Igor75
2665

Kanonizacja 800 męczenników; lekarz kwestionuje cud

Uzdrowienie włoskiej zakonnicy z choroby nowotworowej, które uznano za cud za wstawiennictwem 800 męczenników z Apulii, kanonizowanych przez papieża Franciszka, to zasługa nauki i terapii, jaką przeszła – uważa jej lekarz. – To nie był cud – dodaje.

W wypowiedzi dla dziennika „La Repubblica” profesor Salvatore Toma, który w latach 1979-1982 w szpitalu w Genui prowadził kurację siostry Franceski, zmarłej w 2012 roku w wieku 85 lat, zaprotestował przeciwko uznaniu jej wyzdrowienia z raka za niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia.

Po zdiagnozowaniu nowotworu włoskiej zakonnicy dawano pół roku życia – przypomniano z kolei w dokumentach Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Mowa jest w nich o tym, że do cudu doszło, gdyż siostra klaryska modliła się do męczenników z Otranto, mając przy swym łóżku urnę z ich relikwiami.

– To niezrozumiałe i niedopuszczalne, że dochodzi się do takiej konkluzji, abstrahując od moich wniosków klinicznych i naukowych – oświadczył profesor Toma, który w trakcie procesu kanonizacyjnego został przesłuchany przez prowadzące go osoby.

Onkolog opowiedział o kolejnych etapach chemioterapii i radioterapii, której poddał pacjentkę ponad 30 lat temu.

– Nie mogę uznać, że to był cud, to było wydarzenie naukowe.
Być może byliśmy wtedy dobrymi onkologami, bo eksperymentowaliśmy wówczas z nowymi terapiami – wyjaśnił. Według jego informacji organizm pacjentki reagował stopniowo pozytywnie na kurację w ciągu dwóch lat.

– Z religijnego punktu widzenia cud musi być natychmiastowy – wyjaśnił lekarz.
– Zakonnica, której postawa jako pacjentki była godna podziwu, powiedziała mi dopiero w 2004 roku, że zakonnice z jej zgromadzenia położyły relikwie koło jej łóżka.

Watykan nie zajął stanowiska wobec wypowiedzi lekarza. To, że zakwestionował on uznanie cudu, jest wydarzeniem wyjątkowym. Przy okazji innych kanonizacji i beatyfikacji nie pojawiały się tego typu protesty ze strony środowiska lekarzy.

tvp.info/…/11065957
Domino336
Beatyfikacja lub kanonizacja nie jest wyrazem jakichś emocji, lecz obiektywnym, chłodnym orzeczeniem sądowym. Dlatego Kościół przeprowadza proces, podczas którego bada, czy dana osoba rzeczywiście osiągnęła na ziemi świętość (wolność od grzechu, heroiczność cnót). Wymagany jest również cud dokonany za wstawiennictwem tej osoby. Tak jak w każdym procesie, przesłuchuje się świadków, zbiera się …Więcej
Beatyfikacja lub kanonizacja nie jest wyrazem jakichś emocji, lecz obiektywnym, chłodnym orzeczeniem sądowym. Dlatego Kościół przeprowadza proces, podczas którego bada, czy dana osoba rzeczywiście osiągnęła na ziemi świętość (wolność od grzechu, heroiczność cnót). Wymagany jest również cud dokonany za wstawiennictwem tej osoby. Tak jak w każdym procesie, przesłuchuje się świadków, zbiera się świadectwa, dokładnie analizuje się wszystkie dokumenty, słowa i pisma danej osoby. Orzeczenie musi być maksymalnie obiektywne, czyli oparte na faktach, nigdy zaś na sympatii lub fascynacji. Powtórzmy – doskonałość oznacza pełnię dobra. Jeśli więc stwierdzono by istnienie jakichś uszczerbków, to wtedy nie ma pełni, nie ma doskonałości i proces musi się zakończyć werdyktem negatywnym. Jeśli na przykład w cnotliwym życiu kandydata na ołtarze, który był kapłanem, znaleziono by jakieś zaniedbania w pełnieniu przez niego obowiązków duszpasterskich, nie może być mowy o jego beatyfikacji czy kanonizacji.
rzymskikatolik.blox.pl/…/x-Karol-Stehlin…
Igor75
– Nie mogę uznać, że to był cud, to było wydarzenie naukowe.
Być może byliśmy wtedy dobrymi onkologami, bo eksperymentowaliśmy wówczas z nowymi terapiami – wyjaśnił. Według jego informacji organizm pacjentki reagował stopniowo pozytywnie na kurację w ciągu dwóch lat.