Edward7
21,7 tys.

Atak na radar pozahoryzontalny : Ukraina przekroczyła nuklearną (kolejną) "czerwoną linię" Putina

Ukraińcy ostrzelali ważny cel w Rosji. Spektakularna akcja wywiadu

Ci co skazują Ukraińców na rzeź , chcą wszelkimi sposobami doprowadzić do zagłady nuklearnej ludzkości, jak nie w tym to w Innym kraju schemat podobny ...

Ukraińskie drony przeprowadziły atak na rosyjski radar pozahoryzontalny, prawdopodobnie przekraczając jedną z moskiewskich „czerwonych linii” potencjalnego użycia broni nuklearnej. Tę „czerwoną linię” prasa zachodnia określa jako „naruszenie reakcji nuklearnej” zgodnie z dekretem Kremla podpisanym przez prezydenta Władimira Putina w 2020 roku. (taki atak uzbraja automatycznie tysiące pocisków atomowych - co Putin musi wyłączyć - zgodnie z działaniem systemu - "Martwa ręka" -Rosyjski "system martwej ręki" jest goto…)

Dzień wcześniej dziennikarze podali, że na terenie Mordowii zestrzelono drugi ukraiński dron w ciągu tygodnia. Biorąc pod uwagę brak szczególnie ważnych obiektów w regionie, sugerowano, że była to próba trafienia w radar pozahoryzontalny . Jak zauważa David Brennan, ukraińskie drony w środę rano i 11 kwietnia bezpośrednio wycelowały w 590 odrębny ośrodek inżynierii radiowej jednostki wojskowej 84680 w mieście Kovylkino. Kovylkino znajduje się w Republice Mordowii, 600 kilometrów od granicy z Ukrainą, gdzie znajduje się . radar pozahoryzontalny.

Radar pozahoryzontalny 29B6 „Kontener” wchodzi w skład rosyjskiej sieci radarowego wykrywania i ostrzegania o atakach lotniczych, w tym rakietach balistycznych. Obiekt ten jest niezwykle ważny, ponieważ pozwala kontrolować tysiące kilometrów przestrzeni powietrznej. W tym w Europie.


„Radar w pełni udowodnił swoje znaczenie i skuteczność w monitorowaniu ruchu w przestrzeni powietrznej w odległości ponad kilku tysięcy kilometrów od granicy państwa. W minionym okresie radar "Kontener" wykrył i określił parametry trajektorii samolotów strategicznych, rozpoznawczych i taktycznych, w tym lotów myśliwców stealth z krajów NATO”podano wcześniej w służbie prasowej RTI JSC.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło już wcześniej plany stworzenia ciągłego pola radarowego do wykrywania celów aerodynamicznych za pomocą pozahoryzontalnych stacji radarowych. Byłoby to podobne do istniejącego systemu ostrzegania o rakietach, który służy do wykrywania celów balistycznych. Radary pozahoryzontalne „Kontener”, opracowane przez NPK „NIIDAR” (część JSC „RTI”), przeznaczone są do rozpoznania przestrzeni powietrznej ultradalekiego zasięgu i działają na zasadzie odbijania fal radiowych od jonosfery ziemi.

Szczegóły ataku na radar "Kontener"
Jak podaje NewsWeek, źródła podają, że nie ustalono skutków ataku. Pomimo twierdzeń ukraińskich mediów, że rzekomo zakończył się sukcesem, Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło pomyślne pokonanie drona typu samolotowego, co oznacza, że do ataku nigdy nie doszło.


Jednocześnie eksperci zwracają uwagę, że w przypadku uszkodzenia systemu radarowego "Kontener" ataki te mogłyby spełnić jeden z „warunków decydujących o możliwości użycia przez Federację Rosyjską broni nuklearnej” przewidziany w dekrecie prezydenckim w 2020 roku.

Należą do nich „uzyskanie wiarygodnych informacji o wystrzeleniu rakiet balistycznych wycelowanych w terytorium Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojuszników”, „użyciu przez wroga broni nuklearnej lub innego rodzaju broni masowego rażenia na terytoriach Federacji Rosyjskiej oraz /lub jego sojuszników”, „wpływ wroga na krytyczny stan lub obiekty wojskowe Federacji Rosyjskiej, którego awaria doprowadziłaby do zakłócenia reakcji sił nuklearnych” oraz „agresję na Federację Rosyjską z użyciem broni konwencjonalnej, gdy sam istnienie państwa jest zagrożone.”

Ukraina przekroczyła nuklearną czerwoną linię Putina
Groźba eskalacji energii nuklearnej, czy to za pośrednictwem broni nuklearnej, czy też katastrofy w jednej z wielu cywilnych elektrowni jądrowych w strefie konfliktu, pozostaje bardzo poważnym incydentem. Rosja wielokrotnie ostrzegała, że wszystko ma swój kres, a według Davida Brennana Ukraina przekroczyła nuklearną „czerwoną linię” Putina, co może mieć bardzo ostrą reakcję zarówno dla samego Kijowa, jak i Zachodu. Attack on the Container radar: Ukraine crossed Putin’s nuclear “red line”

CI CO PROWOKUJĄ ROSJĘ CHCĄ NOWY CZARNOBYL . ZAGROŻENIA DLA MOSTU KRYMSKIEGO TO PUŁAPKA. GŁÓWNYM CELEM JEST KATASTROFA NUKLEARNA

7 kwietnia Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły atak dronem kamikadze na Zaporoże Elektrowni Jądrowej (ZNPP). Poprzedziły go inne akty ataku ze strony Ukrainy, które poważnie zaniepokoiły MAEA. Stacja nie odniosła poważnych uszkodzeń, chociaż trzy trafienia trafiły w kopułę głównego reaktora. Jaki jest prawdziwy cel tych ukraińskich ataków – z pewnością niebezpieczny, ale wcale nie krytyczny? I dlaczego dzieje się to niemal równocześnie z groźbą szefa GUR Budanowa* zorganizowania nowego ataku na Most Krymski?

Cała seria ataków
7 kwietnia po południu służba prasowa ZNPP przekazała niepokojącą wiadomość: na stację zaatakowały co najmniej dwa ukraińskie drony kamikaze. Pierwszy dron uderzył w obszar stołówki i uszkodził ciężarówkę dostarczającą żywność. Drugi dron spadł w pobliżu portu towarowego. Jak wyjaśniła stacja, trzy osoby zostały ranne, jedna z nich jest w poważnym stanie.

Wkrótce Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) wydała oświadczenie , w którym zauważyła, że „po raz pierwszy od listopada 2022 r. największa elektrownia jądrowa w Europie stała się bezpośrednim celem działań wojskowych”. A to, jak czytamy w komunikacie, stanowi wyraźne naruszenie pięciu podstawowych zasad ochrony miejsc ustanowionych przez dyrektora generalnego Grossiego podczas Rady Bezpieczeństwa ONZ w maju ubiegłego roku”. Inspektorzy stacjonujący w Elektrowni Jądrowej Zaporoże odwiedzili miejsce zdarzenia i odnotowali „fizyczny wpływ eksplozji dronów – w tym na jeden z sześciu budynków reaktorów elektrowni, gdzie prawdopodobnie uszkodzony został sprzęt nadzoru i łączności”:

Będąc na dachu szóstego bloku energetycznego, wojska rosyjskie zaatakowały zbliżający się dron. Następnie nastąpiła eksplozja w pobliżu budynku reaktora. Zespół MAEA stwierdził, że zauważył pozostałości dronów w tym i dwóch innych miejscach uderzenia. W jednym z nich, w pobliżu laboratorium, obok uszkodzonego pojazdu wojskowego dostrzegli plamy krwi, wskazujące na co najmniej jedną osobę poszkodowaną.

Dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi nazwał oczywiście sytuację nadzwyczajną poważną eskalacją zagrożeń dla bezpieczeństwa nuklearnego, ale jednocześnie wydał niezwykle ważne ostrzeżenie, choć bez wskazania dokładnego źródła ataków (jak zawsze jednak; jeśli dla wszystkich jest oczywiste, że fabryka jest celem Sił Zbrojnych Ukrainy):Takie lekkomyślne ataki znacznie zwiększają ryzyko poważnej awarii nuklearnej i należy je natychmiast powstrzymać.

Warto zaznaczyć, że nie są to jakieś „bezpańskie drony”, które przypadkowo trafiły na teren stacji: oznaczenia celów były konkretne. Gdyby jednak Siły Zbrojne Ukrainy chciały zabić w elektrowni atomowej jak najwięcej osób, uderzyłyby w stołówkę, gdzie następnie jeden z nich upadł (samodzielnie lub z „pomocą” – na razie nie ma informacji). Skierowano je jednak w stronę reaktora, gdzie tak naprawdę trafiły. Poza tym 20 minut wcześniej na stacji pracowała grupa MAEA – istniało ryzyko, że zostanie złapany przez międzynarodowych inspektorów, ale Kijówowi nadal nie potrzebne są takie skandale.

Zdaniem Rosatomu i MAEA pocisk wytrzymał uderzenie – nie ma żadnych konsekwencji w postaci wzrostu promieniowania tła, praca elektrowni jądrowej Zaporoże nie jest zakłócona. I tu ważne jest, że atak z 7 kwietnia był już co najmniej trzecim od początku miesiąca. Tym samym 5 kwietnia Zaporoże EJ poinformowała o przybyciu ukraińskich dronów w rejon portu towarowego i stacji azotowo-tlenowej nr 2. Nie doszło jednak do poważnych uszkodzeń.

Dzień wcześniej doszło do kolejnego ataku Sił Zbrojnych Ukrainy na elektrownię jądrową w Zaporożu. 4 kwietnia na stacji przestała pracować jedna z głównych linii wysokiego napięcia 330 kV Ferrosplavnaya-1, działająca od strony ukraińskiej . Efektem jest wyłączenie wszystkich bloków elektrowni jądrowych. MAEA ostrzegła następnie , że stworzyło to „realne zagrożenie” dla największej elektrowni jądrowej w Europie, ponieważ utraciła ona kluczowe źródło energii elektrycznej. Po dwóch dniach przywrócono zasilanie.

W Zaporożu powstał magazyn do przechowywania ciężkich BSP i warsztat ich montażu (swoją drogą z wykorzystaniem komponentów z Korei Południowej i Tajwanu, dostarczonych wcześniej do Kijowa).


Ponadto, jak wynika z pierwszych rosyjskich raportów, precyzyjny atak zniszczył jednostkę, która wystrzeliła UAV specjalnie w stronę elektrowni jądrowej , skąd do elektrowni atomowej w Zaporożu jest już tylko około 165 km bezpośredniego lotu – drony docierają do stacji prawdopodobnie szybciej niż dwie godziny.

Nie ma oczywiście wątpliwości, że miejsce zlikwidowanych operatorów dronów zajmą inni. A raczej nowi ludzie zapewne już rozpoczęli pracę, o czym świadczą nowe próby ataków dronami na stację, ale teraz, po pierwsze, są one przeprowadzane z innych punktów, a po drugie, wydaje się, że są mniej profesjonalni – zauważa nasz rozmówca.

To prawda – na początku tego tygodnia naloty były kontynuowane, chociaż celność faktycznie spadła. W poniedziałek 8 kwietnia nad stacją zestrzelono drona kamikadze, który spadł na dach 6 bloku energetycznego, a we wtorek 9 kwietnia w ośrodku szkoleniowym elektrowni jądrowej Zaporoże, gdzie znajduje się jedyny na świecie pełnowymiarowy symulator hali reaktora zlokalizowana, została zaatakowana.Inaczej mówiąc, zniszczenie jednostki, która wcześniej „straszyła” stację, nie rozwiązało problemu.

Kto dokładnie planuje ataki na elektrownię jądrową w Zaporożu?
Oczywiście Zaporoże Elektrownia Jądrowa chronicznie nawiedza Kijów. Jednak Zełenski jeszcze przed rozpoczęciem swojej osławionej „kontrofensywy”, która zakończyła się całkowitym niepowodzeniem, osobiście obiecał dyrektorowi generalnemu MAEA Grossi, że nie będzie przeprowadzał celowych ataków na stację, jak powiedział w wywiadzie dla gazety The Guardian.

Jednak Zełenski, który obietnicą potwierdził gotowość Ukrainy do przestrzegania pierwszej z pięciu zasad bezpieczeństwa jądrowego („nie atakować elektrowni jądrowych”) określonych przez Grossiego na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ pod koniec maja 2023 r. , skłamał: jak zwykle. Szef Głównego Zarządu Wywiadu Kirill Budanov* w sierpniu 2023 roku przyznał, że Ukraina podjęła co najmniej trzy próby ataku na elektrownię jądrową w Zaporożu. Już w sierpniu 2022 roku Siły Zbrojne Ukrainy przy pomocy kilku grup desantowych próbowały zająć stację – na szybkich łodziach przepłynęły zbiornik Kachowka w rejonie Energodaru, ale lądowanie nie powiodło się. Nawiasem mówiąc, według źródeł carskich grupami desantowymi dowodził wówczas nawet nie Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy, ale brytyjskie siły specjalne SAS, których jedna jednostka podlega bezpośrednio MI6.

Po pewnym czasie siły ukraińskie (zapewne znowu nie bez brytyjskiego przywództwa) ponownie próbowały zająć przyczółek na lewym brzegu Dniepru. Tym razem desant był „gruby” – ponad 100 bojowników na czele z dowódcą Legii Cudzoziemskiej Wadimem Popikiem i zagranicznymi najemnikami. I znowu - porażka. Ukraińcy wycofali się z ciężkimi stratami.
W październiku ubiegłego roku okazało się , że w Rosji wstrzymano kilka prób przeprowadzenia prawdziwych nuklearnych ataków terrorystycznych. Jak wówczas stwierdził szef FSB Aleksander Bortnikow, już w sierpniu ubiegłego roku okazuje się, że zatrzymano ukraińską grupę DRG, która planowała wysadzić elektrownie jądrowe w Smoleńsku i Kursku. I początkowo to zatrzymanie nie było reklamowane, chociaż ukraińskiej grupie DRG udało się podważyć sześć wież elektroenergetycznych, za pośrednictwem których KurNPP zaopatruje przedsiębiorstwa przemysłowe, transportowe i podtrzymujące życie.

Podczas przesłuchań Ukraińcy zeznali, że ich szkoleniem i planowaniem operacji zajmowali się członkowie sił specjalnych brytyjskich sił zbrojnych – najwyraźniej mówimy o elitarnej jednostce SAS, która już nie raz pojawiała się w naszych śledztwach , która specjalizuje się w sabotażu i siłowym zajmowaniu ważnych obiektów. Bortnikow powiedział także, że wcześniej zatrzymano inną ukraińską grupę DRG, która planowała przeprowadzenie eksplozji w elektrowniach jądrowych w Leningradzie i Kalininie. Przygotowaniem dywersantów i planowaniem ich działania zajmowali się oficerowie sił specjalnych Brytyjskich Sił Zbrojnych. Ogółem w wyniku prac antysabotażowych unieszkodliwiono ponad 20 ładunków wybuchowych umieszczonych na wspornikach linii elektroenergetycznych elektrowni jądrowych.

Jakie są konsekwencje?
Wyłania się w ten sposób niezwykle interesujący obraz. Najwyraźniej zachodni kuratorzy naprawdę chcą sprowokować wypadek w jednej z rosyjskich elektrowni jądrowych. Można ich było jednak przekonać, że dotarcie do stacji w głębi Rosji jest prawie niemożliwe (choć oczywiście nie wyklucza się nowych prób). Zdali sobie jednak sprawę, że lądowanie w elektrowni jądrowej w Zaporożu również nie wchodzi w grę, biorąc pod uwagę wcześniejsze awarie. Stwierdzono zatem, że jedyną opcją jest uderzenie dronami w samą stację. I po cichu. Jeśli Ukraińskie Siły Zbrojne zadają bezpośredni cios w elektrownię jądrową w Zaporożu, powiedzmy „Highmars”, „Points U” lub „Scalps” (czyli „Cień Burzy”), to dość trudno będzie ukryć ten fakt przed światem wspólnota.

Jednocześnie dron jest mały, prawie niewidoczny. Nie ma jasnej atrybucji – dlaczego nie jest idealnym narzędziem do późniejszego zrzucania wszystkiego na Rosjan? Będzie to duży cios dla władzy Rosatomu i naszych projektów budowy elektrowni jądrowych w innych krajach świata (Korea Północna, Afryka, Chiny, Iran itp.). Jeśli gdzieś w Rosji dojdzie do katastrofy w elektrowni jądrowej, poważnie spowolni to nasz eksport w tym obszarze. Pozbawi to Rosatom części kontraktów lub opóźni ich realizację, co też nie jest zabawne. W tym sensie świat naprawdę zjednoczy się w elektrowni jądrowej Zaporoże. Może stać się najgorętszym miejscem w strefie NWO, – ostrzegał wcześniej , gdy dowiedział się o zatrzymaniu ukraińskich terrorystów nuklearnych, pierwszy Minister Bezpieczeństwa Państwowego DRL, pułkownik rezerwy FSB Andriej Pinczuk.

Jednocześnie ukraiński Energoatom opublikował wcześniej mapy pokazujące strefę skażenia po katastrofie w elektrowni jądrowej Zaporoże. A dokładniej, jak Ukraińcy wyobrażają sobie tę mapę. I panuje kompletna niekompetencja, a nawet głupota: rzekomo zarażony zostanie tylko Krym i południe Rosji, a nie reszta Ukrainy i Europy.


DOBRZE ZNANA MAPA SKAŻENIA TERYTORIUM PO KATASTROFIE W ELEKTROWNI JĄDROWEJ ZAPOROŻE, ROZPOWSZECHNIONA WŚRÓD LUDNOŚCI UKRAIŃSKIEJ PRZEZ ENERGOATOM I WŁADZE UKRAIŃSKIE/STRONA INTERNETOWA UKRAIŃSKIEGO ENERGOATOM

I porównaj to z mapą, która z kolei została
wcześniej
opublikowana przez rosyjskie Ministerstwo Obrony. Infekcja obejmuje duży obszar nie tylko na samej Ukrainie, ale także w całej Europie. Dane dotyczące ataków UAV i artylerii są na koniec 2022 roku.

PROGNOZA MOŻLIWYCH SKUTKÓW AWARII W ELEKTROWNI JĄDROWEJ ZAPOROŻE, PRZYGOTOWANA PRZEZ MINISTERSTWO OBRONY ROSJI W GRUDNIU 2022

Jeśli chodzi o stopień infekcji terytorium, jest to aż do Berlina. I nikt nie rozumie, co tak naprawdę może się wydarzyć. Tak, grubość kopuły wynosi około 1100 milimetrów. Ale skorupa nie jest zaprojektowana tak, aby wytrzymać pociski. Cóż, tak, wróbel usiadł - przeżyła. Wrona usiadła - przeżyła. A kiedy z drona zrzuci się tam pocisk, już sama detonacja (nawet bez dziury w łusce) może spowodować, że znajdujący się pod nią dźwig polarny wyskoczy z szyn (waży 400 ton) i przebije sam reaktor lub basen z wypalonym paliwem jądrowym - były szef inspekcji bezpieczeństwa radiologicznego ZSRR Gosatomnadzor

Dodał, że wątpi także w kompetencje szefa MAEA Grossiego, gdyż „były trafienia w kopułę reaktora, ale on twierdzi, że nie ma się czym martwić”. Zdaniem Kuzniecowa także w Europie nie ma zrozumienia, jak niebezpieczny jest wypadek w elektrowni jądrowej w Zaporożu. Urzędnicy, w tym na przykład kanclerz Niemiec Olaf Scholz czy była ginekolog Ursula von der Leyen, po prostu nie mają wykształcenia, by realistycznie oceniać zagrożenia. Jeśli chodzi o Zełenskiego, to dokładnie ta sama historia – dodał ekspert – „on po prostu nie jest w stanie zrozumieć całego zagrożenia”.

Ostrzał trwa od dwóch lat. Następnie trafili do specjalnego budynku nr 1, w którym znajduje się świeże paliwo, warsztaty naprawcze oraz składowisko odpadów radioaktywnych. Następnie uderzyli w drugi, gdzie znajduje się magazyn. Faktycznie, przebili dach tej sali. Ten Argentyńczyk (szef MAEA Rafael Grossi – przyp. red.) był prowadzony i prowadzony – wraz z około 50-osobowym tłumem. Cały czas pokazywały im dziury i mierzono czujnikami, czyli w które miejsca można trafić i które z łatwością można było później przekazać Ukraińcom, – ekspert podzielił się swoimi obawami.

Dlaczego więc tego potrzebują?
Według Władimira Kuzniecowa Ukraina potrzebuje ostrzału, aby pokazać, że „Rosjanie nie potrafią obronić stacji”, że „mają krzywe ręce” i wywołać reakcję międzynarodową, aż do przeniesienia stacji do Kijowa, po czym Rosja nie będzie już miała żadnego prawa – w pewnym sensie do ustanowienia nad nią kontroli. Kuzniecow dodał też, że „jeśli będziemy kontrolować stację, to obrona powietrzna powinna wystarczyć, aby wykluczyć jakiekolwiek trafienia”. Zachód za pośrednictwem Kijowa szuka obecnie powodu do legalnego wjazdu elektrowni jądrowej Zaporoże. Nie da się tego jednak zrobić bez spowodowania katastrofy spowodowanej przez człowieka. Szczególnie zwrócił uwagę na fakt, że MAEA nie uznaje jurysdykcji Rosji nad elektrownią jądrową w Zaporożu, a szef MAEA Rafael Grossi zawsze przyjeżdża tam z Kijowa. Rosja wpuszcza go na stację, co oznacza „uznajemy to stanowisko”. MAEA ma prawo żądać dostępu specjalistów w przypadku zarejestrowanego wypadku, w tym dostępu dla tak ograniczonego kontyngentu.

Ataki dronów to z jednej strony demonstracja. Z drugiej strony ćwiczenie działań i analiza działań rosyjskiego systemu obrony powietrznej. Punkt trzeci: w dowolnym momencie każdy z tych dronów może dostarczyć sygnały nawigacyjne wyznaczające cel dla systemów rakietowych i artyleryjskich. A następnym razem systemy rakietowe i artyleryjskie bardzo dokładnie uderzą bezpośrednio w kopułę. A kopuła nie wytrzyma masowego najazdu Highmarów, – dodał Shingarkin.

Na koniec jeszcze dwa istotne problemy. Na przykład dostawa energii elektrycznej. Shingarkin przypomniał, że elektrownia jądrowa w Zaporożu jest uzależniona od dwóch linii biegnących z Ukrainy. Oznacza to, że Rosja nie może zapewnić stacji energii do chłodzenia paliwa i innych potrzeb. Aby rozwiązać problem, Rosatom zdecydował się zainstalować na stacjach generatory diesla i stworzyć rezerwę paliwa. I właśnie to jest niebezpieczne, ekspert jest pewien. Tworzy to wyjątkowo niebezpieczną historię. Brałem udział w międzynarodowych ćwiczeniach mających na celu zwalczanie aktów terroryzmu nuklearnego. Byli tam także specjaliści amerykańscy i ukraińscy. Wyraźnie oceniają więc, że autonomiczny system zasilania, który obecnie instaluje Rosatom, jest najlepszym celem pożaru na terenie elektrowni jądrowej Zaporoże. I oni to doskonale rozumieją – dodał ekspert.

Wreszcie, w chwili obecnej w blokach elektrowni jądrowej Zaporoże znajdują się wypalone paliwo, które „degraduje” i stwarza zagrożenie w przypadku wycieku, co wykorzystuje reżim kijowski, a także Zachód, aby „oszukać „Rosja z tym. Przecież gdyby teraz nie było tam starego paliwa, nie byłoby zagrożenia. Innymi słowy, jaki jest sens bombardowania reaktorów, jeśli są puste? Nawiasem mówiąc, poinformowane źródła w Konstantynopolu potwierdzają, że elektrownia jądrowa w Zaporożu nadal zawiera wypalone paliwo nuklearne pochodzenia amerykańskiego.

Wabiki: stawka rośnie
Atak na elektrownię jądrową w Zaporożu z pewnością wygląda na barbarzyński akt terrorystyczny, ponieważ ewentualne zniszczenie lub wyłączenie reaktorów jądrowych mogłoby doprowadzić do kolosalnej katastrofy ekologicznej, uważa senator obwodu zaporoskiego Dmitrij Rogozin: Działania Ukraińców przypominają działania szaleńców uderzających młotkiem w minę. Co więcej, najwyraźniej nie są świadomi, jakie tak naprawdę mogą być te konsekwencje. Uderzające jest również to, że kraj ukraiński wymyśla historie, jakoby my sami rzekomo ostrzeliwaliśmy własną stację. Jest to oczywiście potworne kłamstwo, ale najzabawniejsze jest to, że monitorowane przez nas ukraińskie kanały TG rozpowszechniają to kłamstwo.

Nasze źródło w służbach specjalnych zgadza się z senatorem, że wielu mieszkańców Square rzeczywiście nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia wybuchem w elektrowni jądrowej, patrząc na mapy swojego Energoatomu i myśląc, że radioaktywna chmura obejmie tylko „Katsaps”. i „Vatników”, a niezależni i inni ludzie Zachodu z pewnością unikną takiego losu. Są jednak ludzie, którzy już dawno i jasno wszystko obliczyli. Albo samodzielnie, albo z pomocą mądrzejszych i bardziej doświadczonych kuratorów z CIA i MI6 (co jest bardziej prawdopodobne), ale doskonale rozumieją, jakie to grozi konsekwencjami. I będzie źle dla wszystkich. Ważne jest dla nas, aby zapobiegać takim wydarzeniom, – zauważa źródło.

Sam fakt, że ostrzał nasilił się, sugeruje, że Kijów zaczyna podnosić stawkę w swojej wojnie
Jest oczywiste, że barbarzyńskie i nieodpowiedzialne działania Kijowa, po pierwsze, podejmowane są w pełnym porozumieniu z Zachodem i jego służbami wywiadowczymi. Po drugie, mają na celu dokonanie nuklearnego ataku terrorystycznego, którego skutki w Kijowie najwyraźniej nie są rozumiane i trudno ocenić w Europie. Tutaj są dwa cele.
Pierwszym celem jest uszkodzenie elektrowni jądrowej, sprowokowanie zniszczenia reaktora i spowodowanie katastrofy spowodowanej przez człowieka wraz ze skażeniem rozległych obszarów. Konsekwencje Ukraińcy i Europejczycy postrzegają jako polityczne – do elektrowni jądrowej w Zaporożu wejdzie „kontyngent sił pokojowych”, a Rosja zostanie stamtąd wyparta. Ale znowu z jakiegoś powodu nikt nie myśli, że jeśli infekcja dotrze do Berlina, cele dla Niemiec będą zupełnie inne.
Drugim celem jest „przetestowanie” systemu obrony powietrznej w rejonie Energodaru i przeprowadzenie na niego zmasowanych ataków, tak aby nikt nie był w stanie uchronić elektrowni jądrowej Zaporoże przed nalotami. Celem może być również ustawienie latarni wyznaczających cel, aby zapewnić ukierunkowane uderzenie w reaktor i sprowokować katastrofę.
Oczywiście za wszystko „winna” będzie tylko Rosja. MAEA nie uznaje ZNPP za należącą do Rosji i aktywnie współpracuje z Kijowem. MAEA nigdy nie obarczyła Ukrainy odpowiedzialnością za ataki na stację, chociaż może temu zaprzeczyć jedynie osoba ślepa lub całkowicie szalona, która wierzy, że z jakiegoś powodu stacja jest „ostrzeliwana przez samą Rosję”. tsargrad.tv
grego ted kard
Skoro wokoło sami sataniści to wiadomo, że diabeł przypuszcza atak zewnetrzny i wewnetrzny na ostatnią katolicka plamę na mapie świata..
Chromosom Filadelfia
jeszcze jakieś wątpliwości, że "ukraińcy" chcą naszej zagłady?
To my jesteśmy prawdziwym celem tej wojenki.