Już w niedzielę Polska reprezentacja rozegra swój kolejny mecz na mundialu w Katarze. Choć w meczu z Francją - obecnym mistrzem świata, Polacy nie są stawiani jako faworyci, piłkarze wierzą, że mogą jeszcze wiele osiągnąć.
"Mecz jest w niedzielę, więc do kościoła z rana, pomodlić się i będzie dobrze" - powiedział Piotr Zieliński w jednym z wywiadów.

W środę, 30 listopada Polska reprezentacja w piłce nożnej przegrała mecz z Argentyną, ale mimo to awansowała do kolejnej fazy turnieju. To pierwszy od 1986 roku awans Polaków do fazy pucharowej mistrzostw świata.

Na boisku zaprezentować mógł się także Piotr Zieliński. Dla piłkarza, to dobry turniej. We wcześniejszym meczu, z Arabią Saudyjską strzelił bardzo ważnego gola.

Mecz z Argentyną nie był dla niego, jak i całej drużyny łatwym spotkaniem. Jak podkreślił w jednym z wywiadów, mecz kosztował ich wszystkich sporo zdrowia i nerwów, a styl gry nie był do końca taki jakby chcieli. Mimo to, bardzo cieszą się z awansu do kolejnej fazy. Cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy. Musimy być z tego dumni – mówił w rozmowie ze sport.interia.pl.

Kolejny mecz Polacy rozegrają już w niedzielę, 4 grudnia. Ich rywalami będą reprezentanci Francji, obecni mistrzowie świata. Jak mówi Piotr Zieliński, w głowach drużyny jest już tylko to spotkanie. Choć, wśród ekspertów panują raczej teorie, że Polska nie wygra, sam piłkarz podkreśla, że mu to nie przeszkadza. Wie, że Francja jest faworytem tego spotkania, ale to nie powód, aby nie grać dobrze. Musimy więcej od siebie wymagać. Grać z większą pasją, radością – powiedział w wywiadzie.

Piłkarz dodaje, że teraz nie mają już nic do stracenia. Potrafią grać w piłkę i naprawdę mogą osiągnąć wiele. Mecz jest w niedzielę, więc do kościoła z rana, pomodlić się i będzie dobrze – powiedział w rozmowie ze sport.interia.pl.