templariusz tem
1,3 tys.

Dlaczego Francja nie pomogła Polsce w roku 1939?


Jean-Paul OURY

Jeden z czołowych francuskich ekspertów komunikacji strategicznej. Konsultant strategii korporacyjnych i nowych mediów. Doktor historii nauk i technologii.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Gdy porównuję Polskę dzisiejszą z tamtą Polską sprzed 20 lat, nie mogę oprzeć się przekonaniu, że kraj ten, nie zapominając niczego ze swojej przeszłości, wolny jest od ciągłego rozpamiętywania meandrów historii – pisze Jean-Paul OURY

Gdy przybyłem do Polski ponad dwadzieścia lat temu, pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła, było frankofilstwo Polaków. Wszyscy moi rozmówcy powtarzali, że mieszkam we wspaniałym kraju, i deklarowali uwielbienie dla kultury francuskiej. Musieli być naprawdę bardzo uprzejmi, bo zaraz potem poruszali temat mniej oczywisty: „Tak bardzo was uwielbiamy… ale nie rozumiemy, dlaczego Francja, nasz historyczny sojusznik, nie przyszła nam z pomocą w 1939 roku, gdy zostaliśmy napadnięci przez Niemców. A przecież Napoleon przyszedł nam z odsieczą, by rozprawić się z Rosjanami!”.

Gdy usłyszałem to pytanie po raz pierwszy, jeszcze nie mówiłem po polsku na tyle dobrze, by je zrozumieć i na nie odpowiedzieć. Musiałem więc zrobić unik i ukryć się po prostu za wygodnym „nie rozumiem”. Ale pytanie się powtarzało. Trudno było uwierzyć, że to prawda.

Tematyka roku 1939, a nawet lat 1939–1945 przedstawiana jest na lekcjach historii we francuskich liceach inaczej niż w Polsce. Niestety, młodym Francuzom nie opowiada się o tej „zdradzie”.

Świetnie rozumiałem, że moi rozmówcy w Polsce chcieli usłyszeć z moich ust usprawiedliwienie, a najprawdopodobniej również przeprosiny. Naturalnie usprawiedliwiałem swój kraj, podkreślając, że choć nie uważam działań tamtego rządu za właściwe, to rozumiem, że Francuzi tak jak nie byli w stanie pomóc samym sobie, tak też nie mogli pomóc Polakom. Tu zresztą przychodzi mi na myśl słynne zdanie Thomasa Paine’a: „The duty of a true patriot is to protect his country from its government”.

Dziś już coraz rzadziej słyszę to pytanie z ust Polaków. To było dla nich pytanie bardzo ważne zaraz po upadku Muru Berlińskiego. Poza wszystkim chodziło im zapewne także o to, by wysondować, kim są ci ludzie, z którymi mieli wkrótce nadać nowy kształt Europie.

Po długiej, przeszło czterdziestoletniej zimie komunizmu odbudowa kraju nie była łatwą sprawą. Ktoś powie, że przecież odbudowano już historyczne centrum Warszawy – miasta, które doznało jednej z największych tragedii w historii ludzkości… Że odbudowano przecież wrocławską katedrę, całkowicie zniszczoną w czasie amerykańskich bombardowań… Ale w latach 90. wszystko wymagało odbudowy. I gdy się pomyśli, że wystarczyło niecałe 20 lat, by postawić te wszystkie warszawskie wieżowce i wrocławski Sky Tower, jedyną reakcją może być podziw dla tego narodu.

Gdy porównuję Polskę dzisiejszą z tamtą Polską sprzed 20 lat, nie mogę oprzeć się przekonaniu, że kraj ten, nie zapominając niczego ze swojej przeszłości, wolny jest od ciągłego rozpamiętywania meandrów historii. Polska to jedna z najbardziej dynamicznych europejskich gospodarek, z prognozą wzrostu na ten rok na poziomie ponad 4,2 proc. i z bardzo niskim bezrobociem. Do tego dodać należy stabilność i bezpieczeństwo, które są tak poszukiwanymi dziś dobrami w Europie, także w moim kraju, we Francji.

Polacy to naród, który umiłował wolność i który potrafił wziąć swój los we własne ręce. To naród, który oparł się zarówno komunizmowi, jak i faszyzmowi i który gotowy jest bić się o swoją wolność, nie godząc się na czyjkolwiek dyktat. Bez wątpienia ten sam duch wolności skłaniał Polaków do zadawania trudnych pytań dawnym sojusznikom, ale tylko po to, by móc iść wspólnie do przodu. A jeśli jutro jacyś nowi Daladierowie i Chamberlainowie pojawiliby się na kontynencie europejskim, Polacy szybko by się na nich wyznali.

Jean-Paul Oury
Tekst opublikowany w wyd.16 miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK] oraz we francuskim dzienniku opinii „L’Opinion”.