V.R.S.
671

Z Traktatu Ojca Augustyna o Psalmach

Znacie tę gromadę
nieprawość broniących
i knujących zdradę,
skrycie spiskujących?

Skażmy go – sąd głosi –
krzyż dziś nie jest w cenie,
hańbę niech przynosi
zwykłe zapomnienie.

Niech świata nienawiść
straszliwą poczuje,
gdy Bóg z nim – niech zbawi,
niech go uratuje.

Doświadczmy go wielce,
sprawdźmy jego słowa,
czy mądrość w rozterce
potrafi zachować.

Że mówił o wierze,
co przez miłość działa,
to w pierwszym z uderzeń
uderzmy w pień ciała.

Mówił o wierności,
ją wypróbujemy,
kiedy w samotności
będzie żuł problemy.

Czy słany w Bieszczady,
w Przeworsku zamknięty,
da trudnościom rady,
dalej będzie święty?

Czy perły ustrzeże,
czy skarb swój ocali,
gdy na przekór wierze
świat się będzie walił?

Języki ostrzyli
zatem swe jak miecze,
potem uderzyli,
patrząc, czy uciecze.

I mówili z żalem,
udając, że słabi:
“nam nie wolno wcale
jest nikogo zabić.

Myśmy pokrzywdzeni,
świadkowie w pobliżu”,
krzycząc ośmieleni :
“ukrzyżuj, ukrzyżuj!”

Choć na drwinę z Boga,
wzięto go o świcie,
to znał gdzie jest Droga,
gdzie jest Prawda, Życie.

Wiedział: wolność znajdzie,
choć ciało sznur orze,
gdy pójdzie ku prawdzie
i dobroci Bożej.

Kiedy w Wierze świętej
trwa wśród przeciwności,
poza dni zamętem
i przeciw martwości.

Wiedział, choć go ranił
świat męką poniżeń:
nie stanie z żydami,
lecz z Matką pod Krzyżem.