artur40
276

Natankowcy kontratakują - korzenie Chrześcijaństwa

Motto:

"Nie można mówić, że chrześcijanie i żydzi wierzą w tego samego BOGA a kto tak twierdzi jest z punktu widzenia wiary katolickiej ignorantem albo heretykiem."
- Ks. Prof. MICHAŁ PORADOWSKI - TALMUD czy BIBLIA ?

"KORZENIE " CHRZECIJAŃSTWA


To tylko w znaczeniu przenośnym można mówić o "korzeniach" Chrześcijaństwa, bo w rzeczywistości Chrześcijaństwo jako religia jest absolutną i radykalną nowością będąc daną ludzkości przez Boga-Ojca przez pośrednictwo Boga-Syna, Jezusa Chrystusa.
Przychodzi więc z Chrystusem, jako uzupełnienie i pełnia Objawienia i nie tylko przez nauczanie Jezusa z Nazaretu, ale przede wszystkim przez samą osobę Chrystusa Pana jako Słowo Wcielone. To nie tylko nauka Jezusa Chrystusa jest pełnią Objawienia, ale przede wszystkim sam Chrystus Pan jest pełnią Objawienia jako Słowo Boże. Stąd też, Chrześcijaństwo jako religia nie ma i nie może mieć żadnych "korzeni", poza tym jednym, którym jest Najwyższy i Jedyny Kapłan Jezus Chrystus, Syn Boży.
Natomiast w sensie przenośnym, a więc alegorycznym, można mówić o "korzeniach" Chrześcijaństwa, gdyż historycznie ukazuje się ono jako nowa religia, jedyna prawdziwa i w pełni doskonała, bo dana ludziom wprost przez samego Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa, ale w pewnej sytuacji konkretnej, a więc historycznej, "materialnej", w czasie i w przestrzeni, oraz w konkretnym środowisku kulturalnym, które, do pewnego stopnia, wywiera od początku nań wpływ nieunikniony. Gdyby Wcielenie miało miejsce w innych perspektywach czasu i przestrzeni, a więc w innym okresie historycznym i w innym kraju, to zapewne owe przypuszczalne "korzenie" chrześcijaństwa byłyby zupełnie inne, a ich wpływ na religię chrześcijańską także musiałby być całkowicie inny, niż wpływ środowiska Palestyny za czasów cesarstwa rzymskiego, a zaludnionej głównie przez żydów.
Podobnie jak Wcielenie Słowa Bożego musiało być skonkretyzowane, gdyż inaczej nie byłoby "wcielenia", a więc że Chrystus Pan miał konkretne charakterystyki cielesne i duchowe, jak określony wzrost, postawę, kolor oczu, włosów, skóry, tembr głosu, sposób mówienia itd., ale także i tym bardziej charakterystyki duchowe, a również i odnośny temperament itd., a zależało to, w pewnym stopniu, od środowiska w którym przyszedł na świat, od klimatu palestyńskiego, być może iż był ogorzały tamtejszym słońcem i wiatrem, a także zależało od ówczesnych zwyczajów co do odżywiania i ubierania się itd., czyli wpływ tamtejszej ówczesnej kultury, obyczajów i zwyczajów -także i wiara chrześcijańska, chociaż radykalnie nowa, bo wiara miłości Boga, ludzi i całego "świata", przed tym nigdy nieznana -znalazła się od początku pod wpływem ówczesnej miejscowej kultury, zwyczajów religijnych i przyzwyczajeń tamtejszych ludzi.
Chrystus Pan nauczał w Świątyni, bo miał, jako Bóg, do tego prawo, gdyż po to była ona wybudowana, był więc "u siebie w domu", choć zapewne ten "dom" niezbyt mu się podobał, jako iż żydzi zrobili z niego rzeźnię, gdzie zabijano codziennie zwierzęta i ptactwo, a w wielkie uroczystości krew płynęła potokiem. Nauczał także w synagogach, które nigdy nie były i nie są świątyniami, a także miał do tego prawo według ówczesnych zwyczajów żydowskich.
Wszyscy Apostołowie także szli za przykładem Chrystusa Pana, nauczając w Świątyni i w synagogach, gdyż pochodzili z ludu Palestyny, który, od tysięcy lat, był mieszanką najrozmaitszych ras i etni, a łączyła ich religia oparta na Biblii, Talmudzie i Kabale, a więc była mieszanką najrozmaitszych wierzeń, co odzwierciedlało się w istnieniu licznych sekt, wzajemnie się zwalczających.
Z początku słuchano Apostołów cierpliwie, a często z zaciekawieniem i wielu Żydów nawróciło się na wiarę chrześcijańską, chociaż znaczna część żydów okazywała wrogość wobec tej nowej nauki, uważając ją za heretycką. Tak więc, od początku "Izrael" podzielił się w tej sprawie, gdyż jedni uznali w Jezusie z Nazaretu obiecanego w Starym Testamencie Mesjasza, a inni uważali ową grupę wyznawców za sektę heretycką, która ukazała się w ramach religii oficjalnej.
Ale w tej religii oficjalnej też istniało rozdwojenie i to już od wielu wieków, gdyż jedni ściśle trzymali się Tory (Prawa) i innych ksiąg świętych, a drudzy dawali pierwszeństwo Talmudowi.
Ci pierwsi to mozaiści, a ci drudzy to judaiści, ale jedni i drudzy usiłowali tę sektę heretycką zwaną "chrześcijańską" , opanować i kontrolować. Zaczęło się więc prześladowanie chrześcijan przez żydów, a także rosła nowa wspólnota żydowsko-chrześcijańska, która, już po paru latach po Wniebowstąpieniu, staje się w Palestynie, a zwłaszcza w Jerozolimie, liczną, silną i dynamiczną i to w niej budzi się duma, iż Chrześcijaństwo, według nich, to pełnia mozaizmu. Niestety, dołączyli się do niej także i judaiści i to właśnie oni usiłowali narzucić wszystkim chrześcijanom, a więc także i tym, którzy nie byli żydami, zachowywanie starych tradycji starotestamentowych i talmudycznych, uważając Chrześcijaństwo za pełnię religii żydowskiej. Ta judaizacja Chrześcijaństwa, do pewnego stopnie, rozciągnęła się poza Palestyną, gdyż żydzi, w owym czasie, rozeszli się już po całym terytorium cesarstwa rzymskiego, a nawet i poza jego granice. Ta pierwsza judaizacja Chrześcijaństwa stała się bardzo groźną dla czystości wiary, choć była terytorialnie raczej ograniczoną. Można nawet przypuszczać, że mało kto zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa utożsamiania Chrześcijaństwa z judaizmem. Ci chrześcijańscy żydzi niechętnie odnosili się do współwyznawców pochodzących od pogan, a jeśli ich tolerowali to zawsze pod warunkiem, że będą całkowicie przestrzegać przepisów Tory (Prawa), a wiec że zostaną obrzezani przed przyjęciem chrztu, że będą zachowywać szabat i wszystkie tradycyjne święta żydowskie oraz przepisy odnośnie odżywiania (koszer) i tzw. "czystości", która w rzeczywistości była strasznym brudem, jak na przykład mykwa, czyli obowiązkowa miesięczna kąpiel kobiet w studni synagogi, w której nigdy nie zmieniano wody. To "żydowskie Chrześcijaństwo" dawało pierwszeństwo Torze (Prawu) i wszelkim przepisom talmudycznym, nie chodziło więc tylko o mozaizm, lecz także i judaizm. Ale najważniejszą sprawą, z punktu widzenia chrześcijańskiego, było to, że to "żydowskie Chrześcijaństwo" powoli stawało się religią wyłącznie dla żydów, a więc zagrożona została istota Chrześcijaństwa: uniwersalność, powszechność, czyli że Chrześcijaństwo, będąc z natury swej monoteizmem, przekształciło się w monolatrię, a przecież ostatnie zlecenie Chrystusa Pana dane przed Wniebowstąpieniem, jest "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko co wam przykazałem" (M t 28,19-20).

Więc nie ma i nie może być prawdziwego Chrześcijaństwa bez powszechności, bez uniwersalizmu, bez otwartych ramion Kościoła dla wszystkich ludzi, stąd też owe "żydowskie Chrześcijaństwo" jerozolimskie w ogóle nie było Chrześcijaństwem. To też jako za wydarzenie opatrznościowe, czyli jako wyraźne wkroczenie Opatrzności Bożej w dzieje ludzkie, a zwłaszcza w dzieje pierwotnego Kościoła, uważać należy wojnę żydowsko-rzymską z lat 67-70 i zniszczenie przez nią ]erozolimy, a zwłaszcza Świątyni (tak jak to prorokował Chrystus Pan), a przez to także i owego "żydowskiego Chrześcijaństwa".
Niestety, ta tendencja judaizacji Chrześcijaństwa od czasu do czasu odnawia się i po tym pierwszym "żydowskim Chrześcijaństwie" przyszły później i następne, niemniej groźne, jak ebionizm, arianizm, protestantyzm i wiele innych, aż do dzisiejszych wysiłków judaistycznych i to nawet przez osoby, które powinny raczej z obowiązku pasterskiego bronić czystości wiary.
Ale wracając do sprawy "korzeni" Chrześcijaństwa, to jeśli przez słowo "Chrześcijaństwo" rozumie się nie tylko religię, daną ludzkości przez Chrystusa Pana, ale także i kulturę, a zwłaszcza cywilizację, które są przesiąknięte nauką Chrystusa Pana, a nawet można powiedzieć, że są "zrodzone" przez tę naukę, to tak szerzej pojęte Chrześcijaństwo ma oczywiście swe "korzenie" historyczne, które jednak tkwią nie tylko w przeszłości historycznej ludu biblijnego, ale także i w innych środowiskach kulturowych, zwłaszcza starożytnej Grecji i dawnego Rzymu.
Przecież teologia chrześcijańska oparta jest nie tylko na Biblii, czyli na Starym i Nowym Testamencie, ale także i na filozofii grecko-rzymskiej, zwłaszcza tej, która tak wspaniale rozkwitła właśnie dzięki nauce Chrystusa Pana, który sam siebie utożsamiał z Prawdą z Miłością i ze Sprawiedliwością zaspokajając w ten sposób najgłębsze i najżarliwsze życzenia prawego człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Szukając Prawdy, stale praktykując Miłość i Sprawiedliwość, każdy chrześcijanin nie tylko doskonalił się osobiście, ale także przyczynił się do budowania nowej, bo chrześcijańskiej cywilizacji, jakże różnej od wszelkich dawnych. Stąd też Chrześcijaństwo nigdy nie ograniczało się wyłącznie do kultu, do nabożeństw i praktyk wyłącznie religijnych, ale rozciągało się na całe życie ludzkie, osobiste i społeczne.
Powstała więc "kultura czynu " , przed tym prawie nieznana, a rozciągająca się na wszystkie dziedziny działalności ludzkiej, szukającej doskonałości, piękna, dobra, prawdy, sprawiedliwości, a przede wszystkim miłości Boga i bliźniego.

Źródło: Ks. prof. Michał Poradowski- Talmud czy Biblia ?