22Cecylia
1303

Ekumenizm a prawda

Podczas dyskusji na fb zaproponowałem mojemu rozmówcy pastorowi Pawłowi Bartosikowi (Ewangeliczny Kościół Reformowany) pewien eksperyment intelektualny. Co prawda Marcin Luter stwierdził w jednym swoim kazaniu, że „rozum to jest największa k… diabelska; z natury swojej i sposobu bycia jest szkodliwą k…; jest prostytutką, prawdziwą k… diabelską, k… zeżartą przez świerzb i trąd, którą powinno się zdeptać nogami i zniszczyć ją i jej mądrość… Rzuć jej w twarz plugastwo, aby ją oszpecić. Rozum jest utopiony i powinien być utopiony w Chrzcie…” (za: J. Maritain, Trzej reformatorzy. Luter, Kartezjusz, Rousseau, tłum. K. Michalski, Warszawa-Ząbki 2005). Niemniej postarajmy się i my przejść pewną drogę, trzymając się zasady znanej z logiki, tj. zasady niesprzeczności.

Wygląda to na pierwszy rzut oka na skomplikowane, ale studenci pierwszego roku filozofii czy prawa muszą sobie z tym radzić, więc ufam, że Czytelnicy także podołają. Tę prostą zasadę można i należy zastosować do faktów historycznych, co do których także nie ma sporu. Otóż Jezus Chrystus założył swój Kościół tu na ziemi. Apostołowie poszli na krańce świata, zakładali wspólnoty. Ten stan rzeczy trwał do XVI wieku (pomijam tu z założenia schizmę wschodnią).
Pomijam także przyczyny protestu Lutra. Skupiam się na niepodważalnych faktach historycznych. W 1517 roku augustianin, ks. Marcin Luter rozpoczyna swoje dzieło reformy. W jego wyniku m. in. dochodzi do wniosku, że istnieją dwa sakramenty (Chrzest i Wieczerza Pańska). Zaznaczyłem, że „w porywach dwa” sakramenty, ponieważ z punktu widzenia katolickiego, jeśli nie ma kapłaństwa sakramentalnego, nie ma także realnej Obecności, ale dla uproszczenia przyjmijmy, że są te dwa sakramenty.
Zachodzi więc pytanie (zgodnie z zasadą niesprzeczności) czy prawdę głosił i głosi Kościół katolicki czy Marcin Luter. Mamy więc dwa sprzeczne zdania o tej samej rzeczywistości (p). Logika wskazuje, że w takim przypadku albo jedno zdanie jest prawdziwe, albo żadne. Każda z odpowiedzi pociąga za sobą konsekwencje:
Pastor Bartosik odpowiedział na to w ten sposób (dyskusja jest publicznie dostępna, więc pozwalam sobie zacytować bez pytania autora):
„Kościół do XVI w. to też mój Kościół. I Lutra i Kalwina. Niedoskonały, czasami błądzący w pewnych kwestiach, ale trwający. Jezus obiecał wytrwanie, a nie bezbłędność Kościoła. Do XVI w. nasza historia się nie różni. Różni nas historia od reformacji. Reformatorzy debatując o cechach prawdziwego Kościoła uzasadniali, że to rzymsko-katolickie skrzydło Kościoła Powszechnego porzuciło dziedzictwo doktorów, ojców, biskupów i synodów starożytnego Kościoła. To KRK stał się nowinkarzem porzucając spuściznę teologiczną zawartą w Piśmie, ale i pismach patrystycznych. (…) Kościół się mylił w pewnych kwestiach, a w innych nie„[podkreślenia moje].
A więc pastor Bartosik godzi się na współistnienie prawdy i fałszu jednocześnie (jest to zupełnie zrozumiałe biorąc pod uwagę, że sam Luter głosił, że „Bóg musi najpierw stać się diabłem”. O tym i o całym załamaniu się myśli metafizycznej u Lutra mówi ks. prof. Guz w filmiku poniżej). Z konieczności logicznej musi także przyjmować, że 1517 lat Bóg w swoim niepodzielonym Kościele wprowadzał wiernych w błąd (przynajmniej częściowy). Stąd rodzą się inne pytania np. skąd w takim razie dziesiątki tysięcy wyznań czy grup protestanckich i które z nich głoszą prawdę (i jakie jest, jeśli w ogóle jest) kryterium prawdy. Ostatecznie można dojść do obrazu Boga, który XVI wieków bawi się z ludźmi w kotka i myszkę (tu trochę prawdy, tam odrobina kłamstwa), albo Boga, który sam sobie zaprzecza (skoro jeden Duch mówi i przemawia we wszystkich wspólnotach, które mają sprzeczne ze sobą „dogmaty” czy wskazania moralne).
Owe konsekwencje (które w zaczątkach wyraził sam pastor Bartosik) prowadzą do wniosku, że prawda nie może być w nauce Lutra a tym bardziej w naukach tysięcy odłamów protestanckich. Znajduje się ona w Kościele katolickim. Stąd zawsze rozumiano ekumenizm jako wezwanie do powrotu „braci odłączonych” do wspólnoty z Kościołem katolickim.
Ekumenizm encyklik Satis cognitum Leona XIII i Mortalium animos Piusa XI (obie pominięte całkowicie w dokumentach II Soboru Watykańskiego) szedł zgodnie z zasadą niesprzeczności, czyli od fałszu do prawdy. W rozumieniu współczesnym zarówno katolicy jak i protestanci zmierzają ku prawdzie (co logicznie implikuje, że oba wyznania tej prawdy nie posiadają). W ten sposób Kościół katolicki odchodzi od nauki głoszonej przez wieki, ale i sami protestanci przyjmując taki punkt widzenia, stwierdzają, że nie mają i nie znają prawdy. To stoi w radykalnej sprzeczności ze słowami samego Lutra:
„Nie godzę się, aby moja nauka mogła podlegać jakiemukolwiek osądowi, nawet anielskiemu. Kto nie przyjmie mojej nauki, nie może zostać zbawionym” (za: J. Maritain…).
Wnioski wyprowadzone z takiego rozumowania są tragiczne.
Skoro wszyscy kierujemy się ku prawdzie, ku Chrystusowi i są w naszej nauce elementy prawdy i fałszu jednocześnie, to jakie mamy prawo wymagać od ludzi posłuszeństwa w sprawach wiary i moralności?

Jeśli nie ma prawdy ani w Kościele katolickim ani tysiącach wyznań protestanckich (bo wszyscy dopiero nawracamy się do Jezusa), to dajmy sobie spokój z nauczaniem (bo czego mamy nauczać?) Jeśli On, który sam o sobie powiedział, że jest „drogą, prawdą i życiem” nie zostawił nam drogi, prawdy i swojego życia w Kościele katolickim, to rozwiążmy to kółko rybackie założone tysiące lat temu i zajmijmy się czymś pożyteczniejszym.
Jeśli ktoś uczciwie szuka prawdy, znajdzie ją w Kościele katolickim.
O J. H. Newmanie, anglikaninie, już pisałem, więc powtórzę tylko, że jeszcze przed nawróceniem postanowił zbadać gdzie znajduje się depozyt wiary. Owocem tego poszukiwania jest nie najłatwiejsza książka „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”.
Drugi autor jest nieco przystępniejszy w formie i czasie. Mam na myśli Scotta Hahna. Wychowany w tradycji ewangelickiej zaczął intensywnie szukać i pokonywać stereotypy. Jego żona, która także studiowała teologię, za temat swojej pracy wzięła problem antykoncepcji. Odkryła, że do 1930 roku wszystkie wyznania chrześcijańskie zgodnie odrzucały antykoncepcję jako niezgodną z Pismem. Później tylko Kościół katolicki pozostał wierny temu przekonaniu. Inne wspólnoty w mniejszym lub większym stopniu zaczęły dopuszczać stosowanie antykoncepcji. Scott zagłębiał się w Pismo, uczył się greki i hebrajskiego, stał się pastorem. We własnej lekturze i w rozmowach ze studentami zauważył, że Luter i Kalwin mylili się w wielu kwestiach. Owocem tego poszukiwania jest książka małżeństwa Hahnów (oboje się nawrócili): Scott i Kimberly Hahn, W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła katolickiego.
„Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową.Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 6-9)

www.youtube.com/watch

DELURSKI.PL
22Cecylia
Zachodzi więc pytanie (zgodnie z zasadą niesprzeczności) czy prawdę głosił i głosi Kościół katolicki czy Marcin Luter. Mamy więc dwa sprzeczne zdania o tej samej rzeczywistości (p). Logika wskazuje, że w takim przypadku albo jedno zdanie jest prawdziwe, albo żadne. Każda z odpowiedzi pociąga za sobą konsekwencje: