euzebiusz
226

Słowo Boże na dziś Czwartek, 28 stycznia 2016 roku ŚW. TOMASZA Z AKWINU Marek 4,21-2

Uważajcie, czego słuchacie

Mówił im dalej: «Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!». I mówił im: «Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma».

Jesteśmy światłem. Co jest funkcją światła? Rozpraszanie ciemności, pokazywanie drogi, dawanie ciepła. W ciemności niekiedy odczuwamy lęk. Niektórzy cierpią na "depresję zimową" spowodowaną małą ilością światła w okresie zimy, gdy dzień jest krótki. Być światłem, to pomóc drugiemu wyjść z ciemności w której żyje. Zapowiedzieć sobą radość jaką wnosi światło. Pokazać drogę, zachęcić, podnieść na duchu, zachować cierpliwość dla lęku człowieka, który "żyje i działa w ciemności". Być światłem, to wnosić w życie innych takie treści, takie postawy, które ich ogrzeją, wzruszą, a może rozrzewnią i pozwolą płakać. Jezus nad grobem Łazarza wzruszył się głęboko, rozrzewnił i zapłakał. Wyprowadził przyjaciela z ciemności grobu. Wyprowadzanie z ciemności jest miłością. Ktoś musi się jej nie bać, by wejść w ciemność, otrzeć się o nią gdy chłodem beznadziejności ogarnia przychodząc w człowieku.

Tak być z drugim człowiekiem żeby on się nie bał. Światło wyprowadza z lęku, strachu, w które wprowadziła ciemność. Światło jest dla wszystkich, którzy są ze mną. Być razem, to wprowadzać w innych w takie klimaty, jakie są mi bliskie, które uznaję za wstęp w powracaniu do Boga. Nie można chować swojej wrażliwości, nawet wtedy, gdy nikt jej nie uszanuje we mnie. Nie żyjemy przede wszystkim dlatego aby nas szanowano, lecz aby Światło, które przyszło na świat, zostało poznane i przyjęte. To, jak żyjemy, ma jeden cel – pokazać i doprowadzić innych do Boga. Światło nasze, czyli dobroć naszych czynów, nie jest z nas, lecz z Boga. Życie nasze może być szczęśliwe, jeśli wybieramy to, co nadaje jemu trwały smak.

Jesteśmy światłem, to wskazuje na życie w nas wartościowe, piękne, udzielające się. Bez niego nie ma życia. Jesteśmy tymi, którzy nie poddają się złym mocom bo one są ciemnością. Można powiedzieć o nas to, co mówi Biblia: "światłem okryci jak płaszczem". Światło kojarzy się z niebem, spokojem, ładem, miłością na którą nie zasłużyłem i nigdy nie zasłużę, na to, abym był kochanym. Być światłem jak drogowskazem, który pokazuje to co mnie interesuje, do czego zmierzam, co dla mnie jest ważne, czym żyję, czym pragnę żyć. Właściwie uczę się patrzeć, dobrze patrzę: pokojowo, łagodnie. Dążę do poznania Boga, człowieka, siebie. Prawda, którą poznaję, wprowadza mnie w światło. Tak mieszkam w Panu, a On mnie zamieszkuje, przenika i emanuje ze mnie.

Ten kto jest radosny, szczęśliwy na drodze, którą wybrał, nieważne co robi, gdzie jest, jest szczęśliwy, radosny, blisko Boga. On zbliżył się do tego co najważniejsze. Prawda choćby najmniejsza, dobroć ludzka również ta, którą mogłem komuś uczynić, wypełnia radością. Człowiek, z którego środka to właśnie emanuje, jest piękny. Bóg jest piękny. Człowiek sprawiedliwy z miłością, rozumiejący, wrażliwy, serdeczny, zatroskany, uczynny, ofiarny – emanuje światłem nie z tej ziemi. To ma wpływ na żyjących z nim. Wiemy, z kim mamy do czynienia: "Kto idzie za Mną, będzie miał światło życia". Tym samym niepostępowanie za Jezusem jest pozbawianiem się wewnętrznego światła: dobroci, czystości, umiejętności rozróżniania dobra od zła, postępowania za tym co jedynie słuszne i sprawiedliwe. Są miesiące czy nawet lata, w których człowiek chciałby się ukryć, zapaść pod ziemię, uciec od wspólnoty. "Nie zapala się światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu".