Maxymilian N
132,3 tys.

Nie Rosja, ale Sowiety

Wiadomo sic

/ 04.05.1947

/ Londyn

/ Rok 2, Nr 18 (57)

JÓZEF MACKIEWICZ

Nie Rosja, ale Sowiety

Poniższe uwagi są nie tylko wystąpieniem „pod prąd”. Wielu, bardzo wielu, mogą nawet oburzyć. Mimo to jestem głęboko przekonany o słuszności swej tezy, zrodzonej z praktycznego zetknięcia z pierwszą okupacją sowiecką. Mógłbym o sobie powiedzieć, że 24 czerwca 1941, gdy ostatni żołnierze sowieccy opuścili Kraj, po raz pierwszy zamknąłem szeroko otwarte usta, jak je trzyma człowiek zagapiony na niezwykłe, niespodziewane, niesłychane zjawisko. Tym zjawiskiem był rozkład moralno-polityczny, któremu ulegało społeczeństwo polskie i nie-polskie pod okupacją sowiecką. Jest to przykra i ponura karta z dziejów t.zw, naszych ziem wschodnich, zajętych przez Sowiety na początku drugiej wojny światowej. Kartę tę próbowałem następnie wypełnić rękopisem, ale każdy polski wydawca odrzuca go raczej z odrazą.

Po roku owym… rozpoczęła się moja na noże kłótnia z tymi, którzy uważali się za powołanych do urabiania opinii pod okupacją niemiecką. W tym ośmieszającym mnie osamotnieniu, w okresie, w którym Berlin do spółki z Londynem (pierwszy przez swą krwawą tępotę, drugi przez swe audycje radiowe) popularyzowali w Polsce „sojusznika naszych sojuszników”, wołałem nieomal histerycznie : „Panowie ! Niemcy wskutek reakcji na brutalne szaleństwo swej polityki przeistaczają nas w bohaterów, bolszewicy w – gnój!” – „Terror Gestapo jest gorszy od terroru N.K.W.D., ale psychicznie terror niemiecki jest niczym w zestawieniu z terrorem psychicznym bolszewików !” – „Niemcy jako wróg narodu, jako niebezpieczeństwo dla narodu polskiego, to nic w porównaniu z niebezpieczeństwem bolszewickim!”. Tak mówić wtedy, była to rzecz bardzo nieprzyjemna. I niepopularna. Zdradziecka nieomal. Niebezpieczna… Niech tam!

Po latach, w r. 1947, w „Wiadomościach” (nr. 47), w artykule zatytułowanym „Metamorfozy”, świetny pisarz polski, p. Zygmunt Nowakowski, wciąż na nowo ciska pytaniami, które niewypowiedziane głośno, cisną się już od dawna na usta: „Skąd wzięto [w Polsce] aż tak wielu tak sprawnych komparsów?” – „Trudno zrozumieć nam tę wielką podaż [mowa o Bezpiece]…” – „…doprawdy, niezwykłe novum” i t.d. Słusznie się dziwi p. Nowakowski, bo on nie był pod okupacją sowiecką. A mało ludzi zdaje sobie sprawę, że większość tych, którzy byli, nie mówi całej prawdy, ale mówi to co uważa za swój patriotyczny obowiązek, co „podnosi na duchu”. Innymi słowy, wymieniając jedynie sporadyczne fragmenty, ukrywa całość. Tę właśnie rzeczywistość, o której rzec można dziś, że nam „kraj bez Quisslinga” ukazuje w postaci – kraju quisslingów.

Ale ta rzeczywistość nie jest naszą winą. System bolszewicki w ten sam sposób załatwia się i załatwi z każdym innym narodem. Tylko że, jak my i cała Europa, świat pojąć tego nie będzie w stanie, dopóki tkwi z maniackim uporem w zasadniczym, pierworodnym niejako błędzie po tej wojnie, podtrzymywanym i rozsiewanym przez – propagandę sowiecką. Z tego zasadniczego błędu biorą dopiero początek wszystkie pochodne.

*

Zaraz po kampanii wrześniowej Niemcy wydali sporo poświęconych jej książek propagandowych. M.in. ukazała się rzecz p.t. „Schlag auf Schlag”, traktująca o działalności Luftwaffe, która, jak wiadomo, od pierwszych dni opanowała sytuację. W tej książeczce znajdujemy takie uwagi: „My [powiadają o sobie] Niemcy doprowadziliśmy do tego, że w istocie kierowaliśmy sami całą obroną polską. Narzucaliśmy Polakom ich strategię. Jeżeli zależało nam, ażeby ich oddziały poszły tą a nie inną drogą, bombardowaliśmy pewne mosty, a nie bombardowaliśmy innych. Niszczyliśmy takie przejścia, po których nie chcieliśmy, żeby szli, a pozostawialiśmy nietknięte inne, którymi chcieliśmy, by maszerowali”. – Mniejsza, czy uwagi te są ścisłe i w jakim stopniu. Chodzi o to, że przywodzą na myśl pewne analogie.

Wydaje się bowiem, że dziś Sowiety kierują naszą (i nie-naszą) obroną polityczną tak jak sobie tego sami życzą. Podsuwają nam swoje koncepcje, z których wnioski przewidują z góry, a my łapiemy się na te prowokacje.

Tym manewrem, którym nieprzyjaciel opanował nasze widnokręgi polityczne, podobnie jak kiedyś opanowane były widnokręgi naszego płaskiego kraju przez Luftwaffe, stało się magiczne słowo: „Rosja”.

*

Nie chcę i nie mogę na tym miejscu zestawiać różnic dzielących Związek Sowiecki od Rosji. Wyczerpanie tematu wymagałoby grubej książki. Podjąłbym się jednak udowodnić, że nie było w Europie dwóch państw bardziej do siebie niepodobnych niż Rosja i – Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich. Identyczność ich polityk zagranicznych i aspiracji terytorialnych nie ma z tym nic wspólnego. Każdy naród z Moskwą jako stolicą miałby te same aspiracje terytorialne, nie znaczy to jednak, aby się przez to przeistaczał w „rosyjski”.

Słowo „Rosja” zamiast słowa „bolszewizm” jest dziś główną dźwignią, wspierającą politykę sowiecką na świecie. Ale od czasu, gdy wymazane zostało po rewolucji październikowej, wymyślił je na nowo nie Stalin. Wymyślił je Hitler. W swoim słynnym przemówieniu, rozpoczynającym drugą wojnę światową, wykrzyknął: „Raz tylko Niemcy prowadziły wojnę z Rosją… i nigdy już i t.d.”. Od jej chwili t.zn. od traktatu przyjaźni dwóch dyktatorów, prasa hitlerowska pisała wyłącznie: „Russland”, ciesząc się, że wojska „rosyjskie” biją Finów. Gdy o to samo i w tym czasie zżymali się Churchill i Roosevelt, mówili o tych samych wojskach: „bolszewicy”. Sytuacja uległa zabawnemu odwróceniu w r. 1941: Niemcy zaczęli nazywać Sowiety „bolszewikami”, natomiast Anglia i sojusznicy przejmują dotychczasową nomenklaturę Hitlera: „Rosja”.

Dlatego, że zarówno pierwotnie Hitler jak później Churchill i Roosevelt, każdy z kolei, musieli Związek Sowiecki jako swego sojusznika przede wszystkim spopularyzować, ustrawnić ten sojusz dla własnej i światowej opinii publicznej. Albowiem -i to wyznać sobie musimy po męsku, jakkolwiek ta prawda może się wydać przykra – Rosja nie tylko w Prusach i późniejszym cesarstwie niemieckim, ale także na Zachodzie demokratycznym była raczej popularna. Natomiast bolszewizm budził w świecie raczej odrazę. Mimo wszystkich wpływów swej czerwonej kolumny podziemnej, raczej – odrazę.

Gdyby, powiedzmy, w r. 1915 Niemcy zostały rozbite, ówczesna, przedrewolucyjna Rosja otrzymałaby w Europie nie wiele mniej a w Azji więcej, niż dziś otrzymali bolszewicy. Dlatego dziwić się wypada, że
ludzie, przezywający Sowiety „Rosją”, dochodzą do załamywania rąk nad jej europejskimi nabytkami, skoro „Rosji” przyznane one były już przed trzydziestu laty przez tych samych sojuszników.

Stalin, wychodząc na arenę międzynarodową, słusznie ocenił nastroje. Nie tylko więc nie sprzeciwił się, że Hitler mówił doń „Rosja”, ale uznał, że jest to termin do wygrania. A następnie, już w sojuszu z zachodnimi demokracjami, zbudował na tym terminie całą koncepcję.

Istnieje mnóstwo świadectw, dokumentów, relacji, stwierdzających z absolutną pewnością, że „rosyjskość”, rozwinięta przez Sowiety w okresie wojny (nie będę tu przytaczał długiej listy jej zewnętrznych objawów), była wyłącznie i tylko manewrem obliczonym na propagandę zewnętrzną, a nie na żadne zjednanie „opinii wewnętrznej”, ponieważ żadnej opinii w Sowietach nie było i nie ma. Wewnętrzna struktura bolszewicka, zarówno z ducha jak ciała, nie uległa żadnej zmianie.

Gdyby nawet uległa tej zmianie, nie leżałoby nigdy w naszym interesie kolportowanie słowa „Rosja”, gdyż słowo to usposabia mocarstwa zachodnie do Sowietów raczej przychylnie, uspakaja je i usypia ich nieufność, o co właśnie chodzi Moskwie, podczas gdy termin „bolszewizm” wzbudza wyraźny niepokój.
"Nie Rosja, ale Sowiety" - J. Mackiewicz, 1947 rok
*
Maxymilian N udostępnia to
1,5 tys.
Obecnie mamy podmiane społeczeństwa polskiego na Europejczyków, to ten sam proces co
podmiana społeczeństwa carskiej Rosji na sowiecką
Piotr Piotr
Mackiewicz to rusofil
Maxymilian N
Religijność w Rosji jest mitem.Została wyrugowana przez komunizm.Podobnie tzw"wyższość moralna nad zdeprawowanym zachodem.(wskaźnik aborcji jest największy w Rosji i wschodniej części Ukrainy).Panuje tam materializm i konsumpcjonizm tak samo jak na zachodzie.Populacje narodu trapią liczne nałogi i brak szacunku dla luckiego życia.Najbardziej popularną subkulturą jest mafia.Kto się zwiódł propagandom …Więcej
Religijność w Rosji jest mitem.Została wyrugowana przez komunizm.Podobnie tzw"wyższość moralna nad zdeprawowanym zachodem.(wskaźnik aborcji jest największy w Rosji i wschodniej części Ukrainy).Panuje tam materializm i konsumpcjonizm tak samo jak na zachodzie.Populacje narodu trapią liczne nałogi i brak szacunku dla luckiego życia.Najbardziej popularną subkulturą jest mafia.Kto się zwiódł propagandom pobożności"Putina".Wybiera między lucyferem a belzebubem,czyli Zełeńskim.
Maxymilian N
Obecnie mamy podmiane społeczeństwa polskiego na Europejczyków, to ten sam proces co
podmiana społeczeństwa carskiej Rosji na sowiecką