoś powie, że to należy do Kapłanów, nie zaś do ludzi świeckich. Tak, jest to
obowiązek kapłański, lecz zarazem i nasz obowiązek. Wszyscy winniśmy być
apostołami w całym tego słowa znaczeniu, bo każdemu katolikowi powinna być
nade wszystko droga sprawa Chrystusowa. O Panie Jezu, jakież my mało znamy
Ciebie! Jak mało troszczymy się, by Cię cały świat poznał i ukochał. O Panie nasz,
jakąż najczarniejszą niewdzięcznością odpłacamy się za łaski i dary Twoje, za Twoją
Nieskooczoną miłość!

Jeszcze, jako dzieci uczyliśmy się od naszych dobrych Matek albo w szkole z
katechizmu, że Pan Bóg na to nas stworzył, abyśmy Go znali, kochali i Jemu służyli,
lecz dzisiaj o tym zapomnieliśmy.
Często słyszy się zdanie, że służba Bogu,
zachowanie przykazao Bożych to jest dla ludzi głupich, zacofanych, analfabetów,
ale dla ludzi kulturalnych to przecież ubliża - „co by o mnie ludzie powiedzieli,
gdybym szedł regularnie na Mszę świętą w niedziele i święta albo do spowiedzi?
To nie do pomyślenia, to nie dla dzisiejszego postępowego człowieka". Widząc
postępowanie wielu, bardzo wielu Lekarzy, wyciągam taki wniosek, że oni w ogóle
nie wiedzą, jaki to jest cel człowieka i na co on jest stworzony. Nauka medycyny -
zresztą nie wiem, co - bo nauka medycyny daje możnośd poznania Potęgi,
Wszechmocy, Mądrości i Miłości Pana Boga, że tak cudownie stworzył człowieka -
już nie wiem, co niektórych Lekarzy doprowadziło do zupełnej niewiary.
Zdeptać szóste przykazanie Boże to jest coś najzwyczajniejszego, nad czym szkoda
się zastanawiać. Ile lekarze popełniają sami i chorym dają okazji do grzechu
nieskromnego. Ile jest badań takich, gdzie tylko Jezus Sam widzi, jak one się
odbywają. Ile jest czynów najpotworniejszych, przed którymi groza przejmuje
nawet człowieka oświeconego łaską Bożą.

O Jezu Chryste, ubiczowany i obnażony, dlaczego na takie sprośne czyny musisz
patrzeć,dlaczego słońce się nie zadmi na widok takich rzeczy?! O Lekarzu, pomyśl i
zreflektuj się na myśl samą, jak Jezus Chrystus cierpiał okropnie za grzechy
nieczyste i jak jeszcze dzisiaj cierpi w sposób mistyczny z powodu tych grzechów.
Oddanie się tym grzechom jest najprostszą drogą na wieczne potępienie. Lekarz
oddany zmysłowości posuwa się do najpotworniejszych czynów zbrodniczych.


Ile znowu zbrodni popełniają lekarze, zabijając dzieci w łonie matek, nim jeszcze
zdołały przyjść na świat, i to znowu jest rzeczą naturalną, to nie jest grzechem.
Jeżeli tak mówisz, jakież jest straszne Twoje zaślepienie. Co Ci pomoże, chodbyś
zdobył bogactwa całego świata? Jeżeli duszę swą na wieki zgubisz, na co Ci się to
wszystko zda? Tutaj możesz wyszukiwać najróżniejsze powody, ale Pana Boga nie
oszukasz i nic Cię wobec Niego nie usprawiedliwi.
Pomyśl, Lekarzu Drogi, jak szalenie źle użyłeś nauki i wiedzy, bo na okropną obrazę
Pana Boga i na zgubę swej duszy. Twój zawód - tak piękny, który by Cię postawiłna wyżynach świętości, gdybyś się kierował w życiu duchem Chrystusa Pana -
zmarnowałeś. Ale jeszcze, dopóki żyjesz, możesz wszystko naprawić, tylko chciej
skorzystad z łaski, którą Ci daje Ten Najlepszy Ojciec, Pan Bóg. Korzystaj z czasu,
który nigdy nie powróci, jeżeli go utracisz, to znaczy źle użyjesz. Pan Jezus
wszystko Ci przebaczy i zapomni, jeżeli szczerze do Niego się zwrócisz o pomoc, o
miłosierdzie. Przecież Jezus nic Ci złego nie uczynił, że Mu tak szalony ból zadajesz.
Pomyśl, czy nie same dobrodziejstwa Tobie czynił. Dlaczego tak bardzo jesteś
niewdzięczny? Przecież prosta grzeczność wobec osoby nam dobrze życzącej każe
byd wdzięcznym, a cóż dopiero mówić - wobec Pana Jezusa, który nam wszystkim
same dobrodziejstwa świadczy? Tu już trzeba kamiennego serca, by być tak
szalenie niewdzięcznymi.
„Nic nieczystego nie wejdzie do królestwa niebieskiego. Błogosławieni czystego
serca, albowiem oni Boga oglądają". Człowiek zmysłowy nie zrozumie tego, co jest
z Ducha Bożego!
O Lekarzu Drogi, gdybyś zrozumiał, jak Jezus Chrystus kocha dusze czyste i z jakim
upodobaniem na nie spogląda, raczej zniósłbyś śmierd najokropniejszą, aniżeli ty
byś śmiał dopuścić się grzechu przeciwnego tej cnocie.
Dusze czyste cieszą się szczęściem przechodzącym wszelkie ludzkie pojęcie, tym
pokojem Bożym, który ziemię, tę dolinę łez, czyni niebem, gdzie Jezus odkrywa
duszom swe tajemnice, zniżając się do nich już tu na ziemi. Ty lekarzu uważasz te
dusze za głupie i szalone, lecz ani się domyślasz, jakie one są szczęśliwe, niczym
nieskrępowane, swobodne. To są te prawdziwe dzieci Boże.
O Drogi Lekarzu, zrozum Ty Jezusa Chrystusa; idź za słodkim powiewem łaski
Bożej; zmień twoje życie, a przekonasz się, jak słodkim jest Pan i jakim szczęściem
jest Jemu służyd. Prawdziwie mądrymi byli i są Ci święci, którzy sercem nauczyli się
kochad Pana Boga i Jemu służyd. Inna wiedza w oczach Boga głupstwem jest.
Drogi lekarzu czyń teraz tak, abyś nie żałował swego grzesznego postępowania
przy śmierci. Wtedy żal Twój na nic się nie zda; wówczas dla Ciebie będzie o
wiele za późno.
Najświętsze Serce Jezusa, przyjdź Królestwo Twoje do wszystkich dusz!
Kraków, 11 X 1938 r.
Ojcze Drogi, proszę bardzo nikomu tego nie pokazywać. Niech Ojciec to pismo po
przeczytaniu zaraz spali. Dlaczego o to proszę, to przy sposobności powiem Ojcu.
Rozalia Celakówna
22 LISTOPADA, 2016 AUTOR: EMJOT

Diabeł nienawidzi Rozalii Celakówny – Kuria Krakowska zrównała z ziemią gniazdo rodzinne Celaków – dom Rózi Celakówny

W kilkanaście dni po powodzi, tj. w sierpniu 2001 r. Kuria Krakowska wysłała do Jachówki ekipę swych robotników, którzy w ciągu paru dni zrównali z ziemią gniazdo rodzinne Celaków.

Trudno zrozumieć ten pośpiech i jego zamysł, — gdyż popękane murowane domy, okalające dom Rózi, stoją do tej pory…

Skutki powodzi z 26 lipca 2001 roku

Nieznacznie uszkodzony dom rodzinny Rozalii

_________________________________________________________

W połowie roku 1996 jedyny spadkobierca rodziny Celaków – ich skromnego majątku: domu w którym urodziła się Rózia, oraz dwóch hektarów pól i lasów – ks. Rafał Celak, salwatorianin, przekazał notarialnie tę własność Kurii Metropolitarnej w Krakowie.

Uczynił tak, ten blisko osiemdziesięcioletni kapłan, od lat ciężko schorowany, — gdyż był świadom, że zbliża się moment otwarcia procesu Rozalii, i pragnął tę bezcenną pamiątkę związaną z jej życiem oddać w opiekę Jego Eminencji ks. Kardynała Franciszka Macharskiego.

Po otwarciu procesu osoby związane z Postulacją i Fundacją były częstymi gośćmi w Jachówce, szukając w domu rodzinnym Rózi umocnienia i natchnienia do dalszej pracy na rzecz jej procesu i misji. — Dom ten bowiem krył w sobie wiele duchowych tajemnic i przemawiał z wielką siłą do naszych serc swą ewangeliczną prostotą.


———————————————

Otóż 26 lipca 2001 r. w okolicach Jachówki nastąpiło oberwanie chmury i straszliwa w skutkach powódź nawiedziła tamte strony.

W następstwie obfitych opadów poruszyło się zbocze góry, na którym stał dom Rózi i kilka innych domów.

Wszystkie domy murowane w tej strefie popękały i mieszkańcy byli zmuszeni je opuścić, łącznie z Rodziną Wadowskich.

Dom Rozalii uległ nieznacznemu przesunięciu i wyrządzone mu szkody, z tej racji, że był drewniany, — okazały się niezbyt wielkie.

Pierwszymi osobami, które dotarły po opadnięciu wody do domu Rózi, był Zarząd Fundacji Serca Jezusa.

Dzięki temu możemy obok zaprezentować Państwu zdjęcia, które zostały wtedy wykonane.


Zdjęcia domu Rozalii tuż po powodzi 26 lipca 2001 roku.


Skutki powodzi z 26 lipca 2001 roku: Nieznacznie uszkodzony dom rodzinny Rozalii – zdjęcie 1


Skutki powodzi z 26 lipca 2001 roku: Nieznacznie uszkodzony dom rodzinny Rozalii – zdjęcie 2

Wkrótce potem pojawili się sponsorzy, którzy na własny koszt byli gotowi zabezpieczyć dom Rózi lub przenieść go w bezpieczne miejsce.

Zanim jednak do właściciela domu – Kurii Metropolitarnej w Krakowie – wystąpili w tej sprawie, — dom został zburzony.



Rozbiórka domu Rodzinnego S.B. Rozalii Celakówny – sierpień 2001:

W kilkanaście dni po powodzi, — tj. w sierpniu 2001 r. — Kuria Krakowska wysłała do Jachówki ekipę swych robotników, którzy w ciągu paru dni zrównali z ziemią gniazdo rodzinne Celaków.

Trudno zrozumieć ten pośpiech i jego zamysł, gdyż popękane murowane domy, okalające dom Rózi, stoją do tej pory, a jest już rok 2004!



Rozbiórka domu Rodzinnego S.B. Rozalii Celakówny – sierpień 2001:


Rozbiórka domu Rodzinnego S.B. Rozalii Celakówny – sierpień 2001:


Rozbiórka domu Rodzinnego S.B. Rozalii Celakówny – sierpień 2001: Miejsce, w którym stał dom Rozalii

Zdjęcia gościnnego domu Rozalii Celakówny


Przed domem Rozalii


Wnętrze kuchni


Ołtarzyk


Porządkowanie rzeczy w domu rodzinnym Rozalii

Pieśń na pożegnanie

Jedynym opiekunem tego cudownego miejsca była z własnej chęci Rodzina Wadowskich, mieszkająca w powyżej stojącym domu.

Zwłaszcza żarliwą miłośniczką Rózi i wiernym stróżem pamiątek po niej była p. Janina Wadowska, — człowiek o wielkim sercu i dziecięcej wierze.

W latach jej młodości Rózia zapisała się swą dobrocią trwale w jej pamięci.

P. Janina (zobacz kaseta video), — niczym prorokini Anna, — od lat z wielką tęsknotą wypatrywała chwili wyniesienia Rózi na ołtarze i bardzo bolała, widząc jej dom rodzinny w opuszczeniu.

W lutym 2000 r. umiera ks. Rafał Celak.

1 kwietnia tego samego roku umiera p. Janina Wadowska.

Obojga tych ludzi przygwoździł cierpieniem los sarkofagu i wydawało się nam, że Bóg powinien to wynagrodzić, pozwalając im dożyć szczęśliwego epilogu procesu Rózi i przeniesienia jej doczesnych szczątków do Bazyliki Serca Jezusa.

Tymczasem Bóg w swej Opatrzności, powołując ich do Siebie, zaoszczędził im następnych bolesnych przeżyć, związanych z wydarzeniami, które niebawem miały nastąpić.

Otóż 26 lipca 2001 r. w okolicach Jachówki nastąpiło oberwanie chmury i straszliwa w skutkach powódź nawiedziła tamte strony.

W kilkanaście dni po powodzi, — tj. w sierpniu 2001 r. — Kuria Krakowska wysłała do Jachówki ekipę swych robotników, którzy w ciągu paru dni zrównali z ziemią gniazdo rodzinne Celaków.

Trudno zrozumieć ten pośpiech i jego zamysł, gdyż popękane murowane domy, okalające dom Rózi, stoją do tej pory, — a jest już rok 2004!



Skutki powodzi w Jachówce

_____________________________________________________




Izba w starszej części domu; tu najprawdopodobniej przyszła na świat S.B. Rozalia


Widok na dom rodzinny Rozalii


Widok na część Jachówki, zwaną Celakówką


S.B. Rozalia Celakówna złożona w trumnie


Pogrzeb Rozalii Celakówny: Siostry Szarytki w kondukcie pogrzebowym


Pogrzeb Rozalii Celakówny: kondukt pogrzebowy, 15 września 1944 roku


Pierwsza mogiła na Cmentarzu Rakowickim


Witraż z wizerunkiem Rozalii Celakówny w kościele w Jachówce


Cmentarz Rakowicki:

Grób Rozalii Celakówny



60. rocznica śmierci S.B. Rozalii Celakówny:

Wiązanka kwiatów wykonana z 60. białych róż


Przy grobie Rózi w asyście licznego grona Jej przyjaciół


Wiązanka kwiatów wykonana z 60. białych róż na grobie Rózi

Sarkofag dla Rozalii: Makieta sarkofagu

Oto opis sarkofagu zamieszczony w artykule p. Sylwii, jak też na folderze:

„Sarkofag Rozalii będzie sięgał 4 metrów wysokości i wykonany zostanie z brązu, okolonego białym piaskowcem. Postać Rózi, wysoka na 170 cm, znajduje się na tle płyty z brązu, na której uważny obserwator dostrzeże fragment notatek Służebnicy Bożej, nakreślony jej charakterem pisma.

Rozalia ma lekko pochyloną głowę. — Jej pełne skupienia spojrzenie skierowane jest na dłonie, w których niesie płomień miłości Jezusa.

Płomień ten wydostaje się z Serca Jezusa, ukazanego poniżej — w miejscu, gdzie złożone zostaną doczesne szczątki Służebnicy Bożej (OSSA SERVAE DEI).

Podchodzący do sarkofagu będą mogli uklęknąć na kamiennym stopniu, by za przyczyną Rózi błagać Serce Jezusa o potrzebne łaski”.



Montaż sarkofagu w Bazylice Serca Jezusa


Elementy wykonanego sarkofagu

(1. makieta, 2. odlew z brązu, 3. trumienka, 4. tablica z brązu, 5. epitafium, 6. elementy kamienne)



Folder informacyjny o sarkofagu – część zewnętrzna

Folder informacyjny o sarkofagu – część wewnętrzna

Ekshumacja

Równolegle do wyżej opisanych czynności w Postulacji trwały intensywne przygotowania do przeprowadzenia ekshumacji doczesnych szczątków S.B. Rozalii Celakówny z Cmentarza Rakowickiego w Krakowie i do przeniesienia ich do sarkofagu w Bazylice.

By przybliżyć osobom niezorientowanym w tej procedurze jej zakres, należy nadmienić, że koniecznym było:

– uzyskać notarialną zgodą u właściciela grobu Rozalii, ks. Rafała Celaka,

– uzyskać zgodę na ekshumację w Dyrekcji Zarządu Cmentarzy Komunalnych,

– zamówić usługę zakładu kamieniarskiego,

– zamówić ekipę grabarzy do wydobycia trumny,

– zaangażować zakład pogrzebowy w transport trumny,

– powołać zespół lekarzy i pielęgniarek do czyszczenia szczątków doczesnych Rozalii.

Do tego doszło przygotowanie odpowiednich pomieszczeń, sprzętów, instrumentów, środków dezynfekujących i wielu innych rzeczy, niezbędnych przy tej czynności.

Ponadto należało przygotować skromną ceremonię złożenia doczesnych szczątków S.B. Rozalii w sarkofagu.

Eksumacja jest czynnością procesową i pełną kompetencję do podjęcia decyzji o jej przeprowadzeniu miał ks. prof. Stefan Ryłko — delegat (pełnomocnik) ks. Kardynała w procesie.

On też poinformował wcześniej ks. Kardynała o jej terminie, — a następnie kierował przygotowaniem do jej przeprowadzenia i nadzorował każdy etap prac z nią związanych.

Jak zwykle i tym razem, dzięki jego doświadczeniu, — wszystkie sprawy związane z ekshumacją — Postulacja na czas starannie przygotowała.

Czas walki

Termin ekshumacji został wyznaczony na dzień 6 marca, — tj. dzień po ustawieniu sarkofagu w Bazylice.

Zbliżał się dla nas wielki moment i wszystkim osobom związanym z tym dziełem z każdym dniem mocniej biły serca.

Często też padało pytanie: — A jeśli ciało Rózi nie uległo rozkładowi, co wtedy?

Na tę ewentualność, — tak bardzo realną, — nie byliśmy przygotowani, a tym bardziej nie był przygotowany sarkofag.

— Poradzimy sobie — padała odpowiedź.

Byliśmy bowiem pewni, — że gdyby spotkała nas ta szczęśliwa niespodzianka, to wyzwoli ona u wszystkich euforię i nie będzie wtedy dla nas rzeczy nie do pokonania. — Oby tylko Pan Bóg zechciał w ten sposób potwierdzić wybraństwo Rózi!

Nadszedł wreszcie dzień 5 marca 1999 r., — dzień montażu sarkofagu w Bazylice.

W tym dniu przypadł pierwszy piątek miesiąca, dzień w którym szczególnie czci się w Kościele Najświętsze Serce Jezusa, — lecz także dzień, w którym naród izraelski wydał na śmierć swego Króla.

Rankiem na plac przed Bazylikę zajechały samochody z odlewami z brązu oraz z elementami kamiennymi sarkofagu.

Nastąpiły konsultacje wykonawców z zarządem Bazyliki.

Ustalono harmonogram prac i rozpoczęły się prace przygotowawcze do ustawienia sarkofagu.

W Biurze Postulacji rozdzwonił się telefon.

Dzwonił osobisty kapelan ks. Kardynała Franciszka Macharskiego, wzywając p. Postulator — Sylwię Kaczmarek — do niezwłocznego stawienia się u Jego Eminencji w Kuriii Metropolitarnej.

Jednocześnie Księża Jezuici poprosili wykonawców sarkofagu o wstrzymanie prac montażowych do powrotu p. Postulator z Kurii.

Na sercach osób zgromadzonych w Postulacji kładło się ciężarem ołowiu złowróżbne przeczucie i zmagało się z nadzieją, że przecież jest rzeczą niemożliwą, by mogło dojść do niewystawienia sarkofagu, ze względu na prawne zabezpieczenie umowami jego budowy.

Po trzech godzinach oczekiwania w drzwiach Biura Postulacji stanęła zdruzgotana p. Postulator, oświadczając, — że Jego Eminencja wstrzymał ekshumację.

Takiego obrotu rzeczy nikt z nas nie przewidział, — a było dla nas rzeczą jasną, że decyzja ta przekreśla także możliwość dokończenia budowy sarkofagu.

Zresztą sam ks. Kardynał oświadczył, że


— „pusty sarkofag byłby raną, do powstania której nie można dopuścić”.

Tego samego zdania byli Księża Jezuici.

Zasłaniając się decyzją Jego Eminencji co do ekshumacji, poprosili o wyprowadzenie sarkofagu z Bazyliki.

Dla nas był to prawdziwy cios, który niczym uderzenie włóczni przeszył nasze serca bólem klęski…


………………

Opr. emjot

Źródło i zdjęcia: S.B. Rozalia Celakówna - Proces kanonizacyjny
Jadwiga Bob udostępnia to
1375