Igor75
862

Mamy do czynienia z niebywałą nagonką, falą nienawiści i szczucia, wobec ludzi, którzy …

NASZ WYWIAD. Bogumił Łoziński: „Mamy do czynienia z niebywałą nagonką, falą nienawiści i szczucia, wobec ludzi, którzy sprzeciwili się związkom

Cała ta nagonka przypomina rodzaj dyktatury lewicowej. To są klasyczne chwyty, które przypominają dawne czasy, gdy wobec braku argumentów, stosowano metodę dyskredytacji
- mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bogumił Łoziński, publicysta "Gościa Niedzielnego".


CZYTAJ WIĘCEJ: CZTERY PYTANIA do prof. Pawłowicz. „Nikogo nie obraziłam i za nic w świecie nie zmienię swojego poglądu.” W odpowiedzi na „list otwarty”

W Polityce.pl: Co jest powodem nagonki na prof. Krystynę Pawłowicz?
Bogumił Łoziński
: To stała strategia środowisk lewicowych polegająca na zasadzie „łapaj złodzieja”. Przedstawiciele tych środowisk w bardzo ostry sposób wypowiadają o swoich politycznych czy ideowych adwersarzach. Wtedy wszystko jest w porządku. Ale gdy tylko ktoś zdecydowanie się im postawi, natychmiast przypisują takiej osobie łamanie prawa, wylewanie morza nienawiści czy homofobię.

Czy zauważa Pan jakikolwiek powód, który uzasadniałby wysuwane wobec prof. Pawłowicz oskarżenia?
Jeśli prześledzi się jej wypowiedzi - np. że związki homoseksualne nie są w stanie zrodzić i wychować potomstwa, więc ich przydatność społeczna jest ograniczona – to wszystko stanowi prawdę. Tak po prostu jest. Nie wiem, w którym momencie miałaby tu pojawiać się homofobia. Czy w stwierdzeniu, iż akty homoseksualne są głębokim nieuporządkowaniem moralnym? Przecież to też jest faktem. Zgodnie z wartościami, które pani Pawłowicz i duża część społeczeństwa wyznaje.

Jak traktować więc wystąpienia w rodzaju „listu otwartego”, sygnowanego m.in. przez prof. Magdalenę Środę?
Jako zamach na wolność słowa. Cała ta nagonka przypomina rodzaj dyktatury lewicowej. To są klasyczne chwyty, które przypominają dawne czasy, gdy wobec braku argumentów, stosowano metodę dyskredytacji.

Nie tylko prof. Pawłowicz sprzeciwia się sankcjonowaniu związków partnerskich. Dlaczego atak skupił się właśnie na niej?
Krystyna Pawłowicz ma dość ekspresyjną formę artykułowania poglądów. Ta forma rzeczywiście - nie da się ukryć - jest dość zaczepna. Pani profesor wykonuje różne gesty, docinki. Być może mogłaby nad tym popracować, bo w ten sposób prowokuje. Pewne jej zachowania, słówka, docinki, również dla mnie są rażące. Co jednak nie zmienia faktu, że treść i istotę wypowiedzi prof. Pawłowicz w pełni podzielam. Ona po prostu mówi prawdę.

Aktywiści Ruchu Palikota chcą ją za to postawić przed sądem …
Powołują się przy tym na paragraf dotyczący promowania faszyzmu i totalitaryzmu, co świadczy o ich indolencji i kompletnej miernocie intelektualnej. Gdyby wypowiedzi prof. Pawłowicz zostały na tej podstawie uznane przez sąd za niedopuszczalne, znaczyłoby to, że nie ma w Polsce wolności słowa.

Co pan sądzi o grupie naukowców, którzy grożą, że dla takich osób jak prof. Pawłowicz nie powinno być miejsca na wyższej uczelni?
Ci ludzie zabrali głos jako przewodni ideolodzy nowego wspaniałego świata lewicy. Mówienie o nich jako o naukowcach jest mocno na wyrost. Na to miano po prostu nie zasługują. Ich list otwarty jest elementem szerszej całości. Od piątkowego głosowania mamy do czynienia z niebywałą nagonką, falą nienawiści i szczucia, wobec ludzi, którzy sprzeciwili się związkom homoseksualnym. To dotyczy ministra Jarosława Gowina, posłów, którzy tak głosowali i wszystkich wyznających takie poglądy.

Terror mniejszości?
Skala tej nienawiści rzeczywiście jest niespotykana. Dlatego można mówić o pewnej formie dyktatury.

Do czego ta ofensywa ma doprowadzić?
Do instytucjonalizacji związków homoseksualnych. Do tego, by posłowie się złamali i przyjęli pozwalające na to ustawy. A następnym krokiem będzie uznanie tych związków za pełnoprawne małżeństwa i przyznanie im prawa do adopcji dzieci.

CZYTAJ TEŻ: W liście lewicowych "naukowców" zawarto jawną groźbę: kto będzie się przeciwstawiał ofensywie homoseksualizmu, dla tego nie będzie miejsca na uniwersytecie