Jakich kapłanów potrzebujemy?
Kapłani dzisiaj koncentrują się na rzeczach materialnych, na pomocy biednym.
To jest ważne, ale nie najważniejsze. Zaniedbują oni nieraz modlitwę, Mszę Świętą, adorację Najświętszego Sakramentu. Stają się aktywistami, którzy robią wszystko tylko nie to, do czego zostali powołani. Nie uczą uniżenia ludzi przed Bogiem, co jest podstawą, jak słusznie zauważa ks. Jacek Bałemba, którego książkami jestem zachwycony. Postawą uniżenia jest postawa klęcząca. Postawa stojąca już jest wyrazem jakieś spoufalenia wyrastającym z pychy.
W Polsce jest wiele pięknych pieśni, które mówią o tej postawie klęczącej. Śpiewamy je, a się do nich nie stosujemy. Podchodzimy na stojąco do Komunii, a jednocześnie śpiewamy: „upadnij na kolana ludu czcią przejęty…”. Widać na tym przykładzie schizofrenię religijną.
Księża dzisiaj natomiast często nie zachowują się jak kapłani, ale pozwalają się ludziom spoufalać ze sobą, czego konsekwencją jest to, że ludzie spoufalają się także z Panem Bogiem.
Potrzebujemy kapłanów, dla których najważniejsze jest zbawienie dusz.
Kiedy kapłani zdadzą sobie z tego sprawę zaczną się zmieniać. Taki ksiądz nie będzie zaniedbywał starszych i umierających, bo dla niego ich zbawienie będzie sprawą najważniejszą. Będzie zawsze dyspozycyjny i będzie robił wszystko to, co w jego mocy.
Szansą by tak się stało są także ludzie świeccy, którzy artykułując swoje oczekiwania wobec kapłanów mogą ich skłonić do zmiany życia. Wielu księży naprawdę zaczyna myśleć i działać po katolicku pod wpływem gorliwych świeckich. Wielkie znaczenie ma także modlitwa świeckich za kapłanów. Braki kapłanów wynikają także i z braku modlitwy za nich. Potrzebujemy księży mądrych i świętych.
Śp. Maria Kominek, która mi wiele pomogła, podkreślała, że Kościół potrzebuje mądrych kapłanów, właściwie uformowanych po katolicku, bo to dopiero zaowocuje świętością. Dopiero poznając Go będziemy mogli Go pokochać. Niektórzy uważają, że wystarczy tylko modlitwa, ale tak nie jest.
To jest ważne, ale nie najważniejsze. Zaniedbują oni nieraz modlitwę, Mszę Świętą, adorację Najświętszego Sakramentu. Stają się aktywistami, którzy robią wszystko tylko nie to, do czego zostali powołani. Nie uczą uniżenia ludzi przed Bogiem, co jest podstawą, jak słusznie zauważa ks. Jacek Bałemba, którego książkami jestem zachwycony. Postawą uniżenia jest postawa klęcząca. Postawa stojąca już jest wyrazem jakieś spoufalenia wyrastającym z pychy.
W Polsce jest wiele pięknych pieśni, które mówią o tej postawie klęczącej. Śpiewamy je, a się do nich nie stosujemy. Podchodzimy na stojąco do Komunii, a jednocześnie śpiewamy: „upadnij na kolana ludu czcią przejęty…”. Widać na tym przykładzie schizofrenię religijną.
Księża dzisiaj natomiast często nie zachowują się jak kapłani, ale pozwalają się ludziom spoufalać ze sobą, czego konsekwencją jest to, że ludzie spoufalają się także z Panem Bogiem.
Potrzebujemy kapłanów, dla których najważniejsze jest zbawienie dusz.
Kiedy kapłani zdadzą sobie z tego sprawę zaczną się zmieniać. Taki ksiądz nie będzie zaniedbywał starszych i umierających, bo dla niego ich zbawienie będzie sprawą najważniejszą. Będzie zawsze dyspozycyjny i będzie robił wszystko to, co w jego mocy.
Szansą by tak się stało są także ludzie świeccy, którzy artykułując swoje oczekiwania wobec kapłanów mogą ich skłonić do zmiany życia. Wielu księży naprawdę zaczyna myśleć i działać po katolicku pod wpływem gorliwych świeckich. Wielkie znaczenie ma także modlitwa świeckich za kapłanów. Braki kapłanów wynikają także i z braku modlitwy za nich. Potrzebujemy księży mądrych i świętych.
Śp. Maria Kominek, która mi wiele pomogła, podkreślała, że Kościół potrzebuje mądrych kapłanów, właściwie uformowanych po katolicku, bo to dopiero zaowocuje świętością. Dopiero poznając Go będziemy mogli Go pokochać. Niektórzy uważają, że wystarczy tylko modlitwa, ale tak nie jest.