JAG skazuje sędziów Sądu Najwyższego Kolorado za zdradę stanu.
![](https://seedus2043.gloriatv.net/storage1/jhpccfg2ltnjdynaoyczi32g0b6skevbcbf0uow.webp?scale=on&secure=cWEKJ80TeIS3LVlaMSyheg&expires=1719740190)
Oświadczenia wstępne w sprawie JAG przeciwko Richardowi L. Gabrielowi, Melissie Hart, Monice Márquez i Williamowi W. Hoodowi odbyły się w piątek rano w południowej sali sądowej GITMO, a wszyscy czterej oskarżeni siedzieli obok siebie i byli reprezentowani przez adwokata wyznaczonego przez JAG który ostrzegł ich, aby nie wywoływali gniewu wiceadmirała Darse E. Crandalla.
Admirał przekonująco powiedział czteroosobowemu panelowi, że JAG nie musi udowadniać winy sędziów, ponieważ ich rażące lekceważenie Konstytucji już ponad wszelką wątpliwość ustaliło winę.
„Gdyby zatrzymani byli niewinni, Sąd Najwyższy podtrzymałby ich decyzję. Gdyby byli niewinni, nie uciekliby z kraju. Nie musielibyśmy ich ścigać, gdyby byli niewinni” – powiedział.
Powiedział, że wśród sędziów występuje nieuleczalny przypadek syndromu zaburzenia Trumpa, który przerodził się w śmiertelną nienawiść do Trumpa, jego rodziny, zwolenników, Ameryki i konstytucji.
„Przeczesywali Konstytucję grzebieniem o drobnych zębach, szukając luk, które mogliby wykorzystać, które pozwoliłyby im zakazać prezydentowi Trumpowi. Nie znajdując żadnego, wspólnie, świadomie, zdecydowali się błędnie zinterpretować przyczynę wykluczenia, aby pasowała do ich programu, odmawiając obywatelom Kolorado konstytucyjnego prawa do głosowania na Trumpa. Zdrada. Ingerencja w wybory. Zamiar oszukania Stanów Zjednoczonych. Zatrzymani muszą zostać uznani za winnych tych zarzutów” – gniewnie ogłosił admirał.
Kiedy mówił, więźniowie ubrani w ognisto pomarańczowe kombinezony i chromowane kajdanki wpatrywali się z przygnębieniem w blat biurka, na którym leżały płasko dłonie, a palce były rozłożone i sztywne. Złożyli śluby milczenia i wysłuchali zarzutów admirała z zaskakującym spokojem. Ich obrońca, chudy mężczyzna o pociągłej twarzy, który przeprosił sąd za stawienie się z opatrunkiem na brodzie – skaleczył się tego ranka podczas golenia – wniósł o natychmiastowy unieważnienie procesu na tej podstawie, że ich „uczucia” do Trumpa nie podlegały ściganiu, a błędna interpretacja art. 3 14. poprawki do Konstytucji była „nieszkodliwym błędem”.
„Admirale Crandall, sir, JAG powinien zakończyć tę sprawę bez zwłoki. Jeśli nie, konieczna jest zmiana miejsca. Jeśli moim klientom mają zostać postawione zarzuty, niech sąd Dystryktu Kolumbii zajmie się tą sprawą” – powiedział obrońca.
„Cóż, wygląda na to, że jest wśród nas komik wyznaczony przez sąd” – zwrócił się do panelu admirał Crandall. „Nie będzie żadnego unieważnienia procesu ani zmiany miejsca. Trybunał ten był uprawniony do rozstrzygnięcia losu zatrzymanych. Fakty w tej sprawie są niezaprzeczalne. Zatrzymani twierdzili, że zdyskwalifikowali prezydenta Trumpa ze względu na jego działalność powstańczą, jednak nigdy nie postawiono mu zarzutów o popełnienie tego przestępstwa. Panel miał wystarczająco dużo czasu, aby przejrzeć 14. Poprawkę i…
„Z całym szacunkiem, admirale, ten panel, jestem pewien, że dobrzy funkcjonariusze, nie składa się z prawników. Nie mają kwalifikacji, aby prawnie interpretować Konstytucję” – stwierdził obrońca.
"Nie zgadzam się. Funkcjonariusze ci złożyli przysięgę przestrzegania Konstytucji, która ich kwalifikuje. A zanim wokeizm zainfekował system edukacji, każde dziecko powyżej 12 roku życia rozumiało Konstytucję. Niestosowne jest z twojej strony osądzanie ich umiejętności czytania ze zrozumieniem, radco – zbeształ go admirał.
Nie wiadomo skąd zatrzymana Monica Márquez, najwyraźniej najsłabsze ogniwo, zaczęła niekontrolowanie szlochać i przerywając ciszę, oświadczyła, że jej współoskarżeni wyłudzili jej współpracę w skreśleniu nazwiska Trumpa z prawyborów. „Nie chciałam, ale mnie zmusili!” płakała.
Jej wybuch wywołał nagany zarówno ze strony admirała Crandalla, jak i innych sędziów, przy czym admirał zażądał porządku w sądzie, a osadzony Richard Gabriel nazwał ją „pierdoloną kłamliwą suką”.
Admirał Crandall zganił obrońcę za brak kontroli nad swoimi klientami i zagroził opróżnieniem sali sądowej, jeśli pandemonium będzie się utrzymywać. Wezwał także oddział żandarmów, którzy mieli zakneblować i zapakować zatrzymanych, chyba że ci od razu zapanują nad emocjami.
Nawet paneliści chcieli włączyć się do akcji, twierdząc, że pomogą w przywróceniu porządku.
Jednak napięcie opadło, gdy strażnicy wyciągnęli i wycelowali paralizatory w niesfornych oskarżonych.
Admirał zwołał prywatne zgromadzenie z radnym i panelistami, przemawiając poza zasięgiem zatrzymanych. Następnie ogłosił, że panel wydał werdykt uznający winny wszystkich zarzutów i że zatrzymani zostaną powieszeni na śmierć 3 czerwca. Odroczył postępowanie, a strażnicy wyprowadzili skazanych z budynku.