V.R.S.
11 tys.

Nazwali go schizmatykiem (8)

Suspensa

Ponieważ Abp Lefebvre nie wypełnił warunków przedstawionych mu w liście z 21 kwietnia 1976 roku, Paweł VI postanowił poświęcić jego sprawie istotną część najbliższego konsystorza czyli spotkania z Kardynałami. Przemawiając 24 maja (por.) podawał „diagnozę” problemów „soborowej odnowy”: „Widzimy jak linie nakreślone przez ostatni Sobór kierują i wspierają stały wysiłek stosowania się do Chrystusowej Ewangelii, autentyczności chrześcijańskiej, ćwiczenia cnót teologicznych. (…) Jednak są także powody do goryczy, której z pewnością nie chcemy maskować ani umniejszać i powstają one zwłaszcza jeśli chodzi o polaryzację, często nieredukowalną jeśli chodzi o pewne ekscesy, która ujawnia na różnych polach powierzchowną niedojrzałość lub zawzięty upór, w istocie bolesną głuchotę na apele do owej zdrowej równowagi łagodzącej napięcia, która rozpoczęła się od wielkiej lekcji Soboru i ma już ponad 10 lat.

Z jednej strony mamy tu tych, którzy pod pretekstem większej wierności Kościołowi i Magisterium, systematycznie odrzucają samo nauczanie Soboru, jego wdrożenie oraz wynikające z tego reformy, pod zwierzchnictwem naszego autorytetu, z woli Chrystusowej. Dyskredytowany jest autorytet Kościoła w imię Tradycji, do której szacunek jest jedynie materialny i werbalny. Wierni dystansują się od więzi posłuszeństwa Stolicy Piotrowej oraz ich prawowitym Biskupom. Autorytet dnia dzisiejszego jest odrzucany w imię tego dnia wczorajszego. A sprawa jest jeszcze poważniejsza, gdyż opozycja, o której mówimy nie jest wspierana jedynie przez kilku kapłanów, lecz przewodzi jej biskup, zawsze przez nas otaczany szacunkiem, biskup Marcel Lefebvre.

Dostrzeżenie tego jest tak bolesne, lecz jak nie możemy dostrzegać tego stanowiska – bez względu na intencje tychże ludzi – stawiają się oni poza posłuszeństwem i komunią z następcą Piotra a zatem z Kościołem? Ponieważ taki jest niestety logiczny skutek tego że się twierdzi, iż lepiej nie być posłusznym pod pretekstem zachowania czyjejś wiary nienaruszoną, tworzenia swej własnej drogi zachowania Kościoła Katolickiemu, podczas gdy odmawia się mu wiążącego posłuszeństwa. I mówi się to otwarcie! Ośmielamy się mówić że Sobór Watykański II nie jest wiążący, że wiara znalazłaby się w niebezpieczeństwie z powodu posoborowych reform i tendencji, którym nie należy być posłusznym aby zachować pewne tradycje. Jakie tradycje? To ta grupa, nie Papież, nie Kolegium Biskupie, nie Sobór Ekumeniczny ustanawia, które wśród niezliczonych tradycji muszą być zachowane jako norma wiary! (…) W szczególności wszystko to jest tym poważniejsze, że podział jest wprowadzany dokładnie tam gdzie gromadzi nas w jedno miłość Chrystusa, w kwestii liturgii i Ofiary Eucharystycznej, poprzez odmowę szacunku dla norm określonych na polu liturgicznym. To w imię Tradycji żądamy od wszystkich naszych dzieci, wszystkich wspólnot katolickich, sprawowania odnowionej Liturgii z godnością i żarliwością. Przyjęcie nowego Ordinis Missae z pewnością nie jest pozostawione uznaniu kapłanów czy wiernych (…) Novus Ordo zostało po dojrzałym rozważeniu promulgowane by zastąpiło stary porządek, na żądania Soboru Watykańskiego II. (…) Żądamy tego samego podejścia, na mocy tej samej najwyższej władzy, która pochodzi od Jezusa Chrystusa wszystkim innym liturgicznym, dyscyplinarnym i duszpasterskim reformom, które dojrzały w ostatnich latach, w trakcie wdrożenia dekretów soborowych. Jakakolwiek inicjatywa, która ma na celu przeszkadzanie im nie może przyjmować prerogatyw świadczenia służby Kościołowi, faktycznie wyrządza mu poważną szkodę.”


Interesujące że Paweł VI, wbrew treści tego przemówienia, nie mającego charakteru prawodawczego, nigdy nie wydał żadnego aktu promulgującego Novus Ordo Missae ze skutkiem derogacji Mszy Św. w tradycyjnym rycie rzymskim, co potwierdzono zresztą później i za Jana Pawła II, i – bezpośrednio – w treści Summorum Pontificum Benedykta VI. Powyższe należy stwierdzić, abstrahując nawet od kwestii legalnej możliwości zniesienia starożytnej zwyczaju liturgicznego Kościoła potwierdzonego dekretami Soboru Trydenckiego oraz przywilejami zawartymi w bulii Quo primum tempore Papieża św. Piusa V.

Paweł VI mówił dalej: „Kilkakrotnie, bezpośrednio, przez naszych współpracowników i innych przyjaciół, zwracaliśmy Bp Lefebvre uwagę na powagę jego zachowania, nieregularność jego głównych obecnych inicjatyw, niespójność a czasem fałsz stanowiska doktrynalnego, na którym je opiera oraz szkodę jaka wynika z nich dla całego Kościoła. Z głębokim smutkiem i z ojcowską nadzieją ponownie zwracamy się do tego Naszego współbrata, do jego współpracowników i tych, którzy pozwolili się im porwać. Oczywiście wierzymy, że wielu z tych wiernych, przynajmniej na początku, działało w dobrej wierze. Rozumiemy także sentymentalne przywiązanie do zwyczajowych form kultu czy dyscypliny, które przez długi czas stanowiły dla nich duchowe wsparcie i w których znajdowali duchowy pokarm. Jednakże jesteśmy przekonani, że będą oni zdolni podjąć spokojną, bezstronną refleksję i będą chcieli przyznać że dziś znajdą pomoc i pokarm, których szukają w odnowionych formach [liturgii], które Drugi Watykański Sobór Ekumeniczny i My ustanowiliśmy jako obowiązkowe dla dobra Kościoła, jego postępu (suo progresso) we współczesnym świecie, jego jedności. (…) Oczekujemy ich z otwartym sercem, z gotowymi do objęcia ramionami: oby poznali jak znaleźć w pokorze i podbudowaniu, ku radości Ludu Bożego, drogę do jedności i miłości! (…)”

12 czerwca 1976 roku Abp Benelli pisał do Nuncjusza w szwajcarskim Bernie, że Abp Lefebvre nie dostosował się do oczekiwań Papieża wymienionych w liście z 21 kwietnia (cytowanym pod koniec poprzedniej części) zatem: „publiczne zgorszenie nadal trwa takie, że Najwyższy Pasterz nie mógł czekać już dłużej, prosząc Św. Kolegium o wzięcie pod uwagę tego niekościelnego podejścia. Dziś również nie może dłużej czekać. Wzywa zatem Abp Lefebvre by nie ulegał utwardzeniu w stanowisku, które zaprowadzi go coraz dalej w ślepą uliczkę”. Watykan postanowił też zakazać Abp Lefebvre udzielania święceń kapłańskich, których spodziewano się zwyczajowo pod koniec czerwca, o czym miał go poinformować Nuncjusz.

Tymczasem w maju 1976 Abp Lefebvre odwiedził USA, gdzie spotkał się ze stowarzyszeniami tradycyjnymi (więcej). 22 czerwca 1976 roku Abp Lefebvre napisał do Pawła VI, odnosząc się m.in. do przemówienia z konsystorza: „Niepokój i zamęt, które Wasza Świątobliwość opisywałeś w swoim ostatnim przemówieniu na konsystorzu, szerzą się w Kościele przez te ostatnie lata i są właśnie powodem poważnych zastrzeżeń jakie czynię wobec niebezpiecznego dostosowywania Kościoła do nowoczesnego świata. Jednak jestem głęboko przekonany że pozostaję w pełnej łączności z myślą i wiarą Waszej Świątobliwości”. Arcybiskup prosił dalej o pośrednika – mediatora w postaci jednego ze znanych mu kardynałów, który pomógłby w osiągnięciu porozumienia. Oczekiwanej deklaracji odnośnie soboru i nowego rytu Mszy jednak nie złożył.

W odpowiedzi na powyższy list 25 czerwca 1976 roku Abp Benelli napisał do Abp Lefebvre list, w którym wskazywał że Paweł VI jest „zgorszony” tak brakiem porzucenia przez Arcybiskupa jego dzieła, jak i podejmowaniem nowych inicjatyw w Europie i Ameryce. Głównym celem listu było jednak pisemne potwiedzenie nakazu powstrzymania się Arcybiskupa od udzielania święceń kapłańskich. „Nie używaj jako pretekstu wprowadzenia zamętu u seminarzystów, którzy mają być wyświęceni – jest to szansa by wyjaśnić im i im rodzinom, że nie możesz ich wyświęcić dla służby Kościołowi wbrew woli Jego Najwyższego Pasterza” – pisał Abp Benelli. „Nie ma tu nic rozpaczliwego – jeśli mają dobrą wolę i zostali poważnie przygotowani do posługi prezbiterów w prawdziwej wierności wobec Kościoła Soborowego.”

Jeśli jednak Arcybiskup i uformowani w jego seminarium kandydaci do kapłaństwa nie okazaliby takiej wierności „Kościołowi Soborowemu” list zapowiadał sankcje kanoniczne w postaci suspensy – w stosunku do Abp Lefebvre jako wyświęcającego na okres roku. List ten doręczono Abp Lefebvre pospiesznie przez posłańca – ks. Edwarda Dhanisa, znanego wcześniejszych bojów przeciw fatimskiemu przesłaniu, 27 czerwca to jest na dwa dni przed planowanymi święceniami. Jak pisze Bp Tissier de Mallarais w biografii Abp Lefebvre ks. Dhanis przyjechał z rekwizytem – Mszałem Pawła VI, oświadczając: „Wasza Wielebność jeśli dziś zgodzicie się odprawić ze mną tę Mszę wszystko będzie w porządku jeśli chodzi o Rzym”.Już odprawiłem Mszę” – odparł Arcybiskup.

Święcenia trzynastu kapłanów i trzynastu subiakonów w Econe 29 czerwca 1976 roku, we wspomnienie Apostołów św. Piotra i Pawła się odbyły. Arcybiskup wygłosił okolicznościowe kazanie, przypominając ostatnie kroki ze strony Watykanu: „jeśli z całym obiektywizmem szukamy prawdziwego motywu kierującego tymi, którzy żądają byśmy nie dokonywali tych święceń, jeśli szukamy ukrytego motywu, to jest nim fakt, że dokonujemy święceń tych kapłanów by mogli odprawiać Mszę Wszechczasów. Ponieważ oni wiedzą, że ci kapłani będą wierni Mszy Kościoła, Mszy Tradycji, Mszy Wszechczasów, dlatego nalegają byśmy ich nie wyświęcali. Na dowód tego zważcie że sześciokrotnie w ciągu ostatnich trzech tygodni, sześciokrotnie – proszono nas byśmy przywrócili normalne stosunki z Rzymem, dając jako dowód akceptację nowego rytu, proszono mnie bym sam odprawił Mszę w tym rycie. Posunęli się tak daleko że przysłali mi kogoś, kto zaoferował mi koncelebrę w nowym rycie abym pokazał że zaakceptowałem dobrowolnie tę nową liturgię, twierdząc że w ten sposób wszystko zostanie wyprostowane między nami a Rzymem. Wkładają mi w ręce nowy Mszał, mówiąc: oto Msza, którą musisz odprawiać i którą będziesz odtąd odprawiał we wszystkich swoich domach. Powiedzieli mi także, że jeśli dziś, 29 czerwca przed waszym całym zgromadzeniem odprawimy Mszę według nowego rytu, wszystko zostanie odtąd naprostowane między nami a Rzymem. Jest zatem jasne, to jest dowód, że cały dramat między Econe a Rzymem zależy od kwestii Mszy.

Czy mylimy się, pragnąc uporczywie zachować ryt wszechczasów? (…) Mamy dokładne przekonanie, że ten nowy ryt Mszy wyraża nową wiarę, wiarę, która nie jest nasza, wiarę, która nie jest Wiarą Katolicką. Ta Nowa Msza jest symbolem, jest wyrazem, jest obrazem nowej wiary, wiary modernistycznej. Albowiem jeśli najświętszy Kościół pragnął strzec przez stulecia tego cennego skarbu, który dał nam w postaci rytu Mszy Świętej kanonizowanego przez św. Piusa V, to nie było to pozbawione celu. Było tak dlatego że ta Msza zawiera całą naszą wiarę, całą Wiarę Katolicką: wiarę w Trójcę Przenajświętszą, wiarę w Bóstwo Naszego Pana Jezusa Chrystusa, wiarę w Odkupienie przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa, wiarę w Krew Naszego Pana Jezusa Chrystusa, która popłynęła na odkupienie naszych grzechów, wiarę w nadprzyrodzoną łaskę, która przychodzi do nas ze Świętej Ofiary Mszy, która przychodzi do nas od Krzyża, która przychodzi do nas poprzez wszystkie Sakramenty.

W to właśnie wierzymy. W to wierzymy, sprawując Świętą Ofiarę Mszy Wszechczasów. Jest lekcją wiary i zarazem źródłem naszej wiary, niezbędnym dla nas w tej epoce, kiedy nasza wiara jest atakowana ze wszystkich stron. Potrzebujemy prawdziwie tej prawdziwej Mszy, tej Mszy wszechczasów, tej Ofiary Naszego Pana Jezusa Chrystusa by napełnić nasze serca Duchem Świętym i mocą Naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Jest widoczne, że nowy ryt, jeśli mogę tak powiedzieć, zakłada inną koncepcję religii katolickiej, inną religię. To nie kapłan ofiarowuje już Świętą Ofiarę Mszy lecz zgromadzenie. To jest cały program, całościowy program. I tak odtąd zgromadzenie zastępuje też autorytet Kościoła. Zgromadzenie biskupów zastępuje władzę poszczególnych biskupów. Rada kapłanów zastępuje władzę biskupa w diecezji. (…) I to jest wyrażone w Mszy albowiem zgromadzenie zastępuje kapłana w takim stopniu, że wielu kapłanów nie chce już sprawować Mszy Św. bez zgromadzenia. Powoli ale pewnie protestancka koncepcja Mszy zostaje wprowadzona do Świętego Kościoła. I jest to zgodne z mentalnością nowoczesnego człowieka, całkowicie zgodne. Albowiem jest to ideał demokratyczny, który jest fundamentalną ideą nowoczesnego człowiekka, że władza leży w zgromadzeniu, w ludzie, w masach, nie w Bogu. I jest to niezwykle poważna rzecz. Albowiem my wierzymy że Bóg jest wszechmocny, że posiada pełnię autorytetu, że cała władza pochodzi od Boga. Cała władza od boga. Nie wierzymy że władza pochodzi z dołu. A taka jest mentalność nowoczesnego człowieka.

Zaś Nowa Msza jest właśnie wyrazem tej idei, że autorytet jest u bazy, już nie w Bogu. Ta Msza nie jest już Mszą hierarchiczną, jest Mszą demokratyczną. (…) Jest to wyraz całkowicie nowej ideologii. Ideologia nowoczesnego człowieka została wprowadzona do naszych najświętszych obrzędów. I to właśnie obecnie psuje cały Kościół (…) To Kapłan ofiaruje Świętą Ofiarę Mszy, zaś wierni mają udział w tej ofierze – całym swym sercem, całą swą duszą, ale to nie oni ją składają. Jako dowód weźcie pod uwagę, że kapłan kiedy jest sam składa Świętą Ofiarę Mszy w taki sam sposób i o takiej samej wartości jak gdyby było wokół niego tysiąc osób. (…)

W to wierzymy. Dlatego uważamy, że nie możemy zaakceptować nowego rytu, który jest dziełem innej ideologii, nowej ideologii. Myśleli że przyciągną świat, przyjmując jego idee. Myśleli że przyciągną do Kościoła tych, którzy nie wierzą, przyjmują idee niewierzących, przyjmując idee nowoczesnego człowieka – tego nowoczesnego człowieka, który jest liberałem (…), który jest modernistą, człowieka, który akceptuje pluralizm religijny, który nie przyjmuje już społecznego Królowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dwukrotnie słyszałem to od wysłanników Stolicy Apostolskiej, którzy powiedzieli mi że społeczne panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa jest już za naszych czasów niemożliwe, że musimy ostatecznie zaakceptować pluralizm religijny. (…)

Nie akceptujemy tej nowej religii. Należymy do religii wszechczasów, do Religii Katolickiej. Nie należymy do tej „uniwersalnej religii” jak ją dzis nazywają – to nie jest już Religia Katolicka. Nie jesteśmy z tej liberalnej, modernistycznej religii, która posiada swój własny kult, swych własnych kapłanów, swą własną wiarę, swoje katechizmy, swoją własną Biblię, Biblię „ekumeniczną” – tych rzeczy nie akceptujemy. (…) Są one przeciwne naszej Wierze. Wyrażamy niezmierny żal, jest to wielki, wielki dla nas ból pomyśleć, że mamy trudną sytuację wobec Rzymu z powodu naszej wiary! Jak to możliwe? To coś co przekracza wyobraźnię, czego nigdy nie będziemy sobie w stanie wyobrazić ani w to uwierzyć, zwłaszcza z uwagi na nasze dzieciństwo kiedy wszyskto było jednością, kiedy cały Kościół wierzył w ogólnej jedności, zachowywał tę samą Wiarę, te same Sakramenty, tę samą Ofiarę Mszy, ten sam katechizm. A oto nagle wszystko jest podzielone, jest w stanie chaosu. (…)

Chrześcijanie są rozdarci w swych rodzinach, w swych domach, pośród swych dzieci, są rozdarci w sercach przez ten podział w Kościele, przez tę nową religię teraz nauczaną i praktykowaną. Kapłani umierają przedwcześnie, z rozdartymi sercami i duszami na myśl że nie wiedzą już co czynić: czy okazać posłuszeństwo i utracić w pewien sposób wiarę swego dzieciństwa i młodości, wyrzec się ślubów złożonych podczas swoich święceń poprzez złożenie przysięgi antymodernistycznej czy mieć wrażenie separacji od tego, który jest naszym ojcem, Papieża, od przedstawiciela św. Piotra. Cóż za udręka dla tych kapłanów! (…) Kapłani są teraz przeganiani ze swych kościołów, prześladowani ponieważ odprawiają Mszę Wszechczasów.

Jesteśmy w prawdziwie dramatycznej sytuacji. Musimy wybierać między pozornym – powinienem powiedzieć – nieposłuszeństwem albowiem Ojciec Święty nie może żądać od nas byśmy porzucili naszą wiarę. To jest niemożliwe, niemożliwe – porzucenie naszej wiary. Wybieramy nie porzucenie naszej wiary, albowiem w niej nie możemy zbłądzić. W tym co Kościół Katolicki nauczał przez dwa tysiące lat, Kościół nie może być w błędzie. To absolutnie niemożliwe i dlatego jesteśmy przywiązani do tradycji wyrażonej w tak czcigodny i definitywny sposób, jak to tak trafnie określił Papież św. Pius V (…) w Świętej Ofierze Mszy.

Jutro przypuszczalnie w gazetach pojawi się potępienie nas. To możliwe z powodu dzisiejszych święceń. Mnie osobiście przypuszczalnie dotknie suspensa. Ci młodzi kapłani doznają stanu nieregularności, który teoretycznie powinien uniemożliwiać im odprawianie Mszy Św. To możliwe. Odwołuję się do św. Piusa V – św. Piusa V, który w swojej bulli powiedział, że po wsze czasy, żaden kapłan nie może zaciągnąć kary, jakakolwiek by była z powodu odprawiania tej Mszy. A w konsekwencji ta cenzura, ta ekskomunika, gdyby taka padła, te kary jakiekolwiek by były, będą całkowicie nieważne, sprzeczne z tym co św. Pius V ustanowił po wsze czasy w swojej Bulli: że nigdy, w żadnej epoce nie można nałożyć cenzury na kapłana, który odprawia tę Mszę Św.

Dlaczego? Bo ta Msza została kanonizowana. Definitywnie (…) Papież może stworzyć nowy ryt, lecz nie może znieść kanonizacji. Nie może zakazać Mszy kanonizowanej. (…) Dlatego możemy to mówić z całym spokojem, z całym bezpieczeństwem i być nawet pewnym, że odprawiając tę Mszę wyznajemy naszą wiarę, podtrzymujemy naszą wiarę, podtrzymujemy wiarę ludu katolickiego. Jest to zaiste najlepszy sposób jej podtrzymania. Dlatego właśnie za kilka chwil przejdziemy do tych święceń. (…)”


W odpowiedzi 1 lipca 1976 roku rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej ogłosił że z powodu udzielenia święceń Abp Lefebvre zaciągnął automatyczną roczną suspensę w zakresie udzielania święceń zastrzeżoną do Stolicy Apostolskiej zaś wyświęceni zaciągnęli suspensę ipso facto. Według komunikatu Watykan badał sprawę nieposłuszeństwa Abp Lefebvre wyraźnym poleceniom Pawła VI powstrzymania się od święceń. 4 lipca Abp Lefebvre odprawił Mszę Św. w Genewie, w kazaniu wracając do motywów swojej decyzji i kryzysu posoborowego. „Coś stało się w Kościele” – mówił – „Kościoł od soboru, także przez pewien czas przed soborem, podczas soboru i w czasie reform obrał nowy kierunek, nowych kapłanów, nowe kapłaństwo, nowy rodzaj kapłana (…) Któż powie że owocami soboru są cudowne owoce świętości, gorliwości i wzrostu Kościoła Katolickiego?”

6 lipca kard. Baggio, prefekt Kongregacji ds. Biskupów przesłał Abp Lefebvre specjalne upomnienie z wezwaniem by prosił Pawła VI pokornie o przebaczenie „oraz naprawił wyrządzoną wyświęconym młodym mężczyznom szkodę duchową oraz zgorszenie wywołane u ludu Bożego”. List zapowiadał możliwość nałożenia kolejnych kar w razie uporu Arcybiskupa. 12 lipca Abp Lefebvre opublikował swój list do Pawła VI z 22 czerwca, przywołując też odpowiedź Watykanu z 25 czerwca i słowa, które w niej padły z następującym komentarzem: „to nie jest kwestia różnic między Abp Lefebvre a Papieżem Pawłem VI. To kwestia radykalnej niezgodności między Kościołem Katolickim a Kościołem Soborowym, którego symbolem i programem jest Msza Pawła VI”. 17 lipca Arcybiskup napisał do Pawła VI kolejny list, prosząc by zamanifestował swoją wolę rozszerzenia Królestwa Chrystusowego na tym świecie, poprzez „przywrócenie publicznego prawa Kościoła, nadanie liturgii całego jej dogmatycznego znaczenia i hierarchicznego wyrazu zgodnie z rytem rzymskim łacińskim uświęconym przez tak wiele stuleci używania, przywrócenie do łask Wulgaty, przywrócenia katechizmom ich prawdziwego wzorca jakim jest katechizm Soboru Trydenckiego. W ten sposób Wasza Świątobliwość przywróci katolickie kapłaństwo oraz Panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa nad osobami, rodzinami i świeckimik społeczeństwami. Przywróci prawidłowe pojmowanie fałszywych idei, które stały się bożkami nowoczesnego człowieka: wolności, równości, braterstwa i demokracji jak u Waszych Poprzedników. Niech Wasza Świątobliwość porzuci owo złowróżbne przedsięwzięcie kompromisu z ideami nowoczesnego człowieka, które ma swój początek w tajnym porozumieniu tuż przed soborem między wysokimi dostojnikami Kościoła a członkami lóż masońskich. Dalsze kroczenie w tym kierunku oznacza dążenie do zniszczenia Kościoła” Warto zauważyć że Arcybiskup pisał na kilka lat przed opublikowaniem niesławnej listy kościelnych współpracowników, choć po pojawieniu się zarzutów o powiązania z masonerią abp H. Bugniniego – architekta „reformy” liturgicznej.

Odpowiedzią Watykanu na powyższy list był list Kongregacji ds. Biskupów z 22 lipca 1976 r. informujący Arcybiskupa o nałożeniu suspensy a divinis oznaczającej zakaz sprawowania wszelkich sakramentów. 15 sierpnia Paweł VI skierował do Abp Lefebvre kolejny list, wzywający go do „porzucenia tej nielogicznej więzi, która czyni cię obcym, wrogiem Kościoła, Kościoła, któremu tak służyłeś” oraz zarzucający mu że jego stanowisko „osądzające jako nie do przyjęcia nauczanie Soboru Ekumenicznego” jest niezgodne z Ewangelią i zasadami wiary.

Arcybiskup tymczasem w wypowiedziach publicznych ustosunkowywał się do pytań czy nie zmierza w stronę schizmy. W tej z 2 sierpnia mówił: „Dlaczego zerwanie z Papieżem oznacza schizmę? Bo tam, gdzie jest Papież jest Kościół Katolicki. W rzeczywistości oznacza to oddzielenie się od Kościoła Katolickiego. Jednakże Kościół Katolicki jest rzeczywistością mistyczną, która istnieje nie tylko w przestrzeni, na powierzchni ziemi, lecz również w czasie i wieczności. Albowiem Papież by reprezentował Kościół i był jego obrazem powinien być zjednoczony z Nim nie tylko w przestrzeni, lecz również w czasie, z Kościołem będących istotowo żyjącą Tradycją. W takim stopniu w jakim Papież oddzieliłby się od tej tradycji stałby się schizmatykiem, zerwałby z Kościołem. (…) Jednak to co jest obiektem naszej troski w większym stopniu niż osobiste podejście Papieża to Sobór Watykański II i jego reformy oraz oficjalne orientacje (…) Sobór przedstawia tak w oczach władz rzymskich jak i w naszych własnych nowy Kościół, który sami nazywają Kościołem Soborowym. Uważamy, że możemy stwierdzić, ograniczając się do krytyki Vaticanum II, to jest analizując dokumenty i studiując zachowanie soboru, że poprzez odwrócenie się od Tradycji i zerwanie z przeszłością Kościoła, jest to sobór schizmatycki. Drzewo poznaje się po owocach (…) Pakt o nieagresji został zawarty między Kościołem a masonami. Oto rzeczywistość kryjąca się za słowami aggiornamento , otwarcie na świat i ekumenizm. Odtąd Kościół uznaje że nie jest już jedyną prawdziwą religią, jedyną drogą wiecznego zbawienia. Uznaje inne religie za siostrzane. Uznaje za prawo wywodzone z natury osoby ludzkiej wolność człowieka do wyboru religii co oznacza w konsekwencji że Państwo Katolickie nie jest już dopuszczalne. Jak tylko dopuścimy tę nową zasadę wówczas cała doktryna Kościoła musi się zmienić: jego kult, jego kapłaństwo, jego instytucje (…) Wszyscy, którzy współdziałają w tym przewrocie aprobują i przystają do tego nowego „Kościoła Soborowego” jak określa go Jego Ekscelencja Biskup Benelli w skierowanym do mnie w imieniu Ojca Świętego liście z 25 czerwca i przystają do schizmy. (…) Jak moglibyśmy przez ślepe i służalcze posłuszeństwo iść razem z tymi schizmatykami, którzy żądają od nas byśmy współpracowali w ich przedsięwzięciu niszczenia Kościoła? (…) Kto ośmieliłby się powiedzieć że katolik godny tego imienia może współdziałać w zbrodni gorszej niż fizyczna aborcja? Dlatego jesteśmy posłuszni i gotowi przyjąć wszystko co pozostaje w zgodności z naszą Wiarą Katolicką taką jak była nauczana przez dwa tysiące lat, lecz odrzucamy wszystko co jest jej przeciwne.

Czyni się nam zarzut że stajemy się sędziami Wiary Katolickiej. Jednak czy nie jest najpoważniejszym obowiązkiem każdego katolika osądzać wiarę, której się go naucza na podstawie tego co było nauczane i w co wierzono przez 20 stuleci oraz co jest zapisane w oficjalnych katechizmach takich jak Trydenckim, św. Piusa X oraz w każdym przedsoborowym katechizmie? Jak zawsze prawdziwi wierni zachowywali się w obliczu herezji? Woleli przelać swoją krew niż zdradzić swoją wiarę. (…) Jak może Papież, który jest prawdziwym następcą Piotrowym i stąd ma zapewnienie asystencji Ducha Świętego przewodzić największej dewastacji jaką Kościół doświadczył w swych dziejach w tak krótkim okresie czasu, czymś czego nie dokonał nigdy żaden herezjarcha? Pewnego dnia na to pytanie zostanie udzielona odpowiedź. Jednak, pozostawiając ten problem teologom i historykom, rzeczywistość zmusza nas do praktycznej odpowiedzi zgodnie z radą św. Wincentego z Lerynu: „Co zatem ma czynić katolicki chrześcijanin jeśli pewni członkowie Kościoła zerwali z jednością powszechnej wiary? Cóż jeśli nie wybrać zdrowie powszechnego ciała nad chorobę zarażonego członka? Co jeśli nowa zaraza próbuje zakazić nie tylko małą część lecz cały Kościół? Wówczas będzie się starał przylgnąć do starożytności, która jasno pozostaje poza niebezpieczeństwem zwiedzenia przez oszustwo jakieś nowości.” Niech będzie co ma być, postanowiliśmy kontynuować nasze dzieło na rzecz restauracji katolickiego kapłaństwa, przekonani że nie możemy wyświadczyć większej posługi Kościołowi, Papieżowi, biskupom i wiernym. (...)”


Brygada Świętokrzyska NSZ
Ten który uratował Kościól Katolicki i wyrwał Go z rąk posoborowej masonerii kościelnej !