ona
4346

Muzułmanka we Wrocławiu przeżywa koszmar. Atakowana, wyzywana, opluwana

Muzułmanka we Wrocławiu przeżywa koszmar. Atakowana, wyzywana, opluwana

Natalia Sawka


Karolina woli nie pokazywać twarzy, bo się boi (KORNELIA GŁOWACKA-WOLF)

Zobacz zdjęcia (5)

Jak ktoś widzi, że mam jasną cerę, to krzyczy, że się "puściłam z Arabem". Ostatnio opluł mnie 40-letni mężczyzna. Nie wiedziałam, czy mam się wycierać, czy zbierać rzeczy, które wypadły mi z torby

Z listu do redakcji wrocławskiej "Wyborczej":

"Mam na imię Karolina. Razem z mężem prowadziliśmy we Wrocławiu normalne życie. Pracowaliśmy, płaciliśmy podatki, chodziliśmy na spacery, studiowaliśmy, spotykaliśmy się z polskimi przyjaciółmi i oczywiście podróżowaliśmy. Obydwoje jesteśmy praktykującymi muzułmanami. Nikogo nie nawracamy, nie narzucamy się z własnymi przekonaniami, nie oceniamy innego stylu życia.

Tak naprawdę czas od ślubu był czasem sielanki. Oczywiście zawsze ludzie patrzyli na nas z zaciekawieniem, szczególnie gdy rozmawialiśmy po arabsku na ulicy. Kilka razy zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja, gdzie ktoś kazał nam "wracać do siebie" lub nazwał nas "brudasami", ale były to incydenty, które można policzyć na palcach jednej ręki.

Sytuacja zmieniła się diametralnie w chwili, gdy pojawił się "problem z uchodźcami". W ciągu miesiąca mój mąż został napadnięty trzy razy. Wciąż słyszymy wyzwiska i groźby. Ostatnio zostałam opluta. Teraz boimy się wychodzić z domu. Dzwonimy do siebie co godzinę, żeby upewnić się, czy wszystko u nas OK.

Ale tak się żyć nie da. Ci ludzie zwariowali... Wciągają się w jakiś wir nienawiści. Krzyczą, że nie chcą "arabskiej dziczy", a sami zachowują się dużo gorzej. Ja studiuję, ale wygląda na to, że będziemy musieli zostawić wszystko i uciekać.

Boimy się o nasze życie i zdrowie. Boimy się radykalnych Polaków...

Rozmowa z wrocławską muzułmanką

Spotykamy się w kawiarni na ostatnim piętrze Sky Tower, bo nie chciała w centrum. Karolina (jeansy, ciemna bluza, herbaciana chusta przerzucona przez głowę) stąd ma bliżej do domu.

Karolina: - Jak chcesz, to możesz nagrywać naszą rozmowę, ale na zdjęcie się nie zgodzę - mówi.

Ale przecież możesz zasłonić twarz. Będą widoczne tylko twoje oczy.

- Nie chcę być na nim widoczna. Nie zasłonię twarzy chustą, bo czytelnicy pomyślą, że się zasłaniam z powodów religijnych albo dlatego, że mąż mnie zmusił. Nie chcę, by tak myśleli, bo to nieprawda.

Gdzie się urodziłaś?

- W Polsce.

Ale nie we Wrocławiu?

- Nie.

A dlaczego mam nie pisać o tym, skąd przyjechałaś?

- Jak najmniej chcę mówić o sobie. Moje studia i praca nie mają związku z tym, czego ostatnio doświadczyłam. Mam 25 lat. Kończę ochronę środowiska naPolitechnice Wrocławskiej i zaczynam studiować zarządzanie. Muzułmanką jestem od pięciu lat. We Wrocławiu mieszkam już siedem, a z mężem dwa. Jest Palestyńczykiem. Poznaliśmy się w Jordanii. Byłam tam na wakacjach z moją mamą. Taka romantyczna historia - zgubiłam się, a on pomógł mi znaleźć drogę.

Ale już wtedy byłam muzułmanką. Więc to nie jest tak, jak każdy sobie myśli, że wyszłam za mąż za Araba, który mnie leje i każe nosić chustkę.

Chcesz wyjechać?

- Nie wiem. Kocham ten kraj. Tu się urodziłam, tu pracuję i studiuję. W tym roku zamierzam bronić pracę magisterską. Ale straszne jest to, że boję się wyjść na ulicę. Wychodzę tylko wtedy, kiedy muszę. Za każdym razem, kiedy mój mąż idzie do pracy, dzwonię i pytam się, czy bezpiecznie dojechał. To nie jest normalne.

Mam rzucić studia tylko dlatego, że według kogoś tu nie pasuję, bo inaczej wyglądam? Bez sensu. Nie chcę się poddawać. Mam za dużo do stracenia. Może kiedyś wyjadę. Na pewno nie dlatego, że ktoś mnie tutaj nie chce.

Ostatni miesiąc był dla was trudny?

- Nigdy nie było różowo, ale ostatnie tygodnie to jakaś tragedia. Bardzo długo czułam się swobodnie. Okrzyki typu "wracaj do siebie" obracałam w żart. Dzisiaj nie mogę tego zrobić, bo agresja się nasiliła. Pani w warzywniaku pod domem przez cztery lata była dla mnie miła. Teraz jak do niej przychodzę, to robi miny, bo usłyszała, że do Polski przyjadą Syryjczycy. W ciągu dwóch lat, odkąd mieszkamy tu razem, zdarzyły się może dwa incydenty, kiedy ktoś na nas krzyczał. Teraz to częste.

Co się dzieje?

- Mój mąż pracował za granicą. Wrócił do Wrocławia trzy tygodnie temu. Na początku października poszedł do McDonalds'a. Kiedy zamawiał posiłek, jakiś mężczyzna zaczął go wyzywać od czarnych. Potem do niego podszedł i oznajmił: "Czekam na ciebie na zewnątrz. Tam się z tobą rozprawię". Mąż był przerażony, nie wiedział, co ma zrobić. Pomogło mu dwóch Hiszpanów, którzy powiedzieli mu, że kilkakrotnie zostali napadnięci we Wrocławiu. Wyszedł razem z nimi. Odprowadzając go do domu, zapowiedzieli, że będą mówić po hiszpańsku, a on miał przytakiwać, że rozumie. Wrócił do domu rozdygotany.

Jak zareagowałaś?

- Rozpłakałam się i zaczęłam go przepraszać.

Dlaczego?

- Było mi wstyd. No i bardzo źle się czułam z tym, że ktoś zrobił mu krzywdę zupełnie bez powodu. Mój mąż nic nikomu nie zrobił. Poszedł do rynku tylko coś zjeść. Nie wiemy, czy ten mężczyzna go śledził, i wie, gdzie mieszkamy. M. pracuje w nocy i wraca nad ranem. Po tym całym wydarzeniu nie poszedł do pracy. Zadzwonił do szefa i powiedział, że nie przyjdzie, bo nie wie, czy ktoś nie będzie go śledził. Wtedy też powiedział "pakujemy się". Spytałam go, gdzie chce wyjeżdżać. Przecież tu mamy rodzinę, pracę i studia. A ja nie chcę przed kimś uciekać, tylko dlatego, że ktoś wykrzykuje "Je...ć Allaha".

Napisałaś do redakcji, że agresja we Wrocławiu wobec was nasiliła się.

- Kilka dni przed manifestacją "Wrocław wita uchodźców" M. około godz. 18 czekał przy Arkadach na swoich znajomych. Podszedł do niego chłopak i go szturchnął. Na szczęście nadeszli koledzy M., więc odszedł.

Ty zostałaś opluta?

- Tak. Przez eleganckiego pana po czterdziestce. Zakupy wyleciały mi z rąk. Czułam wstyd. Nie wiedziałam, czy mam się wycierać, czy zbierać te rzeczy, które wypadły mi z torby. Nie dość, że zostałam upokorzona, to przechodnie na mnie patrzyli. Zebrałam do reklamówki wysypane zakupy i wróciłam do domu. Wybuchłam płaczem. Właśnie wtedy pierwszy raz pomyślałam, że może warto się spakować i wyjechać.

Zgłaszaliście te sprawy na policję?

- Nigdy w życiu nie byłam na policji. M. też nie wierzy, że to cokolwiek zmieni. Nie wiem, czy jeszcze możemy to zrobić. Może już się przedawniło?

Kim są osoby, które was atakują?

- Najczęściej to młodzi mężczyźni, chociaż nie zawsze. Dwa tygodnie temu jechałam autobusem. Jakaś starsza pani stała z tyłu i całą drogę krzyczała "jak ty się ubrałaś?". Potem wysiadła za mną i mnie wyzywała. Wyzwiska są notoryczne. Przyzwyczailiśmy już się do nich.

Co najczęściej wykrzykują?

- Mam cytować? No, przede wszystkim, że mam "wypie...ć", "je..ć Allaha", "je..ć Arabów", że jestem "kur..", "śmierć zdrajcom", "won z uchodźcami", "won z Arabami". Jak ktoś widzi, że mam jasną cerę, to krzyczy, że się "puściłam z Arabem".

Raz szliśmy z M. przez skrzyżowanie i jechał jakiś samochód. Zatrzymał się, kierowca otworzył szybę, popatrzył na nas i krzyknął: "Talibowie!". M. spojrzał na mnie z niedowierzaniem i spytał "Dlaczego on na nas tak krzyczy?".

Na początku chciałam z tym walczyć. Odpowiadałam na zaczepki i pyskowałam. Próbowałam wchodzić w dyskusję, ale zorientowałam się, że to jest walka z wiatrakami. Teraz udaję, że nie słyszę. Nie mam pretensji do tych, którzy nie reagują. Zapewne powstrzymuje ich lęk przed tą samą agresją. Boją się, że coś może im się stać. Jednak czasem byłoby miło, gdyby ktoś po takim ataku słownym powiedział mi "nie przejmuj się". Chciałabym wiedzieć, że nie wszyscy tak źle myślą.

Dużo rozmawiamy z mężem na ten temat. Mówię mu, że staram się być dobrym człowiekiem, bo organizuję akcje charytatywne, ogłaszam zbiórki dla uchodźców, wiele lat współpracowałam z domem dziecka, pomagam innym i nigdy w życiu nikogo nie skrzywdziłam, a jestem tak traktowana. Nie rozumiem tego.

Próbujesz sobie wytłumaczyć tą antyislamską histerię?

- Widzę jedynie nienawiść, która wylewa się na twarzach. Nie wiem, czy za nią stoją stereotypy, czy strach. Ale przed czym? Boją się "dziczy arabskiej" i "fali uchodźców", ale zachowują się tak samo, a nawet gorzej - jak to ich wyobrażenie o "złych Arabach". Jeżeli ktoś mówi: "nie chcę muzułmanów w Polsce, bo oni traktują źle kobiety", to ja myślę wtedy: "a jak ty mnie traktujesz? Jak możesz mnie opluć i pokazać środkowego palca w wiadomym geście? Jeżeli chcesz coś zmienić, zacznij od siebie. Jeżeli wymagasz czegoś ode mnie, to wymagaj najpierw od siebie".

Polacy boją się, że uchodźcy zabiorą im pracę albo mówią, że na pewno będą na zasiłkach. Ja ze swoich znajomych muzułmanów nie znam nikogo, kto byłby na zasiłku. Wszyscy pracują. Jedyne pieniądze, jakie wzięłam od państwa, to był zwrot podatku. Rozliczyłam PIT i dostałam dwieście złotych. Pracuję w polskiej firmie i to nie jest tak, że zajęłam komuś miejsce. W firmie cały czas odbywa się rekrutacja i coraz częściej przychodzą nowi ludzie.

Ta agresja wymyka się spod kontroli. Jeśli czytam na forum wpis dziewczyny chorej na raka, która nosi chustkę na głowie i pisze, że została pobita, to coś jest na rzeczy. Ktoś ją uderzył, bo myślał, że jest muzułmanką.

Jakim miastem jest dla ciebie Wrocław?

- Kiedy pierwszy raz tu przyjechałam, to od razu wiedziałam, że to moje miasto. Wiedziałam, że tu zostanę na zawsze, urodzę dzieci, wyjdę za mąż i umrę. Nie czułam się obco - w końcu jestem już zameldowana na stałe. Nieporozumieniem jest dla mnie, że Wrocław w przyszłym roku będzie Europejską Stolicą Kultury, bo to nie jest tolerancyjne miasto. Nie wyobrażam sobie już by mieć tutaj dziecko. Nie chcę, żeby się bało i przeżywało to samo, co ja.

Pod koniec września wrocławianie brali udział w marszu nacjonalistów, który w głównej mierze był złożony z kiboli i sympatyków ONR-u. Kilkutysięczny tłum skandował hasła: "Cała Polska śpiewa z nami: wyp... z uchodźcami" oraz "Islamiści to pedofile". Przyglądałaś się temu, co działo się na wrocławskich ulicach?

- Przez ten marsz miałam wyłączone dwa dni z życia. Nie wychodziłam z domu. Nie wyobrażam sobie tego, żebym w tym czasie zjawiła się gdzieś w okolicy w takim stroju. Przerażają mnie hasła głoszone na takich marszach. Uważam, że nikt nie może mieć prawa do nienawiści. Ja sama nikomu nie ubliżam i nikomu nie grożę śmiercią. Widziałam też transparent na czele demonstracji z hasłem skierowanym do premier Ewy Kopacz. Tam były wykrzykiwane groźby karalne. Hasła kwalifikowały się do tego, by tę manifestację przerwać. Mam nadzieję, że w przyszłości prezydent podejmie decyzję o odwołaniu podobnego przemarszu.

A co powiedziałabyś osobie, która wykrzykuje "Polska chrześcijańska, nie muzułmańska"?

- Angela Merkel powiedziała: "Jeśli boicie się islamizacji, to idźcie do kościoła". Ja jestem pewna swojej religii i nic tego nie zmieni. Jeśli wierzysz w swoje przekonania, to inni cię nie interesują. W telewizji widziałam materiał, gdzie pokazano starszą panią, która deklarowała na demonstracji w Warszawie, że jest przeciwko uchodźcom. Dziennikarka powiedziała jej, że przecież religia, którą ona wyznaje nakazuje pomagać bliźnim. Ta odparła, że to nie są jej bliźni. I to mnie przeraziło. Gdyby dziecko tej pani umierało, to czy by ta kobieta zastanawiała się nad tym, czy wziąć krew od czarnoskórego, Araba czy ateisty? Wszyscy jesteśmy ludźmi.

Nigdy osoba wierząca nic złego mi nie powiedziała. Zresztą zakonnice zawsze wobec mnie były sympatyczne. Często na przystankach sobie rozmawiamy.

JESTEM ARABEM. WE WROCŁAWIU OD 30 LAT. MAM SIĘ WYNOSIĆ?

Ta nienawiść zbiegła się jeszcze z okresem przedwyborczym. Gdyby cała historia z uchodźcami wydarzyła się tydzień po wyborach, to żadna partia nie interesowałaby się tym tematem, a i demonstracje nie byłyby organizowane. Z mojego punktu widzenia ktoś chce po prostu sobie zdobyć więcej wyborców. A my teraz nasze życie dzielimy na czas przed demonstracjami przeciwko uchodźcom i po.

Chodzicie na wybory?

- Mój mąż nie może głosować. Ja chodzę, odkąd skończyłam 18 lat. Choć ostatnim razem pierwszy raz nie głosowałam. Wyjechaliśmy wtedy z mężem na wakacje do Jordanii. W tym roku jeszcze nie wiem, na kogo zagłosuję, na pewno nie na Korwina i jego partię. Politycy nie powinni nakręcać nienawiści. Każdy ma prawo do życia.

Pomysł mający na celu sprawdzanie ludzi, czy rzeczywiście są uchodźcami, a nie imigrantami zarobkowymi, jest dla mnie absurdalny. Bo co, ogłosimy casting: "Opowiedz nam o sobie, jak się rozpłaczesz, to jesteś uchodźcą, jak nie, to przyjechałeś po kasę". Tego nie da się sprawdzić. Albo pomagamy, albo nie. Jeśli ktoś ma zamiar, by zarobić, to na pewno w Polsce nie zostanie. Nie oszukujmy się.

Z drugiej strony inni deklarują, że chcą pomóc uchodźcom. Ale brakuje konkretów. Nie wiadomo nic, co będzie z tymi ludźmi. W Kielcach kilkanaście rodzin zadeklarowało, że odda swoje domy. Mogą sobie na to pozwolić, ponieważ mają inne, do których się wyprowadzili. To mnie podniosło na duchu. Mieszkańcy nie są tak agresywnie nastawieni, ponieważ wszystko jest wyjaśnione, a urzędnicy są z nimi szczerzy.

W wieku 22 lat przeszłaś na islam tutaj we Wrocławiu. Jak do tego doszło?

- Moja decyzja nie była spowodowana ani narzeczonym, ani wakacjami w Egipcie. Pochodzę z bardzo wierzącej katolickiej rodziny. Mam bardzo dobrych rodziców. Wychowywali nas w takim przekonaniu, że to nie nam ma być dobrze, tylko wszystkim dookoła. Od podstawówki angażowałam się w pomoc dzieciom z domów dziecka. Chodziliśmy tam z rodzicami w każdą niedzielę, by się z nimi bawić. Urządzaliśmy wszelkiego rodzaju zbiórki. Cały czas staram się pomagać. W dzieciństwie chodziłam do kościelnej szkoły, śpiewałam w scholi i jeździłam na oazy. Nie ze wszystkim zgadzałam się w chrześcijaństwie. Nie rozumiałam tego jak Jezus może być Bogiem. Bolało mnie, że umarł za mnie na krzyżu.

No i spowiedź. Ona była dla mnie bardzo intymna. Bałam się, że proboszcz, wysłuchując moich zwierzeń, pomyśli o mnie coś złego. No i on zawsze komentował każdy mój grzech.

Jednak to nie jest tak, że dla mnie chrześcijaństwo jest czymś złym. Dla mnie Jezus jest prorokiem, ale kocham go tak samo jak wcześniej. Odkąd przeszłam na islam, w mojej relacji z nim nic się nie zmieniło. Przechodząc na islam, miałam poczucie, że po bardzo długim czasie wróciłam do domu.

Poczułaś ulgę?

- Poszłam krok dalej. Dopełniłam wartości, które są dla mnie ważne. Miałam 16 lat, kiedy zaczęłam interesować się islamem. Bardzo zainteresowało mnie to, że muzułmanie nie piją alkoholu. Dla mnie to była jakaś abstrakcja. Wtedy zaczęłam więcej czytać, bo chciałam wiedzieć, jaki to ma sens. Jeździłam na wykłady, podróżowałam po krajach arabskich i dyskutowałam z imamami. W międzyczasie zaczęłam dochodzić do wniosku, że islam jest tym, w co zawsze wierzyłam.

Ale przestałaś być niewidoczna.

- Nie zawsze czuję się swobodnie. Kiedy chodzimy z mężem po centrum handlowym i on dla zabawy mnie szturchnie, to mówię mu, by tego nie robił. Każdy może pomyśleć, że się nade mną znęca lub chce mi zrobić krzywdę. Z wieloma takimi zachowaniami musimy uważać. Moja najlepsza przyjaciółka w połowie jest Polką, a w połowie Arabką. Zapytałam ją kiedyś, czy ją nie denerwuje to, że gdzie pójdziemy, to cały czas patrzą na nas ludzie. Ona odpowiedziała, że tego nie widzi. Bo nie zna innego życia. W hidżabie chodzi od młodości. Nigdy nie czuła się normalnie w tym kraju.

Powiedz mi, jak staniesz przed lustrem, to kogo widzisz?

Kobietę.

- No właśnie. Mężczyzna, kiedy staje przed lustrem, widzi mężczyznę. Biała kobieta widzi kobietę. A ja widzę muzułmankę. I to od tylu lat określa moją tożsamość.

Co roku bierzesz udział w żywej bibliotece.

- Jestem wtedy książką. Jak ktoś ma ochotę podyskutować o islamie, to może przyjść do Mediateki i mnie wypożyczyć. Kolejna edycja będzie wiosną przyszłego roku. Nigdy nie czekam na czytelnika, jestem cały czas w rozbiegu. Rozmowy są bardzo ciekawe. Często po rozmowach ktoś mi mówi, że zupełnie inaczej na mnie patrzy.

Jakie pytania zadają ci czytelnicy?

- Czy biorąc prysznic, zdejmuję chustkę. Albo czy przy mężu mogę się rozebrać. No jasne, wie przecież, jaki mam kolor włosów. Raz przyszła pani, która chciała mnie uświadomić, jakie prawa przysługują kobietom w islamie. Myślała, że siedzę w garach, mam 10 dzieci i nie umiem czytać. Ostatnio nawet znajomy powiedział mi, że nie pasuję na muzułmankę, bo jestem taka fajna i wesoła. Spytałam go, ilu prócz mnie zna jeszcze muzułmanów. Powiedział, że nikogo. Miał po prostu taki stereotyp, że dziewczyny ubierają się na czarno, są bite, zamykają się w domu, a chłop to tyran, który ma trzy kozy. Niedawno miałam spotkanie ze znajomymi, które oni sami zorganizowali. Mieli mnóstwo pytań, chcieli porozmawiać o mojej religii. Często takie rozmowy kończą się w środku nocy, a ja rozdaję im książki, by lepiej zgłębili wiedzę, którą ode mnie usłyszeli.

Twój status w małżeństwie musi być bardzo wysoki, skoro sama do nas napisałaś i mówisz w imieniu własnego męża.

- No jasne! Nie mam żadnych zakazów i nakazów. Tworzymy z M. związek partnerski. M. zwraca się do mnie kulturalnie, nie krzyczy i nie ubliża mi. Dziwi się, widząc na ulicy parę, która rzuca wobec siebie wulgaryzmami. M. jest moim przyjacielem. Mogę z nim płakać, oglądać "Titanica" dwa razy w tygodniu czy robić sobie żarty. Razem się modlimy, a później wygłupiamy. Do niczego mnie nie zmusza, zmywa podłogę codziennie, myje naczynia, nie prasuje, nie lubi zakupów i rzuca skarpetki. Nie różnimy się niczym od typowych polskich par.

Zobacz też: Jestem Syryjczykiem, jestem Polakiem


Cały tekst: wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,142076,190264…
ona
Pomysł mający na celu sprawdzanie ludzi, czy rzeczywiście są uchodźcami, a nie imigrantami zarobkowymi, jest dla mnie absurdalny. Bo co, ogłosimy casting: "Opowiedz nam o sobie, jak się rozpłaczesz, to jesteś uchodźcą, jak nie, to przyjechałeś po kasę". Tego nie da się sprawdzić. Albo pomagamy, albo nie. Jeśli ktoś ma zamiar, by zarobić, to na pewno w Polsce nie zostanie. Nie oszukujmy się. 👏
ona
Angela Merkel powiedziała: "Jeśli boicie się islamizacji, to idźcie do kościoła". Ja jestem pewna swojej religii i nic tego nie zmieni. Jeśli wierzysz w swoje przekonania, to inni cię nie interesują. W telewizji widziałam materiał, gdzie pokazano starszą panią, która deklarowała na demonstracji w Warszawie, że jest przeciwko uchodźcom. Dziennikarka powiedziała jej, że przecież religia, którą …Więcej
Angela Merkel powiedziała: "Jeśli boicie się islamizacji, to idźcie do kościoła". Ja jestem pewna swojej religii i nic tego nie zmieni. Jeśli wierzysz w swoje przekonania, to inni cię nie interesują. W telewizji widziałam materiał, gdzie pokazano starszą panią, która deklarowała na demonstracji w Warszawie, że jest przeciwko uchodźcom. Dziennikarka powiedziała jej, że przecież religia, którą ona wyznaje nakazuje pomagać bliźnim. Ta odparła, że to nie są jej bliźni. I to mnie przeraziło. Gdyby dziecko tej pani umierało, to czy by ta kobieta zastanawiała się nad tym, czy wziąć krew od czarnoskórego, Araba czy ateisty? Wszyscy jesteśmy ludźmi.
2 więcej komentarzy od ona
ona
Widzę jedynie nienawiść, która wylewa się na twarzach. Nie wiem, czy za nią stoją stereotypy, czy strach. Ale przed czym? Boją się "dziczy arabskiej" i "fali uchodźców", ale zachowują się tak samo, a nawet gorzej - jak to ich wyobrażenie o "złych Arabach". Jeżeli ktoś mówi: "nie chcę muzułmanów w Polsce, bo oni traktują źle kobiety", to ja myślę wtedy: "a jak ty mnie traktujesz? Jak możesz mnie …Więcej
Widzę jedynie nienawiść, która wylewa się na twarzach. Nie wiem, czy za nią stoją stereotypy, czy strach. Ale przed czym? Boją się "dziczy arabskiej" i "fali uchodźców", ale zachowują się tak samo, a nawet gorzej - jak to ich wyobrażenie o "złych Arabach". Jeżeli ktoś mówi: "nie chcę muzułmanów w Polsce, bo oni traktują źle kobiety", to ja myślę wtedy: "a jak ty mnie traktujesz? Jak możesz mnie opluć i pokazać środkowego palca w wiadomym geście? Jeżeli chcesz coś zmienić, zacznij od siebie. Jeżeli wymagasz czegoś ode mnie, to wymagaj najpierw od siebie". 👏
ona
Ale tak się żyć nie da. Ci ludzie zwariowali... Wciągają się w jakiś wir nienawiści. Krzyczą, że nie chcą "arabskiej dziczy", a sami zachowują się dużo gorzej. Ja studiuję, ale wygląda na to, że będziemy musieli zostawić wszystko i uciekać.
Boimy się o nasze życie i zdrowie. Boimy się radykalnych Polaków...Więcej
Ale tak się żyć nie da. Ci ludzie zwariowali... Wciągają się w jakiś wir nienawiści. Krzyczą, że nie chcą "arabskiej dziczy", a sami zachowują się dużo gorzej. Ja studiuję, ale wygląda na to, że będziemy musieli zostawić wszystko i uciekać.

Boimy się o nasze życie i zdrowie. Boimy się radykalnych Polaków...