V.R.S.
709

Jozafat Kocyłowski czyli trudne sprawy Kościoła

Ok. 14 km na pn. zach. od Sanoka leży Strachocina – przypuszczalne miejsce urodzin świętego Andrzeja Boboli. Niedaleko Strachociny położona jest z kolei Pakoszówka, gdzie w marcu roku 1876 urodził się Jozafat Kocyłowski, biskup przemyski obrządku greckiego, którego Jan Paweł II w kwietniu roku 2001 zaliczył do grona błogosławionych – jako jednego z męczenników Kościoła. Postać ta stanowi jeden z przyczynków do dyskusji na temat owej, jak to się niekiedy określa, “fabryki świętych”, do której powstania zmiany w procedurze kanonizacyjnej za Jana Pawła II doprowadziły. Związane z nią kontrowersje, w tym dotyczące bolesnych dla Polaków kwestii związanych z ukraińskim nacjonalizmem, a także tła historycznego, na którym przypadło biskupowi Kocyłowskiemu występować, nie powinny jednak prowadzić do łatwych ocen, pozbawionych trzeźwości i zdrowego rozsądku.

Jozyf Kocyłowski studiował za pontyfikatu św. Piusa X w kolegium św. Jozafata [Kuncewicza] i na uniwersytecie Angelicum w Rzymie filozofię i teologię. We wrześniu roku 1907 otrzymał święcenia kapłańskie, w roku 1911 wstąpił do zgromadzenia bazylianów, przyjmując imię zakonne Jozafat. Następnie został wykładowcą i zastępcą rektora seminarium w Wiedniu i w Stanisławowie. W sierpniu roku 1917 został, z nominacji cesarza Karola Habsburga, grekokatolickim biskupem przemyskim. Był to okres kiedy w próżni powstałej po pokonaniu przez wojska państw centralnych Rosji i rewolucji bolszewickiej oraz rozbiciu Austro-Węgier z wykorzystaniem dążeń wolnościowych ich poszczególnych narodów, doszło do zmagań polsko-ukraińskich w dotychczasowej Galicji Wschodniej, gdzie Ukraińcy próbowali utworzyć Zachodnioukraińską Republikę Ludową. Biskup zaangażował się w tę akcję polityczną. 4 listopada 1918 roku, gdy Ukraińcy opanowali część Przemyśla na prawym brzegu Sanu, odprawił w greckokatolickiej katedrze nabożeństwo za Ukrainę, wygłaszając kazanie, które należy ocenić jako antypolskie. 10 listopada Polacy wyparli Ukraińców z Przemyśla. Walki trwały jednak aż do połowy 1919 roku. Po wywalczeniu przez Polskę dawnych ziem województwa ruskiego “władyka” Jozafat Kocyłowski pisma do władz polskich kierował w języku ukraińskim, a w roku 1922 opublikował protest przeciw organizacji przez Polskę wyborów na terenie jego diecezji. Dopiero w roku 1923 zdystansował się od spraw politycznych. Nastąpiło to po wizycie u papieża Piusa XI, u którego interweniowały w kwestii biskupa władze polskie, oraz decyzji Rady Ambasadorów z 15 marca 1923 roku uznającej granicę wschodnią Rzeczypospolitej. Nie można jednak pominąć, iż już wcześniej biskup wchodził w konflikty z przedstawicielami nacjonalistów ukraińskich – w lipcu 1919 roku nie zgodził się na odprawienie w Przemyślu nabożeństwa żałobnego w intencji Iwana Franki, ukraińskiego “wieszcza”, który krytykował w swoich tekstach m.in. środowiska polskie w Austrii.

Bp Kocyłowski zajął się następnie reformami wśród unickiego duchowieństwa – m.in. wprowadzaniem celibatu na wzór duchowieństwa rzymskiego, co napotkało silny opór wśród rusińskich duchownych oraz podniesienia ich wykształcenia, a także rozpowszechnianiem kultu św. Jozafata Kuncewicza, którego 300-lecie śmierci obchodził uroczyście w roku 1922, oraz Najświętszego Serca Jezusowego. W swoich listach pasterskich zwracał jednak uwagę na sytuację w Ukraińskiej SRS, zwłaszcza podczas tzw. “wielkiego głodu” (goładomoru). Od roku 1926 uczestniczył w pracach episkopatu Polski, w roku 1928, w liście pasterskim wzywał do udziału wyborach i głosowanie na ludzi popierających Kościół. Próbował też, jako członek Komisji Episkopatu do spraw Akcji Katolickiej, aktywować na terenie swojej diecezji Akcję Katolicką Młodzieży Ukraińskiej co szło z oporami. Jednocześnie tendencje ukrainizujące w jego diecezji, w Kościele obrządku greckiego spowodowały przystawanie sprzeciwiających się im Łemków do schizmatyków wschodnich. Powyższe wywołało interwencję Stolicy Apostolskiej w roku 1934 i utworzenie, wyjętej spod władzy Kocyłowskiego, Administracji Apostolskiej Łemkowszczyzny.

Po inwazji ZSRS na Polskę we wrześniu 1939 roku linię demarkacyjną między III Rzeszą a Sowietami wyznaczono na linii Sanu i Niemcy, którzy zajęli Przemyśl wydali go sojusznikom. Diecezja bp Kocyłowskiego została podzielona. Sam biskup pozostał w Przemyślu, po stronie przyznanej Sowietom, krytycznie obserwując prześladowania i akcję sowietyzacyjną (m.in. na duchownych i parafie nałożono wysokie, prowadzące do ruiny, zamknięto pisma i księgarnie, znacjonalizowano mienie kościelne). Jednocześnie, co oczywiste znalazł się na celowniku NKWD, jeśli chodzi o rozpracowanie.

W czerwcu 1941 roku, w Przemyślu stacjonowała dywizja pod dowództwem gen. Andrieja Własowa (po wzięciu do niewoli niemieckiej latem 1942 roku późniejszy organizator ROA), która przez kilka dni broniła miasta przed rozpoczynającymi “Plan Barbarossa” Niemcami. Po zakończeniu walk, 10 lipca 1941 roku biskup Kocyłowski wziął udział w defiladzie Wehrmachtu, w mieście. Obecni byli podczas niej również przedstawiciele Komitetu Ukraińskiego. Jednak złudzenia co do “cywilizowanego” charakteru Niemców musiały minąć, gdyż w roku 1942 grożono biskupowi zesłaniem do obozu koncentracyjnego m.in. za ukrywanie Żydów przy kapitule katedralnej. Bp Kocyłowski uczestniczył w zebraniach Episkopatu Polski, którym przewodniczył kard. Sapieha. Jak pisał w listach pasterskich z tego okresu: „Czy nie widzimy tego, że obecny nieporządek na świecie jest spowodowany tylko tym, że ludzie chcieliby zaprowadzić swój porządek na świecie?” Po fali mordów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, w listopadzie 1943 był sygnatariuszem spóźnionego wyraźnie i dość łagodnego w formie, zważywszy na rozmiar okrucieństw, listu pasterskiego wskazującego że “nie tylko z życiu prywatnym, ale i w życiu społecznym i politycznym chrześcijanin nie może nienawidzić nawet najbardziej zawziętego wroga. (…) Przekleństwem naszego czasu jest to, że w czasie wojny pomnożył się wśród ludzi grzech zabójstwa, na skutek którego tysiące niewinnych ludzi odchodzą z tego świata.” Ostatni list pasterski z wiosny 1944 roku wyraża rosnące rozwiewanie złudzeń biskupa jeśli chodzi o lud ukraiński – oddający się mordom, pijaństwu i rozpuście, zaniedbany duszpastersko przez księży. 27 lipca 1944 roku do Przemyśla wkroczyli Sowieci, którzy ostatecznie zajęli znaczącą część diecezji bp Kocyłowskiego. 9 września 1944 PKWN podpisał z ukraińskimi Sowietami umowę o “dobrowolnej” wymianie ludności, która zapowiadała akcję przesiedleńczą.

We wrześniu 1945 roku biskup Kocyłowski, oponujący przeciw wysiedleniom Ukraińców do ZSRS (podkreślając że przesiedlenia miały być “dobrowolne”), został aresztowany przez UB a w styczniu kolejnego roku przekazano go do ZSRS. W tej sprawie interweniował w październiku 1945 roku podczas konferencji w Częstochowie polski Episkopat. Jak wynika z zeznań w śledztwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego ks. Bazylego Hrynyka (por. poniżej) szczególnie zainteresował się wówczas sprawą bp Kocyłowskiego kard. A. Hlond. Po wypuszczeniu przez Sowietów, bp Kocyłowski był objęty stałą obserwacją UB – m.in. raportowano do Warszawy: “Bardzo wielki wpływ przeciw wysiedleniu ma biskup greckokatolicki Jozafat Kocyłowski. Bydlę to, wywiezione do ZSRR, nie wiem, jakim prawem wróciło do Przemyśla. Chodzi po ulicach z rozwianą brodą i nastawia Ukraińców, że instrukcja mówi, że wyjazd jest dobrowolny, tylko kto podpisze, ten jedzie.” (fragment raportu szefa WUBP w Rzeszowie – za: I. Hałagida: Szpieg Watykanu – por. poniżej). Pod koniec czerwca 1946 biskup został ponownie zatrzymany przez UB i nakazano mu wyjazd do ZSRS. Biskup Kocyłowski odmówił, twierdząc że jest członkiem episkopatu Polski i nie opuści diecezji bez takiego polecenia ze strony papieża. Wyniesiono go siłą na ulicę, na fotelu i zawieziono do Medyki, gdzie przekazano sowieckim służbom. Osadzono go we Lwowie i zarzucano w śledztwie obok kolaboracji z Niemcami i współpracy z nacjonalistami ukraińskimi… prowadzenie polonizacji na terenie Ukraińskiej SRS. Nie przeprowadzono jednak żadnego procesu. W śledztwie ciężko torturowano go a następnie przekazano do łagru w Czapajewce pod Kijowem. Nie przeżył nawet roku – zmarł w listopadzie 1947 roku.

Największe oskarżenia pod adresem bp Kocyłowskiego kierowano za odprawienie przez niego w lipcu 1943 roku, na stadionie w Przemyślu, nabożeństwa dla ukraińskich ochotników do dywizji SS “Galizien” oraz napisany w roku 1941 list pasterski, w którym określał Adolfa Hitlera jako “wyzwoliciela i najlepszego przyjaciela ukraińskiego narodu”. Według zeznań aresztowanego w roku 1954 ks. Bazylego (Wasylego) Hrynyka (którego biografię napisaną przez Igora Hałagidę, cytującą owe zeznania wydał polski IPN; duchowny został aresztowany, gdyż nawiązał kontakt z aranżowanym przez bezpiekę rzekomym ukraińskim podziemiem w Polsce), proboszcza greko-katolickiego w Przemyślu – bp Kocyłowski zdecydował się odprawić nabożeństwo wobec polecenia oraz gróźb władz niemieckich i odmowy swojego sufragana – Grzegorza Łakoty. Jak zeznawał B. Hrynyk, podczas nabożeństwa bp Kocyłowski odmówił akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Sercu Jezusowemu [przypadała wówczas uroczystość Najświętszego Serca], zaś podczas kazania poruszano jedynie kwestie religijne. “Następnie Kocyłowski wraz ze mną i ks. Kaczmarem został zaproszony przez oficerów hitlerowskich na trybunę w celu przyjęcia defilady dywizji SS «Galizien». Jak sobie przypominam, to w czasie przyjmowania defilady bp Kocyłowski wraz ze mną i ks. Kaczmarem został sfotografowany” (za wspomnianą wyżej publikacją I. Hałagidy). W zeznaniach podczas procesu ks. Hrynyk powiedział: “Biskup Kocyłowski celebrował tę mszę, ale specjalnego błogosławieństwa dla tej dywizji nie dawał. Biskup Kocyłowski bał się, aby nie był prześladowany przez Niemców czy nawet wywieziony do Oświęcimia.” Podczas innych zeznań (op. cit.) ks. Hrynyk wspominał że w roku 1944 podczas rozmowy dotyczącej ustanowienia kapelanów dla UPA odmówił udania się do bp Kocyłowskiego z tego typu prośbą, “bo znając jego ostrożność, nie ma żadnej nadziei, żeby on w takim okresie spełnił tę prośbę”.

W każdym razie – niezależnie od intencji - bp Kocyłowski, z uwagi na kwestie bardziej nacjonalistyczne niż religijne, dał się wciągnąć politycznie przez tego rodzaju gesty, jak wyżej opisany, w ów wyszukany plan szatana jakim była II wojna światowa. Podczas owej wojny, do obozu dwóch wartych siebie, totalitarnych sojuszników – narodowo-socjalistycznych Niemiec i sowieckiej Rosji, które rozpętały wojnę, następnie podzielonych, przystawały różne państwa, narody i ludy. Przypadek ukraiński jest tu zresztą szczególny – tak z uwagi na brak istnienia wcześniej własnego państwa, jak i szczególne okrucieństwo z jakim wiązał się tamtejszy nacjonalizm.

Postać bp Kocyłowskiego, z uwagi na opisany wyżej życiorys, wywołuje nadal silne kontrowersje. W tle znajdują się oczywiście mordy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów oraz sięgające walk po Wielkiej Wojnie 1914-18 poparcie J. Kocyłowskiego dla “samodzielnej Ukrainy”. Obok nabożeństwa dla ochotników z SS Galizien oraz udziału w paradzie przemyskiej wojsk niemieckich latem 1941 roku zarzuca się mu że wspierał działania ukraińskich organizacji na rzecz budowy państwa ukraińskiego, obejmującego Przemyśl i Podkarpacie. Niejednoznaczne jest również jego “męczeństwo” – to jest czy umarł jako świadek Wiary Katolickiej (odmowę opuszczenia siedziby biskupiej, jak wyżej wskazano, uzasadniał posłuszeństwem wobec papieża) czy raczej jako świadek ukraińskiej idei narodowej – sprzeciwiający się przesiedleniom Ukraińców do Sowietów, za powojenną granicę Polski. I tu wracamy do zamętu jaki po Soborze wprowadzono w kwestii pojęcia świętości i męczeństwa.

Przykładowo, dnia 2 lipca 1995, podczas kanonizacji męczenników z Koszyc (m.in. o. Melchiora Grodzieckiego), zamordowanych przez protestantów w okresie wojny trzydziestoletniej, Jan Paweł II mówił o… męczennikach luterańskich z tego okresu:
“Dzisiejsza liturgia zaprasza nas do refleksji nad tragicznymi wydarzeniami z początku XVII wieku, podkreślając z jednej strony bezsensowność przemocy stosowanej nieubłaganie wobec niewinnych ofiar, a z drugiej – wspaniały przykład tak wielu wyznawców Chrystusa, którzy byli w stanie stawić czoło cierpieniom różnego rodzaju, zachowując zgodność z własnym sumieniem. Obok trzech męczenników z Koszyc wiele innych osób, także należących do innych wyznań chrześcijańskich, zostało poddanych torturom i poniosło srogą karę, niektórzy nawet śmierć. Jak nie możemy uznać, na przykład, duchowej wielkości dwudziestu czterech członków kościołów ewangelickich zabitych w Preszowie? Im wszystkim, którzy przyjęli cierpienie i śmierć z wierności nakazom swego sumienia, Kościół oddaje chwałę i wyraża cześć” (za: ewtn.com/library/PAPALDOC/JP950702.HTM Owe koncepcje Jan Paweł II powtórzył zresztą w homilii beatyfikacyjnej Jozafata Kocyłowskiego i innych “męczenników ukraińskich” z 27 czerwca 2001 roku, mówiąc m.in. (tł. za: vatican.va/…/documents/hf_jp-ii_hom_20010627_ucraina-beat.html) “razem z nimi byli prześladowani i zabijani z powodu Chrystusa również chrześcijanie innych wyznań. Ich zbiorowe męczeństwo stanowi naglące wezwanie do pojednania i jedności. To jest ekumenizm męczenników i świadków wiary, który wskazuje drogę do jedności chrześcijanom XXI wieku.”

Powyższe wywody stanowią oczywiście rozwinięcie koncepcji zapoczątkowanej przez rewolucyjną eklezjologię Lumen gentium oraz Unitatis redintegratio (UR 3). Opierając się na tym ostatnim dokumencie Jan Paweł II wskazywał: “jest rzeczą niezmiennie ważną, aby lojalnie i poprawnie zostały przedstawione inne Kościoły i wspólnoty kościelne, za pomocą których Duch Chrystusa nie wzbrania się przynosić zbawienia” (Catechesis Tradendae 32). Owa idea została rozwinięta w Ut unum sint: “Niepełna jeszcze komunia naszych Wspólnot jest już w rzeczywistości — choć w sposób niewidzialny — włączona na trwałe w pełną komunię świętych, to znaczy tych, którzy zakończywszy życie wierne łasce, znajdują się dziś w komunii Chrystusa uwielbionego. Ci święci wywodzą się z wszystkich Kościołów i Wspólnot kościelnych, które otworzyły im drogę do komunii zbawienia.” (UUS 84)”. I dalej: “Dzięki światłości, jaka promieniuje z „dziedzictwa świętych”, należących do wszystkich Wspólnot, „dialog nawrócenia” ku jedności pełnej i widzialnej zostaje rozjaśniony blaskiem nadziei. Ta powszechna obecność świętych jest bowiem dowodem transcendentnego działania mocy Ducha. Jest znakiem i dowodem zwycięstwa Boga nad mocami zła, które wprowadzają podziały między ludźmi.” To oderwanie “świętości” od wyznawania Wiary Katolickiej, pozwoliło na opisane wyżej przejście tj. oderwanie nierozerwalnie związanego ze świętością pojęcia “męczeństwa” od świadectwa tejże Wiary na rzecz świadectwa wierności “nakazom swego sumienia” czy też “humanizmu”.