V.R.S.
1577

Święty Dominik i albigensi

[św. Dominika - 4 sierpnia]

Jak zapisał brat z Zakonu Kaznodziejskiego Jan z Nawarry, który do braci świętego Dominika został przyjęty podczas pobytu tego ostatniego w Tuluzie: “Dominik był kochany przez wszystkich – bogatych i ubogich, żydów i pogan [tj. mahometan], praktycznie przez każdego oprócz heretyków i wrogów Kościoła, których ścigał i gromił dysputą oraz nauczaniem.” Wizję tą, z uwagi na czasy działalności założyciela zakonu dominikanów a zwłaszcza okoliczności, w których się znalazł na pierwszym ważnym polu swej działalności misyjnej, to jest w Langwedocji, musimy uznać za uproszczony, naiwny obraz, nie przystający do rzeczywistości. Brak umiłowania Dominika przez heretyków i wrogów Kościoła, zwłaszcza w wydaniu manicheizmu katarów, nieuchronnie musiał się bowiem wiązać z tożsamym uczuciem ze strony środowisk, które z szerzenia się owej herezji czerpały korzyści a nawet aktywnie wspierały jej rozwój.

Rzeczą znamienną, zauważaną tak przez chrześcijańskich, jak i żydowskich historyków, jest to iż główni, możni protektorzy herezji w dzisiejszej południowej Francji, znani byli równocześnie z faworyzowania żydów. Dlaczego, jednym z głównych oskarżeń kierowanych przez Kościół przeciw Rajmundowi VI, hrabiemu Tuluzy i innym miejscowym panom było powierzanie żydom urzędów publicznych “na pohańbienie religii”. Z uwagi na powyższe, od Rajmunda i dwunastu jego wasali zażądano aby złożyli przysięgę że nie będą powierzać żydom urzędów. Powyższe żądania powtórzył zjazd w Awinionie, we wrześniu roku 1209. Powtarzały się one i później, także wobec syna Rajmunda – Rajmunda VII i stanęły jako warunek jego ostatecznego pojednania z królem Francji Ludwikiem IX oraz Kościołem w traktacie z Meaux, uroczyście zaprzysiężonym przez Rajmunda podczas aktu pokutnego w paryskiej Notre-Dame. Jednocześnie, część historyków uważa że na statuty IV Soboru Laterańskiego (1215) wymierzone przeciwko zajmowaniu przez żydów urzędów publicznych oraz chrześcijańskim władcom stosującym takie praktyki (Konstytucja 569: “Byłoby absurdem, by bluźniący Chrystusowi sprawował władzę nad chrześcijanami. Dlatego z powodu zuchwałości przestępców odnawiamy w tym artykule roztropne zarządzenie synodu w Toledo i zabraniamy, by żydzi pełnili urzędy publiczne, ponieważ dawałoby im to pretekst do większego nękania chrześcijan. Jeżeli ktoś powierzy im taki urząd, po uprzednim upomnieniu zostanie ukarany, jak na to zasłużył, przez synod prowincjonalny, który nakazujemy odbywać każdego roku“), a także przeciw okazywaniu radości, której źródłem jest pogarda dla wiary chrześcijańskiej, były skutkiem właśnie doświadczeń z rozwojem herezji w Langwedocji.

Jak zauważa rabin L. I. Newman w pracy Żydowski wpływ na reformatorów chrześcijańskich charakterystyczne w Langwedocji było zjawisko iż panowie, którzy najbardziej sprzyjali herezji, m.in. wicehrabiowie Beziers (np. zmarły w roku 1194 Roger II), obdarzali żydów szczególnymi względami i urzędami – pozwalano im np. na pobieranie podatków i danin, także tych dotyczących majątków kościelnych. Podobnie, K. Schmidt w swojej Historii i doktrynie sekty katarskiej albo albigenskiej wskazuje na związek przyczynowo-skutkowy między aktywnością żydowską, indyferentyzmem feudałów, którzy otaczali się żydami a szerzeniem się nauk albigenskich. Jako przykład rozwoju wpływu katarów Schmidt podaje postać hrabiego Soissons w połowie XII wieku – Jana “nieprzyjaciela Kościoła otoczonego żydami”, faworyzującego sektę albigenską, która zyskała przez to wielu zwolenników w jego domenach. Tamtejszy zakonnik Guibert z Nogent utyskiwał że “wszystkie zbrodnie popełniane przez chrześcijan są inspirowane przez żydów, którzy kształcą ich w sztuce czarnoksięstwa.” zaś żydzi uzyskali wpływ na umysł hrabiego Jana i byli odpowiedzialni za rozwój herezji. Wspomniany już Roger II z Beziers darzył żydów i albigensów takimi względami, że tych pierwszych wyznaczał na bailifów, udzielając im rozległych przywilejów. Jego syn – Rajmund Roger, a właściwie jego katarscy opiekunowie, gdyż w momencie śmierci ojca Rajmund Roger miał zaledwie lat 9, zezwolił swoim urzędnikom będącym żydami m.in. na wchodzenie na teren klasztorów. W roku 1207 Innocenty III, potwierdzając ekskomunikę na hrabiego Tuluzy Rajmunda VI, którą obłożył go legat papieski Piotr z Castelnau, wśród zarzutów, obok łamania przysiąg o walce z herezją i faworyzowania heretyków, wymieniał obsadzanie żydów na urzędach publicznych. Jak wskazuje L. I. Newman (op. cit.) można było też znaleźć przykłady powiązań odwrotnych, np. pan na Montpellier Wilhelm VIII stawiał żydom ograniczenia jeśli chodzi dostęp do urzędów publicznych i jednocześnie, jako wyjątek w Prowansji, zwalczał herezję albigenską.

Łukasz z Tuy w swoim dziele Adversus Albigenses opisywał następujące praktyki heretyków albigenskich: “Podobnie heretycy o celowej nikczemności dali się obrzezać, i, jako żydzi, pod pozorem dysput, przychodzą do chrześcijan i zadają heretyckie pytania. W ten sposób żydzi rozsiewają bardziej swobodnie herezje, choć na początku nie ośmieli się głosić jednego heretyckiego słowa. Świeckie głowy i sędziowie w miastach słyszą heretyckie doktryny od żydów, których zaliczają do znajomych i przyjaciół. Jeśli ktoś, kierowany gorliwością wobec prawa Bożego, drażni kogokolwiek z nich, jest karany jak gdyby dotknął źrenicy oka sędziego w mieście. Uczą innych żydów aby głosili swe bluźnierstwa przeciw chrześcijanom aby w ten sposób skazić Wiarę Katolicką. Wszystkie synagogi nienawistnych żydów posiadają patronów i ugłaskują przywódców niezliczonymi darami, wabiąc złotem sędziów do ich kultury.”

W roku 1204 papież Innocenty III pisał do króla Francji Filipa II Augusta “choć zostało zadekretowane przez Sobór Laterański by nie pozwalać żydom na posiadanie w ich domach chrześcijańskich niewolników, czy to pod pozorem niańczenia ich dzieci, czy jako sług, czy też z jakiegokolwiek innego powodu, oraz ekskomunikować tych, którzy mają śmiałość z nimi mieszkać, nie wahają się posiadać chrześcijańskich sług ani pielęgniarek, wobec których czasami praktykują obrzydliwości”. Drugim aspektem napomnień papieskich była oczywiście lichwa, krytykując zakaz dopuszczania chrześcijańskich świadków w sporach z żydami, co powoduje że “ich zuchwałość tak wzrosła że – wskazujemy to ze wstydem – żydzi z Sens zbudowali nową synagogę koło pewnego starego kościoła, sporo wyższą niż ów kościół i dokonują tam swoich obrzędów wedle żydowskiego rytuału. Czynią to nie tak jak przed wygnaniem z królestwa, to jest po cichu, lecz z wielkim rabanem, nie bacząc na zakłócanie świętszych ceremonii w kościele.” (tł. wł. za stroną: Fordham University). Innocenty wezwał też króla do podjęcia działań przeciw albigenskim heretykom, lecz bez odzewu – Filip wolał zyskiwać kolejne ziemie na słabym królu Anglii Janie, zwanym Bez Ziemi.

Jak pisze wspomniany już L. I. Newman (op. cit).sekty heretyckie nie tylko czerpały z żydowskich wpływów, w pewien sposób przyciągały także samych żydów (…) Wraz z uderzeniem ze strony Kościoła na herezję w kręgach chrześcijańskich przyszedł skoncentrowany atak na współistniejące [z nią] zjawisko żydowskiej propagandy religijnej. W rezultacie wojenna i inkwizytorska kampania objęła nie tylko niewiernych chrześcijan, ale również wszystkie fazy agresywnego, polemicznego judaizmu. (…) Kościół nauczył się wiele z tej lekcji – stał się wyczulony na każdą obecność żydowskiego wpływu i czujny wobec każdego jej objawu (…) Krucjata albigenska i ustanowienie Inkwizycji zaostrzyło kościelną gorliwość i sprawiło że władze chrześcijańskie zauważały najmniejszy wpływ myśli żydowskiej na wierzenia wiernych. ‘Judaizowanie’ trwało aż do roku wypędzenia – 1306, a nawet tak drastyczne działanie nie było w stanie całkowicie wyeliminować z francuskiego chrześcijaństwa wpływów żydowskich.”

W ramach samych poglądów heretyckich albigensów można było znaleźć wpływy żydowskiej gnozy, kabały, ikonoklazmu i odrazy do krzyża. Heretycy, podobnie jak żydzi, parali się lichwą, zakazaną wśród chrześcijan pod karą ekskomuniki (por. np. bulla papieża Aleksandra III Quod super nonullis z roku 1179). Jednocześnie, podobnie, jak w późniejszej ewolucji rewolucji protestanckiej, w manichejskiej ideologii katarskiej wykształciły się wątki antyjudaistyczne, łącznie z uznawaniem Boga Starego Testamentu za złego demiurga czy też szatana. Jak zauważa wspomniany rabin L. I. Newman “wczesny gnostycyzm posiadał swe skrzydło judaizujące i podjęto wiele prób dokonania synkretyzmu między judaizmem a gnozą. Istniał nawet w judaizmie, mimo jego monoteistycznego ukierunkowania, rodzimy dualizm, oparty na materiałach z hagad (…) Perski dualizm wywarł wpływ na myśl biblijną [żydowską] i talmudyczną i spowodował rozważanie, jeśli nie akceptację pewnych wątków dualistycznych.” Newman kreśli paralelę między dualizmem katarskim a współczesną kabałą. Rabin Lewis Browne w swojej książce Dziwniejsze niż fikcja (Stranger than Fiction) podkreśla: “gdybyśmy poznali w pełni prawdę, prawdopodobnie okazałoby się że uczeni żydzi prowansalscy byli w znacznej części odpowiedzialni za istnienie tej wolnomyślicielskiej sekty [tj. albigensów]. Doktryny, które od lat żydzi szerzyli w tej ziemi mogły jedynie pomóc w podważeniu siły Kościoła.” Znany nam skądinąd historyk żydowski Heinrich Graetz w swojej Historii żydów pisze bez ogródek: “Albigensi w południowej Francji, określani jako heretycy i którzy byli najbardziej stanowczymi przeciwnikami papiestwa, przyswoili sobie tę wrogość z kontaktów z wykształconymi żydami. Wśród owych albigensów istniała sekta, która bez wahania głosiła Prawo Żydowskie jako lepsze niż to chrześcijańskie (…) Żydzi, ze swej strony, określali rok krucjaty przeciw albigensom [1209] jako ‘rok żałoby'”. Podobnie H. Nickerson w: The Inquisition. A political and military study of its establishment, książce analizującej m.in. szczegółowo dzieje herezji albigenskiej oraz działań podjętych przeciw niej, wskazywał że społeczność langwedocka “była bliska muzułmańskiej i poruszały nią azjatyckie, jeśli chodzi o pochodzenie, nurty – tak mahometańskie, jak żydowskie. (…) Co do żydów było ich tak wielu i tak znacznych że niektórzy kronikarze nazywali Langwedocję: ‘Judea secunda'”. Jeszcze silniejsze elementy judaizujące występowały u innych współczesnych heretyków południowej Francji tj. waldensów, którzy krytykowali kult świętych a wobec świętych wizerunków zajmowali pozycję ikonoklastyczną.

Papież Innocenty III był oczywiście świadomy że wina za sytuację w Langwedocji leży nie tylko po stronie heretyków i sprzyjających im panów świeckich oraz czynników judaizujących, lecz również – samych duchownych. Jak pisał w roku 1200 w liście dotyczącym Berengera II – arcybiskupa Narbonne, mówiono o nim “że mamona była dla niego bogiem i że szczycił się swą hańbą”. Choć był arcybiskupem przez 10 lat “ani razu nie odwiedził swojej prowincji, nawet własnej siedziby”, uprawiał też grzech symonii oraz odmówił pomocy legatom papieskim w zwalczaniu herezji (list ze stycznia 1201). Całokształt działalności tego hierarchy sprawił że legaci papiescy ogłosili jego depozycję z urzędu. Podobne kroki podjęto w stosunku do biskupa Tuluzy, którego oskarżono o symonię czyli kupczenie urzędami. Jego następcą w roku 1206 został nawrócony trubadur, cysters – Fulko z Marsylii, który ochoczo poparł akcję misyjną. Jak pisał z kolei biograf papieży średniowiecznych Horacy Mann w swoim tomie o Innocentym III “bogactwo i przepych połączone z męczącym klimatem, powodowały rozprężenie, zaś czynniki żydowskie i muzułmańskie, które od dawna miały znaczący przyczółek w Langwedocji zwalczały tworzenie silnej chrześcijańskiej opinii publicznej, która mogłaby mieć wpływ na nich (tj. feudałów) i ich wesprzeć. Zepsucie w rodzinach szlacheckich oznaczało zepsucie wśród episkopatu, gdyż wybory biskupie w znacznej mierze spoczywały w ich rękach, zaś sami biskupi wywodzili się głównie z ich szeregów. Gorszy episkopat oznaczał gorszy kler niższy, zaś kiepskie ciało kapłańskie oznaczało jeszcze gorszy krąg świeckich.” Powyższe zauważył już św. Bernard z Clairvaux, pisząc w połowie XII stulecia: “lud bez kapłanów, kapłani bez należnego im szacunku i chrześcijanie bez Chrystusa.” H. Mann cytuje też list Iwona z Narbonne do arcybiskupa Bordeaux – Geralda de Malemort będący własną apologią i odpowiedzią na oskarżenia o herezję przez legata papieskiego kard. Roberta de Courcon, opisujący taktykę albigensów, czy też ich włoskiego odpowiednika – patarenów, którzy przedostali się nawet na uniwersytet w Paryżu i działali aktywnie na rzecz pozyskania bogatych chrześcijan.

Innocenty III bez ogródek nazywał langwedockich duchownych w swoich listach “ślepymi, głuchymi psami, niezdolnymi by szczekać”, które “czynią wszystko dla pieniędzy” (cyt. za H. Mann: op. cit.) Zakonnicy porzucali habity i łamali śluby czystości. Niekiedy przechodzili drogę przeciwną do wspomnianego już Fulka – zostawali trubadurami. Biskup Stefan z Tournai (pn. Francja), który odwiedził region w roku 1181 zapamiętał wszechobecne rozwiązłość, okrucieństwo i niemoralność. Mimo to, podobnie jak podczas o 300 lat późniejszej rewolucji protestanckiej, ludowi nie przeszkadzało że za nowymi “apostołami” katarskimi stały wpływy polityczne prowadzących rozwiązłe, wystawne życie feudałów. Co więcej, herezja albigenska, atakująca małżeństwo, pozwalała zwykłym wiernym na oddawanie się żądzom na tym, stworzonym przez złego demiurga, złym świecie.

W każdym razie albigensi szybko rozprzestrzeniali się na południu dzisiejszej Francji i w roku 1167 zwołali nawet własny synod w St. Felix de Caraman, na który przybył delegat aż z Konstantynopola. W sekcie wielką karierę robiły ambitne kobiety, które mogły zostać Doskonałymi. Do ich kręgu należała żona hrabiego Tuluzy Rajmunda VI, który w roku 1195 objął rządy po swoim walczącym z herezją ojcu – Beatrycze. “Doskonałą” była również siostra hrabiego Foix Rajmunda Rogera – Esclairmunda oraz jego żona – Filipa. Opiekunem Rajmunda Rogera z Beziers (tego który zmarł w roku 1209 po zajęciu Beziers i Carcassone przez krzyżowców) był katar Bertrand de Saissac, który wsławił się tym że narzucił jednemu z klasztorów albigensa jako opata. Sam biskup Beziers odmówił wsparcia legatom papieża Innocentego III i został przez nich suspendowany. Krótko potem zamordowano go, być może w obawie przed porozumieniem z Rzymem.

Takie były okoliczności misji jaką św. Dominik Guzman podjął wśród albigensów. Jej początek wiąże się z misją dyplomatyczną, w roku 1203, którą odbył jako kanonik i subprzeor z Osmy wraz z biskupem tego miasta w Kastylii – Diego d’Acabesem, przypuszczalnie na dwór duński, w związku z planowanym małżeństwem syna Alfonsa VIII Kastylijskiego. Czasy dla Kastylii były trudne. W lipcu roku 1195 miała miejsce rzeź Kastylijczyków ze strony Maurów pod Alarcos. Armia Alfonsa VIII przestała istnieć, na placu boju legło trzech biskupów, kilku hrabiów, mistrzowie zakonów Santiago i Evora. Almohadzi poszli za ciosem i zajęli miasta Trujillo, Plasencię, Talaverę, Cuencę i Ucles. Podczas wspomnianej wyżej misji dyplomatycznej, przemierzając południową Francję, Dominik zetknął się z albigensami. Zetknął się również z próbującymi przeciwdziałać herezji legatami papieskimi – cystersami z Font Froide: Piotrem z Castelnau i Raulem, nowym biskupem Tuluzy, wspomnianym już Fulkiem, oraz człowiekiem, który w liberalnym kursie historii został głównym czarnym charakterem całej sprawy tj. opatem cysterskim Citeaux, stojącym na czele zakonu – Arnaudem, którego XIII-wieczna Pieśń o krucjacie Wilhelma z Tudeli tak opisuje (cyt. za przekładem polskim wyd. Armoryka): “człek to był prawy, pełen cnót przemożnych, przeto do powinności wzywano go zbożnych”. Jak zaobserwowali biskup Diego z Dominikiem – katarzy, mimo powiązań z kręgami władzy w Prowansji, pozyskiwali z jednej strony ludność pokazem “apostolskiego życia” to jest wędrownego głoszenia nauk a z drugiej strony – jak to wyżej wskazano – przejmowali ambitne kobiety, które dochodziły do statusu “doskonałych” tj. pozycji, z której mogły wywierać wpływ na otoczenie.. Z powyższego narodził się pomysł stosownej odpowiedzi jaką miał być przyszły Zakon Kaznodziejski to jest kaznodziejów, którzy pieszo przemierzali kraj, nauczając ludność i nie unikając debat z heretykami. Podczas swojej działalności Dominik odbył szereg takich debat, w tym sławetną z księgami w Fanjeux. Założył też klasztor żeński w Prouille u stóp Pirenejów, gdzie miały trafiać panny ze zubożałych rodzin oraz konwertytki z herezji.

W międzyczasie, świat chrześcijański przeszedł kolejny wstrząs – mimo zakazu ze strony Innocentego III rycerze zgromadzeni na wyprawę krzyżową najpierw napadli za namową wenecką Zarę (dziś: Zadar w Chorwacji) a potem wplątali się w intrygę o tron cesarski w Konstantynopolu, co zakończyło się szturmem na miasto i jego grabieżą (12 kwietnia 1204). Wśród uczestników krucjaty znaleźli się wszak i tacy, którzy posłuchali papieża i opuścili niesławną wyprawę przed tymi wydarzeniami. Należał do nich rycerz Szymon de Montfort.

Ostatnia z wielkich debat między stroną katolicką a heretykami odbyła się w roku 1207, w Pamiers, w dobrach wspomnianego już hrabiego Foix – Rajmunda Rogera. Brał w niej udział m.in. biskup Osmy a Dominik asystował. Po drugiej stronie występowali przypuszczalnie waldensi i katarzy. Do debaty włączyła się też wspomniana już “doskonała” Esclarimunda – siostra hrabiego, której jeden z katolickich kaznodziejów – ks. Szczepan z Metzu kazał wracać do kądzieli. Wcześniej, w kwietniu 1207, doszło w Montreal do dysputy z katarskim hierarchą z Tuluzy – Guilabertem. W maju tego samego roku Innocenty III pisał do Rajmunda, hrabiego Tuluzy z wezwaniem do opamiętania się, wytykając mu przypadki grabieży najemników w rejonie Arles, rabunków w klasztorach, naruszania rozejmu Bożego, tyranię i wspieranie herezji. “Pytamy się zatem ciebie” – pisał Innocenty – “cóż za szaleństwo tobą owładnęło że słuchasz tych bzdur i zachęcasz heretyków? Czy jesteś mądrzejszy niż wszyscy ci, którzy pozostają w jedności Wiary Katolickiej? Czy wszyscy ci, którzy wyznają Katolicką Prawdę są potępieni a ci zbawieni, którzy uznają owe próżne i fałszywe doktryny?” Jak wskazywał dalej papież z powodu owego wspierania herezji rabunków, reszcie “ponieważ na pogardę z wiary chrześcijańskiej powierzyłeś publiczne urzędy żydom (…) zatwierdzamy ogłoszony przez naszego legata [tj. Piotra z Castelnau] wyrok ekskomuniki i interdyktu wobec ciebie i twego kraju.” Potem następowało wezwanie do pokuty pod rygorem zwolnienia wasali z posłuszeństwa i odebrania hrabiemu “tych terytoriów, które dzierżył jako lenno od Kościoła Rzymskiego” (list z maja 1207 – cyt. za H. Mann: Innocenty XI). Papież oskarżył też hrabiego Rajmunda o czynienie wobec legata uwag że katarzy z łatwością wykazują wyższość swej wiary nad katolicką. Rajmund, któremu już wcześniej za rabunki mienia Kościoła Celestyn III groził ekskomuniką i interdyktem (marzec 1196), odpowiedział z jednej strony deklaracją woli pojednania, z drugiej groźbami wobec legata papieskiego gdyby ono nie nastąpiło. W tym samym roku 1207 biskup Diego opuścił Langwedocję i wrócił do Osmy, pozostawiając Dominika z organizacją działań misyjnych w Langwedocji. Powrócił za to do Langwedocji opat Arnaud, który z papieską aprobatą pozyskał do działań misyjnych w Prowansji kolejnych cysterskich zakonników, w tym – dwunastu opatów. W grudniu 1207 roku zmarł biskup Diego a nieco wcześniej znikł z kart historii legat papieski Raul.

Ekskomunika jaką Piotr z Castelnau obłożył hrabiego Tuluzy oraz interdykt jaki nałożono na jego włości, zatwierdzone, jak wyżej wspomniano przez papieża, przyspieszyła bieg wypadków. Z pewnością porozumienie Rajmunda “Dobrego” z papieżem stanowiłoby zagrożenie dla katarów. W styczniu roku 1208 nad Rodanem miała miejsce napaść na legata papieskiego i jego zabójstwo. Jak napisał Wincenty z Beauvais człowiek, który przebił włócznią Piotra z Castelnau darzył go szczególną nienawiścią i pragnął zaskarbić sobie łaski Rajmunda. Wspomniana już Pieśń Wilhelma z Tudeli głosi iż morderca był “pewny iż grafa swego okrutnie ucieszy”. Podobna sytuacja z Canterbury w roku 1170 była wciąż dość świeża w pamięci. Wprawdzie de Castelnau, w przeciwieństwie do Tomasza Becketa, nie zmarł w opinii świętości, lecz kronikarz Piotr de Vaux-Cernaiy zanotował iż Rajmund uczynił z mordercy człowieka zaufanego i obsypał go podarkami.

Papież Innocenty III listem z 10 marca 1208 odpowiedział ponowną ekskomuniką hrabiego Tuluzy, zwolnieniem jego poddanych z posłuszeństwa seniorowi oraz skierowanym do panów świeckich i duchownych płomiennym wezwaniem do krucjaty, z którą powiązał taki sam odpust jak z pielgrzymką zbrojną do Ziemi Świętej. Reakcja papieża była jak najbardziej zrozumiała. Niezależnie od mordu na swoim przedstawicielu nie mógł pozwolić by w miękkim podbrzuszu chrześcijańskiej Europy, zagrożonym nadto od południa przez znów dający znać o sobie w Hiszpanii islam, zagnieździła się na trwałe wspierana politycznie herezja godząca w podstawy porządku społecznego. Herezję tę, jak widzieliśmy np. po treści listu z roku 1207, papież wiązał m.in. z wpływami żydowskimi.

Rajmund, na wieść o gromadzeniu się krucjaty, zareagował posłaniem do Rzymu delegacji z arcybiskupem Auch na czele, dążąc do załagodzenia sprawy. Podjął także nieudaną próbę pozyskania jako mediatora Filipa Augusta francuskiego. Posłowie Rajmunda w Rzymie mieli również poskarżyć się na papieskich wysłanników, w tym zwłaszcza opata Citeaux Arnauda. Innocenty posłał do Prowansji kolejnego legata – Milona oraz kanonika z Genui Teodozjusza by wybadać możliwość pojednania Rajmunda z Kościołom. Postawiono Rajmundowi warunki pojednania – jak już wspomniano, obok żądania wygnania heretyków, zachowywania “rozejmów Bożych” oraz zwrotu zagrabionego mienia Kościoła znalazło się pośród nich żądanie usunięcia żydów z urzędów publicznych. Jako porękę wykonania warunków Rajmund miał przekazać pod pieczę Milona siedem silnych zamków. Rajmund propozycje zaaprobował i złożył przed Milonem publiczną pokutę, nawiedzając grób Piotra z Castelnau w St. Gilles, 18 czerwca 1209 roku, i “przyjmując krzyż” ale, jak się okazało, nie zamierzał ich respektować. Tymczasem, w Lyonie zbierali się uczestnicy krucjaty. Papieżowi nie udało się przekonać króla Francji do udziału, ale byli wśród nich możni panowie: baron Ille de France oraz earl Leicester – Szymon de Montfort, książę Burgundii- Odon, hrabia Nevers – Herve, hrabia Auxerre – Piotr oraz seneszal Andegawenii – Wilhelm z Roches, jak również arcybiskupi Sens i Rouen oraz biskupi Autun, Nevers, Lisieux, Bayeux, Chartres i Clermont. Pieśń o krucjacie Wilhelma z Tudeli, przypuszczalnie z przesadą, szacuje łączną liczbę krzyżowców na dwadzieścia tysięcy rycerzy i pieszych oraz dwieście tysięcy towarzyszących im “ciurów” czy też ribaldów.

W Valence dołączył do nich Rajmund z Tuluzy i wyprawa udała się pod główny ośrodek wsparcia herezji czyli Beziers, którym władał wspominany już Rajmund Roger, 23-letni wychowanek katarów. Wyszedł on krucjacie naprzeciw do Montpellier, lecz odmówiono mu pokoju, choć pozwolono odjechać. Pieśń o krucjacie wspomina że atak na kuzyna zaproponował sam Rajmund z Tuluzy aby odwrócić zagrożenie od własnych włości. Beziers było dobrze umocnione, dogodnie położone na wzgórzu i obsadzone najemnikami, choć młody wicehrabia umknął do Carcassone, jak podaje Wilhelm z Tudeli – razem z żydami z Beziers. Mieszkańcy Beziers odmówili krzyżowcom poddania się i postanowili się bronić. Dokonali wypadu i zabili na moście jednego z krzyżowców. I wtedy nastąpiła rzecz niespodziewana – ową wycieczkę nie tylko odparto, lecz owi ciurowie (ribaldi), najprawdopodobniej bez rozkazów, przypuścili kontratak i wtargnęli w obręb murów Beziers. Nastąpiła rzeź mieszkańców (22 lipca 1209). To właśnie z tym wydarzeniem wiąże się plotka przekazana przez Cezara z Heisterbach o rzekomych słowach Arnauda Amalryka: Zabijcie wszystkich – Bóg rozpozna swoich, tak często powtarzanych przez liberałów i modernistów, także spośród dzisiejszych dominikanów (por. np. niedawny filipiński film o Dominiku Guzmanie). W dzisiejszych analizach wskazuje się (por. np. L. W. Marvin: The Occitan War) że w późniejszym okresie opat Arnaud dawał katarom, którzy się poddali szanse na wyrzeczenie się herezji, co poddaje w wątpliwość relację mnicha z Heisterbach oraz że zdobycie Beziers miało najprawdopodobniej charakter “spontaniczny” tj. bez rozkazów zaskoczonych rozwojem wypadków przywódców krucjaty. W relacjach pojawia się również wątek sugerujący podpalenie miasta przez wspomnianych ribaldów w obawie przed pozbawieniem ich łupów. W pożarze spłonęła m.in. miejscowa katedra św. Nazarusa. Nie można również zaprzeczyć że w relacjach o rzezi w Beziers przewija się motyw pomsty Bożej na wzór starotestamentalny.

W każdym razie, szybki upadek Beziers i masakra jaka potem nastąpiła przeraziły okolicę i kolejne zamki zaczęły się poddawać. 15 sierpnia, po krótkiej obronie poddało się krzyżowcom potężne Carcassone. Podczas oblężenia, za Rajmundem Rogerem interweniował przybyły osobiście pod mury miasta król Aragonii Piotr II, zaniepokojony możliwością dostania się Langwedocji pod wpływy Franków. Piotr, który otrzymał wcześniej od Innocentego III tytuł “pierwszego chorążego Kościoła” uzyskał od przywódców krucjaty jedynie zgodę na możliwość odjazdu wicehrabiego wolnym w zamian za bezwarunkowe poddanie miasta, na co z kolei nie zgodził się wicehrabia Beziers. Spodziewał się że krzyżowcy odstąpią od oblężenia z uwagi na brak wody i zaopatrzenia i, pewny siebie, nazwał krzyżowców “diabłami w ludzkiej postaci”. Mieszkańcy miasta wykazali większy rozsądek i w zamian za wolność wydali Carcassonne i wicehrabiego oblegającym. Rajmund Roger zmarł wkrótce w niewoli, co wywołało problem następstwa na niebezpiecznym terenie. Nadto, po zajęciu miasta znaczna część krzyżowców uznała zadanie za wykonane i rozpoczęła powrót z krucjaty. W Carcassonne pozostał z niewielkimi siłami Szymon de Montfort, który przyjął tytuł wicehrabiego, pisząc o pomoc do papieża: “heretycy, uciekając pozostawili opuszczonymi wiele swych fortec lecz nadal dzierżą te znaczniejsze”. Znaczna część tych twierdz znajdowała się w górskim, trudnym terenie. Krzyżowców opuścił też Rajmund z Tuluzy i został ekskomunikowany przez synod w Awinionie (wrzesień 1209), co spowodowało że postanowił osobiście wybrać się do Rzymu. Innocenty przekazał sprawę zjazdy w St. Gilles, który zauważył że hrabia nie dotrzymał złożonych przysiąg. W roku 1211 zjazdy w Narbonne i Montpellier ponownie ogłosiły jego ekskomunikę, co potwierdził papież. Między de Montfortem, który uzyskał uznanie swego nowego tytułu przez papieża a Rajmundem z Tuluzy, popieranym przez króla Aragonii, odmawiającym uznania earla Leicester jako wicehrabiego Beziers i Carcassonne, trwała cicha wojna dyplomatyczna. Rajmund posiadał w niej argumenty także wobec papieża – był władcą dziedzicznym i wypełnił część przyjętych w roku 1209 warunków. Owe negocjacje Rajmunda z Tuluzy wykorzystywał też biskup Tuluzy, wspomniany już Fulko, który zorganizował w mieście świeckie bractwo, które miało działać przeciw herezji i lichwie. Z krzyżowcami zerwał natomiast hrabia Foix – Rajmund Roger, który również szukał protekcji u Piotra Aragońskiego. Pojawił się on na zjeździe w Narbonne, w grudniu roku 1210, gdzie byli obecni także legaci papiescy, de Montfort i Rajmund z Tuluzy. Jego upór przed porozumieniem z Kościołem (proponowano mu zwrot wszystkich dóbr zajętych przez de Montforta poza Pamiers) rozgniewał w końcu króla aragońskiego i zaproponował obsadzenie Foix swym własnym wojskiem jako gwarantem dotrzymania przez Rajmunda Rogera pokoju. Piotr dążył do utrzymania równowagi, z jednej strony uzgadniając małżeństwo swego syna Piotra z córką de Montforta oraz przyjmując wreszcie od niego hołd lenny z Beziers i Carcassonne, a z drugiej wydając swą siostrę za owdowiałego Rajmunda z Tuluzy. Warto nadmienić że o tym władcy The Jewish Encyclopedia (1906) pisze że stale znajdował się w długach co powodowało konieczność zapożyczania się u żydów pod zastaw znacznej części włości i dochodów królewskich. Piotr nadał również żydom szereg przywilejów a o panowaniu jego syna Jaime Encyklopedia średniowiecznej cywilizacji żydowskiej wydawnictwa Routledge (p. 32) pisze że “wszędzie w jego królestwie występowała pomyślność i rozkwit żydów, poza krótkimi i, w ostatecznym rozrachunku nieskutecznymi próbami podjętymi przez zakon dominikanów by wtrącać się w wewnętrzne sprawy żydowskie (cenzura ksiąg, przymusowe kazania, dysputy).

Gdy trwały działania wojenne i dyplomatyczne kontredanse, Dominik Guzman kontynuował swoją działalność misyjną w Prowansji. Jak wspomina biograf św. Dominika – Humbert: “Św. Dominik, który pozostał sam (…) przez dziesięć lat bronił Wiary Katolickiej w różnych częściach Narbonne, zwłaszcza w Carcassone i Fanjeaux. Poświęcił się całkowicie zbawieniu dusz poprzez posługę nauczania i z ochotą znosił wiele zniewag oraz wiele upokorzeń i cierpienia w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa.” Opisuje również jak Dominik spośród pojmanych i uznanych za winnych heretyków, którzy mieli zostać wydani świeckiemu ramieniu, wyłuskał jednego, który potem, po wielu latach miał wstąpić do zakonu dominikanów. Z ówczesnych dokumentów wynika iż Dominik posiadał uprawnienia nadane przez opata Citeaux Arnolda Amalryka do dokonywania pojednania heretyków z Kościołem. Wśród pokuty jaka była im udzielana znajdowały się kilkuletnie posty, publiczne akty penitenta (np. biczowanie), noszenie zakonnego habitu, odmawianie przepisanych modlitw, wstrzemięźliwość seksualna i codzienne uczestniczenie w Mszy Św. pod rygorem uznania w razie uchybień że nastąpił powrót do herezji. Oprócz tego biografowie świętego Dominika, w tym Jordan i Humbert, notują jego przyjaźń z Szymonem z Montfortu, którego synowi Amalrykowi asystował przy sakramencie małżeństwa i którego córkę ochrzcił.

W roku 1211 de Montfort zajął zamki Cabaret i Lavaur, czemu usiłował przeciwdziałać Rajmund z Tuluzy, wchodząc w konflikt z biskupem Fulkiem, który opuścił miasto. Podczas oblężenia Lavaur odnajdujemy tam św. Dominika wraz z innymi licznymi duchownymi. De Montfort postanowił teraz ruszyć przeciw Tuluzie, gdzie Rajmund na pokaz wznosił nową nawę katedry. Umocnienia miasta okazały się zbyt potężne i wicehrabia Beziers po trzech tygodniach wycofał się, pustosząc ziemię hrabiego Foix. Wcześniej pod murami doszło do ceremonii, której świadkiem był “brat Dominik – kaznodzieja” to jest wypowiedzenia przez biskupa Cahors posłuszeństwa Rajmundowi i złożenia hołdu lennego de Montfortowi. Po wycofaniu się krzyżowców Rajmund, wspomagany przez hrabiego Foix, podjął ofensywę przeciw Castelnaudary.

Piotr Aragoński tymczasem był zajęty w Hiszpanii. W roku 1211 Mahomet al-Nasir przybył z Afryki do Hiszpanii. z silną armią i zajął twierdzę zakonu Calatrava – zamek Salvatierra. Innocenty III wezwał chrześcijańskie królestwa do współpracy, co zaowocowało sukcesem pod Las Navas de Tolosa w roku następnym. Podczas tej kampanii Piotrowi towarzyszył Arnold Amalryk, od niedawna – arcybiskup Narbonne. W tym samym roku de Montfort zajął m.in. Moissac, Garonne i Muret. Zrozpaczony Rajmund z Tuluzy postanowił otwarcie uznać aragońskiego monarchę za swego suwerena. W odpowiedzi Piotr wstawił się za nim w Rzymie. W styczniu roku 1213 zjazd w Lavaur wysłuchał obrony hrabiego Tuluzy przez Piotra, lecz postanowiło pozostawić decyzję papieżowi. W tym samym miesiącu starania Piotra w Rzymie odniosły skutek i papież poinformował Szymona de Montfort by zachowywał swoje obowiązki lenne wobec bohatera spod Las Navas de Tolosa oraz zwrócił ziemie zabrane innym wasalom króla Aragonii (chodziło o dobra w hrabstwach Tuluzy, Foix oraz wicehrabstwie Bearn). Innocenty w liście do Arnauda Amalryka podkreślał jednocześnie że uspokojenie sytuacji w Langwedocji jest konieczne w uwagi na chrześcijan w Hiszpanii i Ziemi Świętej, zagrożonych przez islam. Z korespondencji wynika że Piotr Aragoński obiecał papieżowi że Rajmund zmyje swe winy jako krzyżowiec w Hiszpanii lub Palestynie.

De Montfort i zebrani w Lavaur, w tym także Arnold Amalryk i inni biskupi, odpowiedzieli skargą do Rzymu na czyny Rajmunda, m.in. zabójstwa ponad tysiąca duchownych i świeckich krzyżowców oraz uwięzienie opatów Montauban i Moissac, układy z ekskomunikowanymi Janem Bez Ziemi i Ottonem z Brunszwiku a także sułtanem Maroka oraz rabunki w dobrach kościelnych. Biskup Tuluzy Fulko oraz biskup Carcassonne udali się do Paryża po wsparcie króla Filipa Augusta – tą drugą diecezją pod nieobecność ordynariusza administrował Dominik Guzman.

Po wysłuchaniu skarg Innocenty na początku czerwca 1213 roku wysłał listy do Piotra, Szymona, Arnolda Amalryka i Fulka z Tuluzy. Jak pisał dyplomaci z południa zataili przed nim prawdę zatem wycofuje swoją protekcję nad Tuluzą oraz panami z Foix i Bearn. Wezwał też Aragończyka by porzucił sprawę Rajmunda z Tuluzy jako sprzyjającego herezji i nie występował przeciw de Montfortowi. Wszystko nieuchronnie zmierzało do tragedii – zanim list ów dotarł do króla Aragonii bohater spod Las Navas de Tolosa postanowił wystąpić zbrojnie w obronie hrabiego Tuluzy oraz hrabiego Foix. Mimo iż poselstwo de Montforta przekazało mu list papieski z 1 czerwca, z nakazem powstrzymania się od działań na rzecz langwedockich wielmożów, kontynuował wyprawę, licząc, z uwagi na olbrzymią przewagę, na szybki sukces militarny.

12 września 1213 roku Piotr Aragoński starł się ze znacznie mniej licznymi oddziałami de Montforta pod Muret, który zamierzał zdobyć… i legł na polu bitwy. Rajmund z Tuluzy uciekł na tereny pod kontrolą króla Anglii – Jana Bez Ziemi, którego teraz obrał za patrona i złożył mu hołd. De Montfort zajął niemal całą Langwedocję, oprócz Tuluzy. Pod Muret odnajdujemy przebywającego wciąż w Langwedocji św. Dominika Guzmana razem z siedmioma biskupami i kilkoma cysterskimi zakonnikami, którzy modlili się o zwycięstwo szczupłych sił krzyżowców, z którymi wicehrabia Beziers wyruszył pod Muret. W opactwie cysterskim Boulbonne Szymon złożył symbolicznie swój miecz na ołtarzu. Miejscowemu zakrystianowi pokazał przejęty list króla Piotra do kochanki, żony langwedockiego barona, w którym monarcha zwierzał się że musi przepędzić “Francuzów”. “Nie lękam się tego króla” – oświadczył zdumionemu cystersowi – “który przeciwstawia się dziełu Bożemu ze względu na nierządnicę.” Podczas odprawionej Mszy ponownie ogłoszono ekskomunikę hrabiów Tuluzy, Foix i Comminges oraz wszystkich, którzy wystąpią przeciw krucjacie. Równolegle biskup Fulko wysłał do Piotra emisariusza z próbą rozmów pokojowych, lecz ten wrócił z niczym. Aragończyk był pewny zwycięstwa i przegrał wszystko, w tym swoje życie.

W roku 1215 miał miejsce Sobór Laterański IV, którego, wspomniane już dekrety nakazały m.in. oddzielenie żydów (od chrześcijan) i zakazały chrześcijańskim władcom powierzania im urzędów. Jak wspomniano – na decyzję Innocentego III przypuszczalnie miały wpływ współczesne wydarzenia w Langwedocji, w tym udział żydowskiej gnozy w rozwoju herezji katarskiej. Dominik wyruszył wówczas wraz z biskupem Tuluzy do Rzymu w nadziei uzyskania aprobaty dla swego zgromadzenia.

Tymczasem papież Innocenty wysłał do Langwedocji kardynała-diakona Piotra oraz kardynała Roberta de Courcon by wybadali możliwość pokojowego zakończenia sprawy. Synod w Montpellier roku 1215 postanowił pozbawić Rajmunda hrabstwa Tuluzy i przyznać jej de Montfortowi. Walki trwały jednak i w czerwcu roku 1218, podczas oblężenia Tuluzy, legł rażony kamieniem z miasta de Montfort, zaś hrabstwo Tuluzy odzyskał Rajmund VII jako poddany króla Francji – już Ludwika IX Świętego. Jego ojciec, Ludwik VIII postanowił zaangażować się w sprawy langwedockie i w roku 1226 wyruszył z wyprawą, w trakcie której zmarł. Rajmund VII pozwolił dominikanom na działalność kaznodziejską w Tuluzie przeciw heretykom. Wspomniany na wstępie traktat paryski z kwietnia 1229 regulował sytuację polityczną, lecz nie kończył walki z herezją. Do Prowansji weszła teraz znienawidzona przez heretyków prowadzona przez dominikanów Inkwizycja.


El Greco – Modlitwa św. Dominika, koniec XVI w.
V.R.S. udostępnia to
338
4 sierpnia - Świętego Dominika Guzmana, założyciela Zakonu Kaznodziejskiego