Ossolineum. Dwa wieki w służbie Narodu. Historia zbiorów niezwykłych

""

Adolf JUZWENKO

Wrocławski historyk specjalizujący się w dziejach polskiego ruchu niepodległościowego i stosunków polsko-rosyjskich oraz historii Rosji. Działacz opozycji demokratycznej, przewodniczący delegacji dolnośląskiej na I Krajowy Zjazd „Solidarności”. Od 1990 roku dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, współtwórca ustawowej ciągłości Zakładu jako fundacji prawa publicznego, rzecznik scalenia we Wrocławiu zbiorów ossolińskich pozostających we Lwowie poprzez ich digitalizację. Członek Polsko-Ukraińskiej Komisji ds. Wspólnego Dziedzictwa Kulturalnego.

zobacz inne teksty Autora

Po rozbiorach Polacy stanęli przed groźbą utraty tożsamości narodowej. Jej obronie służyć miały liczne inicjatywy polityczne i militarne podejmowane na przełomie XVIII i XIX w. Jak się jednak okazało, tożsamości najskuteczniej broniły literatura, sztuka, nauka. To one były orężem w walce narodu o przetrwanie, ułatwiły zachowanie więzi Polaków z Europą, odcisnęły głęboki ślad na życiu i świadomości polskiego narodu w XIX w.

Pod koniec XVIII stulecia wśród uformowanej przez Oświecenie elity umysłowej wyłoniła się grupa osób żywo zainteresowanych przyszłością Rzeczypospolitej, dostrzegających potrzebę zachowania pamięci o jej historii. Ich kolekcjonerskiej pasji zbierania książek, rycin, obrazów i map towarzyszyła wiara w to, że naród żyje tak długo, jak długo odczuwa dumę z własnej historii.

Wśród tak myślących był Józef Maksymilian hrabia Ossoliński; patriota, luminarz nauki, mąż stanu, pisarz, a przede wszystkim bibliofil. Po upadku Rzeczypospolitej nie uległ paraliżującej wolę i odbierającej chęć działania rezygnacji; powziął natomiast zamiar stworzenia instytucji, gromadzącej pomniki kultury, mającej pomóc zniewalanemu narodowi zachować własną tożsamość i zaszczepić mu pragnienie nieustannego zabiegania o odzyskanie suwerenności.

Adam Mickiewicz. Rękopis „Pana Tadeusza”.

Nie było jednak wtedy rzeczą łatwą powołanie do życia placówki biblioteczno- muzealnej, która zdolna byłaby przypominać kolejnym pokoleniom Polaków, kim byli ich przodkowie, jakie kultywowali tradycje, jaką mieli literaturę, zanim pozbawiono ich niepodległego państwa. Musiała ona bowiem powstać na ziemiach któregoś z zaborów. Dobra ziemskie Ossolińskiego po 1772 roku znalazły się w zaborze austriackim. On sam w latach dziewięćdziesiątych XVIII w. zamieszkał w Wiedniu, gdzie udało mu się nawiązać dobre stosunki z dworem cesarskim, co pomogło w finalizacji przedsięwzięcia.

Przygotowując status prawny tworzonej instytucji ustrzec ją pragnął zarówno przed nieudolnością i chciwością własnych spadkobierców, jak i przed trudnymi do przewidzenia zachowaniami zaborcy. Uznał, że dobrym rozwiązaniem legislacyjnym, które jego inicjatywę, zabezpieczałoby zarówno przed jednym jak i drugim, będzie połączenie planowanej biblioteki z którąś z działających w zaborze austriackim ordynacji.

Prawne założenia ordynacji gwarantowały własność majątku oraz zasadę dziedziczenia go w całości przez kolejnych spadkobierców należących do tego samego rodu. Najbardziej godna wydała mu się Ordynacja Zamoyska.

Starania Ossolińskiego zbiegły się z wojnami napoleońskimi. W 1809r. Zamość został zajęty przez wojska Księstwa Warszawskiego, znajdującego się wówczas pod protektoratem Francji. Po Kongresie Wiedeńskim zajęła go Rosja. W tej sytuacji Ossoliński musiał szukać dla swej biblioteki nowej lokalizacji. Ostatecznie zdecydował się na Lwów, stołeczne miasto Galicji.

Superekslibris donacyjny Marii Kazimiery Sobieskiej W: BASSANI A, Viaggio a Roma … Rzym, Barberini 1700.

18 października 1816 roku przesłał kancelarii cesarskiej w Wiedniu: „Ustanowienie familijne biblioteki publicznej pod imieniem Ossolińskich we Lwowie”. W paragrafie 1. postanowił: „wszystkie moje księgi drukowane, rękopisma, zbiory rycin, map, medalów, obrazów, posągów, słowem wszystko co do umiejętności i sztuk ściąga się (…) na założenie publicznej biblioteki w mieście stołecznym Galicji, Lwowie, odkazuję i przeznaczam”.

Ossoliński doskonale zdawał sobie sprawę, że wielką narodową instytucję biblioteczno-muzealną uda mu się stworzyć pod warunkiem, że zbiory i środki na ich utrzymanie napływać będą od jak najliczniejszego grona ofiarodawców. Kluczowe dla przyszłości Ossolineum okazały się rozmowy z księciem Henrykiem Lubomirskim z Przeworska, wybitnym kolekcjonerem oraz miłośnikiem literatury i sztuki. Porozumienie z nim ułatwiło powołanie instytucji stabilnej ekonomicznie, bogatej w różnorodne zbiory; w kolekcji Ossolińskiego dominowały książki, zaś zbiory Lubomirskiego to: malarstwo, miniatury, rzeźby, broń oraz rysunki dawnych mistrzów.

Podpisanie porozumienia między Ossolińskim a Lubomirskim nastąpiło w grudniu 1823 roku. Książę zobowiązał się „zbiory swoje w księgach, medalach, obrazach i starożytnościach (…) do pomienionej Biblioteki im. Ossolińskich” przyłączyć i wcielić. Lubomirski zgodził się także przejąć dziedziczne stanowisko Kuratora Literackiego tj. funkcję rzeczywistego szefa fundacji, a także zobowiązał się ustanowić Ordynację Przeworską, która dotować miała Muzeum Książąt Lubomirskich.

Henryk Sienkiewicz. Rękopis „Pana Wołodyjowskiego”.

15 stycznia 1824 roku Ossoliński podpisał testament, Kodycyl i Akt Dodatkowy do Ustawy Fundacyjnej.

W paragrafach 3. i 4. Kodycylu wymienił dwadzieścia osiem utytułowanych rodów magnackich i szlacheckich mających przejąć role sukcesora fundacji po wygaśnięciu rodzin z nim spokrewnionych. Podobną troskę o zachowanie ciągłości w opiece nad instytucją Ossolińskiego wykazali Lubomirscy; redagując w 1866r. Ustanowę Ordynacji Przeworskiej, wyznaczyli trzydzieści cztery rody do sukcesji majątku Ordynacji. I dla Ossolińskiego i dla Lubomirskiego zapewnienie Zakładowi długiego trwania było warunkiem realizacji jego celów.

Ossoliński zmarł w Wiedniu 17 marca 1826 roku. Zgodnie z istniejącymi aktami prawnymi, wcieleniem w życie wszystkich postanowień fundacyjnych zajął się książę Henryk. Jedną z pierwszych spraw, którą przyszło mu załatwić, było sprowadzenie do Lwowa księgozbioru Ossolińskiego. Pracę tę powierzył Janowi Gwalbertowi Pawlikowskiemu, który w pięćdziesięciu ogromnych skrzyniach przewiózł kolekcję fundatora do Lwowa i ulokował ją w dawnym klasztorze Karmelitanek, zakupionym przez Ossolińskiego w 1817 roku. Przebudowę klasztoru powierzono gen. Jozefowi Bemowi.

Lata 1827–1828 były nad wyraz istotnymi w historii Zakładu – zaprzysiężono kuratora literackiego, który na dyrektora placówki powołał księdza Franciszka Miarczyńskiego. Ossolineum otrzymało także zgodę na uruchomienie własnej drukarni, litografii oraz na wydawanie czasopisma. Rok 1827 zwykło się uznawać za faktyczne otwarcie Zakładu Narodowego.

Mikołaj Rej, Świętych słów a spraw Pańskich, które tu sprawował Pan a Zbawiciel nasz na tym świecie jako prawy Bóg będąc w człowieczeństwie swoim Kronika albo Postylla, polskim językiem, prostym wykładem, też dla prostaków krótko uczyniona i na wielu miejscach nad pierwsze wydanie poprawiona. Kraków, Maciej Wirzbięta, 1571. Najobszerniejszy polsko-ewangelicki tekst prozatorski, Postylla czyli zbiór komentarzy do Ewangelii, perykopy (Fragmenty Ewangelii) w przekładzie Mikołaja Reja.

Wlatach trzydziestych i czterdziestych Ossolineum poddane zostało ciężkiej próbie. W listopadzie 1830 roku w zaborze rosyjskim wybuchło powstanie. Rząd austriacki zastosował nadzór nad życiem Polaków, w każdym jego aspekcie. Zdekonspirowano działalność Konstantego Słotwińskiego, ówczesnego dyrektora Zakładu. Wydawał on drukiem publikacje ułatwiające toczącą się dyskusję nad przyczynami klęski powstania, sensem działań zbrojnych oraz sposobami wybicia się na niepodległość. Słotwiński został aresztowany i po trwającym trzy lata procesie (1834–1837) skazany na osiem lat więzienia w twierdzy Kufstein. Czytelnia Ossolineum została zamknięta, opieczętowano drukarnię i cofnięto pozwolenie na wydawanie czasopisma. Pełną działalność Ossolineum mogło wznowić dopiero po Wiośnie Ludów, w 1848 roku.

Spadające na Zakład represje, uświadomiły kuratorowi, dyrektorowi i pracownikom, że wstępując na konspiracyjne ścieżki, winni zachować szczególną ostrożność, podobne działania groziły bowiem likwidacją Zakładu. Przeważały jednak pozytywne strony zaangażowania Ossolineum w sprawy narodowo-wyzwoleńcze; zwiększył się jego społeczny autorytet, utrwaliła opinia o nim, jako o instytucji troszczącej się o Polskę, zaangażowanej w walkę o jej suwerenność. W roku 1850 zmarł książę Henryk. W testamencie sporządzonym 16 kwietnia zapisał: „Zaklinam syna mojego na świętość błogosławieństwa ojcowskiego, aby pomny zawsze na wolę moją, pomny na świetnych przodków swoich, którzy dla dobra kraju i sławy ojczyzny życie i majątki poświęcali, aby mówię, Zakładem Narodowym im. Ossolińskich (…) kierował i całe swoje życie wszelkimi siłami dążył i przykładał się ku temu, iżby najświetniejsze wydawał owoce. (…) Taka jest ostatnia wola moja”.

Spadkobiercy księcia przekonali się jak trudny był to testament. Syn Henryka Jerzy przez wiele lat nie mógł objąć urzędu Kuratora Literackiego. Uniemożliwiały mu to władze austriackie. J. Lubomirski płacił cenę za niezależną od Wiednia działalność polityczną. Aprobata dla Ustanowy Ordynacji Przeworskiej przyszła od władz wiedeńskich po osiemnastu latach – 9 maja 1868 r.

Przeworskie kolekcje sztuki do Lwowa dotarły dopiero w 1869 roku. W dwa lata później Muzeum Książąt Lubomirskich zostało otwarte. W 1881 kuratorię przejął syn Jerzego, Andrzej (1862–1953), który sprawował ją do 1944 r.

Chociaż nie mogło to być oficjalnie stwierdzone w dokumentach przedstawianych władzom austriackim, Ossolineum było narodową instytucją polską. Odwiedzali ją Polacy z wszystkich zaborów, a także emigranci rozsiani po całym świecie. Do Ossolineum płynęły dary od bogatych i biednych. Przekazywali oni pieniądze, książki, obiekty muzealne.

Mikołaj Rej, Zwierzyniec, w którym rozmaitych stanów, ludzi, zwierząt i ptaków kształty, przypadki i obyczaje są właśnie wypisane, Kraków, Maciej Wirzbięta, 1562.

Zakład powszechnie traktowany był za najważniejszą polską instytucję naukowo-kulturalną. Rosły jego zbiory, wydawnictwo drukowało monumentalne dzieła historyczne, lingwistyczne, literackie, podręczniki szkolne. Miejsce szczególne w ossolińskim skarbcu zapewniła sobie XIX-wieczna literatura. Znalazły się w nim autografy: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Ignacego Kraszewskiego, Stefana Żeromskiego, Władysława Stanisława Reymonta.

W 1918 roku spełniły się marzenia sześciu porozbiorowych pokoleń. Stało się to nie bez udziału narodowej skarbnicy wiedzy i sztuki, jaką było Ossolineum, które po 1918 roku nie straciło na znaczeniu. W niepodległej Polsce nadal rosły jego zbiory, a książki ze znakiem Wydawnictwa Ossolineum czytane były niemal w każdym domu polskim.

Twórca Ossolineum rozważnie z troską o przyszłość zredagował jego status prawny. Tego, co przyniósł jednak ze sobą rok 1939 i lata następne nie był w stanie przewidzieć. Zawarte w sierpniu 1939 roku porozumienie nazistowskich Niemiec z Rosją sowiecką i ich wspólny najazd na Polskę nie tylko przyniósł jej klęskę, ale dał początek wojnie, której skutki świat odczuwa do dzisiaj.

Mikołaj Rej, Zwierzyniec, w którym rozmaitych stanów, ludzi, zwierząt i ptaków kształty, przypadki i obyczaje są właśnie wypisane, Kraków, Maciej Wirzbięta, 1562.

Sowieccy okupanci we wschodniej Polsce zakwestionowali prawo, tradycję, własność, deprecjonowali ludzką godność, podsycali klasową i narodową nienawiść. Jeszcze gorzej zachowywali się po zajęciu tych ziem w czerwcu 1941 roku niemieccy naziści. Zarówno jedni, jak i drudzy zbiory ossolińskie upaństwowiali.

Podczas okupacji niemieckiej ossolińskie księgozbiory włączone zostały do „Staasbibliothek Lemberg”. Statutowe władze Ossolineum nie ustąpiły – funkcjonowały konspiracyjnie. Zakładem kierował książę Andrzej, który w kwietniu 1943 roku powołał poufnie na jego dyrektora prof. Mieczysława Gębarowicza. „Zdawałem sobie sprawę – skomentował to profesor – że biorę na siebie brzemię, jakiego żaden z moich poprzedników nie dźwigał. Jeślim się na to zdecydował, to jedynie dlatego, iż posiadłem niezachwianą wiarę, że uda mi się skupić wokół siebie grono ideowych pracowników, z którymi wspólnie dźwigniemy Zakład z obecnej niemocy i skrzepiony oddamy naszym następcom”.

Zakładowi Narodowemu pozostał Gębarowicz wierny do ostatnich dni swego życia. Nie opuścił Lwowa nawet wtedy, kiedy w wyniku postanowień jałtańskich została z niego wypędzona Polska. Uznał, że do końca winien być blisko tej części ossolińskich zbiorów, która nie została przekazana do Wrocławia.

Mapa Europy Jeana Cloueta (1776).

Po wojnie Ossolineum zaczęło we Wrocławiu nowy etap swojej historii. Przesuniecie granic spowodowało masowe relokacje ludności w całej Europie. Polacy, zmuszeni do porzucenia swych lwowskich domostw, nie wyobrażali sobie, by można było opuścić Lwów bez Ossolineum. Do Wrocławia przywieziono około 35 proc. zbiorów bibliotecznych.

Nawet jednak tak okrojona część ossolińskich zbiorów miała dla powojennej humanistyki polskiej ogromne znaczenie. We Wrocławiu rozwinęły się – bazujące głównie na nich – uniwersyteckie instytuty humanistyczne; zwłaszcza polonistyczny i historyczny. Bardzo ważne było to, że Ossolineum przyjechało do Wrocławia ze swoją historią.

Gębarowicz zastanawiając się w 1956 roku nad tym czym Ossolineum było w życiu jego pokolenia swoje rozważania kończy refleksją: „było nie tylko kanwą, ale częścią naszej duszy, toteż trudno wydzielić, co w naszym działaniu pozostawało poza nim. Krzepiąc w nas wiarę w wartość twórczego wysiłku, nauczyło nas ono optymizmu w patrzeniu w przyszłość, choćby nie pod kątem osobistych planów. Toteż w chwili gdy siłą rzeczy schodzimy z widowni, wierzymy, że nie byliśmy epigonami ani pogrobowcami, a jedynie szóstym ogniwem łańcucha, którego przedłużenie spada na barki nowej nadchodzącej siódmej generacji ossolińczyków. Więc ku Wam, naszym następcom, zwracamy nasz wzrok i nasz wzrok i nasze nadzieje. Sądźcie nas i krytykujcie, aby się uczyć na naszych błędach i pomyłkach, ale strzeżcie i pomnażajcie ten bezcenny skarb moralny, który wykuł trud sześciu pokoleń Waszych poprzedników, abyście kiedyś mogli go oddać ósmej zmianie w takiej czystości, w jakiej otrzymaliście go z naszych rąk”.


List Czesława Miłosza do Andrzeja Kijowskiego.

Dziś zbiory Ossolineum znajdują się częściowo we Lwowie, częściowo we Wrocławiu; kolekcje pozostające we Lwowie nie przestały być ossolińskimi. Od kilku lat są one skanowane i w formie elektronicznej przesyłane do Wrocławia. W ten sposób powstają dwa komplety ossolińskich zbiorów bibliotecznych – jeden we Lwowie, drugi we Wrocławiu.

Adolf Juzwenko