Kozioł wyprze Baranka i wejdzie w posiadanie Cytadeli. Książę zawładnie domem - Domem pisanym dużą literą - który do niego nie należy.… W trakcie trwania wydarzenia serce każdego uczestnika musi być doskonale wypełnione nienawiścią zamiast miłości.

Intronizacja upadłego archanioła lucyfera dokonała się w Cytadeli Kościoła katolickiego 29 czerwca 1963 roku.

Był to "właściwy czas" dla spełnienia się historycznej przepowiedni. Główni aktorzy tej ceremonii doskonale wiedzieli, że tradycja satanistyczna już dawno przepowiedziała, że Czas Księcia nadejdzie wówczas, gdy papież przybierze imię Apostoła Pawła. Warunek ten - znak, że nadszedł właściwy czas - został spełniony dokładnie osiem dni temu przez wybór najnowszego następcy św. Piotra.
W tym krótkim czasie, jaki upłynął od elekcji papieża, nie dało się ukończyć skomplikowanych przygotowań; Najwyższy Trybunał zdecydował jednak, że trudno o lepszy czas na intronizację Księcia niż ten uroczysty dzień bliźniaczych książąt Cytadeli, świętych Piotra i Pawła. I nie było stosowniejszego miejsca niż Bazylika św. Pawła za Murami, usytuowana tak blisko Pałacu Apostolskiego.
jeśli Wejście Księcia miało się dokonać we właściwym czasie - każdy element celebracji ofiary kalwaryjskiej musi zostać postawiony na głowie w przebiegu tej drugiej, przeciwstawnej celebracji. Sacrum musi zostać sprofanowane. Bluźnierstwo adorowane. Bezkrwawa reprezentacja ofiary Bezimiennego Słabego musi być zastąpiona przez najwyższą i krwawą deprawację godności Bezimiennego. Wina musi stać się niewinnością. Cierpienie musi dawać radość. Łaska, skrucha, przebaczenie muszą być utopione w orgii przeciwieństw. A wszystko to musi być wykonane bezbłędnie. Sekwencja wydarzeń, znaczenie słów, waga czynności - wszystko to musi być opatrzone perfekcyjnie wykonanym świętokradztwem, ostatecznym rytuałem zdrady.

…Lecz obecnie istniał jeszcze dalszy cel polegający na przeciwstawieniu się Bezimiennemu Słabemu w jego bastionie, opanowania Cytadeli Słabego ww właściwym czasie, zapewnienie wejścia Księcia do Cytadeli jako nieodpartej siły, wyparcie strażnika Cytadeli, przejęcie pełnej władzy nad kluczami wręczonymi strażnikowi przez Słabego.

Muszą się więc odbyć dwie równoczesne celebracje. Koncelebracja mogłaby być dokonana z równym skutkiem przez braci w autoryzowanej kaplicy celującej. Gdyby wszyscy uczestnicy w obu miejscach "wzięli na cel" każdy element wydarzenia w bazylice rzymskiej, wówczas wydarzenie w całej swej pełni dokonałoby się w sposób szczególny w obszarze docelowym.

... W ciągu tych wszystkich lat wyznawcy Księcia w Rzymie osiągnęli doskonałą jedność serc i i taką samą jedność intencji z przyjacielem Stróża Leonem, biskupem kaplicy w Południowej Karolinie

Nie było na przykład potrzeby przypominania mu o wadze zasady sprzeczności, na której opiera się cała struktura kultu Archanioła. Nie mogło też być najmniejszych wątpliwości co do jego pragnienia włączenia się w ostateczną strategię tej bitwy, której celem był koniec Kościoła rzymskokatolickiego jako instytucji papieskiej, jaką była od chwili założenia jej przez Bezimiennego Słabego.

Stróż nie musiał mu nawet wyjaśniać, że ostatecznym celem operacji nie była w sensie dosłownym likwidacja rzymskiej organizacji katolickiej. Leon doskonale rozumiał, że byłoby to posunięcie znamionujące brak inteligencji i najzupełniej nieekonomiczne. O wiele lepiej było zamienić tę organizację w coś naprawdę użytecznego, zhomogenizowanie jej i przystosowanie do wielkiego światowego porządku ludzkości. Postawienie przed nią uniwersalnych humanistycznych - i tylko humanistycznych - celów.

Dwaj identycznie myślący eksperci - Stróż i amerykański biskup - ograniczyli więc konieczne ustalenia dotyczące bliźniaczych wydarzeń ceremonialnych do listy nazwisk i inwentarza rubryk.

Lista Stróża - uczestników w kaplicy rzymskiej - zawierała imiona ludzi najwyższego kalibru, wysokich rangą dostojników kościelnych i liczących się prawników. Byli to oddani słudzy Księcia w Cytadeli. Niektórzy zostali wybrani, dokooptowani, przeszkoleni i wypromowani w ciągu dziesięcioleci w ramach falangi rzymskiej, pozostali reprezentowali nowe pokolenie gotowe rozwijać program Księcia przez kolejne dziesięciolecia. Wszyscy doskonale rozumieli potrzebę pozostania w ukryciu. Reguła mówiła bowiem jasno: "Gwarancją naszego jutra jest przekonanie ludzi dzisiejszych, że my nie istniejemy".

Grafik Leona obejmujący mężczyzn i kobiety, którzy zdobyli sobie znaczącą pozycję w biznesie, rządzie i życiu społecznym, był imponujący, ku pełnemu zadowoleniu Stróża. A ofiara - dziecko - jak powiedział jego ekscelencja, będzie prawdziwym majstersztykiem złamania niewinności.

… W trakcie trwania wydarzenia serce każdego uczestnika musi być doskonale wypełnione nienawiścią zamiast miłości.
Zadośćuczynienie bólu i konsumacja muszą się wypełnić w sposób doskonały w kaplicy celującej pod przewodnictwem Leona. Autoryzacja, instrukcje i dowody - końcowe i kulminacyjne momenty właściwe na tę okazję - będzie miał honor osobiście zaaranżować w Watykanie stróż.

A jeśli każdy wypełni dokładnie to, czego wymaga reguła, Książę nareszcie skonsumuje prastary odwet nad Słabym, Bezlitosnym Wrogiem, który przez wieki paradował w przebraniu Najwyższego Miłosiernego, który widział wszystko nawet w najciemniejszych mrokach.

… W wydarzeniu intronizacji w sposób niewidoczny i bezkolizyjny dokona się doskonałe nałożenie ceremonii, w wyniku którego Książę stanie się oficjalnie utajonym członkiem Kościoła w rzymskiej Cytadeli. Intronizowany w ciemności, Książę będzie mógł pogłębiać tę ciemność, jak nigdy dotąd. Będzie to dotyczyło w jednakim stopniu przyjaciół i wrogów. Wola pogrąży się w tak głębokiej ciemności, że omroczy nawet oficjalny cel istnienia Cytadeli: wieczną adorację Bezimiennego. W samą porę - i nareszcie - Kozioł wyprze Baranka i wejdzie w posiadanie Cytadeli. Książę zawładnie domem - Domem pisanym dużą literą - który do niego nie należy.

… w Kaplicy docelowej - Bazylice św. Pawła. Na wprost ołtarza ustawiono półkolem klęczniki. W pięciu świecznikach stojących na ołtarzu pyszniły się eleganckie czarne ogarki. Na tabernakulum umieszczono srebrny pentagram i przykryto go krwawoczerwoną zasłoną. Po lewej stronie ołtarza umieszczony był tron - symbol Księcia panującego. Ściany pokryte ślicznymi freskami wyobrażającymi sceny z życia Chrystusa i Apostołów zostały zasłonięte czarnymi draperiami bramowanymi złotem w kształcie figur symbolizujących historię Księcia.

Kiedy zbliżyła się wyznaczona godzina, oddani słudzy Księcia poczęli wypełniać Cytadelę. Byli to członkowie rzymskiej falangi. Pośród nich znajdowało się kilku najwybitniejszych członków kolegium kardynalskiego, hierarchii i biurokracji

. Nawet światła czarnych świec odbijały się w jego okularach w stalowej oprawie i łysinie, jakby go chciały wyróżnić. Wybrany jako delegat międzynarodowy i nadzwyczajny pełnomocnik na ten akt intronizacji, Prusak zaniósł na ołtarz skórzany mieszek zawierający list autoryzacyjny i instrukcję, a następnie zajął miejsce na jednym z klęczników.


Jakieś pół godziny przed północą wszystkie klęczniki były już zajęte przez aktualne pokłosie tradycji Księcia, która została zaszczepiona i była kultywowana w starożytnej Cytadeli w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat. Jakkolwiek na razie ograniczona liczebnie, grupa ta pozostawała w ochronnym mroku jako ciało obce i duch pozaziemski w swym gospodarzu i zarazem ofierze. Przenikali do urzędów i działań podejmowanych przez rzymską Cytadelę, rozsiewając swoje symptomy w krwiobiegu Kościoła Powszechnego niby podskórna infekcja. Symptomy te to cynizm i indyferentyzm, przestępstwa i partactwo na wysokich posadach, lekceważenie prawdziwej doktryny, odrzucenie osądu moralnego, utrata czujności w sprawach świętych, zamazywanie podstawowych zasad tradycji oraz wyrazów i gestów, które ją przywołują.

Tacy to ludzie zgromadzili się w Watykanie na uroczystość intronizacji. I taka była ich tradycja, którą utwierdzali w kwaterze głównej światowej administracji - w rzymskiej Cytadeli. Trzymając w ręku kartki z wydrukowanym ceremoniałem, z oczami utkwionymi w ołtarz i tron, skupiając umysł i wolę, czekali w ciszy, aż wybije północ, wprowadzając ich w uroczystość świętych Piotra i Pawła, tego najważniejszego świętego dnia Rzymu.

ołtarz umieszczony w północnej części kaplicy. Na ołtarzu okazały krucyfiks, głową zwrócony na północ. O włos dalej pentagram osłonięty czerwoną zasłoną, umieszczony pomiędzy dwiema czarnymi świecami. U góry czerwona wieczna lampka żarząca się rytualnym płomieniem. Po wschodniej stronie ołtarza - klatka; a w klatce sześciotygodniowe szczenię, pod wpływem środków uspokajających czekające cierpliwie na ten krótki moment, gdy będzie użyteczne dla Księcia. Za ołtarzem - hebanowe świecie czekające, by rytualny płomień dotknął ich knotów.

Szybkie spojrzenie na ścianę południową. Na małym kredensie - kadzielnica oraz puszka zawierająca kawałki węgla drzewnego i kadzidło. Przed kredensem ustawiono czerwone i czarne kolumny, z których zwisa tarcza węża i dzwon nieskończoności. Rzut oka w kierunku wschodnim: pojemniki z ziemią, powietrzem, ogniem i wodą otaczające drugą klatkę. W klatce - gołąb, nieświadomy swego losu jako parodii nie tylko Bezimiennego Słabego, lecz całej Trójcy Świętej. Pod ścianą zachodnią pulpit i księga w gotowości. Półkole klęczników obrócone na północ, w kierunku ołtarza. Po obu stronach rzędu klęczników emblematy Wejścia: misa z piszczelami po stronie zachodniej, najbliżej drzwi; po stronie wschodniej - wschodzący księżyc i pięcioramienna gwiazda, skierowana ku górze punktami Kozła. Na każdym klęczniku kopia mszału dla każdego z uczestników.

--- Trzeci mężczyzna, ojciec Medico, siedział na ławce. Ubrany tak samo jak pozostali dwaj, trzymał na kolanach dziecko. Własną córkę Agnieszkę. Leon z zadowoleniem odnotował, że Agnieszka była spokojna i pogodzona z czekającą ją przemianą. Rzeczywiście, tym razem wydawała się gotowa. Ubrano ją w luźną białą szatę do kostek. I podobnie jak jej pieskowi zaaplikowano jej środki uspokajające mające działać do czasu, gdy zacznie się jej rola w misterium.

---
To właśnie z wnętrza tego azylu Agnieszka słyszała każde słowo wypowiadane w zakrystii w noc intronizacji. To z głębi tego azylu widziała przebijające ją twarde oczy biskupa Leona i nieruchomy wzrok arcykapłana. Znała cenę oporu. Czuła, że zabrano jej ciało z kolan ojca. Widziała światło odbijające się w okularach arcykapłana. Widziała, jak ojciec przysuwa się do niej. Widziała igłę w jego dłoni. Poczuła ukłucie. Znów poczuła działanie leku. Czuła, że ktoś ją podnosi. Lecz nadal walczyła. Walczyła, by widzieć. Walczyła z bluźnierstwem; ze skutkami gwałtu; ze śpiewami; z horrorem, który miał dopiero nadejść.
Sparaliżowana lekiem, nie mogła się nawet poruszyć; wezwała na pomoc całą swoją wolę jako jedyną broń i ponownie wyszeptała słowa oporu i udręki:

- Nie mój tatuś... Nie czyńcie krzywdy Panu Jezusowi... Nie czyńcie mi krzywdy...


DOM SMAGANY WIATREM – Malachi Martin
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA udostępnia to
3883
,,Nie czyńcie krzywdy Panu Jezusowi... Nie czyńcie mi krzywdy...''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Trzeci mężczyzna, ojciec Medico, siedział na ławce. Ubrany tak samo jak pozostali dwaj, trzymał na kolanach dziecko. Własną córkę Agnieszkę. Leon z zadowoleniem odnotował, że Agnieszka była spokojna i pogodzona z czekającą ją przemianą. Rzeczywiście, tym razem wydawała się gotowa. Ubrano ją w luźną białą szatę do kostek. I podobnie jak jej pieskowi zaaplikowano jej środki uspokajające mające …Więcej
,,Trzeci mężczyzna, ojciec Medico, siedział na ławce. Ubrany tak samo jak pozostali dwaj, trzymał na kolanach dziecko. Własną córkę Agnieszkę. Leon z zadowoleniem odnotował, że Agnieszka była spokojna i pogodzona z czekającą ją przemianą. Rzeczywiście, tym razem wydawała się gotowa. Ubrano ją w luźną białą szatę do kostek. I podobnie jak jej pieskowi zaaplikowano jej środki uspokajające mające działać do czasu, gdy zacznie się jej rola w misterium.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Straszne czasy nadchodzą, szczególnie dla Katolików, ponieważ tylko Katolicy najbardziej będą prześladowani. Katolicy powinni być, cały czas w stanie łaski uświęcającej i przygotowani w każdej chwili na dwie rzeczy 1. Przyjęcie Komunii Świętej. 2. Śmierć.
Jeszcze jeden komentarz od MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Skąd pochodzi ten cytat? Domyślam się że , że z książki ,,Zakładnicy diabła''. Zgadłam?
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
stefan bartek cichociemny
Nawróć się, bo czasu coraz mniej. Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka! A wiesz jaka może cie czekać wieczność? Nie jesteś zainteresowany poznaniem prawdy?
Zamiast zajmować się głupotami to poczytaj sobie nieprawdopodobne świadectwo lekarki, która widziała piekło! GLORIA POLO: "Trafiona przez piorun stałam u bram Nieba i piekła... OD ZŁUDZENIA DO …Więcej
stefan bartek cichociemny
Nawróć się, bo czasu coraz mniej. Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka! A wiesz jaka może cie czekać wieczność? Nie jesteś zainteresowany poznaniem prawdy?
Zamiast zajmować się głupotami to poczytaj sobie nieprawdopodobne świadectwo lekarki, która widziała piekło! GLORIA POLO: "Trafiona przez piorun stałam u bram Nieba i piekła... OD ZŁUDZENIA DO PRAWDY"
stefan bartek cichociemny
Medalik..na kolana paciorek i spać
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
@ Bartek Cichociemny
Cichociemny przestań szkalować Świętego Papieża!
Zajmij się polityką i nie zabieraj głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia!!!
"W obecnych dyskusjach o misji Jana Pawła II i jego Świętości, w których zabierają głos ludzie, którzy nie znali i nie mieli nic wspólnego z Papieżem, warto wsłuchać się w głos prawdziwych świadków jego działalności i życia, a takim jest …
Więcej
@ Bartek Cichociemny
Cichociemny przestań szkalować Świętego Papieża!
Zajmij się polityką i nie zabieraj głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia!!!

"W obecnych dyskusjach o misji Jana Pawła II i jego Świętości, w których zabierają głos ludzie, którzy nie znali i nie mieli nic wspólnego z Papieżem, warto wsłuchać się w głos prawdziwych świadków jego działalności i życia, a takim jest niewątpliwie Kard. Camillo Ruini"

Kto kwestionuje jego Świętość, jest zaślepiony uprzedzeniami i nie wie, co mówi. Szczególnie przykro, gdy takie stanowisko zajmują katolicy”.
marta1012
Piękne dzieło ks.Malachiego. Ponad 700 stron. Warto przeczytać, kopalnia wiedzy. Można zakupić w Antyku u pana Dybowskiego.