darek104
21 tys.

Na Białorusi zaczęto jeść bobry. Zakłady mięsne uruchomiły produkcję.

Europarlament Pedałopejski przyjął rezolucję wskazującą na "rosnący potencjał białka pochodzącego z owadów przeznaczonego do spożycia przez ludzi". Poparli ją nawet europosłowie PiS (choć część z nich twierdzi, że przez pomyłkę).

Kiedy w Parlamencie Europejskim rozpoczęły się dyskusje nad strategią dotyczącą wykorzystania białka pochodzącego z owadów do spożycia przez ludzi, politycy Zjednoczonej Prawicy, głównie Suwerennej Polski, ostrzegali, że Unia Europejska "nakaże Polakom jeść robaki". Sugerowali, że tylko oni bronią niepodległości polskiego talerza. Cel był prosty: stworzenie przekazu, że Unia Europejska zatraca się w irracjonalnej rzeczywistości, a politycy Zjednoczonej Prawicy są konserwatywną kotwicą Europy. Teraz większość z nich głosowała "za". Rezolucję poparło w sumie 307 parlamentarzystów. Wprawdzie niektórzy eurodeputowani przekonywali, że zaszła pomyłka, to jednak nikt już nie wierzy, że ten trend uda się odwrócić. Ale czy jest to konieczne? Czy należy się obawiać pojawienia w ofercie produktów spożywczych, w których znajdzie się białko owadów?

Kiedy w połowie 2020 roku świat pogrążał się w pandemii COVID-19, w chińskim Yulin trwał 10-dniowy "Festiwal owoców liczi i psiego mięsa", na którym - jak co roku - do kotła trafiły tysiące czworonogów. Handlarze utrzymują, że zwierzęta pochodzą z hodowli, ale według organizacji praw zwierząt większość z nich to psy domowe, ukradzione właścicielom. I bezpańskie, wyłapane na ulicach.

Na zdjęciach i nagraniach publikowanych w mediach społecznościowych widać było psy różnych ras, stłoczone w ciasnych metalowych klatkach oraz zabite, krojone i sprzedawane na yulińskim targowisku.

Władze miasta odcięły się od wydarzenia i twierdziły, że nigdy go nie organizowały, ani oficjalnie nie wspierały. Działacze wiedząc, że festiwal jest mniejszy niż dawniej, wyrażali nadzieję, że w kolejnych latach nie odbędzie się wcale. Pomylili się. Chińczycy nadal biorą w nim udział. Jedyne pocieszenie, że zwolenników jest coraz mniej. W ankiecie przeprowadzonej przed tegoroczną edycją zakazowi spożywania psiego i kociego mięsa sprzeciwiało się mniej niż 20 proc. mieszkańców Yulin, a 70 proc. stwierdziło, że zakaz nie miałby znaczącego wpływu na ich życie.
Młodzi ludzie bawiący się w restauracji w Yulin podczas jedzenia psiego mięsa (21 czerwca 2015 r.) /EastNews/AP Images for Human Society

Jeszcze bliżej nas, tuż za wschodnią granicą, można trafić na inną potrawę - mięso z bobra. Konserwy ze zwierzęcia będącego w Polsce pod częściową ochroną, produkują białoruskie zakłady mięsne. Kiedy w 2017 r. kierownik wydziału gospodarki myśliwskiej resortu gospodarki leśnej Siarhiej Szastakou informował o uruchomieniu produkcji, zachwalał bobrzynę, jako bogactwo białka, selenu i witaminy C. Mięso to ma również mniej fosforu niż wołowina i wieprzowina. Za to żelaza blisko dwukrotnie więcej niż inne rodzaje mięs.

Bobry jada się także w Kanadzie i na Alasce. Trafiają oczywiście głównie do burgerów.

Jeśli ktoś poczuł się oburzony, to przypomnieć trzeba, że bóbr przed wiekami gościł i na polskim stole. Najsmaczniejsze są podobno bobrze ogony. Jak je przyrządzić? Podajemy staropolski przepis sprzed 200 lat: "Odkrój ogon z bobra, zostawiając przy nim kawałek pancerza, polewaj tenże często wrzącą wodą, abyś mógł go z łuski oczyścić. To zrobiwszy włóż w podługowaty rondel lub inne naczynie słoniny w plastyrki nakrajanej, masła, cebuli, goździków, odrobinę ziół suchych, a włożywszy w to oczyszczony ogon bobrowy, zasmaż szybko na mocnym żarze, aby się przyrumienił. Potem wlej w tenże sam rondel szklankę wina czerwonego i bulionu, i gotuj zwolna, dopóki się należycie nie ugotuje. Z pozostałego sosu zbierz tłustość, zagotuj go mocno, dodaj kaparów, truflów i soku z cytryny i daj na stół ugotowany ogon bobrowy z tak przyprawionym sosem".
O przywrócenie mięsa z bobrów polskim konsumentom postulował przed laty były minister rolnictwa Jan Ardanowski. Pomysł jednak zablokował premier rabin Mateusz Pinokio Morawiecki. Czy warto było walczyć o bobrzynę? O bobry nie, o robaki tak. Robert Makłowicz w rozmowie z dziennik.pl skomentował to wówczas w sposób jednoznaczny: - Kiedy Litwa nie należała jeszcze do Unii Europejskiej w jednej z restauracji podawano bobrzy ogon. Czegoś równie ohydnego w życiu nie jadłem.

Opinia znanego krytyka kulinarnego świadczy o jednym: żeby coś ocenić, najpierw trzeba choć raz w życiu samemu tego spróbować.

Czytaj więcej na Tysiące psów trafiło do kotłów. Brutalna rzeź w Chinach. "Festiwal"
Gamon Jakub Kalarior
Zdjęcie od razu wskazuje jest zrobione na Białorusi i to przy samej granicy z Polską, rysy twarzy obnażają że to są pierwsze objawy spożycia bobra , drugi etap objawów to dwa przednie siekacze i stolec 80% z trocin,🤔 ale zaraz zaraz popijają bimbrem Mariana z Sokółki ??? ( dajecie spokój już...proszę i to bardzo .. 🤣🤣🤣
darek104
Ci akurat jedzą psy