Slawek
283
WESELE W KANIE. Widzę Jezusa z Janem i [mężczyznę], którym może być Juda Tadeusz, lecz co do tego mogę się mylić. Jezus jest ubrany na biało i ma ciemnoniebieski płaszcz. Słysząc dźwięk muzyki, …Więcej
WESELE W KANIE.

Widzę Jezusa z Janem i [mężczyznę], którym może być Juda Tadeusz, lecz co do tego mogę się mylić. Jezus jest ubrany na biało i ma ciemnoniebieski płaszcz. Słysząc dźwięk muzyki, towarzysz Jezusa prosi o informacje jakiegoś wieśniaka i dzieli się nimi z Jezusem.
«Chodźmy sprawić radość Mojej Matce» – mówi Jezus uśmiechając się. Idzie w kierunku domu, poprzez pola, z dwoma towarzyszami.
Zapomniałam napisać, że miałam wrażenie, jakby Maryja była albo krewną, albo wielką przyjaciółką rodziców oblubieńca, widziałam bowiem ich wielką zażyłość.
Kiedy przybywa Jezus, człowiek wypatrujący gości ogłasza to innym. Pan domu – razem ze swoim synem, oblubieńcem, i Maryją – schodzi na spotkanie Jezusa. Wita Go z szacunkiem. Pozdrawia też dwóch pozostałych. Oblubieniec czyni to samo. Szczególnie podoba mi się pełne miłości i szacunku powitanie Syna przez Maryję i Maryi przez Syna. Nie ma wylewności, tylko słowa powitania: “Pokój Tobie”. Towarzyszy temu takie spojrzenie i taki uśmiech, że wart jest setek pocałunków i pieszczot. Wydaje się, że pocałunek drży na ustach Maryi, lecz go nie daje. Kładzie jedynie Swą małą, białą rękę na ramieniu Jezusa i muska pasmo Jego długich włosów. Dyskretna pieszczota Kochającej.
Jezus wchodzi po schodach razem z Matką. Za Nim idą dwaj uczniowie oraz gospodarz [domu]. Wchodzi do sali biesiadnej, w której niewiasty są zajęte dostawianiem miejsc i nakryć dla trzech gości, których chyba nie oczekiwano. Sądzę, że przybycie Jezusa nie było pewne, a dwóch pozostałych – całkiem nieprzewidziane. Słyszę wyraźnie głęboki, męski i bardzo łagodny głos Jezusa, który mówi wchodząc do sali: «Pokój temu domowi i błogosławieństwo Boga dla was wszystkich!»
Pozdrowienie wspólne i dostojne wszystkich obecnych.
Jezus dominuje nad wszystkimi postawą i wyglądem. Nieoczekiwany gość wydaje się królem tego przyjęcia, bardziej niż oblubieniec, bardziej niż gospodarz. Pokorny i uległy Jezus budzi szacunek. Zajmuje miejsce przy centralnym stole wraz z oblubieńcem, oblubienicą, rodzicami małżonków i największymi przyjaciółmi. Dwóm uczniom – przez szacunek dla Nauczyciela – wskazano miejsca przy tym samym stole. Jezus siedzi tyłem do muru, przy którym stoją stągwie. Nie widzi ich więc ani nie zauważa, jak starosta weselny stara się o dania z mięsem, wciągane przez otwór blisko kredensu.
Obserwuję. Żadna z kobiet – z wyjątkiem matek oblubieńców oraz Maryi – nie znajduje się przy tym stole. Wszystkie niewiasty, czyniące wielki hałas, znajdują się przy stole wzdłuż muru. Są obsługiwane po młodej parze i znaczących gościach. Jezus jest przy gospodarzu domu i naprzeciw Maryi, która jest przy oblubienicy.
Rozpoczyna się uczta. Zapewniam was, że nie brakuje apetytu ani pragnienia. Tylko dwoje je i pije mało: to Jezus i Jego Matka, która także bardzo mało mówi. Jezus mówi nieco więcej. Nawet jednak gdy mówi niewiele, nie jest ani posępny, ani lekceważący. Zachowuje się jak człowiek grzeczny, lecz małomówny. Kiedy Go pytają, odpowiada, interesuje się tym, co się do Niego mówi. Wypowiada Swoje zdanie, a potem trwa w skupieniu, jak ktoś przyzwyczajony do medytacji. Uśmiecha się, lecz nigdy się nie śmieje. Jeśli słyszy żart zbyt zuchwały, zachowuje się tak, jakby go nie słyszał. Maryja karmi się kontemplacją Swego Jezusa. Także Jan, znajdujący się na końcu stołu, słucha Go z natężoną uwagą. Maryja zauważa, że słudzy rozmawiają ze starostą i że jest on bardzo strapiony. Rozumie, że stało się coś bardzo nieprzyjemnego.
«Synu! – mówi cicho przyciągając tym słowem uwagę Jezusa. – Synu, oni nie mają już wina...»
«Niewiasto, cóż nam odtąd do Siebie?»
Jezus, wypowiadając to zdanie, uśmiecha się jeszcze łagodniej. Również Maryja uśmiecha się. Są jak dwoje znających prawdę, stanowiącą ich radosny sekret, inni zaś nic o nim nie wiedzą. Maryja nakazuje sługom: «Uczyńcie, co wam powie.»
Maryja wyczytała w uśmiechniętych oczach Syna przyzwolenie, zawierające wielkie pouczenie dla wszystkich ‘wezwanych’.
Jezus nakazuje sługom: «Napełnijcie stągwie wodą.»
Widzę, jak słudzy napełniają stągwie wodą przyniesioną ze studni. (Słyszę szczęk pracującej studni oraz wiadra, które – po napełnieniu – wciągane jest do góry, a potem znowu opada.) Widzę jak starosta weselny ze zdumionym spojrzeniem nalewa sobie trochę tego płynu i kosztuje z miną największego zaskoczenia. Rozmawia z panem domu oraz z panem młodym. Maryja patrzy na Syna i uśmiecha się. Kiedy Jezus uśmiecha się do Niej, opuszcza głowę, lekko się czerwieniąc. Jest szczęśliwa.
W sali słychać szept. Głowy zwracają się w kierunku Jezusa i Maryi. [Goście] wstają, aby lepiej widzieć. Idą w kierunku stągwi. Zapada cisza. Potem chórem chwalą Jezusa. On jednak wstaje i wypowiada tylko jedno zdanie: «Podziękujcie Maryi.»
Wychodzi. Na progu powtarza: «Pokój temu domowi i błogosławieństwo Boże nad wami wszystkimi. – Dodaje: – Pozdrawiam Cię, Matko.»
"Poemat Boga-Człowieka". Księga II - JEZUS NA WESELU W KANIE
Paolo Veronese, Gody w Kanie, 1562-1563, płótno, 666 x 990 cm, Luwr, Paryż