templariusz tem
532

W rozmowach z Putinem nie ma miejsca na dyplomację


Linas LINKEVIČIUS

Były minister spraw zagranicznych oraz minister obrony Litwy.

zobacz inne teksty Autora

Atak na Ukrainę to kolejny krok Putina w odbudowie imperialnej Rosji. Ale ten akt agresji to też punkt zwrotny dla całego świata – pisze Linas LINKEVIČIUS

Atak Rosji nie był zdarzeniem niespodziewanym. Wojna na Ukrainie toczy się od ośmiu lat, w ostatnich tygodniach doszło do jej eskalacji. Strona rosyjska nazywa to „operacją wojskową”, ale nikt nie ma wątpliwości, że należy mówić o wybuchu wojny na terenie całego kraju.

Tak samo jak nie ma wątpliwości, że ten akt agresji stanowi punkt zwrotny dla całego świata. Do tej pory Zachód przyjmował pasywną postawę wobec jawnego konfliktu. Było zbyt wiele pustego dialogu, za mało realnych działań. Teraz Ukraina płaci za to cenę. Ale Zachód będzie musiał także wziąć na siebie brzemię odpowiedzialności za niepodjęcie działań wcześniej.

Jednak teraz Zachód zacznie inaczej traktować Rosję. Atak na Ukrainę niezbicie udowodnił, że nie można dłużej odwracać wzroku, jak to miało miejsce w przypadku aneksji Krymu w 2014 r. Wtedy Zachód dość szybko wrócił do codzienności, do „business as usual”. Nie wyciągnął wniosków z tamtej sytuacji – w przeciwieństwie do Rosji, która uznała, że może sobie bez konsekwencji pozwolić właściwie na wszystko.

Atak na Ukrainę to kolejny krok Putina w odbudowie imperialnej Rosji. Nie przypadkiem w swoim wystąpieniu rosyjski prezydent mówił o Ukrainie, że jest sztucznym państwem, które zostało stworzone przez Lenina. Zresztą te argumenty to nic nowego, Putin używał ich już w 2008 roku podczas szczytu NATO w Bukareszcie. W ten sposób chce sprawić, aby Ukraina została uznana za państwo upadłe – by nikt nie protestował, gdy zostanie włączona do imperium rosyjskiego. Temu też ma służyć obecny atak na Ukrainę.

Putin będzie zagarniać jak najwięcej terytorium tego państwa. Jego celem jest sprawdzenie, jak daleko zdoła się posunąć w odbudowie rosyjskiego imperium. Jak dotąd rosyjski prezydent i jego bliskie otoczenie czuli się w pewien sposób zwolnieni z odpowiedzialności za to, co się działo. Umocniło ich w tym przejęcie Krymu, po którym Putin cieszył się rekordową popularnością w swoim kraju. Ale czy teraz atak Ukrainę jest dobrym posunięciem? Czy społeczeństwo rosyjskie uzna podbite tereny za cenną zdobycz czy raczej za niepotrzebny balast?

Trzeba pamiętać, że siła militarna Rosji jest podtrzymywana kosztem społeczeństwa. Kreml inwestuje w obronność i bezpieczeństwo, a nie w technologię czy gospodarkę. Obraz Rosji Putina maluje się w czarnych barwach. Rosyjska klasa rządząca nie dba o ludzi. Rosjanom żyje się coraz gorzej i czara goryczy w pewnym momencie zostanie przepełniona. Współczesna Rosja ulegnie w końcu zmianie – i ta zmiana nadejdzie od wewnątrz, nie z zagranicy.

Rosja raczej nie posunie się tak daleko, by rzucić wyzwanie NATO. Ale już sam atak na Ukrainę podważa europejską architekturę bezpieczeństwa. W rozmowach z Putinem nie ma miejsca na dyplomatyczne argumenty. Zresztą on sam nie pozostawia na nie przestrzeni. Słyszeliśmy to podczas jego wystąpienia wygłoszonego 21 lutego 2022 r. Będzie ono przedmiotem jeszcze wielu analiz, gdyż pod wieloma względami było bez precedensu. Putin drwił w nim z porządku międzynarodowego, wyśmiewał międzynarodowe sankcje, mówiąc, że ta „cena” jest do przyjęcia. To najlepiej pokazuje, że będzie szedł tak daleko, jak tylko mu się na to pozwoli; będzie szedł, dopóki go nie powstrzymamy.

Aby go zatrzymać, powinniśmy podwoić wysiłki na rzecz wsparcia Ukrainy gospodarczo i militarnie. Na Rosję powinny zostać nałożone ostrzejsze sankcje. Powinny one uderzyć w ścisły krąg rosyjskiej elity rządzącej. Zachód przez ostatnie osiem lat okazywał bierność, dlatego teraz cena tych sankcji będzie dla niego wysoka. Będzie to szczególnie widoczne w sektorze energetycznym. NATO musi także zdecydowanie wzmocnić wschodnią flankę. Zapowiedzi przerzucenia wojsk amerykańskich z Europy Zachodniej do krajów bałtyckich to krok w dobrą stronę.

Obecny konflikt często porównuje się do czasów zimnej wojny, jednak jasny podział na dwa przeciwne obozy wcale nie jest tak oczywisty. Przede wszystkim z powodu polityki, jaką prowadzą Chiny, które konkurują geopolitycznie z Rosją, na przykład w Kazachstanie. Pomiędzy Pekinem a Moskwą istnieje napięcie, interesy obu państw są często rozbieżne. Wcale więc nie jest powiedziane, że te państwa pozostaną trwałymi sojusznikami. Ten konflikt to punkt zwrotny w historii świata. Ale tego, co nas czeka, raczej nie odgadniemy, sięgając po kalki z przeszłości.

Linas Linkevičius