Żywność od kwietnia zdrożeje o 3-5 proc. Koniec z zerową stawką VAT
Obniżone stawki VAT na żywność mają obowiązywać tylko do końca marca, tarcza antyinflacyjna nie zostanie przedłużone – podaje we wtorkowym komunikacie Ministerstwo Finansów. Odczujemy to w naszych portfelach.
Moja rekomendacja jest taka, aby wrócić do 5 proc. stawki VAT na żywność – powiedział we wtorek 5 marca premier Donald …Więcej
Żywność od kwietnia zdrożeje o 3-5 proc. Koniec z zerową stawką VAT

Obniżone stawki VAT na żywność mają obowiązywać tylko do końca marca, tarcza antyinflacyjna nie zostanie przedłużone – podaje we wtorkowym komunikacie Ministerstwo Finansów. Odczujemy to w naszych portfelach.

Moja rekomendacja jest taka, aby wrócić do 5 proc. stawki VAT na żywność – powiedział we wtorek 5 marca premier Donald Tusk. Zaznaczył, że prowadzone są rozmowy z ministrem finansów Andrzejem Domańskim, który do końca tygodnia ma pracować nad rozwiązaniami.

To ostatnie dni zerowego VAT-u na żywność. Niższe cenny artykułów spożywczych zagwarantowane przez PiS skończą się 31 marca, bo rząd Tuska zdecydował o wprowadzeniu podwyżek. Ministerstwo Finansów uzasadniło ten ruch utrzymującym się trendem spadkowym inflacji. Bo przecież jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej! Skończył się PiS i to jest najważniejsze. Kto by tam rozważał takie szczegóły, jak tarcze inflacyjne, pakiety ochronne czy obniżanie podatków? Czy wyborcy Tuska spodziewali się działań prospołecznych? Jeśli tak, to znaczy, że nie mają pojęcia, na kogo głosowali. Mały flashback dla tych, którzy zapomnieli.

Taniej już było!

Głównym antypisowskim hasłem Donalda Tuska i KO była „drożyzna”. Żonglowano nim przez ostatnie lata bez końca. Manipulowano, nie biorąc pod uwagę oczywistych faktów, jak pandemia, wojna, uwarunkowania międzynarodowe. Grano tępą, antyrządową propagandę, mającą obarczyć PiS odpowiedzialnością za wszelkie katastrofy i klęski.

Skończy się PiS, skończy się drożyzna. A wy jesteście tutaj, żeby PiS się skończył, bo musi się skończyć drożyzna

— ogłaszał Tusk na wiecach. Twierdził też, że za inflację odpowiada prezes NBP, a jego „rozliczenie” wpisał do 100 konkretów na pierwszych 100 dni rządów. W dokumencie napisano, że Adam Glapiński zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu za „brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną”. Duża fantazja, jeszcze większa mściwość.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk na konwencji PO ciągle o PiS: „Co takiego się stało, że z kraju kwitnącego, zrobili kraj w którym problemem jest woda i chleb”

Donald Tusk obiecywał także, że „ma bardzo konkretne rozwiązania”, które „mogłoby już dziś spowodować, że benzyna jest po 5 zł. I to nie są żadne cuda”. I choć ogłaszał to hucznie, grzmiąc na prezesa Orlenu, za jego rządów ceny paliw szybują w takim tempie, że lada moment benzyna dobije do 7 zł za litr.

W 100 konkretach na 100 dni padły też inne obietnice obniżenia podatków. Ta największa dotyczyła podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł rocznie. I co? I nic! Póki co są plany. Podobnie z tarczą energetyczną wprowadzoną przez PiS, która gwarantuje obniżenie rachunków do połowy roku. Co będzie dalej, nie wiadomo. Prawdopodobnie stanie się to samo, co z zerowym VAT-em na żywność. A to dopiero początek zabawy w koszty. Unia Europejska już wdraża kolejne elementy Zielonego Ładu, który zwali się na nas, jak himalajska lawina. Wiceminister klimatu była łaskawa zasygnalizować, że brak subordynacji będzie dyscyplinowany sankcjami.

CZYTAJ WIĘCEJ: Polaku, to szykuje dla Ciebie rząd! Nie ocieplisz domu? Będziesz musiał płacić! Zielińska zdradziła plany: „Jakieś tam sankcje muszą być”

Drożyzna za Tuska

Ktokolwiek pamięta i przytomnie ocenia poprzednie rządy PO-PSL, wiedział z czym trzeba się liczyć po powrocie Donalda Tuska do władzy. Bo przecież w tym samym momencie, gdy PO opowiadała bajki o Zielonej Wyspie, ponad 2 mln Polaków żyło w skrajnej biedzie, w tym aż 700 tysięcy dzieci. I choć politycy PO zaprzeczali, badania te zostały potwierdzone przez GUS. Ujawniono, że 500 tysięcy dzieci w Polsce nie jadała obiadów, ponad 900 tysięcy żyło w skrajnej nędzy, a prawie 1,4 mln w biedzie. Ludzie Tuska bezdusznie to ignorowali. Julia Pitera twierdziła, że nie ma żadnych głodnych dzieci, a jedynie panuje brak kultury jadania śniadań. Stefan Niesiołowski wysłał niedożywione dzieci na szczaw i mirabelki, a Ewa Kopacz oświadczyła, że ktokolwiek mówi w Polsce o głodnych dzieciach, ten wpisuje się w rosyjską propagandę. Nie było wtedy mowy o programach prospołecznych, a pojawiające się przedwyborcze obietnice w postaci 500+ gromko wyśmiewano i zjadliwie wyszydzano!

Ale to tylko mały wycinek „wrażliwości społecznej” polityków Platformy Obywatelskiej. Zawsze ważniejsze były wdrożenia unijne niż zabezpieczenie interesu obywateli. Przykład? W 2012 roku rząd Tuska wprowadził 23-procentowy VAT na ubranka dziecięce, podnosząc go aż o 15 procent. I choć inne kraje UE potrafiły zawalczyć o zachowanie niskiego VAT na artykuły dla dzieci (Wielka Brytania i Irlandia - 0 proc., Luksemburg - 3 proc.), Tusk wystąpił w roli usłużnego prymusa, solidnie wypełniającego życzenia Brukseli.

Nic się w tej sprawie nie zmieniło. Można spodziewać się wręcz jeszcze większej elastyczności w wykonywaniu brukselskich poleceń, w wychodzeniu naprzeciw oczekiwaniom Berlina i zwijaniu państwa, ukierunkowanego na suwerenny rozwój i wzrost gospodarczy. Zagranica zadała sobie przecież wiele trudu, by umożliwić Tuskowi powrót do władzy. A że w polityce nie ma nic za darmo, zapłacimy za to wszyscy. Słono!

CZYTAJ TAKŻE:

— Marzena Nykiel: Chcieli, by Polaków było tylko 15 milionów! Dlaczego von der Leyen wraca do tego pomysłu? Ekoterror ma również twarz aborcji

— Marzena Nykiel: Taran Bodnara rozjeżdża państwo prawa, a w jego gabinecie aktywiści LGBT+ rozpisują już tęczowe pomysły ustaw

***************************************************************************************

Czarno na białym wyniki głosowania ws. rezolucji Parlamentu Europejskiego, popierającej Zielony Ład – 15 stycznia 2020r.

ZA: 482 (w tym 23 z Polski)

🔴 Bartosz Arłukowicz (KO)

🔴 Jerzy Buzek (KO)

🔴 Jarosław Duda (KO)

🔴 Tomasz Frankowski (KO)

🔴 Andrzej Halicki (KO)

🔴 Krzysztof Hetman (PSL)

🔴 Danuta Huebner (KO)

🔴 Adam Jarubas (PSL)

🔴 Jarosław Kalinowski (PSL)

🔴 Ewa Kopacz (KO)

🔴 Janusz Lewandowski (KO)

🔴 Elżbieta Łukacijewska (KO)

🔴 Jan Olbrycht (KO)

🔴 Radosław Sikorski (KO)

🔴 Róża Thun (KO; dziś Polska2050)

🔴 Marek Balt (Lewica)

🔴 Marek Belka (KO/Lewica)

🔴 Robert Biedroń (Lewica)

🔴 Włodzimierz Cimoszewicz (KO/Lewica)

🔴 Łukasz Kohut (Lewica)

🔴 Leszek Miller (KO/Lewica)

🔴 Bogusław Liberadzki (Lewica)

🔴 Sylwia Spurek (Zieloni)

Przeciw: 136 (w tym 25 z Polski)

✅ Adam Bielan

✅ Joachim Brudziński

✅ Ryszard Czarnecki

✅ Anna Fotyga

✅ Patryk Jaki

✅ Krzysztof Jurgiel

✅ Karol Karski

✅ Beata Kempa

✅ Izabela Kloc

✅ Joanna Kopcińska

✅ Zdzisław Krasnodębski

✅ Elżbieta Kruk

✅ Zbigniew Kuźmiuk

✅ Ryszard Legutko

✅ Beata Mazurek

✅ Andżelika Możdżanowska

✅ Tomasz Poręba

✅ Elżbieta Rafalska

✅ Bogdan Rzońca

✅ Beata Szydło

✅ Grzegorz Tobiszowski

✅ Witold Waszczykowski

✅ Joanna Wiśniewska

✅ Anna Zalewska

✅ Kosma Złotowski

Podsumowując, Zielony Ład poparli europosłowie KO, Lewicy, Polski2050 i PSL. Przeciw głosowali europosłowie PiS.

**************************************************************************************

‼️32 000 zł - nawet tyle za Zielony Ład będzie płacił co roku każdy pracujący Polak ‼️

facebook.com/TygodnikSolidarnosc/videos/2789350241228151/

Ile pieniędzy straci polska gospodarka na wprowadzeniu pakietu Fit for 55?

Ostatni raport PKO BP w zakresie kosztów transformacji związanej z Fit for 55 pokazał, że koszty dla polskiej gospodarki do 2030 roku to jest 2,4 bln zł, z czego luka między tym, co dostaniemy, a tym, co musimy wydać, to jest 1 bln 200 mld zł. To jest to, co nam będzie brakowało.

Anna Maria Żukowska z Lewicy.

- "Uwalnianie cen energii w lipcu jest lepsze niż w grudniu, w okresie grzewczym. Zanim się Polki i Polacy zorientują o ile ceny naprawdę urosły, to minie pół roku"

– stwierdziła posłanka.

Drogi Prad dla Polakow. W 2008 roku Donald Tusk zgodził się na pakiet „3x20”, zakładający redukcję o 20 proc. emisji CO2 do roku 2020. Przyjęto także zmianę bazy redukcji CO2 z roku 1990 na rok 2005 oraz obowiązkowy handel uprawnieniami do emisji dla wytwarzających energię elektryczną, który zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku. W 2014 roku Komisja Europejska zaproponowała jeszcze bardziej radykalne rozwiązania. Na posiedzenie RE, którą kierował wówczas nowy przewodniczący Donald Tusk, pojechała premier Ewa Kopacz, która zgodziła się na kolejne restrykcje, czyli ograniczenie emisji CO2 o 43 proc. do 2030 oraz na wprowadzenie tzw. Rezerwy Stabilizacyjnej.Podwaliny położone pod radykalną politykę energetyczną UE skutkują wszelkimi późniejszymi problemami i będą coraz większe. Aż 60 proc. ceny energii elektrycznej to koszty uprawnień do emisji CO2. Zaplacimy za kompromis klimatyczny premier Kopacz. Na co zgodzila sie premier Kopacz w Brukseli ? 1. Na kontynuacje placenia para podatku od produkcji z wegla. 2. Na ogromna podwyzke stawki tego para podatku od produkcji prądu z węgla. 3. Na ogromna podwyzke stawki tego (para)podatku płaconego przez elektrownie w postaci tzw. uprawnień CO2. Rosnące ceny energii to koszt naszego bycia w UE przez i tak np unijny parapodatek wzrósł z 27,26 euro w listopadzie 2020 roku do 90 euro dwa lata pozniej .Już 60% ceny prądu w Polsce stanowi zielony haracz unijny.2014-11-03 - Kopacz uspokaja: prąd nie zdrożeje. Premier zapewnia, że energia elektryczna w Polsce nie będzie drożeć z powodu nowego pakietu klimatycznego. Ewa Kopacz rozmawiała z dziennikarzami na budowie Elektrowni Opole. Przekonywała, że dzięki postanowieniom brukselskiego szczytu, na którym zdecydowano o 40-procentowej redukcji emisji CO2 do 2030 roku, Polska utrzyma dotychczasowe darmowe prawa do emisji tego gazu, a także będzie dostawać dodatkowe wsparcie. Szefowa rządu twierdzi, że uda się pogodzić wielkie koszty inwestycji w nowoczesną energetykę z utrzymaniem cen prądu. Ewa Kopacz powiedziała, że istnieją mechanizmy zawarte w ustaleniach brukselskiego szczytu, które pozwolą nam aktywnie bronić się przed niekorzystnymi rozwiązaniami.

****************************************************************************

Eksperci Banku Pekao przygotowali raport "Wpływ pakietu Fit for 55 na polską gospodarkę" zestawiający koszty, z którymi w nadchodzących latach będzie musiała liczyć się Polska oraz wylicza szereg korzyści, jakie uzyskamy z pakietu.

Raport wywołał szeroką dyskusję gospodarczą i polityczną, w której zasadniczo eksponowane były koszty. Korzyści, zarówno te związane z wykorzystaniem unijnych mechanizmów finansowych polityki klimatycznej, jak i korzyści społecznych pozostają na marginesie dyskusji.

W dyskusji w zasadzie nie pojawiają się cele nowego pakietu klimatycznego UE Fit for 55.

Największe wrażenie robi obliczona w raporcie suma wszystkich krajowych kosztów uzyskania przez UE celu redukcji emisji CO2 do 2030 roku o 55% (w odniesieniu do emisji w 1990 roku)., która wynosi 527,5 mld Euro (2,5 biliona zł).

Ta kwota dotycząca całej dekady 2021-2030 jest tak niewyobrażalna (przynajmniej dla osób niespecjalizujących się w makroekonomii), że nawet nie robi wrażenia. Czasami w celu przybliżenia obywatelom kosztu pakietu FiT for 55 kwota ta jest dzielona przez liczbę Polaków i przedstawiana w formie znacznie bardziej przemawiającej do wyobraźni, jako właśnie wynik dzielenia.

Wypada wtedy ok. 64 tys. zł na głowę mieszkańca. Taką kwotę, zwłaszcza rozumianą jako jednorazowy koszt lub oszczędność (w praktyce chodzi o 10 lat) każdy już może sobie wyobrazić.Bilans kosztów i korzyści

Problem polega na tym, że nie jest to koszt „Fit for 55”, tylko całej polityki klimatycznej UE w latach 2021-2030 realizowanej od 2014 roku, kiedy przyjęty został Pakiet Klimatyczny z redukcją emisji CO2 o 40% (autorzy raportu nazwali go dopiero teraz „Fit for 40” aby wskazać na różnice).

Pakiet ten już jest wliczony w bilans kosztów i korzyści, i nie jest już tematem do dyskusji o wpływie na gospodarkę (taka odbyła się już dawno i też obfitowała w bilionowe kwoty).Tematem do dyskusji i celem raportu było policzenie różnicy w efekcie odniesienia celu redukcyjnego z 40% do 55%. Ten dodatkowy koszt (goły koszt „Fit for 55”), autorzy ocenili na 189,5 mld euro. Nie jest to koszt netto.

Autorzy raportu wyliczyli też korzyści, w tym zielone fundusze z UE, oszczędności dla gospodarki i dodatkowe przychody finansowe dla budżetu państwa, jakie dać mogą zielone inwestycje oraz przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 (najważniejsza pozycja, łącznie 104 mld euro). Okazuje się, że różnica w wieloletnich przepływach finansowych wynosi 34 mld euro.

Czyli korzystając z wcześniejszego przykładu, koszt netto Fit for 55 na głowę mieszkańca Polski wynosi niecałe 9 tys. zł na dekadę, czyli 70 zł miesięcznie.

Co najbardziej wpływa na cenę energii w Polsce?

To jest realny koszt, ale w pełni wyobrażalny, zwłaszcza jeśli zestawimy go np. z rachunkami (a nawet tylko podwyżkami) jakie w tym roku każdy obywatel musi płacić za gaz.

Tylko w tym roku ceny gazu dla gospodarstw wzrosły, w zależności od zużycia, od 9 zł miesięcznie do 174 zł miesięczne (odbiorcy ogrzewających gazem domy).

Ceny uprawnień do emisji wpływają na ceny energii najbardziej wtedy kiedy nie wdrażamy kolejnych pakietów klimatycznych i nie rozwijamy OZE

Ceny gazu będą rosły, ale bynajmniej nie z powodu FiT for 55. Wręcz przeciwnie, wdrożenie pakietu, w tym termomodernizacja i zastępowanie paliw zeroemisyjnymi OZE spowodowałoby do 2030 istotne i trwałe obniżenie cen gazu, kosztów zaopatrzenia w ciepło i energię elektryczną.

Ale w rachunku nie są uwzględnione inne korzyści, w tym zmniejszanie kosztów ochrony zdrowia (dla całej UE wg Komisji Europejskiej jest to 25-43 mld euro rocznie – efekt czystego powietrza), tworzenie nowych miejsc pracy, zmniejszenie zależności Polski od importu paliw.

Nie ma też podstaw strasznie odbiorców energii drastycznym wzrostem cen energii z powodu FiT for 55, jako tzw. „greenflacji”.

Faktem jest, że ceny uprawnień do emisji wpływają na ceny energii – 40% koszów wytwarzania, jest to średnia wartość w dłuższym okresie. Teraz kiedy ceny uprawnień wzrosły premier mówi o 50%, a elektrownie krzyczą nawet o 60%. Jednak w istocie ceny uprawnień do emisji najbardziej wpływają na ceny energii kiedy nie wdrażamy kolejnych pakietów klimatycznych i nie rozwijamy OZE.

Komisja Europejska wykazała, że główną przyczyną wzrostu cen energii elektrycznej w Unii w 2021 roku był wzrost ceny gazu, który do inflacji przyczynił się dziewięciokrotnie bardziej niż też skokowe wzrosty ceny emisji CO2.

W Unii Europejskiej 15 procent energii elektrycznej jest produkowanych w elektrowniach gazowych.

************************************************************************************************

Rząd Tuska przyznał, że doprowadzi do ubóstwa energetycznego miliony Polaków

„W dokumencie przesłanym do Brukseli rząd Tuska przyznał, że na skutek realizacji polityki klimatycznej w 2030 roku aż 11 proc. polskich gospodarstw domowych (czyli ok. 1,5 miliona rodzin) dotknie ubóstwo energetyczne. To znaczy, że 1,5 mln polskich rodzin nie będzie stać na rachunki za prąd lub gaz”

„Prognozy wskazują, że Polska może ustabilizować skalę ubóstwa energetycznego na poziomie nie wyższym niż 11 proc. w 2030 r. oraz nie wyższym niż 7 proc. w 2040 r.” – czytamy w aktualizacji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK).

W dokumencie przesłanym do Brukseli rząd Tuska przyznał, że na skutek realizacji polityki klimatycznej w 2030 roku aż 11 proc. polskich gospodarstw domowych (czyli ok. 1,5 miliona rodzin) dotknie ubóstwo energetyczne. To znaczy, że 1,5 mln polskich rodzin nie będzie stać na rachunki za prąd lub gaz

Należy podkreślić – energia będzie droga nie z powodów rynkowych. Ceny będą wynikały – już teraz zresztą w znacznym stopniu wynikają - z rozmaitych opłat i podatków narzucanych przez Brukselę. Na przykład podatek od używania pieców gazowych, który wejdzie w życie od 2027 roku

Sztucznie windowane ceny energii będą doprowadzać do ubóstwa miliony Polaków, a równocześnie będą dobijać polski przemysł. A wszystko to w imię Zielonego Ładu. Czy jesteście gotowi oddać swoje domy, swoje firmy, swoje pieniądze – w zamian za realizację klimatycznych wizji brukselskich urzędników?

************************************************************************************************

Remonty za 100 tys. zł. Kogo na to stać? Unijna polityka klimatyczna schodzi „pod strzechy”. Musimy liczyć się z dodatkowymi kosztami

Dziś eurodeputowani dyskutują, a jutro przyjmą nową dyrektywę w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Każdy kto posiada dom lub mieszkanie będzie musiał je wyremontować, by był ekologiczny.

Dla gospodarstw domowych ogrzewających się węglem, olejem opałowym a nawet gazem oznacza to, że muszą wyrzucić stare piece. Unia da na to kilka lub kilkanaście lat zależnie od tego, czy chodzi o nowo budowane czy też stare budynki.

*************************************************************************************************************************************************************
🚨 Parlament Europejski przegłosował przed chwilą kolejny dokument Zielonego Ładu - dyrektywę o charakterystyce energetycznej budynków❗

Co to oznacza dla Europejczyków? - Ubóstwo mieszkaniowe i energetyczne❗

Przeczytajcie 🧵👇

🔸 Koniec kotłów na paliwa kopalne, w tym na gaz. Od 2025 roku nie będzie już dozwolone finansowanie instalacji takich kotłów, co wpłynie, gloria.tv na funkcjonowanie programu Czyste Powietrze w Polsce. Istotnym elementem programu, w ramach którego niemal 700 tysięcy Polaków złożyło wnioski o dotacje, jest właśnie wymiana kotłów na węgiel na kotły gazowe.

🔸 To jednak tylko początek ograniczeń związanych z funkcjonowaniem kotłów na paliwa kopalne. Dyrektywa obliguje też Państwa Członkowskie do nakreślenia działań mających na celu odsunięcie paliw kopalnych w ogrzewaniu i chłodzeniu z perspektywą całkowitego wycofania piecyków na paliwa kopalne do 2040 roku. Co dodatkowo ważne, wszystkie nowe budynki mieszkalne od 2030 roku będą musiały być budynkami o zerowych emisjach, natomiast od 2050 roku taki wymóg będzie obowiązywał również wszystkie istniejące już budynki. W praktyce oznacza to koniec kotłów na paliwa kopalne, bowiem emisja dwutlenku węgla na miejscu jest niekompatybilna z definicją budynku o zerowych emisjach zawartą w artykule drugim.

🔸 W myśl dyrektywy Państwa Członkowskie będą musiały stworzyć krajowe plany renowacji budynków, którym będzie przyświecał końcowy cel doprowadzenia do dekarbonizacji wszystkich budynków w UE do 2050 roku. Elementem tego procesu będzie nakreślenie trajektorii renowacji budynków mieszkalnych wyrażanej w obniżeniu średniego zapotrzebowania na energię pierwotną. Tutaj rozpisano dwa cele: obniżenie tego zapotrzebowania o 16% do 2030 roku oraz o 22-25% do 2035 roku. Co najmniej 55% tych oszczędności ma zostać osiągnięte dzięki renowacjom budynków o najgorszej charakterystyce energetycznej. To bardzo wyśrubowane cele, które będą się wiązały z ogromnymi wydatkami.

🔸Dyrektywa wprowadza też obowiązek instalacji fotowoltaicznych na dachach budynków - jest tu mowa o różnych terminach dla różnych typów budynków. Istotne są tu zwłaszcza data 31 grudnia 2029 roku - wtedy te instalacje będą obowiązywać na wszystkich nowych budynkach mieszkalnych oraz na wszystkich zadaszonych parkingach przylegających do budynków. Tu trzeba zaznaczyć, że te wymogi zostały objęte warunkiem wykonalności z punktu widzenia technicznego i finansowego. Tym niemniej to kolejne brzemię finansowe, logistyczne i technologiczne dla PCz.

🔸 Nowe wymogi dotyczące świadectw charakterystyki energetycznej. Teraz takie świadectwa w całej UE będą się musiały posługiwać taką samą skalą ocen, co będzie wymagało zmian administracyjnych. Świadectwa będą też wydawane częściej (również przy istotnych renowacjach) oraz będą zawierały bardziej obszerne informacje, co doprowadzi do przedłużenia terminów wydawania tych certyfikatów i podwyżki cen. Obecnie ceny certyfikatów w Polsce to kilkaset złotych, w zależności od lokalizacji czy rodzaju budynku.

*****************************************************************************************************************************
Nowa unijna dyrektywa, która narzuca obowiązek remontów i montowania niemal na „każdym dachu” paneli słonecznych, a do 2040 roku nakazuje wyrzucenie pieców węglowych i gazowych jest nierealna i nie do wykonania. I dowodzi, że po raz kolejny „ideologia przeważyła nad zdrowym rozsądkiem, faktami i fizyką”.

Politycy odpowiedzialni za energetykę w rządzie Zjednoczonej Prawicy wyjątkowo krytycznie ocenili decyzje większości europosłów, którzy wczoraj w Strassburgu poparli dyrektywę o charakterystyce energetycznej budynków. Dokument choć nieco złagodzony w porównaniu z projektem Komisji Europejskiej z 2022 roku, to jednak nadal zawiera spis obowiązków, które obejmą praktycznie każdego obywatela Unii, gdyż budynki – zarówno mieszkalne jak i publiczne będą musiały stać się bezemisyjne – formalnie do połowy wieku.

A w praktyce znacznie wcześniej, bo nowe budynki oddawane do użytku w 2030 roku muszą być zeroemisyjne (nowe urzędy państwowe – już w 2028 roku), a w 2040 roku nie będzie można wykorzystywać węgla, gazu i oleju opałowego do ogrzewania domów. Fotowoltaika na dachach budynków nowych ma być obowiązkowa za 6 lat a także na obiektach użyteczności publicznej. Panele w ogóle mają stać się powszechne w najbliższych latach.

Były wiceminister energii, obecnie eurodeputowany PiS Grzegorz Tobiszowski uważa, że „ta dyrektywa to kolejny element Zielonego Ładu, który wkrótce wszyscy dotkliwie odczujemy. I – co gorsze – najsilniej odczują ją osoby najmniej zamożne. Już od przyszłego roku ma obowiązywać przepis zakazujący dotacji do kotłów na paliwa kopalne – w tym też gazu”.

Koszty są ogromne, a cele wydają się całkowicie nierealistyczne

— dodaje.

Była Minister Klimatu i Środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska mówi wręcz, że „po raz kolejny ideologia przeważa nad zdrowym rozsądkiem, faktami i fizyką”.

Nie dość że wprowadzenie w życie dyrektywy oznacza olbrzymie koszty i inwestycje, to jeszcze nie mamy ani odpowiednich zasobów ani możliwości technicznych i nie chodzi tylko o sam na przykład montowania paneli słonecznych niemal na każdym dachu ale o kwestię stanu sieci energetycznej

— mówi.

Te przepisy wepchną nas w otchłań wydatków, doprowadzą do ubóstwa i jeszcze naruszone zostanie bezpieczeństwo państwa

— dodaje.

Podobną opinię ma były wiceminister energii. Jego zdaniem „hasła brzmią oczywiście pięknie – zeroemisyjność, ograniczenie zużycia energii, ale po drugiej stronie staje pragmatyka”. Jego zdaniem brakuje odpowiedzi na podstawowe pytania, „ile firm potrzeba by sprostać temu zadaniu, ilu nowych pracowników, ile materiałów”.

Rosnący popyt podnosi ceny to są podstawy makroekonomii, a mówimy o bezprecedensowej fali modernizacji milionów budynków w bardzo krótkim czasie. Widzimy, co stało się z cenami surowców mineralnych wykorzystywanych w elektrycznych samochodach i źródłach odnawialnych. W ciągu dwóch lat wzrosły wielokrotnie – np. cena litu o 1500 procent

— dodaje Grzegorz Tobiszowski.

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska przypomina, że chcąc zrealizować dyrektywę, samorządy będą musiały dopłacać do inwestycji nie tylko w fotowoltaikę ale i termomodernizacje, bo na wszystko nie dostaną „pieniędzy z unii”. A więc będą musiały zabrać część środków, potrzebnych gdzie indziej.

Była Minister Klimatu i Środowiska wskazuje jeszcze na inne problemy, które unia – stawiając na bezwzględny rozwój OZE – może wywołać. Chodzi zwłaszcza o uzależnienie od importu nie tylko na przykład paneli z Chin ale także metali ziem rzadkich i surowców krytycznych, przy pozyskaniu których zużycie energii i wody jest szczególnie duże, więc o eko-wydobyciu nie ma mowy.

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska przypomina także o pomijany często jest fakt problemu sterowników do paneli, produkowanych na Tajwanie i Chinach.

Jeśli zepsuje się na jakimś domu w Polsce i może być zdalnie naprawiony przez informatyka z Tajwanu, albo i nie – to okaże się, że dostęp do naszych systemów informatycznych będą mieć …. Właśnie informatycy z Bliskiego Wschodu, gdyż Unia Europejska nie wprowadziła odpowiednich zabezpieczeń w tej kwestii

— mówi.

Europoseł Grzegorz Tobiszowski przypomina, że w Unii Europejskiej wytwarza się tylko 3 procent instalacji fotowoltaicznych, podczas gdy w Chinach – 80 procent.

Po raz kolejny unijne prawo doprowadza do sytuacji, w której Europejczycy ogromnym wysiłkiem finansowym wspierać będą azjatycką gospodarkę. I – co istotne – opartą na węglu

— dodaje.

Mam nadzieję, że to szaleństwo ktoś zatrzyma, pierwszą okazją będą wybory w czerwcu do Europarlamentu

— mówi Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.

Jeśli Europa sobie uświadomi koszty i to zrozumie, że jest to szaleństwo, za które zapłacimy cenę nie tylko ze swoich portfeli, ale też uzależnienia. Może się bowiem okazać, że to Pekin będzie wyznaczał kierunki świata a nie ambitna Europa

— zaznacza.

Były Minister Energii Krzysztof Tchórzewski w niedawnym wywiadzie dla naszego portalu mówił, że nie wyobraża sobie w szybkim czasie całkowitego wycofania paliw kopalnych z ogrzewania w domach w Polsce.

Ludzie dopiero co wymienili piece węglowe na bardziej efektywne, a gazyfikacja postępuje wolniej, niż jeszcze kilka lat temu. Mamy wiele małych wsi, do których nikt nie doprowadzi gazu. Nie ma też odpowiednio przebudowanych energetycznych sieci lokalnych. W niemal połowie kraju są jeszcze te z czasów PRL i lat 70. Ubiegłego wieku

— stwierdza. I przypomina, że „nawet bogate Niemcy, gdzie powszechnie stosuje się ogrzewanie gazowe, z powodu kosztów i oporu społeczeństwa odsunęły w czasie plan wymiany”.

Nie da się zmusić ludzi do przejścia na inne – niż węglowe – ogrzewanie bez gigantycznych pieniędzy

— dodaje.

Zdaniem Krzysztofa Tchórzewskiego nawet pompy ciepła nie wszędzie spełniają oczekiwania użytkowników, szczególnie w zakresie kosztów i późniejszej efektywności.

Jest wiele przypadków, że koszty dodatkowego podgrzewania (często przy ostrych zimach) spowodowały rezygnację z tego systemu. To też jest bardzo drogi system, a funduszy z UE nie wystarczy na pokrycie wszystkich kosztów jego budowy i eksploatacji

— podkreśla.

Główne założenia dyrektywy:

• Od 2030 roku nowe budynki mają być zeroemisyjne. Nowe budynki zajmowane przez władze publiczne lub będące ich własnością powinny być zeroemisyjne od 2028 roku.

• W przypadku budynków mieszkalnych państwa członkowskie będą musiały wprowadzić środki, które mają doprowadzić do zmniejszenia średniego zużycia energii pierwotnej o co najmniej 16 proc. do 2030 roku i co najmniej 20–22 proc. do 2035 roku.

• Państwa członkowskie będą musiały do 2030 roku wyremontować 16 proc. budynków niemieszkalnych o najgorszej charakterystyce energetycznej, a do 2033 roku 26 proc. takich budynków.

• Do 2040 roku należy całkowicie wycofać kotły na paliwa kopalne. Od 2025 roku nie będzie można dotować niezależnych kotłów na paliwa kopalne.

• Jeśli będzie to wykonalne z technicznego i ekonomicznego punktu widzenia, do 2030 roku państwa członkowskie będą musiały stopniowo montować instalacje słoneczne na budynkach publicznych i niemieszkalnych – zależnie od ich wielkości – oraz na wszystkich nowych budynkach mieszkalnych.

************************************************************************************************************************
WSA uchylił decyzję środowiskową dla kopalni Turów - związkowcy ostrzegają, że oznacza to zamknięcie kopalni po 2026 r. i kupowanie energii od... Niemców. Tymczasem organizacje ekologiczne, które protestowały przeciwko kopalni i złożyły skargę na jej działalność, finansowane są przez niemieckie i europejskie podmioty.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (WSA) uchylił decyzję środowiskową Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska dotyczącą kontynuacji wydobycia węgla w kopalni Turów. Decyzja sądu nie wstrzymuje wydobycia w kopalni Turów do roku 2026 r., ale szef NSZZ "Solidarności" w KWB Turów, Wojciech Ilnicki, ostrzega, że jeśli nie uzyskają nowej koncesji, to po 2026 r. kopalnia będzie do zamknięcia.

Sędzia WSA Jarosław Łuczaj podkreślił, że rozstrzygnięcie nie powoduje zamknięcia kopalni Turów, ale decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji danego przedsięwzięcia jest jednym z wymogów wydania dalszych decyzji administracyjnych koniecznych w procesie inwestycyjnym. Ilnicki zwrócił uwagę, że procedura uzyskania nowej koncesji, w tym procedura transgraniczna, jest bardzo czasochłonna i niemożliwa do zrealizowania w tak krótkim czasie.

Zamknięcie kopalni Turów oznaczałoby wzrost cen energii elektrycznej i kupno energii elektrycznej z Niemiec z nowych dwóch kopalni węgla brunatnego i elektrowni, które budują nasi zachodni sąsiedzi. Ilnicki liczy, że PGE GiEK i GDOŚ odwołają się od nieprawomocnej decyzji WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Jedyną przyczyną uchylenia decyzji środowiskowej były zarzuty nawiązujące do umowy między rządami Polski a Republiki Czeskiej o współpracy w zakresie odnoszenia się do skutków wynikających z eksploatacji kopalni. Umowę podpisano 3 lutego 2022 r. Sprawa została zainicjowana skargami ekologów oraz samorządowców niemieckich z przygranicznych terenów.

Tymczasem fundacja "Rozwój TAK - Odkrywki NIE", najważniejszy inicjator protestów przeciwko kopalni Turów, jest finansowana między innymi przez niemiecką Grassroots Foundation Warendorf oraz Olin Gemeinnützige GmbH i Good Move GmbH, znaną też jako Guerrilla Foundation, obie z siedzibą w Berlinie. Wśród sponsorów tej koalicji jest również Europejska Fundacja Klimatyczna (EFK).

"Rozwój TAK - Odkrywki NIE" ma również interesującego donatora w postaci CAN (Climate Action Network) Europe, organizacji z siedzibą w Brukseli. Przedstawiciele CAN Europe przyznają, że ich fundusze pochodzą od rządu Niemiec, Komisji Europejskiej i różnych fundacji, w tym EFK. Oznacza to, że "Rozwój TAK - Odkrywki NIE" jest finansowany przez organizację bezpośrednio wspieraną przez niemieckie władze.

Fundacja Frank Bold, będąca jednym z podmiotów skarżących decyzję środowiskową ws. Turowa, również brała granty od Europejskiej Fundacji Klimatycznej.

CAN Europe stwierdził, że "Ekspansja kopalni węgla Turów łamie podstawowe prawa lokalnych społeczności i niweczy wszelką nadzieję na przyszłość sprzyjającą klimatowi. Nadszedł czas, aby Komisja Europejska pociągnęła polskie władze do odpowiedzialności za naruszenia prawa UE, wspierając Republikę Czeską w sprawie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, i natychmiast zainicjowała postępowanie przeciwko Polsce za niezastosowanie się do zobowiązań państwa członkowskiego."

Kopalnia Turów, będąca częścią PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A., stanowi istotne źródło węgla brunatnego dla największej elektrowni węgla brunatnego w Polsce - Elektrowni Turów. Elektrownia ta, o mocy zainstalowanej 2015 MW, generuje około 7% krajowej produkcji energii elektrycznej, zapewniając stabilność energetyczną dla około 2 milionów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw w kraju. Węgiel brunatny z kopalni Turów jest również wykorzystywany w innych elektrowniach w Polsce, podkreślając tym samym jego znaczenie dla całego sektora energetycznego.

Kopalnia Turów jest jednym z największych pracodawców w regionie Dolnego Śląska. Stanowi bezpośrednie miejsce zatrudnienia dla około 3 tysięcy pracowników, a pośrednio zapewnia utrzymanie dla kilkunastu tysięcy osób w sektorach związanych z górnictwem i energetyką. Zamknięcie kopalni oznaczałoby znaczące straty zatrudnienia w regionie, co mogłoby pogłębić problemy społeczne i gospodarcze.

*****************************************************************************************************************************************************************
Posiadanie samochodu będzie wiązać się z wyższymi kosztami. Gazeta w wywiadzie z wiceministrem przypomina, że jeden z kamieni milowych KPO przewiduje wprowadzenie opłaty rejestracyjnej i podatku od własności pojazdów spalinowych zgodnie z zasadą "zanieczyszczający płaci".
Kiedy nowe prawo zostanie wprowadzone w Polsce? — Pracujemy nad tym. Trwają rozmowy z ministerstwami, ale za wcześnie, by mówić o szczegółach. To, co ja chciałbym zrobić, to zaproponować rozwiązania najbardziej neutralne dla obywateli z finansowego punktu widzenia — odpowiada Bolesta.

Opłata rejestracyjna w życie ma wejść w pierwszym kwartale 2025 r. Podatek od posiadania w 2026 r.

Federacja Polskich Banków Żywności alarmuje, że powrót do 5-procentowej stawki VAT na żywność odbije się najmocniej na potrzebujących.
W związku z najnowszymi odczytami inflacji oraz prognozami dynamiki cen podstawowych produktów spożywczych objętych przejściową stawką VAT 0 proc., Ministerstwo Finansów podjęło decyzję o nieprzedłużaniu po 31 marca 2024 roku okresowego obniżenia stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze. Od 1 kwietnia VAT na produkty spożywcze znowu wyniesie 5 proc.

Uderzenie w najsłabszych
Przeciwko decyzji resortu finansów protestuje Federacja Polskich Banków Żywności. W opublikowanym komunikacie podkreślono, że skokowy wzrost cen żywności najmocniej odbije się na najmniej zamożnych Polakach. Według statystyk, utrzymująca się przez długi czas wysoka inflacja spowodowała uszczuplenie kwoty miesięcznego dochodu rozporządzalnego oraz zmusiła konsumentów do zwiększenia wydatków na produkty spożywcze. Wzrost cen, jaki bez wątpienia nastąpi po powrocie 5-procentowej stawki VAT, tylko pogorszy tę sytuację.

"Federacja Polskich Banków Żywności, wykazując zrozumienie dla zawiłości decyzji makroekonomicznych, apeluje o podjęcie działań, mających na uwadze troskę o sytuację osób potrzebujących w Polsce. Te działania mogą przyjąć formę działań osłonowych, skierowanych do osób najuboższych, podniesienia progów dochodowych uprawniających do uzyskania pomocy żywnościowej oraz wzmocnienia trzeciego sektora, świadczącego pomoc żywnościową, poprzez nowelizację np. Ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności" – czytamy w komunikacie.

Wzrost cen
Eksperci wskazują, jak powrót do starej stawki VATu wpłynie na ceny produktów spożywczych. Ekonomista Rafał Mundy analizuje, że jeśli ktoś wydaje na żywność 100 zł tygodniowo (przy obecnej stawce VAT 0 proc.), to po przywróceniu stawki 5 proc. jego roczne wydatki wzrosną o około 250 zł. W przypadku kwoty wynoszącej 200 zł tygodniowo, rocznie będzie to oznaczało wzrost o około 500 zł.

Dr Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych podkreśla, że zmiana wysokości VAT będzie miała największe znaczenie dla osób o najniższych dochodach, wśród nich dla emerytów.

****************************************************************************************************************

Federacja Polskich Banków Żywności alarmuje, że decyzja Ministerstwa Finansów o nieprzedłużaniu zerowej stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze uderzy przede wszystkim w osoby najbardziej potrzebujące opieki i ochrony państwa. Od 1 kwietnia przestanie obowiązywać tymczasowe obniżenie stawki VAT do 0 proc. i nastąpi wzrost do 5 proc. W związku z zaistniałą sytuacją sieć 31 Banków Żywności wystosowała apel o podjęcie działań osłonowych względem osób najuboższych oraz o podniesienie progów dochodowych uprawniających do uzyskania pomocy żywnościowej, a także o wzmocnienie trzeciego sektora, który świadczy pomoc żywnościową.

Zerową stawką VAT z inicjatywy rządu Mateusza Morawieckiego objęte były podstawowe produkty spożywcze: owoce, warzywa, mięso, nabiał, produkty ze zbóż.

Skok cen żywności
Według Federacja Polskich Banków Żywności decyzja resortu finansów wpłynie na skokowy wzrost cen żywności. Jak zauważa federacja, „spowolnienie inflacji i tempa wzrostu cen żywności nie oznacza, że produkty spożywcze tanieją w sklepach, a wskaźniki rok do roku porównują obecną sytuacją z tą, której doświadczaliśmy na początku 2023 roku”.

Eksperci zwracają uwagę na koszty żywności w szerszej perspektywie.

Faktem jest, że w ciągu ostatnich ponad dwóch lat koszty życia i zakupu żywności dynamicznie wzrosły, co odczuli wszyscy w Polsce. W 2022 roku, według danych GUS, aż o 2,6 proc. spadł miesięczny dochód rozporządzalny na osobę w gospodarstwach domowych. Polacy mają mniej pieniędzy i już ponad 26 proc. swojego miesięcznego budżetu przeznaczają na żywność i napoje bezalkoholowe

– zauważyły Banki Żywności w opublikowanym stanowisku.

W ich opinii, „w obliczu kolejnego, nieuchronnego skoku cen żywności jej zakup będzie pochłaniał jeszcze więcej naszych środków”. Jak podkreślono, „są w Polsce ludzie, których na żywność nie stać już teraz”.

W październiku 2023 roku Federacja Polskich Banków Żywności opublikowała raport „Niedożywienie i głód w Polsce”.

Przeprowadziliśmy rozmowy z osobami, które korzystają z bezpłatnej żywności otrzymywanej od organizacji charytatywnych i spytaliśmy o ich sytuację. Osiem na dziesięć badanych osób przyznało, że w ciągu ostatniego roku zdarzyło im się odczuwać głód, a 76 proc. podkreśliło, że w tym okresie ich sytuacja ekonomiczna pogorszyła się. Przez inflację sześć na dziesięć z nich musiało pożyczyć pieniądze, żeby samodzielnie kupić jedzenie. Tylko co czwarta osoba mogła sobie codziennie pozwolić na zjedzenie ciepłego posiłku do syta

– przekazano.

Apel o wsparcie dla najuboższych
Eksperci alarmują, że „5-procentowa podwyżka cen żywności sprawi”, że wielu Polaków będących już w trudnej sytuacji materialnej „będzie musiało zrezygnować z części kupowanej żywności”.

Federacja Polskich Banków Żywności zaapelowała też o „podjęcie działań, mających na uwadze troskę o sytuację osób potrzebujących w Polsce”.

Te działania mogą przyjąć formę działań osłonowych, skierowanych do osób najuboższych, podniesienia progów dochodowych uprawniających do uzyskania pomocy żywnościowej oraz wzmocnienia trzeciego sektora, świadczącego pomoc żywnościową, poprzez nowelizację np. Ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności

– zaznaczono.

Jak zaznaczono w stanowisku, „’Obowiązek solidarności z innymi’ jest zwrotem wpisanym w preambułę polskiej konstytucji i cechą, która jest ważna dla wielu osób w Polsce”.

Eksperci podkreślili, że decyzje, podejmowane „na najwyższych szczeblach władzy, muszą brać pod uwagę dobrostan wszystkich obywateli Polski, a nie tylko tych, których głos da się usłyszeć”.

Federacja Polskich Banków Żywności zabrała głos w imieniu najbardziej potrzebujących i zaapelowała o solidarną politykę socjalną.

Osoby ubogie, potrzebujące i w kryzysie często nie mają siły, aby głośno wyrażać swój sprzeciw. Bardziej od polityki zajmują ich codzienne troski i dylematy dotyczące zakupu żywności, leków bądź opłacenia rachunków

– wskazano.

CZYTAJ TAKŻE:

—Jeżeli tak podejmują decyzje w resorcie finansów, to mamy państwo „z dykty”. Strategia rządu: Niska inflacja? Dociążmy Polaków VAT-em

—Polska Izba Handlu: Późno ogłoszona decyzja o zmianie VAT uderzy przede wszystkim w małe sklepy. W tle cenówki

—Rząd Tuska podwyższa VAT na żywność. Posłowie PiS z kontrolą w MF. „Bardzo duży wydatek; małe sklepy będą się zamykały”

bankizywnosci.pl/wPolityce.pl/bjg
rp.pl

Zerowy VAT na żywność tylko do końca marca 2024 r.

Zdaniem Beneckiego powrót do 5-proc. stawki VAT na żywność może przełożyć się na wzrost cen o ok. 3 proc. – Trwająca właśnie walka konkurencyjna …