PIERWSZY KROK DO PRAWDY O SOBIE - "SPOJRZENIE" /PRZEZ ILE FILTRÓW PATRZYMY NA ŚWIAT I DRUGIEGO CZŁOWIEKA I JAK TYM FILTROM NA IMIĘ ?
Nasze interakcje z otoczeniem, wszystkimi ludźmi wokół kształtują nasz światopogląd, często szczelnie zamykając nas, odgradzając od rzeczywistości, od dobra i miłości oraz szykując w niedalekiej przyszłości gęsty mrok depresji, która przyciąga szereg uzależnień. Powstaje szereg zjawisk podobnych do "efektu domina" ściągając dusze ludzkie na samo dno - życzeniem szatanów na samo dno piekła. Często cierpimy na tę nieuświadomioną bolączkę i prawdziwą nędzę duchową którą sami napędzamy. Piszę o sposobie spojrzenia na drugiego człowieka. Już kontakt wzrokowy wywołuje w nas podświadome procesy, mające przełożenie na przyszłą relację z napotkaną osobą. Wielce błędne i równie powszechne jest pierwsze spojrzenie pod kątem "atrakcyjności" napotkanej osoby. Temu zgubnemu pozorowi podporządkowujemy kłamliwie wartość drugiego człowieka i przez ów krzywy pryzmat tego zgubnego i naprawdę złego spojrzenia nawiązujemy relację - która z racji poczęcia swego w fałszu i pożądliwości skazana jest na zgubny rozwój. Jesteśmy wtedy wyzuci z rozsądku, zamknięci na prawdę w drugim człowieku. Nie chcemy już dobra czy zła w nim widzieć, bo nasz obraz został już namalowany a wszystko co może go zmącić jest dla nas "szkodliwe". Czy nie stąd tyle dziś rozwodów ? Często w taką pułapkę wpycha człowieka życie w nieczystości, która wprowadza masę pożądliwości i szybko czyni człowieka ślepym na wszystko co nie zapowiada grzesznych przyjemności, choć nie do końca bywa to uświadomione. Akceptacja nieczystości szybko popada w samonakręcający się mechanizm nagminności. Mechanizm ten, okryty kłamliwymi usprawiedliwieniami i wybiegami szybko przepoczwarza się w nową "normalność", otwierając na oścież drzwi serca na ciemność. Tak dochodzi do tragicznych zmian w duszy, które bez wielkiej Bożej Łaski są nieodwracalne. Mogą być i inne pobudki - jak chciwość, siostra pożądania cielesnego. Już samo spojrzenie w kłamstwie na drugiego człowieka rodzi zło.
Kiedy na nowo zaczniemy patrzeć na ludzi bezinteresownie i czysto, zaczniemy dostrzegać ile utraciliśmy - ile i na jak długo... Jakże bolesne to przebudzenia i jak bardzo wyzwalające... Zobaczymy, że jesteśmy podobni a napotkani ludzie poczują otwartość, poczują spotkanie z drugim człowiekiem - poczują, że są w czyichś oczach i sercu nie przedmiotem, a człowiekiem. Jakie to budujące, ujrzeć swoją wartość w oczach drugiego człowieka... Tak człowiek dla człowieka staje się darem, nie ciężarem który z musu trzeba "dźwigać". Tylko ta jedna rzecz, to jedno ćwiczenie po uświadomieniu sobie jak wielkie zło w osądzaniu innych nami powoduje, spowoduje, że zaczniemy widzieć coraz więcej dobra. To zaś zaowocuje dopiero odkrywaniem prawdy o sobie, poznawaniem siebie. Siebie, którego, którą, ukradł nam ten świat i wiedzie do pewnej zguby. Dopiero przez poznanie siebie, poprzez wybieranie Prawdy i stawanie w Jej Światłości, można zacząć budować zdrową relację z naszym Bogiem, którego chcemy przecież nazywać naszym Ojcem. Czy może być Święty Świętych, Ojcem człowieka żyjącego kłamstwem (?)
Nie w ładnej buzi, nie w ponętnym ciele, nie w zasobności portfela lokuj swoje upodobania. Bądź raczej czysty i czytaj w ludzkich sercach. Uczyń i swoje serce czytelnym. Bądź dobry, jak twój Ojciec jest dobry. Kochaj mądrą miłością i bądź w końcu prawdziwym sobą. Pozwól sobie na ten zbawienny luksus - życia swoim życiem, wolnym od pożądań świata. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.